Temat: Do wykładowców na kierunkach "fizjoterapia" refleksja...
Oj dyskusyjny i kontrowersyjny temat:)
Zaczynając od siebie, nie pisałem pracy dotyczącej pojęć ogólnych z fizjo, ale o masażu w profilaktyce chorób i o metodach promocji masażu. Było miodzio, problem tylko w tym że się rozpędziłem. Już na wstępie przywołano mnie do porządku że to nie doktorat (taki miałem materiał włącznie z badaniami, jakieś 20 lat) tylko praca licencjacka. To jest niestety narzucone uczelniom z góry. Cóż podstawa to analiza tekstów. Po obronie promotor zapytała mnie czy będę z tego materiału pisał magisterkę i dalej doktorat, czy mam inne zamiary:) Odparłem że inne i napisałem kolejną książkę, dobrze się rozchodzi :) Obrona to był w sumie mój wykład, spokój, słuchali z uwagą i notowali. Bardzo partnerskie studia, nie wiem, może dlatego że duch protestantyzmu się im udzielił, w myśl zasady płacisz to wymagaj i vice versa.
Praca mgr i dok. leżały by gdzieś na zakurzonej półce, a książki sobie ludzie czytają. Ten wstęp li tylko dlatego aby uzmysłowić, że osobiście nie zgadzam się z opiniami że akurat prywatne uczelnie są niby gorsze od państwowych. Wystarczy zwrócić uwagę na różnicę w wymaganiach od studentów na studiach dziennych, a zaocznych, czytaj płatnych. Szok!!!
Przykładowo w Poznaniu (kierunek fizjoterapia) jedna ze szkół prywatnych ma coraz lepsze notowania, bardzo ciekawy program ponad to. Jest też kilka prywatnych uczelni w kraju kierowanych przez bardzo zaangażowane osoby.
Dziwnym zjawiskiem jest niestety fakt, iż gro uczelni prowadzi jedynie działania edukacyjne, jak zwał tak zwał, ale nie prowadzi żadnych badań. Nawet od strony socjologicznej. To mnie dziwi.
Teraz kilka refleksji i ciekawostek. Oddalmy się od uogólnień, bo czasem dwa razy czytam pytanie zadane przez studenta zanim załapię, ale też zdarzają się podobne od wykładowcy.
1. Typowy tekst zaczyna się od .... Mam pytanko. Ups.... na szczęście jest taka funkcja "delete" i pytanka nie ma. Proste.
2. O propozycjach pisania prac na zamówienie wspominać już chyba nie ma sensu. Czy ma?
3. Wie pan ... to nie za bardzo przerabialiśmy, bo mieliśmy te zajęcia w piątki, no i ......
No i, ile można?
Druga strona.
1. W jednej z uczelni, studentka odmówiła składania egzaminu, bo jak stwierdziła pierwszy raz na oczy widziała wykładowcę. No brawa, można by rzec dziewczę z jajami, ale było by to w złym tonie. Jakiś czas temu w pociągu spotkałem liczną grupkę jadącą na płatny poprawkowy egzamin, studia płatne zaoczne, a termin w środę!!! W środę! W normalnym kraju panu docentowi by już podziękowano.
2. Pytanie wykładowcy - ten przynajmniej uczciwy - Piotr jestem promotorem dla takiego ambitnego studenta, zobacz o czym on pisze! Pokazuje mi literaturę na temat specjalistycznych technik masażu i pracy z ciałem i pyta czy te cytaty są z uznanej, poważnej literatury. No brawo, a kto powiedział że promotor musi się znać na wszystkim? Nie musi, ale powinien wiedzieć gdzie to jest napisane. Ale przynajmniej uczciwie zasięgnął rady, czegoś się nauczy. Zuch pan wykładowca.
3. W dobrych uczelniach, szacuje się że ok 60% wykładowców i wykładów, są na kontraktach, a pozostałe to wykładowcy wizytujący. Słowem walka o prestiż itd. itd.
4. Najwięcej chyba sen z powiek spędzają na studiach studenci którzy wcześniej mieli ukończoną szkołę z profilem technika masażu bądź fizjoterapii, albo i licencjat i praktykowali kilka lat. A teraz zadają głupawe pytania od strony praktycznej. No kto to widział, tym bardziej jeśli np. wykładowca od lat sam nie praktykuje, nie widział pacjenta. Ta młodzież jakaś taka dziwna.
No trochę z humorem, darujmy sobie jednak Tomaszu konkretne szkoły, rankingi itd. To nic nie da. Moim zdaniem problem jest po obu stronach. Ostatnio przelotnie miałem do wglądu kilka prac magisterskich, to się trochę podłamałem, nie znaczy to że lic. muszą być na jeszcze niższym poziomie. Po prostu zdewaluowały się studia i tyle.
W ostatnich paru miesiącach miałem przyjemność odwiedzić z wykładami, warsztatami kilka szkół o profilu technika masażysty, były też uczelnie z kierunkiem fizjoterapii. Młodzież zaczyna powoli rozumieć, iż obiecywanie pracy z - absolutnym warunkiem -skończenia studiów magisterskich, to mrzonki. Owszem kształcą się dalej, ale są to już inne wybory. Ufam, że bardziej świadome, rozsądne. Ponadto jest tyle zaangażowanych nauczycieli, wykładowców, którzy moim zdaniem mają większe możliwości w szkołach medycznych policealnych, niż na niejednej uczelni. Ciekawe zjawisko.
No końcu chory przykład jakich wiele. Na uczelni wykładowca naigrywa się z jednej z młodych zahukanych studentek, tak przy całej grupie. W końcu wstaje w obronie jeden student i zwraca grzecznie uwagę. Cóż oblewa kolejne egzaminy, nie może nic zdziałać. Jaki morał, niemoralny wykładowca? Może.
A może po prostu koleżanka ma do bani kolegów (tu dosłownie bez jaj) i koleżanki z roku. Baranki idą na rzeź, płatną rzeź.
http://www.youtube.com/watch?v=YR5ApYxkU-U&feature=rel...
To tylko przykłady, przykłady, ale liczą się możliwości, ale jakie?
Poszukać odpowiedniej uczelni, spełniającej oczekiwania.
Powodzenia Piotr.
Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 13.04.12 o godzinie 10:34