Temat: Czy w naszym kraju leczenie bólów kręgosłupa jest fikcją?
Trochę odchodzimy od tematu, ale kwestia leczenia a przepisów, ustaw, rozporządzeń pojawia się ostatnio często na różnych forach. Tomaszu, warto temat pociągnąć, bo nie ma dymu bez ognia. Ale.Uwaga, to co teraz napiszę może się wielu niespodobać, ale dlaczego o tym nie pisać?
Już wiele spraw przeforsowano w wyniku uśpienia danego środowiska. Jestem dypl. masażystą, masaż to część fizjoterapii, ale tematy łączą się także z punktu widzenia wszelkich ustaw, obiecywanek, itd.
Poniekąd mówić tu będziemy o swojego rodzaju "przeniesieniu" wpływu jednej grupy zawodowej na inną. Proszę czytać uważnie, bez emocji:)
1. Wchodząc do struktur U.E. wiele nam obiecywano także w związku z uprawnieniami. Ale kiedy większość techników fizjoterapii miała zapewniane studia pomostowe, w Polsce zapędzono fizjoterapeutów do na naprędce tworzonych kierunków z licencjatem. Kto temu zaradził, kto wytłumaczył?
2. Gro studentów fizjoterapii już na 1 roku, deklaruje że w sumie i tak chcą pracować w SPA, jak to ostatnio ujęła młoda (kurcze młodsza) studentka:), że ją nie interesuje w ogóle praca z pacjentem, praca z chorymi, tylko z klientem. Ale studiuje ona fizjoterapię aby mieć pełne uprawnienia. Takich deklaracji jest sporo, idą na fizjo dla spokoju no i wypada. Zresztą dlaczego by nie. Można stworzyć przykładowo kierunek odnowy biologicznej z głównym kierunkiem np masażu na poziomie licencjatu, niech się młodsi nie męczą:) Czy oczekujecie że osoby z taką deklaracją włączą się w jakąkolwiek aktywność waszego środowiska, zwłaszcza w tematy związane z leczeniem dosłownym?
3. Gro fizjoterapeutów prowadzi przeróżne kursy nie tylko masażu, nie tylko dla młodszych kolegów po fachu, czy studentów ale w sumie dla ludzi z drogi. Sporo tych kursów ma zaświadczenia a nawet dyplomy z napisem "leczniczy". Jednocześnie wiecznie ujada się na temat kursantów (adeptów kursów masażu) że biorą się za leczenie. Już nie będę się rozkręcał na temat długości niektórych kursów. To w końcu o co tu chodzi?
4. Gro specjalistycznych kursów prowadzonych jest dla fizjoterapeutów i przez fizjoterapeutów w postacie nawet podyplomówek, ale co ciekawe jest to zakres kursów masażu i metod pracy z tkankami miękkimi z zakresu metod, które są dostępne w przeciętnej szkole terapeutów masażystów zagranicą. A jednocześnie w naszym kraju to przede wszystkim fizjoterapeuci wpływają na program, sposób nauki, a także sam egzamin w szkołach o profilu technika masażysty. Tu należy wspomnieć chociażby o absurdalnym pomyśle egzaminu opisowego, tylko opisowego. Co ciekawe podobne rozwiązania przyjmuje się na niektórych kierunkach fizjoterapii. Ufam, ufam że reformy programowe wpłyną na unowocześnienie programu szkół, ale jednocześnie traktowanie techników masażystów w dalszym ciągu jako partnerów na rynku pracy, w usługach medycznych.
5. Niby w przepisach nic takiego nie ma, ale w przychodniach, klinikach pracuje coraz mniej techników masażystów, zatrudnia się fizjoterapeutów po licencjacie. Terapeuci masażyści tu dosłownie (nie będziemy się rozdrabniać na to czy jest to technik czy mający z nadania uprawnienia fizjoterapeuta) pracują na całym świecie, nikt nie podważa ich uprawnień do wykonywania usług zdrowotnych.
6. W Polsce nie ma to znaczenia czy pracujesz w resorcie podstawowej opieki leczniczej, usługach SPA czy poprawie kondycji fizycznej. Ale, ale, już zagranicą ma. Bo jeśli fizjoterapeuta jest w działce usług fizjoterapeutycznych/medycznych to aby wykonywał np masaż stricte pod szyldem relaksacja, zabiegi na ciało, czy nurt SPA musi zgłosić odrębną działalność!
Słowem, jedno środowisko broni swego, ale też nie wchodzi w drogę innym. Wiem, że to co pisze jest może i bolesne, rynek zwłaszcza dla młodszych startujących adeptów jest ciężki, ale ile fizjoterapeutów spełnia się w przychodniach, szpitalach, a dorabia po pracy w nazwijmy to nurcie SPA? Czy to jest w porządku wobec osób po kierunku odnowa biologiczna, masażystów po kursach, czy nawet wobec kosmetyczek?
To trudny temat wiem, ale takie są fakty. Wam ktoś chce regulować rynkiem pracy, ale i wy wpływacie - może nawet nieświadomie ale - na rynek pracy innych.
7. Jestem min. dyplomowanym technikiem masażu leczniczego w Polsce, także therapeuti massage technician w USA, kilka szkoleń zagranicą. Część mojej pracy to masaż w ramach usług fizjoterapeutycznych. Nauczyłem się pracować min. w niszowych tematach ale w ścisłej współpracy z innymi specjalistami, w tym z lekarzami. Po co to piszę?
Bo jestem spełnionym zawodowo terapeutą masażystą tak też mam w papierach. A jeśli gdzieś tam na górze ktoś wspomni czego niby nie mogę, to postaram się aby usłyszał o tym Świat. Nie mam pretensji do innych specjalistów, do fizjoterapeutów. Broń boże, świetnie z nimi współpracuję, ale tam na górze, decydują o wielu sprawach dotyczących naszych profesji, teoretycy oderwani od rzeczywistości.
(D.W) Kilka lat temu pracowałem na pół etaty i zostałem zwolniony, (tak przerabiałem to ku pokrzepieniu serc) uzasadnienie? Bo panie Piotrze pan da sobie rady, pan ma świetnie prosperującą praktykę zawodową. No super forma pochwały. W momencie zwalniani de facto byłem ojcem dwojga dzieci, w tym jedno wymagało intensywnej stałej rehabilitacji. Byłem także sam osobą niepełnosprawną z I gr Kiz. Oficjalnie redukcja etatów. Nie mam o to pretensji, ale pytam, w co my gramy?
Dziś patrzę na to z poczuciem humoru, wtedy to był dla mnie szok, zwalniano sporo techników bez żadnych uzasadnień. Ale pozostali fizjoterapeuci od razu wzięli się za masaż, jak nigdy. Nie mam do nich pretensji, ale odpowiedzcie sobie sami. W co my gramy?
8. Dziś próbuje się nam udowadniać, co znaczy leczniczy nie tylko jako termin. Wątek dotyczy kręgosłupa, ale może problem jest w tym, że nie potrafimy nie tyle bronić swoich środowisk, ale skutecznie promować zabiegów jak i przedstawiać naszych zawodów w innych środowiskach.
Co do tematu skuteczności leczniczej, jeśli weźmiemy pod uwagę np definicję zdrowia WHO to pojawi się problem. Bo jak badaniami udowodnić lub też odwrotnie, obalić, subiektywność odczuć pacjenta?
Jeśli ktoś przykładowo po masażu relaksacyjnym czuje się świetnie, a rozluźnione plecy w sytuacji silnego stresu będą mniej narażone na mikrourazy, mamy typowy przypadek dobrego samopoczucia na poziomie nie tylko fizycznym ale i psychicznym. Czy to trzeba udowadniać badaniami? Można, tylko tak na prawdę, po co?
Się trochę rozpisałem, takie są skutki podróży w warsie z braku miejsc:) Za plecami miałem ostatnio młodych studentów, rozprawiali o uprawnieniach, także o innych zawodach. Co w tym było smutne? To że byli to studenci, a już dokładnie wiedzieli jak trzeba ustawić inny personel. Może to jednak kompleksy.
Żyjmy i dajmy pożyć innym, w pracy podobnie, jest miejsce dla każdego.
Pozdrawiam Piotr.
Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 28.02.12 o godzinie 09:36