Marius
Wysocky
Restaurant Manager /
Real Estate -
Nieruchomości / DJ /
Temat: Chińczycy chcą w Łodzi stworzyć wielkie miasteczko
Chińska delegacja już dojeżdża do Łodzi. Będzie szukać wielkiego terenu - nawet stu hektarów w granicach miasta - na którym zbuduje swoje wielkie miasteczko: park technologiczny, mieszkania, sklepy.Delegacja liczy kilkanaście osób. To chińscy przedsiębiorcy z miasta Tianjin (20 milionów ludzi!). Na ich czele Wang Yuying, prezes organizacji przedsiębiorców. Do Łodzi przyjeżdżają na zaproszenie Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w celach czysto biznesowych. Chcą u nas zbudować park technologiczny.
To nie ma być getto
Goście przylecieli do Warszawy. We wtorek mieli spotkanie z szefami Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych. Teraz są w drodze do Łodzi. Wieczorem na uroczystą kolację w Pałacu Poznańskich zaprosiły ich władze Łodzi
Na spotkaniu będą także przedstawiciele kilku łódzkich firm, którzy chcą z Chińczykami współpracować.
Po co azjatom inwestycje w Polsce? Bo produkując w naszym kraju, bez barier celnych wchodzą ze swymi produktami na rynek Unii Europejskiej.
A czy nam to się opłaca? Prezes Cieślak liczy na współpracę łódzkich przedsiębiorców. Wie, że część z nich chce po prostu przenieść swoją produkcję do Chin. Ale ma być też taka kooperacja, która da korzyści regionowi. - Może dojdzie do partnerstwa firm farmaceutycznych - mówi. - W naszym regionie ta branża się rozwija, do takiej współpracy będziemy dążyć. W delegacji jest np. Zhang Jian, prezes jednego z największych koncernów farmaceutycznych w Chinach, który zatrudnia ponad 100 tysięcy ludzi.
Są też przedstawiciele przemysłu odzieżowego, stalowego, jest szef chińskiego instytutu nowych technologii.
W czwartek od rana delegacja spotka się z marszałkiem, goście chcą też obejrzeć tereny, na których mogliby zainwestować. - Interesują ich grunty w samej Łodzi - mówi Cieślak.
Wiadomo, że w Chinach parki technologiczne odizolowane są od reszty miasta. To swego rodzaju getta mające nawet 500 hektarów terenów. Dwie trzecie zajmują fabryki, jedna trzecia to mieszkania i część handlowa. W Łodzi ma być inaczej, bo izolacja nie przyniesie regionowi korzyści. - O tym będziemy rozmawiać - mówi Cieślak.
Sarkozy ugościł, teraz my
Póki co, goście nie pytali, czy mamy w Łodzi międzynarodowe przedszkola i szkoły. Bardziej interesowało ich to, czy będą mogli skorzystać z funduszy unijnych. Nie bezpośrednio, ale chcą, by do kupionych przez nich terenów można było za unijne pieniądze doprowadzić dobrą drogę, prąd, wodę, kanalizację.
Nie wiadomo jeszcze, kto będzie pracował w parku technologicznym. Chińczycy znani są z tego, że przywożą swoich ludzi. Na to jednak mają nie zgodzić się władze Łodzi i województwa. Prawdopodobnie menadżerami będą Chińczycy rozkręcający w Polsce swe firmy, ale znaczna część miejsc pracy będzie zarezerwowana dla Polaków - czy to będzie połowa, czy trzy czwarte, to też będzie tematem negocjacji.
Za ile Polak może pracować u Chińczyka? Goście poprosili o raporty dotyczące płacy minimalnej w naszym kraju i średniej w regionie. Nie ukrywają, że szukać będą zarówno wykształconych, jak i osób bez dobrych szkół. Ale tanich! Cieślak zapewnia jednak, że jeśli dziś zapytają, czy znajdą w Łodzi tysiąc osób za niewiele ponad płacę minimalną, usłyszą "nie". - Każdy próbuje prowadzić biznes tanio. Ale gdy nie znajduje pracownika, podnosi płace. Wszystko weryfikuje rynek - dodaje.
Co do tego, że warto z Chińczykami rozmawiać, nie ma wątpliwości. W ostatnich miesiącach Europa otworzyła się na chińskie inwestycje. Prezydent Sarkozy witał na lotnisku prezydenta Chin, któremu oddano honory wojskowe. Umowę o współpracy i ściąganiu do Polski inwestycji podpisał z rządem chińskim Waldemar Pawlak. Prawdopodobnie więc polski rząd wesprze pomocą publiczną wielki park technologiczny. - Jeśli nie u nas, powstanie w Katowicach albo innym mieście. I chyba byłoby szkoda - uważa Cieślak.
I zaznacza, że Chiny nie są takie, jak wielu z nas sobie je wyobraża. Tamtejsze uczelnie ściągają profesorów z Europy i USA, w parkach technologicznych zachodniej Europy pracują chińscy menadżerowie, którzy zdobywają doświadczenie i wracają do kraju. Mówiąc Chiny możemy myśleć nowe technologie - uważa prezes Cieślak.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź