Temat: "Anonymous"

recenzja
"Anonymous"Anonymous" to kolejna próba opowiedzenia historii jednego z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy świata - Williama Shakespear'a. Nie jest to jednak opowieść pełna żartów i beztroski, ale spektakl pełen miłości, zdrady, intryg i walki o życiową pasję. Już od pierwszych minut widz może poczuć się jak w prawdziwym teatrze. Ale nie w zwykłym, tylko teatrze w teatrze. Bard stojący na scenie zaczyna snuć swoją opowieść. Taki sposób prowadzenia historii pozwala odbiorcom utożsamić się nie tyle z bohaterami samego filmu ile z widownią zasiadającą przed teatralną sceną. A skoro jesteśmy w teatrze, to przecież nie to samo co kino, prawda?

Spektakl, którego świadkami jesteśmy, opowiada historię hrabiego Oxfordu – Edwarda de Vere (Rhys Ifans). Od najmłodszych lat szlachcic fascynował się teatrem i poezją: pisał wiersze, reżyserował sztuki. Takie zachowanie w świecie renesansu nie było jednak mile widziane u hrabiego i z biegiem czasu Edward zaczął ukrywać swoją pasję. Film pokazuje ile można poświęcić z miłości do sztuki, która staje się całym życiem.

Hrabia Oxfordu, który porzucił już nadzieję na opublikowanie swoich dzieł, na nowo odkrywa potęgę słowa. Postanawia wynająć mało znanego pisarza, aby ten podpisał się pod jego dziełami własnym nazwiskiem. Ben Jonson, bo tak nazywa się ów autor, nie jest jednak w stanie przyznać się do stworzenia utworów, które na jego oczach zmieniają państwo. Zupełnym przypadkiem za autora zostaje więc uznany jeden z aktorów grających w sztuce Jonsona – William Shakespeare. Zainteresowani? Gwarantuję, że to dopiero początek!