Temat: Wirtualna milosc
Leszek N.:
Dariusz K.:
Masz racje - oklepane
jeśli mówimy o miłości wirtualnej to wszystko dzieje sie w naszej wyobraźni.
wiec kogo kochamy? Konkretna osobe czy jej wyobrażenie?
zaraz odezwą się głosy że nie mozna do końca poznać nikogo a wiec kazda miłośc to uczucie do wirtualnej osoby istniejacej tylko w naszej wyobraźni.
Może i tak; tyle ze w realu mamy mozliwość werfikacji wyobrażenia z zeczywistoscią.
i co ?
Przestajemy kochać ?
Jeśli zaistnieje cos takiego jak MIŁOŚĆ>... to nic tego nie zmieni. Czasem wady stają się zaletami... bez nich nie jest to już ta sama Osoba - Którą pokochaliśmy.
Wszystko zalezy od ludzi. Podejścia do "nośnika komunikacji" - jesli ktoś jest szczery - takim jest i w necie i w realu. Kiedy ktoś traktuje net jako zabawkę i tworzy siebie dla potrzeb netu... to w takim wypadku - zgoda na wszystko co dotąd mówiono o "miłości internetowej" w brzmieniu "imaginacja".
(pominę fakt, że w realu dokładnie te same rządzą prawa i prawidła)Leszek N. edytował(a) ten post dnia 07.05.07 o godzinie 12:39
Ja wierze w owa milosc, bo takowa przezylam i obustronnie.W pewnym sensie bylo ta wyidealizowana, wyimaginowana...Ale gleboka., glebokie uzalezninie od siebie, wypatrujac kazdej wiadomosci od niegi/niej, pisanie do 7 rana...To inny rodzaj kochania siebie, inny rodziaj bycia z kims, ale na pewno nie gorszy.Owszem zblizenia, kontakt wzrokowy, gesty, wymiana usmiechu, zapach, glos...To ma rowniez znaczacy wplyw na dane uczucie. Ja trwalam w takim ala zwiazku pierwsze 3 miesiace az do pierwszego spotkania.To byly cudowne uczucia, kiedy sie pierwszy raz zobaczylismy, nie bylo zadnego rozczarowania, tym jak kto wyglada, jak sie ubiera....To nie mialo nawet najmniejszego znaczenia, bo pokochalismy siebie, swoje charaktery, usposobnienie...odnieslismy wrazenie, jakbysmy sie znali 10 lat, wszystko o sobie wiedzieli...To bylo inne a nizeli pierwsze randki...Ja takze czulam wibracje w brzuchu...