konto usunięte
Temat: Wirtualna milosc
Marcin K.:
Agnieszka C.:
Marcin K.:
Agnieszka C.:
Marcin K.:
Agnieszka C.:
Marcin K.:
Agnieszka C.:
nmoje ukochane psycholożki:-) a czy to nie kwestia tego o czym mówimy?? miłość??? jak definiowana? to, że kogoś poznajemy przez internet, cudownie nam sie rozmawia i pózniej sie to finalizuje w realu to jeden nazwie miłoscia a drugi przypadkiem, a jeszcze trzeci pod pojęciem 'miłości' będzie rozumiał (i badał- via psychologia! :-)) poziom emocjonalności wynikający ze 'spotkań' wirtualnych. To jak to jest z Wami? Co Wy rozumiecie pod tym pojęciem.
pisalem dokladnei o tym kilka postow wczesniej i doszlismy do wniosku ze jest pewien wspolny mianownik... jakbys czytaladokladnei a nie tylko pisala to co chcesz napisac bylo by milej.... ;-)
jak by czytał dokładniej to by zauwazył;-), że zwracam sie do psycholożek ukochanych :-) dokładnie wszystko czytałam-Twoje zdanie też , wiem , że je masz i pamietam je nawet :-) A dyskusja postepuje i opinie sie zmieniają ;-) ... minimalizm?
zawsze mam wlasne zdanie, a dlaczego zwracas zsie do psycholożek... mimo , że jestem tylko facetem ;-) rozumeie ku Twojemu zaskoczeniu to co piszesz ;-)
Marcinie chyba się zupełnie nie zrozumielismy!!!!!!!!!!!!!!!
Zwróciłam sie do psycholożek, żeby ustalić o co dokładnie im chodzi (patrz wypowiedz Magdy O. z godziny 19:14).
Nie uważam, że jesteś 'tylko' facetem, mam przeczucie, że z jednej , ironicznej wupowiedzi na tym forum wywnioskowales zbyt wiele. To był żart a nie prowokacja- to róznica.
Wcale nie jestem zaskoczona, że rozumiesz, nie uważam facetów za 'debili'!!!!!!! Jeju czy naprawde tak wyszło??? Aż sie teraz naprawde zapociekałam.
Nie ujmuję Tobie ani komukolwiek inteligencji i rzutkości, ale odnośnie psychologii chciałam dowiedziec się u 'zródła' jakie jest rozumienie 'milości', jaką definicje wykorzystuje się w takiej a nie innej materii. Każdy ma swoje zdanie i dlatego podkresliłam, że Twoje czytuje tu z uwaga jak wszystkie inne! Podkreslam: w tym co teraz piszę jest zero ironii!!! ok? :-)
Aga jeszcze nie poznalas mojego poczucia humoru;-)))) poczytaj inne watki moze zrozumiesz ;-) Nie zywie uraz yd oCiebie ;-))))) dyskutujmy ;-)))
ufff Marcinie juz myslałam, że Ty się zwyczajnie obrażasz...:-)jak kobietki czynić zwykły...:-)(foch tzw.)
;-)))) ja obrażam...to słowo jest mi tak obce jak wirtualna miłość ;-)))
czego tez sie dowiedzialam, iz tak naprawde to nie ma milosci-milosc=przyajzni.Na poczatku kierujemy sie pozadaniem,pragniemy zblizen cielesnych... poznajmey swoje wnetrze, odkrywamy siebie nawzajem.Akceptujemy siebie takim jakim jestesmy. Pozadanie po kilku latach przemija, jezeli akceptujemy siebie nawzajem, swoje wady, jezeli potrafimy tesknic za soba,za wspolnymi rozmowami nawet nie na temat, smiejemy sie z byle czego, jezeli istnieje tzw. slepe zaufanie,odczuwamy wspolne radosci, smutki...kiedy odczuwamy brak tej drugiej osoby, nawet jesi rozlaka trwa godzine, to jest to przyjazn.