Temat: 200 km/h po mieście to jednak chyba trochę za szybko ......
Tomasz K. M.:
Rafał Nałęcz-Staniszewski:
... Słuchajcie, ilu z Was, naprawdę kochających samochody, siedząc w motoryzacyjnym marzeniu, legendzie - w Ferrari, stojąc w nocy na światłach, mając przed sobą prosty, długi odcinek drogi... ruszyłoby wolniutko i odpuściło pedał gazu, gdy strzałka dobiegłaby przepisowej 50-ki.?! Nikt. Mam pewność, że gdyby Maciek miał na swojej drodze inne auto, nigdy nie pojechałby z taką prędkością. Gdyby był taki jak niektórzy z Was go opisują wyjechałby na ulice o innej porze... Ale wyjechał o 2 w nocy... Teraz napiszę coś co wielu z Was bardzo się nie spodoba... Maciek przeżył. Jest to wielkie szczęście dla jego bliskich. Natomiast Jarek odszedł w taki sposób, w jaki pragnie pożegnać ten świat każdy, komu w żyłach płynie wysokooktanowa benzyna.... Szkoda tylko, że tak wcześnie...
I znowu te same durne argumenty... ja na miejscu Zientarskiego wcisnąłbym gaz do dechy, jak on to zrobił na Puławskiej, tylko w jednym miejscu - na przystosowanym do takiego auta i takich prędkości torze wyścigowym. Przecież taki samochód trze podwoziem o asfalt na co większych koleinach naszych szos, warszawskie asfalty nie są dostosowane do jazdy po nich takimi samochodami! I wyjechał po 21-ej, poza tym nie ma to znaczenia, o której wyjechał, jakby ktoś jechał Puławską przed nim, nie mógłby rozwinąć takiej prędkości i nie zabiłby Zabiegi. Ja w tym miejscu jechałbym raczej niewiele więcej, jak przepisowe 50 km/h - 60 km/h? 70 km/h? na pewno nie więcej.
Wybacz, ale jak czytam takie komunały to łzy same cisną mi się do oczu. Albo jesteś hipokrytą, który jest praworządny publicznie a w samochodzie tak jak każdy inny normalny kierowca łamie przepisy, bo w tym kraju, a w Wawie w szczególności, inaczej się nie da (każdy kto prowadzi samochód wie o tym). Albo jesteś z tych co toczą sie lewym pasem z prędkością "maksymalnie dozwoloną", święcie przekonanym, że mała prędkość = absolutne bezpieczeństwo. Szczerze powiem, że w to drugie raczej nie wierzę...
Czy wiesz, że w tym miejscu, na tym garbie, zginęło już kilka osób? Dodam, że żadne nie jechało Ferrari... Miasto doskonale wie o tym fragmencie drogi. Po wypadku Maćka i Jarka postanowili... postawić tam fotoradar! Taka jest nasza rzeczywistość. Przy szkołach i przedszkolach nigdy nie widziałem fotorejestratora lub choćby patrolu z radarem. A to właśnie tam jest największe niebezpieczeństwo. Na trasie z Wilanowa do Konastancina (warszawiacy wiedzą) jest ograniczenie do 60 km/h. A tam na odcinku kilkukilometrów nie ma, żadnej drogi poprzecznej, są dwa pasy ruchu odzielone od przeciwległej nitki szerokim pasem zieleni i zero zabudowań w sąsiedztwie... i tam drogówka jest najczęściej. Teoretyzować to każdy potrafi. A oceniać i obarczać winą to takie nasze polskie dziedzictwo narodowe.... szkoda gadać.