Temat: Zlikwidujmy Urzędy Pracy i zasiłki dla bezrobotnych.
Jarek Żeliński:
Nie, ogólnie zasada jest prosta: za pracę można oczekiwać wynagrodzenia ale nie można żądać(...)
No co Ty...? Za pracę jak najbardziej można
żądać wynagrodzenia, bo wynagrodzenie się należy. To co dalej napisałeś dotyczy zupełnie innych rzeczy.
Praca wykonana - rozumiem tutaj wywiązanie się z umowy wcześniej podpisanej -
usługa - zapłata.
Za wykonaną pracę (człowiek idzie do pracy i ją wykonuje) należy się zapłata i można jej
żądać jak najbardziej.
Rynek pracy jest kapryśny, bardzo wiele zależy i od sytuacji gospodarczej kraju i od rynkowej wartości umiejętności tej czy innej osoby (...)
A jaką mają w swojej sytuacji alternatywę? Foch nie rozwiązuje żadnego problemu...(...)
Owszem. Sytuacja zmusza ludzi do różnych działań. Nie napiszę jednak, że tak jest dobrze albo, że powinniśmy się na to zgadzać. Sam, gdybym nie miał kasy poszedłbym pewnie kleić te koperty, bo bałbym się sytuacji, w której pozbawiony byłbym środków do życia.
Odchodzimy jednak od głównego tematu. Tutaj właśnie
widzę miejsce do wypełnienia dla doradcy personalnego. Nie tylko w tej sytuacji: ty- znajoma-ktoś trzeci, tylko w takich sytuacjach.
Człowiek bez pracy powinien być prowadzony przez kogoś (tutaj nazywamy go doradcą personalnym), jeśli sam nie potrafi się odnaleźć. Gdy nie ma pieniędzy powinien mieć zapewnione podstawy (to jest obowiązek państwa wobec jednostki). Nie powinien być zostawiony sam sobie ani żyć na poziomie przyjemnego minimum nic nie robiąc. Taki doradca właśnie powinien dbać o to, żeby pracę znalazł.
Nie można jednak wymagać od nauczycielki, żeby przeobraziła się w woźną. Godność ludzka jest bardzo ważna i nikt nie ma prawa poniżać ludzi a często to widzę.
"Nie chcesz zamiatać? - no to ja nie mam więcej pytań"
Jeżeli dla kogoś "życie polega [tylko] na zaspokajaniu potrzeb." to jest to wegetacja (i nie ma w tym nic złego).
Życie polega tylko i wyłącznie na zaspokajaniu potrzeb. I masz rację, co do jednego. Nie ma w tym nic złego, bo tak to jest.
Był taki Maslow, który wyróżnił te potrzeby. Powiedział też, że nie da się zaspokoić potrzeb wyższych, jeśli niższe nie są zaspokojone.
Nazywamy to piramidą potrzeb.
Począwszy od oddechu, poprzez wydalanie, odżywianie i sen poprzez potrzeby bezpieczeństwa i społeczne, kończąc na potrzebach przynależności i uznania i w końcu samorealizacji.
Życie polega na zaspokajaniu potrzeb zarówno Twoje jak moje. Wszystko co robimy wynika z jakiejś potrzeby - dążymy, aby ją zaspokoić.
(...)na tym świecie bardzo szczęśliwi ludzi, których dochody miesięczne liczne sa w pojedynczych dolarach,...
Tak. Często jeżdżę do Indii i Nepalu. Tam ludzie żyją inaczej. Nikt jednak nie jest szczęśliwy, gdy nie ma spokoju albo gdy jest głodny.
Tamci ludzie potrafią być szczęśliwi, bo ich potrzeby są inne a podstawowe zaspokojone. Nie mają prawie nic ale mają spokój i nie są głodni. Uśmiechnięci realizują swoje potrzeby, których my możemy do końca nie rozumieć. Chcą być potrzebni i budować "dobrą karmę". Tym powodowani żyją w zadowoleniu.
Więc o czym tu piszesz?
Wyrażam swoje zdanie. W Polsce się wiele zmieniło. Z boku widzę, że dużo rzeczy poszło w złym kierunku. Nigdy nie widziałem takiej przepaści pomiędzy zarobkami a cenami.
nie każdy ma za cel życiowy porządne chlanie... ale rozumiem Cię..
A jedną z moich potrzeb jest porządna zabawa. Szczególnie wtedy, gdy mam na to ochotę i sprzyjające okoliczności.
nie wiem czym się chwalisz, ale jeżeli to w Twoich oczach "typowe koszty utrzymania" to "żyjesz na innej planecie"
Ja wiem, że żyję na innej planecie. Ale tu nie o to chodzi.
Zauważam tylko taką dziwną tendencję:
ludzie, którym się nie nalewa zimna wody do dupy, nie widzą problemu - jakby w ogóle wyparowała z nich empatia.
Nie wiem jakie są typowe koszty utrzymania - wiem natomiast, że w obecnych czasach ludziom nie starcza na ich pokrycie. Nie będziemy się jednak w to wgłębiać, bo nie jest to przedmiotem rozmowy w tym wątku.
piszę o parze pracodawca-pracobiorca i chciejstwie obu stron, jedni chcą zarobić więcej niż warta jest ich praca, drudzy chcą płacić mniej niż wartość pracy jaka dostają od pracownika.
Tutaj jestem w stanie zrozumieć Twój pogląd.
Ale! UWAŻAM, ŻE W PL ZAROBKI SĄ ZANIŻONE W OGÓLE.
Jak może kawa w Heaven kosztować 20 złotych, podczas gdy pracownik podstawowy zarabia na przykład 8 złotych na godzinę? Co? Nie dla psa kiełbasa?
Na zachodzie Europy na kawę, pracownik podstawowy pracuje ok 15-20 minut.
Jak mogą buty kosztować tygodniówkę? Jak może film DVD kosztować dzień pracy lub więcej? I potem się ludzie dziwią, że wszystko leci na pysk i że ludzie stają się żądni i chciwi.
To może to chciejstwo o którym piszesz ma swoje podłoże gdzieś indziej? Moim zdaniem tak.
W latach 60-tych padły po raz pierwszy słowa: "ludzie przestali potrzebować a zaczęli chcieć"
no i kogo to wina?