konto usunięte

Temat: Zimerman na temat USA

Guantanamo nie jest ani niemieckim obozem koncentracyjnym ani Berezą. Takie porównania są bezzasadne i jedynie zaciemnają obraz rzeczywistości.
Martin Sherard

Martin Sherard Arbiter elegantiae

Temat: Zimerman na temat USA

Tak, ponieważ w Guantanamo są zapewne znacznie gorsze warunki.

konto usunięte

Temat: Zimerman na temat USA

Nie sądze aby w obozach koncentracyjnych panowały warunki porównywalne z Guantanamo. Tam było gorzej niż w amerykańskim więzieniu. To nie jest usprawiedliwienie z Guantanamo i tego co tam się dzieje
Martin Sherard

Martin Sherard Arbiter elegantiae

Temat: Zimerman na temat USA

Robert Suski:
Nie sądze aby w obozach koncentracyjnych panowały warunki porównywalne z Guantanamo. Tam było gorzej niż w amerykańskim więzieniu. To nie jest usprawiedliwienie z Guantanamo i tego co tam się dzieje
Warunki może nie takie same, ale cel ten sam- doprowadzić człowieka osadzonego do całkowitej destrukcji poprzez różne metody, które trudno uznać za cywilizowane.
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Zimerman na temat USA

Sądzę, że sam rodzaj walki z terroryzmem to kwestia, której jeszcze bardzo długo nie będziemy umieli rozwiązać, ponieważ mamy tu do czynienia z tak odmiennym sposobem myślenia,iż jesteśmy kompletnie bezradni. Bo jak niby świat zachodni ma walczyć z ludźmi z Azji, którzy w ogóle nie rozumieją naszego kodeksu honorowego? Oni nie mają tych samych korzeni, co my. Ja interesuję się przede wszystkim terroryzmem w Indiach, ale myślę, że tę kwestię można z pewnymi istotnymi oczywiście poprawkami uogólnić na niemalże cały kontynent. Otóż my szanujemy przeciwnika, który walczy z otwartą przyłbicą. Mamy n a s z e pojęcie honoru, które tam jest niezrozumiałe. Czytając ich stare księgi można dostrzec naczelną zasadę - kieruj się honorem, i owszem, ale w momencie, kiedy masz bardzo ważny cel i możesz go osiągnąć metodami niehonorowymi, podstępem , oszustwem, zabiciem kobiet, dzieci itp., to cel jest wartością nadrzędną. My możemy sobie prowadzić dyskusje akademickie, co myślimy o postawie Konrada Wallenroda, możemy się zgadzać lub nie z tezą, iż
"Wolnym rycerzom (...) wolno wybierać oręże
(...)jedyna broń niewolników-podstępy”.
Teraz jednak zetknęliśmy się bardzo dotkliwie z innym sposobem myślenia. Z ludźmi, którzy w imię swojej idei (nie wartościuję, dobrej czy złej; ważne, że w nią wierzą) mogą bez zmrużenia oka zabić dzieci, wierząc, że w ten sposób są odważni i służą swojemu narodowi, organizacji itp.

Jak mamy im odpłacić? Zabić ich kobiety i dzieci? Nie możemy, bo w świetle naszych wartości jest to nie do pomyślenia. Pozabijać ich ze szczególnym okrucieństwem, torturować? Odpowiedź jak wyżej. Złamać ich honor? Coś mi się wydaje, że to się wydało w Ameryce szczególnie kuszące. To jednak także jest niedopuszczalne w świetle naszych wartości, ponieważ w ich odczuciu to są bojownicy, wojownicy, czy jakkolwiek ich nazwiemy, ale oni nie uważają się za bandytów. I choć z naszego punktu widzenia są zbrodniarzami, to w świetle ich kodeksu honorowego sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Myślę, że wciąż brakuje wiedzy o różnicach kulturowych. A to chyba jest klucz do zrozumienia czyjegoś postępowania. Dla mnie upadlanie i zezwierzęcanie tych ludzi, które obserwujemy, jest absolutnie niedopuszczalne, niehonorowe i wstydzę się za zachodni świat, że jest to u nas możliwe. Oczywiście musimy ich karać, bo nam zagrażają, musimy się przed nimi bronić, ale czas zrozumieć, że w świetle ich mentalności to nie są zwykli przestępcy i psychopaci. Oni idą walczyć. I zginąć, jeśli będzie taka potrzeba. A u nich honorowa walka nie oznacza walki z otwartą przyłbicą, ale także walkę podstępną. Liczy się skuteczność.

Ja też nie mam recepty, jak ich karać, żeby poczuli, ale żeby ich nie upodlić. Wiem tylko, że Stany Zjednoczone wchodzą na cudze tereny (oczywiście te, które same sobie wybiorą, bo do umierającej z głodu Korei jakoś im wciąż za daleko), i chcą decydować, co komu wolno. Kto ma żyć w demokracji, kto w państwie świeckim, kto ma prawo posiadać broń masowego rażenia, a kto nie. Chyba już większość ludzi godzi się ze stwierdzeniem, że gdyby Amerykanie dali żyć innym zgodnie z ich zwyczajami, kulturą i potrzebami, to nie musieliby teraz borykać się z takimi problemami. A przynajmniej nie z takimi wielkimi, bo oczywiście kryje się za tym też wielka polityka, przemysł zbrojeniowy itd., a więc nic nie jest takie proste, jak by się wydawało.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Beata Stróżyńska:
>
Myślę, że wciąż brakuje wiedzy o różnicach kulturowych. A to chyba jest klucz do zrozumienia czyjegoś postępowania.
A ja myślę, że niekoniecznie. Terroryzm jest zjawiskiem takim samym wszędzie, raczej od kultury niezależnym. Czy to będą islamscy bojownicy, IRA, ETA, bojówki syjonistyczne, czy europejscy terroryści XIX wieku. I chodzi o to, by wypracować sposób radzenia sobie z zagrożeniem, które może się pojawić z różnych stron, tak aby nie ograniczać swobód obywatelskich i nie łamać podstawowych praw.

Terrorysta jest jednostką przerażającą, gdyż w przeciwieństwie do swoich ofiar, nie boi się śmierci. Dlatego próbuje się uderzać w bojowników islamskich inaczej - odwołując się do poniżania, szargając ich religię, zmuszając ich do czynności, po których będą musieli zapomnieć o pośmiertnym obcowaniu z setką dziewic.
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Zimerman na temat USA

Tyle tylko, że przemoc rodzi zawsze przemoc - oni zabiją nas, my upokorzymy ich, więc "następni oni" znów przyjdą nas zabić... I tak w kółko. To niczego nie rozwiązuje. Tak zdeterminowani ludzie nie przestaną się mścić i walczyć. A my nie przestaniemy karać. To do niczego nie prowadzi.

Terroryzm nie jest zjawiskiem autonomicznym, ma głębokie przyczyny, nie jest niebezpieczną zabawą znudzonych, pozbawionych prawa do dziedziczenia wielkich fortun młodszych synów znaczących europejskich średniowiecznych rodów, którzy to młodzieńcy nieraz nie wiedzieli, co z sobą zrobić, a że świetnie walczyli, to sprawili Europie niejeden kłopot. Tu mamy do czynienia z ogromną ilością różnorodnych przyczyn i problemów. Prawdziwych. I na razie nierozwiązywalnych. Bo przecież to także Izrael i Palestyna, Rosja i Czeczenia, ekstremiści hinduizmu i islamu w Indiach; tego nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika.

A ja, ponieważ dużo czytam na ten temat, jestem ostatnią osobą, która odważyłaby się powiedzieć, że cała racja jest po jednej ze stron. Brzydzę się metod, które stosują terroryści na całym świecie, bo ja uznaję tylko walkę honorową (a generalnie jestem w ogóle przeciwna wojnom i jakiejkolwiek przemocy), ale to nie znaczy, że nie potrafię zrozumieć, co kieruje przynajmniej niektórymi grupami terrorystycznymi. Jestem pacyfistką, ale nie wiem, co bym zrobiła, gdyby ktoś zabił całą moją rodzinę, gdybym patrzyła na śmierć niewinnych ludzi. A takie rzeczy się dzieją w wielu "gniazdach terroryzmu". Kto wie, ile by wtedy zostało we mnie wielkich idei? Mam nadzieję, że bym się nie zmieniła. Ale nie mogę tego wiedzieć na pewno.

Tak więc to, że ich metody są z mojej, europejskiej perspektywy obrzydliwe i niehonorowe, nie oznacza, iż świat jest taki prosty. To, że próbuję zawsze zrozumieć motywy innych, nie oznacza, że lekceważę zagrożenie. Czymkolwiek się kierują, są bowiem z naszego punktu widzenia po prostu zabójcami, mordercami. I to na ogół niewinnych ludzi. To bestialstwo.
Tu nie ma dwóch zdań.

Może tylko tyle, że bojąc się i broniąc przed nimi, powinniśmy starać się nie zejść do takiego samego poziomu.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Beata Stróżyńska:
Terroryzm nie jest zjawiskiem autonomicznym, ma głębokie przyczyny, nie jest niebezpieczną zabawą znudzonych, pozbawionych prawa do dziedziczenia wielkich fortun młodszych synów znaczących europejskich średniowiecznych rodów, którzy to młodzieńcy nieraz nie wiedzieli, co z sobą zrobić, a że świetnie walczyli, to sprawili Europie niejeden kłopot.
Oj, nie jestem pewien, czy po drobnej modyfikacji (uwspółcześnieniu) Osama nie podpadałby jak najbardziej pod tę charakterystykę.
Jestem pacyfistką, ale nie wiem, co bym zrobiła, gdyby ktoś zabił całą moją rodzinę, gdybym patrzyła na śmierć niewinnych ludzi. A takie rzeczy się dzieją w wielu "gniazdach terroryzmu".
Tylko, że to są gniazda skąd rekrutuje się tych ludzi. Mózgi, szkolenie, wyposażenie i broń pochodzi skądinąd.
Może tylko tyle, że bojąc się i broniąc przed nimi, powinniśmy starać się nie zejść do takiego samego poziomu.
Zeszlibyśmy, jeżeli stosowalibyśmy metodę zbiorowego zastraszania. Jeżeli Amerykanie wysyłają swój odpowiednik Einsatzkommando do wiosek i miast przeprowadzając eksterminację ludności, to istotnie są równi terrorystom. Jeśli stosują tortury wobec terrorystów, to można mieć im to za złe, ale mimo wszystko jest to zło mniejszego kalibru niż dokonywanie zamachów wymierzonych w ludność cywilną.

Poza tym, co takiego Amerykanie zrobili złego Osamie przed 11/09? Odpowiedź - przestali finansować jego bojowników w Afganistanie. Trudno porównywać tę "zbrodnię", do patrzenia, jak ktoś zabija moją rodzinę.
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:

Poza tym, co takiego Amerykanie zrobili złego Osamie przed 11/09? Odpowiedź - przestali finansować jego bojowników w Afganistanie. Trudno porównywać tę "zbrodnię", do patrzenia, jak ktoś zabija moją rodzinę.

Toteż ja piszę ogólnie o terroryzmie i naszej bezradności. Z tym argumentem o Osamie nie dyskutuję, bo zgadzam się, że tu zupełnie inne rzeczy weszły w grę. Natomiast wcześniej padł argument, z którym się nie zgadzam: "Terroryzm jest zjawiskiem takim samym wszędzie, raczej od kultury niezależnym. Czy to będą islamscy bojownicy, IRA, ETA, bojówki syjonistyczne, czy europejscy terroryści XIX wieku." Dla mnie każdy przejaw terroryzmu ma swoją historię. Odrębną i nieraz porażająco przerażającą. I czasami rachunek krzywd jest taki wielki, że trudno już jednoznacznie ocenić, kto jest większą ofiarą danej sytuacji. Co nie zmienia faktu, iż zarówno terroryzm, który jest wyjątkowo straszny, jak i każdy inny rodzaj przemocy, tylko zwiększa rachunki krzywd, szerzy śmierć i zniszczenie, a przy tym na pewno nie rozwiązuje problemu. Najpierw trzeba znaleźć przyczynę i tu szukać rozwiązania.Beata Stróżyńska edytował(a) ten post dnia 01.08.11 o godzinie 21:39

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:
Może tylko tyle, że bojąc się i broniąc przed nimi, powinniśmy starać się nie zejść do takiego samego poziomu.
Zeszlibyśmy, jeżeli stosowalibyśmy metodę zbiorowego zastraszania. Jeżeli Amerykanie wysyłają swój odpowiednik Einsatzkommando do wiosek i miast przeprowadzając eksterminację ludności, to istotnie są równi terrorystom. Jeśli stosują tortury wobec terrorystów, to można mieć im to za złe, ale mimo wszystko jest to zło mniejszego kalibru niż dokonywanie zamachów wymierzonych w ludność cywilną.
No a jak zakwalifikujesz ofiary cywilne wojen w Iraku czy Afganistanie? te liczby ida w tysiace. Nie wiemy jak gineli, czy byl to najazd na wioske czy po prostu zniszczenie ifrastruktury ktora zapewniala im zycie... ale efektem jest kilkaset tysiecy ofiar cywilnych. To wielokrotnie wiecej niz ofiar terroryzmu.

Poza tym, co takiego Amerykanie zrobili złego Osamie przed 11/09? Odpowiedź - przestali finansować jego bojowników w Afganistanie. Trudno porównywać tę "zbrodnię", do patrzenia, jak ktoś zabija moją rodzinę.
To dosc przewrotne pytanie. nie musieli nic robic. Stworzyli fanatyka ktory mial walczyc z Rosja, a ten po jej upadku fanatykiem byc nie przestal. Zostawili na wolnosci dobrze wyszkolona malpe z karabinem.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Marcin Rakowski:

No a jak zakwalifikujesz ofiary cywilne wojen w Iraku czy Afganistanie? te liczby ida w tysiace. Nie wiemy jak gineli, czy byl to najazd na wioske czy po prostu zniszczenie ifrastruktury ktora zapewniala im zycie... ale efektem jest kilkaset tysiecy ofiar cywilnych. To wielokrotnie wiecej niz ofiar terroryzmu.
Tak kwalifikuję, jak wszelkie inne cywilne ofiary walk zbrojnych w czasie ostatnich wojen. Inaczej jednak, niż działania Einsatzkommando, czy załóg obozów koncentracyjnych.

Z tymi ofiarami tak już bywa na wojnie. Japończycy zaczęli od zbombardowania wojskowego portu w Pearl Harbor. W czasie wojny zbombardowano im w zamian Tokio, zrzucono dwie bomby atomowe na Hiroshimę i Nagasaki. Niemcy nie prowadzili tak zmasowanych nalotów na froncie zachodnim, jak alianci w rewanż. Czy jest to jednak powód, aby uznać niemieckie wojenne za "krzyk nękanego Traktatem Wersalskim Narodu", a Japonii, za "odpowiedź dumnych przedstawicieli kultury dalekiego Wschodu na Zachodnią dominację"? I winę zrzucić na aliantów?

Odnoszę niestety wrażenie, że niektórzy mówiąc o konflikcie Amerykańsko-Bliskowschodnim uderzają w podobne tony.
To dosc przewrotne pytanie. nie musieli nic robic. Stworzyli fanatyka ktory mial walczyc z Rosja, a ten po jej upadku fanatykiem byc nie przestal. Zostawili na wolnosci dobrze wyszkolona malpe z karabinem.
Ma Pan oczywiście rację, tyle że moja wypowiedź odnosiła się do wyobrażenia, że to biedne nękane narody, np. Palestyńczycy, sami z siebie wymyślają terror jako jedyną możliwą linię obrony. Otóż nie bierze się pod uwagę, że na czele tych organizacji stoją często ludzie, którzy nigdy żadnego nękania nie zaznali. I gdyby nie pieniądze z krajów nie-nękanych, to "krzyczące narody" mogłyby co najwyżej - wzorem norweskiego bohatera medialnego - od czasu do czasu spreparować bombę z nawozów azotowych.

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:
Marcin Rakowski:

No a jak zakwalifikujesz ofiary cywilne wojen w Iraku czy Afganistanie? te liczby ida w tysiace. Nie wiemy jak gineli, czy byl to najazd na wioske czy po prostu zniszczenie ifrastruktury ktora zapewniala im zycie... ale efektem jest kilkaset tysiecy ofiar cywilnych. To wielokrotnie wiecej niz ofiar terroryzmu.
Tak kwalifikuję, jak wszelkie inne cywilne ofiary walk zbrojnych w czasie ostatnich wojen. Inaczej jednak, niż działania Einsatzkommando, czy załóg obozów koncentracyjnych.
Czyli to tylko kwestia interpretacji. Jedni i drudzy twierdza ze biora udzial w slusznej wojnie i cywilne straty po stronie przeciwnika sa nieodzowna konsekwencja dzialan wojennych. Jedna grupa za pomoca bomb atakuje cywili, a druga prowadzi dzialania wojenne i w jej wyniku zabijana jest wielokrotnie wyzsza liczba ludzi.
Zawsze mozna cos zestawic ze skrajnoscia i twierdzic ze na jej tle nie wygladamy najgorzej, pamietac trzeba jednak ze to skrajnosc. Pytanie co nazwiemy tutaj zlem. Smierc niewinnego czlowieka? bo wtedy Amerykanie wypadaja znacznie gorzej.

Z tymi ofiarami tak już bywa na wojnie. Japończycy zaczęli od zbombardowania wojskowego portu w Pearl Harbor. W czasie wojny zbombardowano im w zamian Tokio, zrzucono dwie bomby atomowe na Hiroshimę i Nagasaki. Niemcy nie prowadzili tak zmasowanych nalotów na froncie zachodnim, jak alianci w rewanż.
To by tylko znaczylo ze nic nie roznilo aliantow od faszystow, a nawet byli oni duzo gorsi bo kierowala nimi chec wyniszczenia narodu a nie jego potegi militarnej.
To dosc przewrotne pytanie. nie musieli nic robic. Stworzyli fanatyka ktory mial walczyc z Rosja, a ten po jej upadku fanatykiem byc nie przestal. Zostawili na wolnosci dobrze wyszkolona malpe z karabinem.
Ma Pan oczywiście rację, tyle że moja wypowiedź odnosiła się do wyobrażenia, że to biedne nękane narody, np. Palestyńczycy, sami z siebie wymyślają terror jako jedyną możliwą linię obrony. Otóż nie bierze się pod uwagę, że na czele tych organizacji stoją często ludzie, którzy nigdy żadnego nękania nie zaznali. I gdyby nie pieniądze z krajów nie-nękanych, to "krzyczące narody" mogłyby co najwyżej - wzorem norweskiego bohatera medialnego - od czasu do czasu spreparować bombę z nawozów azotowych.
Czy narod Palestynski ma jakakolwiek legalna mozliwosc zmiany swojego statusu? to tak jak twierdzic ze fakt finansowania jakiejkolwiek organizacji opozycyjnej przez "kraje nienekane" dyskredytuje istote problemu?
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Marcin Rakowski:

Czy narod Palestynski ma jakakolwiek legalna mozliwosc zmiany swojego statusu? to tak jak twierdzic ze fakt finansowania jakiejkolwiek organizacji opozycyjnej przez "kraje nienekane" dyskredytuje istote problemu?

Dla mnie istotę problemu dyskredytuje jego pseudo-narodowy charakter. Jaki "naród Palestyński"? "Naród Palestyński" to sztuczny twór powstały w wyniku wojen, jakie państwo Izrael toczyło z sąsiadami. I tak na dobrą sprawę Syria, Egipt i cała reszta arabskiej zgrai zamieszanej w konflikt jest odpowiedzialna za sytuację w "strefach" w równym stopniu, co Izrael. Różnica jest tylko taka, że jedni są oficjalnymi wrogami, a drudzy udają przyjaciół.
Na terytorium Izraela żyje wiele nacji, wyznań i mimo silnie nacjonalistycznej atmosfery, jakoś nikt z tych ludzi się nie burzy. Problemy jedynie pojawiają się w na terenach autonomii i stref. Dlaczego? Bo przyczyna jest przede wszystkim ekonomiczna - po prostu ludzie nie mają tam co robić i co jeść. Bo dopuszczono do powstania odpowiedników brazylijskich slamsów gdzie rządzą parareligijne, a de facto - mafijne organizacje. I oto wielka tajemnica "narodu Palestyńskiego" i jego problemów.Mikołaj Gołembiowski edytował(a) ten post dnia 09.08.11 o godzinie 13:45
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Marcin Rakowski:

To by tylko znaczylo ze nic nie roznilo aliantow od faszystow, a nawet byli oni duzo gorsi bo kierowala nimi chec wyniszczenia narodu a nie jego potegi militarnej.

Dlaczego gorsi? To niby Niemcami nie kierowała chęć wyniszczania narodów? Przewaga moralna aliantów pod tym względem wynikała z faktu, że oni kierowali agresję wobec ludności państw, które ich zaatakowały i sprowokowały. Ich działania były jak "okrutna zbrodnia w afekcie dokonana przez osobę sprowokowaną". Natomiast Niemcy dokonywali zbrodni wedle klucza zaczerpniętego z nacjonalistycznej i rasistowskiej ideologii. To czego nie robili Francuzom, czy Anglikom, odbijali sobie na Żydach, Cyganach, Polakach, Rosjanach itd. Czyli jest to odpowiednik "okrutnej zbrodni popełnionej z premedytacją". To jednak jest jak dla mnie spora różnica.

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:
Marcin Rakowski:

Czy narod Palestynski ma jakakolwiek legalna mozliwosc zmiany swojego statusu? to tak jak twierdzic ze fakt finansowania jakiejkolwiek organizacji opozycyjnej przez "kraje nienekane" dyskredytuje istote problemu?

Dla mnie istotę problemu dyskredytuje jego pseudo-narodowy charakter. Jaki "naród Palestyński"? "Naród Palestyński" to sztuczny twór powstały w wyniku wojen, jakie państwo Izrael toczyło z sąsiadami. I tak na dobrą sprawę Syria, Egipt i cała reszta arabskiej zgrai zamieszanej w konflikt jest odpowiedzialna za sytuację w "strefach" w równym stopniu, co Izrael. Różnica jest tylko taka, że jedni są oficjalnymi wrogami, a drudzy udają przyjaciół.
Na terytorium Izraela żyje wiele nacji, wyznań i mimo silnie nacjonalistycznej atmosfery, jakoś nikt z tych ludzi się nie burzy. Problemy jedynie pojawiają się w na terenach autonomii i stref. Dlaczego? Bo przyczyna jest przede wszystkim ekonomiczna - po prostu ludzie nie mają tam co robić i co jeść. Bo dopuszczono do powstania odpowiedników brazylijskich slamsów gdzie rządzą parareligijne, a de facto - mafijne organizacje. I oto wielka tajemnica "narodu Palestyńskiego" i jego problemów.
czyli wedlug ciebie nie ma problemu osadnictwa izraelskiego, a glod, bezrobocie i brak mozliwosci rozbudowy to wina samych palestynczykow...

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:
Marcin Rakowski:

To by tylko znaczylo ze nic nie roznilo aliantow od faszystow, a nawet byli oni duzo gorsi bo kierowala nimi chec wyniszczenia narodu a nie jego potegi militarnej.

Dlaczego gorsi? To niby Niemcami nie kierowała chęć wyniszczania narodów? Przewaga moralna aliantów pod tym względem wynikała z faktu, że oni kierowali agresję wobec ludności państw, które ich zaatakowały i sprowokowały. Ich działania były jak "okrutna zbrodnia w afekcie dokonana przez osobę sprowokowaną". Natomiast Niemcy dokonywali zbrodni wedle klucza zaczerpniętego z nacjonalistycznej i rasistowskiej ideologii. To czego nie robili Francuzom, czy Anglikom, odbijali sobie na Żydach, Cyganach, Polakach, Rosjanach itd. Czyli jest to odpowiednik "okrutnej zbrodni popełnionej z premedytacją". To jednak jest jak dla mnie spora różnica.
ideologia.
ale wracajac do tematu USA
argument ze dziala sie w obronie wlasnej jest podnoszony przez wszystkie strony konfliktow. Zarowno amerykanow jak terrorystow. obie strony stosuja uderzenia uprzedzajace, obie morduja cywilow. Obie maja struktury stworzone w tym celu.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Zimerman na temat USA

Marcin Rakowski:
czyli wedlug ciebie nie ma problemu osadnictwa izraelskiego, a glod, bezrobocie i brak mozliwosci rozbudowy to wina samych palestynczykow...

Tu podałem odpowiedź. Wystarczy uważnie czytać:
I tak na dobrą sprawę SYRIA, EGIPT i cała reszta arabskiej zgrai zamieszanej w konflikt jest odpowiedzialna za sytuację w "strefach" w równym stopniu, co IZRAEL.

Skoro Egipcjanie i Syryjczycy uznali, że fajnie jest najechać państwo Izrael, to czemu nie przyjęli pod swoją opiekę uchodźców - ofiar wojny z Izraelem?

Osadnictwo to też kwestia ekonomiczna. Osadnicy Izraelscy to z reguły biedota i hołota, którą to Państwo, kierujące się wciąż błędną nacjonalistyczną ideologią najpierw przyjmuje ze względu na więzy krwi, a potem nie ma gdzie upchnąć.

konto usunięte

Temat: Zimerman na temat USA

Mikołaj Gołembiowski:
Marcin Rakowski:

Czy narod Palestynski ma jakakolwiek legalna mozliwosc zmiany swojego statusu? to tak jak twierdzic ze fakt finansowania jakiejkolwiek organizacji opozycyjnej przez "kraje nienekane" dyskredytuje istote problemu?

Dla mnie istotę problemu dyskredytuje jego pseudo-narodowy charakter. Jaki "naród Palestyński"? "Naród Palestyński" to sztuczny twór powstały w wyniku wojen, jakie państwo Izrael toczyło z sąsiadami. I tak na dobrą sprawę Syria, Egipt i cała reszta arabskiej zgrai zamieszanej w konflikt jest odpowiedzialna za sytuację w "strefach" w równym stopniu, co Izrael. Różnica jest tylko taka, że jedni są oficjalnymi wrogami, a drudzy udają przyjaciół.
Na terytorium Izraela żyje wiele nacji, wyznań i mimo silnie nacjonalistycznej atmosfery, jakoś nikt z tych ludzi się nie burzy. Problemy jedynie pojawiają się w na terenach autonomii i stref. Dlaczego? Bo przyczyna jest przede wszystkim ekonomiczna - po prostu ludzie nie mają tam co robić i co jeść. Bo dopuszczono do powstania odpowiedników brazylijskich slamsów gdzie rządzą parareligijne, a de facto - mafijne organizacje. I oto wielka tajemnica "narodu Palestyńskiego" i jego problemów.
Każdy naród jest sztuczny. Każdy jest wytworem historii, splotu wydarzeń. Polacy nie są mniej sztucznym wytworem jak Palestyńczycy.
Każda społeczność, która tworzy swoją świadomość jest narodem w takim samym stopniu.



Wyślij zaproszenie do