konto usunięte

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

"Rzeczpospolita": Jeszcze w 2008 r. - jak wskazują dane Komendy Głównej Policji, na ok. 14 tys. pokrzywdzonych, którzy doznali "uszczerbku na zdrowiu", 2,5 tys. stanowiły dzieci. W ubiegłym roku było ich już ponad 3,3 tys.
Dzieci są bite pasem, sznurem od żelazka, uderzane po głowie, popychane i szarpane.

Z policyjnej statystyki wynika również, że wciąż sporo dzieci zostaje bez opieki. Są zamykane w domach, a nawet zostawiane na ulicy. W ciągu trzech lat - od 2007 do 2009 r. - spotkało to 1742 dzieci. Tylko w ubiegłym roku - 611.

Przypadków maltretowania dzieci jest znacznie więcej, niż to wynika ze statystyk - twierdzi Beata Mirska-Piworowicz, prezes Stowarzyszenia "Damy radę".

http://wiadomosci.onet.pl/2144305,11,zatrwazajace_dane...
Adam Bulandra

Adam Bulandra doktor nauk
prawnych, radca
prawny

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

hm... juz od dawna wiadomo z badan socjologicznych, pedagogicznych i psychologicznych, ze iczba dzici krzywdzonych emocjonalnie siega okolo 70%, regularnie bitych przekracza polowe, a wykorzystywanych sekwualnie 10% w przypadku chlopcow i do 30 % w przypadku dziewczynek...
wzrost w statystykach policyjnych jest poklosiem naglasniania problemu przez media i nie tylko, ale to tylko wierzcholek gory lodowej... jesli sie wejdzie na strony CBOS i poczyta badania to przerazajcy bedzie wzrost negatywnych postaw wychowawczych akceptujacych bicie dzieci. Prawie 70 % polakow sadzi tez ze bicie jeszcze nikomu nie zaszkodzilo...
zastanawiajacy jest paradoks, ze uderzenie doroslego jest niekaceptowalnym przestepstwem, a bicie dzieci to element akceptowanego wychowania...
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adam Bulandra:
[...]

Gdzie znalazłeś wyniki badań, mówiących o tym, że aż 10% chłopców i 30% dziewczynek jest wykorzystywanych seksualnie??? To jakaś bzdura.
Bicie w sensie "parę klapsów za np. obrażanie nauczyciela w szkole" uważam za zbyt łagodną karę. Ja byłam bita jako dziecko i w tej zasłużonej części naprawdę nie widzę nic złego. Natomiast z całą pewnością byłam dzieckiem, które zrozumiałoby argumenty słowne. Niestety część dzieci (spora) taka nie jest i mają gdzieś co się do nich mówi.

Uderzenie dorosłego, uważane za przestępstwo to z reguły cios pięścią w twarz. Jeśli w ten sposób bije się dziecko, to to też jest przestępstwo. W zasadzie możemy się umówić, że dam Ci klapsa i zobaczymy, co na to litera prawa ;))
Adam Bulandra

Adam Bulandra doktor nauk
prawnych, radca
prawny

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Izabela Korzińska:
Adam Bulandra:
[...]

Gdzie znalazłeś wyniki badań, mówiących o tym, że aż 10% chłopców i 30% dziewczynek jest wykorzystywanych seksualnie???

tak wynika z badan Starowicza (seksuaologia Sadowa, Warszawa 2002, i niepublikowanych badan imielinskiego nad mlodzieza gimnazjalna, przy czym nie chodzi o gwalt ale kazda forme seksualnego molestowania, obajmujaca szerokie spektrum zachowan). moze to sie wydawac bzdura, ale takie liczby potwierdzaja takze badania zagraniczne, angielskie, niemieckie, amerykanskie, francuskie i hiszpanskie. to troche przerazajace, owszem, ale na pewno nie bzdura
To jakaś bzdura.
Bicie w sensie "parę klapsów za np. obrażanie nauczyciela w szkole" uważam za zbyt łagodną karę. Ja byłam bita jako dziecko i w tej zasłużonej części naprawdę nie widzę nic złego. Natomiast z całą pewnością byłam dzieckiem, które zrozumiałoby argumenty słowne. Niestety część dzieci (spora) taka nie jest i mają gdzieś co się do nich mówi.

Uderzenie dorosłego, uważane za przestępstwo to z reguły cios pięścią w twarz. Jeśli w ten sposób bije się dziecko, to to też jest przestępstwo. W zasadzie możemy się umówić, że dam Ci klapsa i zobaczymy, co na to litera prawa ;))

i cie pozwe z 217 k.k. (naruszenie nietykalnosci cielesnej), mozesz isc nawet na rok do wiezienia za plaskacza.
przykro mi ze bylas bita.
nie powielaj raczej tych wzorcow. kazde dziecko mozna wychowac bez bicia. jesli robi cos zlego lub niebezpiecznego wystarczy je odciagnac i pozostawic w bezpiecznym miejscu. to nie jest przemoc. podobnie jak histeryzuje. zostawic i przeczekac. bicie to zawsze porazka rodzicaAdam Bulandra edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 11:53
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adam Bulandra:
kazda forme seksualnego molestowania, obajmujaca szerokie spektrum zachowan

Tak, pewnie podnoszenie dziecka i przytrzymywanie go za okolice pośladka to już wg tych badań molestowanie. Stany są świetnym przykładem państwa, w którym do tematu molestowania podchodzi się paranoicznie.
i cie pozwe z 217 k.k. (naruszenie nietykalnosci cielesnej)

Czy za nieklepanie po pośladku mogę chociaż liczyć na "Cię", pisane dużą literą?
mozesz isc nawet na rok do wiezienia za plaskacza.

Nie znam przepisów, ale wydaje mi się, że jednak nie, bo jeśli facet mnie obraża, to to jest dość uzasadniona reakcja, bo wtedy może być poniżej mojej godności odpowiadać mu. Walnięciem otwartą dłonią w twarz przerywam mu połowę zdania i odchodzę. Wg mnie to sensowna reakcja. Na pewno nie będę się ciągać po sądach za obrazę - jest takie powiedzenie "pokaż mi, z kim się sądzisz, a powiem Ci, kim jesteś".
jesli robi cos zlego lub niebezpiecznego wystarczy je odciagnac i pozostawic w bezpiecznym miejscu. to nie jest przemoc.

A jeśli Twoje dziecko właśnie zabiło brutalnie jakieś zwierzę, żeby zobaczyć, jak to jest?
podobnie jak histeryzuje. zostawic i przeczekac. bicie to zawsze porazka rodzica

Tu masz rację. Nie tyle zostawić, co odejść. Po minucie zapomni, o co się wydzierało i pobiegnie za Tobą.
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Najzabawniejsze jest to że osoby które publicznie wyrażają zgodę na stosowanie kar cielesnych w szkole, nigdy w życiu nie zaakceptowali by zdarzenia w którym obcy człowiek (nawet nauczyciel) w tej szkole dał taka karę właśnie ich dziecku :-)

Trudno tak naprawdę ustalić granicę między "daniem dziecku klapsa" a po prostu biciem dziecka. Bo jak to zrobić?

Ustalić szereg okoliczności w których rodzic / nauczyciel / katecheta ma prawo dziecko uderzyć? (np. czy rodzicowi wolno uderzyć dziecko za to że o 21:00 nie chce iść jeszcze spać, a w tym czasie rodzić chciałby obejrzeć ważny mecz piłkarski?)
Ustalić dopuszczalną częstotliwość wymierzanych kar cielesnych? (raz dziennie można, ale częściej to już karalne?)
Ustalić dopuszczalna siłę uderzenia liczoną w jakiejś wymiernej jednostce fizycznej?

Nie da się, po prostu nie da się tego ustalić.

Dlatego albo dajemy całkowity zakaz uderzenia kogokolwiek (dziecka, dorosłego), albo zostawiamy taką możliwość rodzicowi, nauczycielowi z wiarą że sam odpowiedni ustali sobie granicę dopuszczalnej kary

Ja jestem za całkowitym zakazem.
Uderzenie dziecka to całkowita porażka jego opiekuna, świadczy o wyborze najprostszej formy zdyscyplinowania. W dodatku skutecznej tylko na krótka metę i rodzącej w dzieciach wiele negatywnych zachowań.
Poza tym, wprowadzenie kar cielesnych w szkole wcale nie zmniejszyło by poziomu agresji, a wręcz przeciwnie.
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Izabela Korzińska:
To jakaś bzdura.
Bicie w sensie "parę klapsów za np. obrażanie nauczyciela w szkole" uważam za zbyt łagodną karę. Ja byłam bita jako dziecko i w tej zasłużonej części naprawdę nie widzę nic złego. Natomiast z całą pewnością byłam dzieckiem, które zrozumiałoby argumenty słowne. Niestety część dzieci (spora) taka nie jest i mają gdzieś co się do nich mówi.

Podobnie z podwładnymi pracy, tez często mają gdzieś polecenie swojego szefa.
Czy zgodziła byś się aby szef uderzał Cię za niewykonanie polecenia?
Lub odwrotnie, jako szefowa miała byś ochotę czasem uderzyć niesubordynowanych pracowników?
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Podajecie jakieś koszmarne przykłady "co by było gdyby Twoje dziecko zabiło brutalnie jakieś zwierze"
To przykłady ekstremalne, świadczące o sporym problemie i klasyfikującym dziecko do leczenia. A nawiasem mówiąc takie zachowania najczęściej budzą się w dzieciach które od małego sa bite.

Zejdźmy na ziemię i wróćmy do sytuacji codziennych

Dać nauczycielowi możliwość stosowania kary fizycznej za to że dziecko "ma gdzieś to co mówi nauczyciel"?
Czyli dziesięcioletnia dziewczyna, na piątej z kolei lekcji, już w godzinach popołudniowych, która jest zmęczona, rozkojarzona nadchodzącą wiosną, problemami rodzinnymi, lub myśli o swojej skrywanej miłości, nie usłyszy zadanego jej przez nauczyciela pytania (zignoruje, źle odpowie) może dostać za to "klapsa"????
Romuald K.

Romuald K. szef, K-mex

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

W złym kraju nieszczesliwi ludzie bija czesciej i mocniej.

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Sprawa nie jest prosta i - jak zwykle w życiu - rozmawiają różni ludzie, o różnych doświadczeniach. Ci, których bito, nie widzą innej możliwości. Ci, których nie bito, nie wyobrażają sobie, jak można bić. Jeszcze innych bito, ale sami nie chcą tego powielać, a jeszcze inni nie byli bici, ale nie umieją sobie poradzić z własnymi dziećmi.

Rozpiszę się szeroko, jeśli ktoś nie ma czasu ani chęci, niech pominie mojego posta.

Najpierw a propos przemocy psychicznej:

Czy
- nałożenie dziecku 'szlabanu' na coś za karę (wyjście z kolegami, komputer/internet, telewizja) i surowe egzekwowanie (np. zabranie kabla od sieci, komputera, wyłączanie telewizora, telefon na policję w celu wylegitymowania dziecka, gdy to, pomimo zakazów i tak wychodzi, np. jeszcze się odgrażając, co to ono nie zrobi)

- próba wymuszenia odrabiania lekcji (sprawdzanie zeszytów, pracy domowej, przepytywanie - oczywiście w sytuacji, gdy do dziecka nic nie dociera i ma w 4 literach naukę) połączoną z karą jak w pkt. 1

- rozmowy "umoralniające"

mogą być poczytane jako przemoc psychiczna?

Pytam z dwóch przyczyn:

1. takie szlabany, rozmowy i wymuszenia są dla dziecka bardzo przykre. Nie pójdzie na imprezę - będą się śmiać w klasie albo wyśmieje dziewczyna (zresztą "co to znaczy, że mi stary zabroni?"). Mogą się nawet a)pociąć (emo), b) powiesić (emo), c) wyżyć na zwierzęciu domowym (ujście agresji). Zmuszanie do odrabiania lekcji, sprawdzanie, przepytywanie powoduje frustrację, niechęć, stres. Rozmowy są nudne i poza "wywróceniem oczu" (co ten stary znów pier....li, ile można) są źródłem dyskomfortu psychicznego i burzą harmonię rozwoju.

W końcu wszystkie są środkiem przymusu czy kary, a to oznacza, że są odbierane negatywnie. W nas też rodzi się sprzeciw wobec przymusu i karania nas, np. zasłużonym mandatem, prawda? Wiemy, że zasłużyliśmy, ale mamy zły dzień, raczej rzadko sobie mówimy "Dziękuję, Panie Policjancie, że dał mi pan ten mandat, bo przecież czyniłem źle".

2. na jakimś forum widziałem kiedyś pytanie z gatunku tych "jak wrobić kogoś" (coś podobnego, jak do wspomnianej tutaj rady pewnej pani "jak wrobić męża w znęcanie się nad dzieckiem"), czyli "czy mogę podać starszych do jakiegoś urzędnika, że nie pozwala mi wyjść na imprezę i zmuszają do siedzenia i odrabiania lekcji? Zrobią im coś?"

Przemoc fizyczna jest łatwa do zdefiniowania, chociaż łatwo tu o nadużycia ("synek Kozłowskiej ma siniaka na rączce, na pewno go lali i to ostro!"). W dodatku dziecko może się łatwo umówić z kolegą, że dadzą sobie po razie, a następnie zgłosi pobicie przez rodzica. Dawniej było to chyba nie do pomyślenia, by dziecko "wrabiało" rodziców, dziś czytam na forach o takich zjawiskach coraz częściej. "No bo jest z tego niezły fun".

Ale co z przemocą psychiczną?
Na pewno "czuje się przez skórę", że nieustanne poniżanie, krytykowanie, krzyczenie, wyśmiewanie jest przemocą psychiczną. Pytanie jednak, czy nie jest to jeszcze łatwiejsze pole do nadużyć.

Być może powstaje właśnie sytuacja, gdzie przy okazji walki z patologią, taką jak molestowanie i maltretowanie dzieci, walczy się także z formami perswazji, odbierając rodzicom możliwość jakiegokolwiek wpływu na dziecko.

Potem, gdy rodzice nie są w stanie poradzić sobie z dzieckiem (gdzie oni dorastali w zupełnie innych czasach, nie nastawionych tak na konsumpcjonizm, brutalność, "lans", kult przemocy (JP, CHWDP, etc.), a za pyskowanie matce czy ojcu dostawało się w twarz), są postrzegani jako ci źli ("gdzie byli rodzice?!", "kto cię wychował?!", "wyrodni rodzice, nie interesują się dzieckiem!"), mogą stracić prawa rodzicielskie, a przede wszystkim - płacą za dzieci odszkodowania (w razie aktu wandalizmu), ponoszą wszystkie konsekwencje dziecięcych (czy tutaj już młodzieżowych) wybryków. A te dzieci i tak są lane pałami przez prewencję albo na "dołku" (opisy tego, jak Policja traktuje pseudokibiców są w sieci, wiele, wiele relacji, także świadków). Opisy bardziej jak ze wspomnień więźnia Berezy Kartuska. No, ale to są przecież "źli bandyci i pseudokibice" :] Teraz wolno ich lać, ba, nawet trzeba. Jest społeczne nie tylko przyzwolenie, lecz nawet zapotrzebowanie na to, by ich traktować brutalnie. A przecież nie wszyscy z nich, to dzieci z rodzin patologicznych, często niektórzy dobrze się uczący (znam takiego jednego, kibica Ruchu Chorzów, "ultrasa", jeden z lepszych uczniów w klasie), pokształceni rodzice.

Mamy zatem sytuację: rodzic, jeśli ma "trudne dziecko", ma związane ręce, ale potem policjant może temu dziecku odbić nerki i potraktować gazem i paralizatorem, chodzić po nim w ciężkich buciorach, kazać leżeć na ziemi i mówić do niego nie "młody człowieku, źle robisz", tylko "gleba, ku*wa, gnoju pierd*ny, ryjem do ziemi!".

Wiemy, że dzieci postrzegają świat inaczej. Do chyba 7 roku życia obce jest im pojęcie "stawiania się w czyjejś sytuacji", są często bardzo, wręcz psychopatycznie okrutne (nawet te, które później będą świętymi), ponieważ nie nie rozumieją jeszcze pojęcia empatii. Potem z kolei jest okres buntu i złości na świat.

Piszę także na własnym przykładzie, pamiętając, jaki byłem. Nigdy nie chciałbym mieć dziecka podobnego do mnie. Rodzice włożyli wiele trudu, by "coś" ze mnie zrobić i rozumiem to dopiero dziś, po 15 latach. Też dostawałem w dupę (do 8 roku życia, potem już były tylko rozmowy), były karczemne (przez duże K) awantury, "szlabany" i nie wyobrażam sobie, by dziecko mojego pokroju mogło zrozumieć coś innego. Nic do mnie nie docierało, robiłem, co chciałem. Nawet nie chodziło o badania wytrzymałości rodziców, po prostu miałem na wszystko "wyje...ne". Z jednej strony wiele czasu spędzałem z ojcem (zaraził mnie pasją majsterkowania i elektroniki, uczył mnie matematyki), z mamą chodziłem na spacery, wiele rozmawialiśmy - nie było tu przykładu "porzuconego samemu sobie dziecka". Ale bywało też tak i to często, że żadne rozmowy nie przynosiły efektów, kompletnie to "zlewałem", chociaż miałem przebłyski "zrozumienia i chęci poprawy". Z czasem coraz częstsze, aż w końcu dotarło do mnie, kim jestem i co ja wyprawiam (takie "przebudzenie"). Pamiętam, jakimi kategoriami myśleliśmy ja i moi koledzy. Jakie myśli chodziły po głowie - nie przyznałbym się publicznie. I przerażające jest dla mnie to, że kompletnie nie rozumieliśmy argumentów naszych rodziców, już nawet nie chodzi o młodzieńczą przekorę! Byli też oczywiście koledzy, których stawiano za wzór. Ale to tylko potwierdza fakt, że nie wszystkie dzieci są takie same i nie wszystkie myślą kategoriami "argumentu rozsądku". Oczywiście rodzice gdzieś popełnili błąd wychowawczy, pewnie niejeden, ale i mój charakter jest bardzo trudny, po ojcu. Gdyby jednak wtedy "odpuścili" (dzisiaj pewnie odebrano by za to im prawa rodzicielskie), mógłbym źle skończyć, a niewiele brakowało, bo w pewnym momencie zacząłem olewać wszystkich i wszystko.

Gdyby to była sytuacja przeniesiona w dzisiejsze realia, a ja w swojej tępej złośliwości podał rodziców na policję, mieliby poważny problem, a ja pewnie złośliwie bym się uśmiechał "haha, niech se starzy nie myślą, że są tacy do przodu". Pamiętam siebie, ale też pamiętam niektórych moich kolegów - niewinne aniołki, śpiewające w Wigilię kolędy i sprzątające ochoczo w domach na Wielkanoc, chodzące z koszyczkiem do kościoła i czekające na "kolędę", a naprawdę - bezwzględne. Tępo bezwzględne. Oczywiście do pewnego wieku. Na studiach już nie spotykałem takich ludzi, a ci, wielu tych, których znałem ze szkoły, zmienili się nie do poznania. Zupełnie, jak by przeszli chorobę Alzheimera i kompletnie stracili swoje dawne "ja". Ale też popatrzmy z innej strony - wielu dawnych rozrabiaków tam nie spotkałem. Kilku bałbym się dziś spotkać na ulicy, nawet w biały dzień. Jedni byli tylko agresywni, ale nie narobili rodzicom szkód, poza siwymi włosami, ale inni...

Kilkoro znajomych ma z kolei dzieci, które są nad wyraz "układne". Oczywiście broją, są dziecięco nieodpowiedzialne, ale po prostu "słuchają się". Nie wiem, jak będzie później, np. w gimnazjum, gdzie zetkną się z brutalnością rówieśników ale na razie są spokojne. Mam też kolegów, którzy byli po prostu do rany przyłóż, przeszli okres dzieciństwa i dojrzewania, jak by w ogóle te problemy ich nie dotyczyły :) Ich nie trzeba było przywoływać do porządku tak, jak np. mnie.

Dziś, w znacznie trudniejszych czasach, niż mojego dzieciństwa, ciągłej szczurzej rywalizacji, agresji (nie trzeba być agresywnym jako dziecko, agresji można się nauczyć jako odruchu obronnego, który potem staje się nie odruchem, a drugim "ja"), zalewu szumu informacyjnego (dla mojego dziadka to było wręcz straszne, był kompletnie zagubiony), odbiera się rodzicom niemal wszystkie środki przymusu i kary, grożąc za to odebraniem dziecka, więzieniem, nadzorem kuratora. Moich rodziców i dziadków bito w szkole linijką po rękach, klęczeli na grochu, stali w kącie (dzisiaj to przecież przemoc psychiczna, narażenie na "wyśmiewanie"), dostawali "siatką", mieli zakaz wychodzenia na podwórko, a jednak wyrośli na pracowitych i mądrych ludzi, a nie psychopatów.

Kończąc ten przydługi wywód ponawiam pytanie, które postawiłem na początku i zapytuję tych dobrych, doświadczonych rodziców, jak znajdują się w tej nowej sytuacji. Po rosnącej przestępczości i gigantycznej wręcz agresji wśród młodzieży widać, że "coś jest nie tak". Eksperymenty wychowawcze są coraz dziwniejsze, a korzyści...

-----

Bruno, jeszcze a propos Twoich wypowiedzi:

1. Nie, nie miałbym nic przeciwko temu, by mojemu dziecko ktoś dał klapsa (nie mówimy, na rany boskie, o katowaniu!), albo, gdy będzie stwarzać zagrożenie dla innych, zamknięto na komisariacie na 24h. Byle nie katowano. Wstrząsnąć, nie pobić.

2. Z tymi przykładami ekstremalnymi - w mojej opinii nie masz racji. Może Twój świat i wspomnienia są takie kolorowe, ale ja pamiętam, czego się dopuszczaliśmy, nie tylko ja, ale i moi koledzy, dziś zupełnie zwykli ludzie, ze swoimi już rodzinami. I czego byłem świadkiem na swoim osiedlu. Nagle wszyscy psychicznie chorzy?

3. Kto mówi o karze fizycznej za złą odpowiedź? Dlaczego manipulujesz? Moja mama przez całe życie nauczycielką języka rosyjskiego (podstawówka w Bogucicach, potem byłe III LO B. Prusa w Sosnowcu). Pracowała z bardzo różna młodzieżą, od czasów stanu wojennego, po 2005 rok. Wypuściła wiele roczników maturzystów.

Była przez młodzież uważana za rewelacyjną, do dzisiaj dostaje kartki, telefony, jest rozpoznawana w sklepach, na ulicy (wołają za nią, zagadują), jest znanym w Sosnowcu z nazwiska nauczycielem. W ostatnich latach swojej pracy dostała także do nauczania gimnazjum. I to ona opowiadała, co się tam dzieje obecnie. Zwroty typu "pierdolisz głupia cipo", "nie pierdol" (wyjście i trzaśnięcie drzwiami), "bo co mi kurwa zrobisz kurwo?" nie były aż taką znów rzadkością. Nie wolno było zrobić nic, nawet głośniej się odezwać, bo szło się na dywanik do dyrektorki i tłumaczyło przed rodzicami. Oczywiście przy rodzicu dzieciaczek był jak aniołeczek, a rodzic z gębą jak "wrota stodoły", czerwony na twarzy, zaperzony, niczym Chlestakow w Rewizorze Gogola - "Czy pani wie kim ja jestem?!". Brakowało tylko "Ja służę w Petersburgu!".

Dopiero w gimnazjum moja mama odkryła, jak wygląda świat poza LO. Ten dzisiejszy, nie z lat 80. Dziękowała Bogu, choć ateistka, że już nie musi tam wracać. Ona, pedagog z wieloletnim stażem.

To jest Twoim zdaniem "karanie za złą odpowiedź"?

4. A co do pracy i odpysknięcia szefowi - po pierwsze, to w tym wieku już nie czas na wychowywanie ludzi, po drugie - wyleje Cię na 4 litery i możesz być bezrobotny. To chyba bardziej traumatyczne, gdy masz rodzinę na utrzymaniu i kredyty, niż klaps w tyłek, prawda?

5. Piszesz, że nie zmniejszyłoby - no pewnie. Teraz już nie. Po pierwsze, uczeń oddałby nauczycielowi, albo mu włożył kosz na głowę i skopał, po czym nagrał na komórkę i wrzucił na YT, z komentarzem "ten chuj mieszka tu i tu, wiecie, co z nim zrobić!".

6. Porażka. Słowo klucz. Porażka rodziców. Nie chce mi się wierzyć, że można naprawdę wierzyć, że każdy rodzic jest specjalistą psychologii i pedagogiki, że ma żelazne nerwy i każde, nawet najbardziej rozwydrzone dziecko opanuje, a w przeszłości nigdy nie popełni błędów wychowawczych.

Może Ty uważasz się za bezbłędnego rodzica i życzę Ci samych sukcesów. Ale świat nie jest taki biały i kolorowy, a Ty sam jeszcze nie wiesz, co przed Tobą. Bo nawet, jeśli Ty będziesz bez skazy przez cały okres wychowania tego dziecka, to jest jeszcze świat zewnętrzny, z którym dziecko się zetknie. Może być podatne na Twoje sugestie i rady, a może je kompletnie zlać. Życzę Ci wtedy wiele samozaparcia i pamięci o tym, co tu pisałeś.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 16:41
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adrian Olszewski:
[...]

Przydługie może i jest, ale chyba niczego bym nie pomijała :)

I coś w tym jest, że to, czego trudne dziecko nie odebrało od rodziców, dostanie w niedalekiej przyszłości od obcych ludzi, nie przejmujących się zupełnie tym, że dają mu tego w nadmiarze. Wg mnie bezstresowe wychowanie powoduje poczucie bezkarności, a to jest krótsza droga do bycia przestępcą, niż bycie karconym w dzieciństwie.

konto usunięte

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Izabela Korzińska:
Adam Bulandra:
[...]

Gdzie znalazłeś wyniki badań, mówiących o tym, że aż 10% chłopców i 30% dziewczynek jest wykorzystywanych seksualnie??? To jakaś bzdura.
Bicie w sensie "parę klapsów za np. obrażanie nauczyciela w szkole" uważam za zbyt łagodną karę. Ja byłam bita jako dziecko i w tej zasłużonej części naprawdę nie widzę nic złego. Natomiast z całą pewnością byłam dzieckiem, które zrozumiałoby argumenty słowne. Niestety część dzieci (spora) taka nie jest i mają gdzieś co się do nich mówi.

Uderzenie dorosłego, uważane za przestępstwo to z reguły cios pięścią w twarz. Jeśli w ten sposób bije się dziecko, to to też jest przestępstwo. W zasadzie możemy się umówić, że dam Ci klapsa i zobaczymy, co na to litera prawa ;))


Az wierzyć mi się nie chce, ze otwarcie ktoś wyraża się pozytywnie o biciu dzieci. Rzeczywisćie, jesteś kolejnym przykałdem na to ,ze na dzieci pownno się wytdawać pozwolenia. Czego Cię nauczyło bicie??? Szczacunku? A moze strachu i poczucia niższoći?

Nigdy, przenigdy nie zaakceptuje sytaucji bycia dzieci - wg meni nawet kalps jest objawem słabosci rodziców i neiumoejśtnosci rozmowy z drugim człwoiekiem. Ciekawe czy taka samo byś uważała, gdyby dzeci były większe i to one mogły przylozyć mamasi?

WYchowywanie przez bicie??? Już to cywilizacja przerabiała, prdyzpomnę tylko tzw. pruską pedagogikę, czyli wychowyawnie w uległosci wobec dorosłych i bicie dzieci. Tak był wychowyany midzy innymi Adolf Hitler...

A po tem się ludzie dziwia dlaczego dzieciom brakuje szacunku dla rodziców, skoro próbują go narzucić biciem a nei wypracować rozmową.

konto usunięte

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adrian Olszewski:
Sprawa nie jest prosta i - jak zwykle w życiu - rozmawiają różni ludzie, o różnych doświadczeniach.

Dla mnei sprawa jest bardzo prosta - albo się jest za kogoś odpoweidzialnym albo się go poniza i bije!
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Agnieszka K.:
Az wierzyć mi się nie chce, ze otwarcie ktoś wyraża się pozytywnie o biciu dzieci. Rzeczywisćie, jesteś kolejnym przykałdem na to ,ze na dzieci pownno się wytdawać pozwolenia. Czego Cię nauczyło bicie??? Szczacunku? A moze strachu i poczucia niższoći?

1. Dostawałam klapsy, a nie "byłam bita".
2. Nauczyło mnie gigantycznej empatii dla ludzi słabszych i przy tym łagodnych, a więc nie do pyskatych dzieciaków.

Nigdy, przenigdy nie zaakceptuje sytaucji bycia dzieci - wg meni nawet kalps jest objawem słabosci rodziców i neiumoejśtnosci rozmowy z drugim człwoiekiem. Ciekawe czy taka samo byś uważała, gdyby dzeci były większe i to one mogły przylozyć mamasi?

WYchowywanie przez bicie??? Już to cywilizacja przerabiała, prdyzpomnę tylko tzw. pruską pedagogikę, czyli wychowyawnie w uległosci wobec dorosłych i bicie dzieci. Tak był wychowyany midzy innymi Adolf Hitler...

A po tem się ludzie dziwia dlaczego dzieciom brakuje szacunku dla rodziców, skoro próbują go narzucić biciem a nei wypracować rozmową.

K...wa, widać, że nikt Ci nawet nie sprawdzał zeszytów.

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Agnieszka K.:
Rzeczywisćie, jesteś kolejnym przykałdem na to ,ze na dzieci pownno się wytdawać pozwolenia.

Czasy ZSRR i III Rzeszy mamy już za sobą. Halo?
Czego Cię nauczyło bicie??? Szczacunku? A moze strachu i poczucia niższoći?

Słowa klucze. Strach, niższość. Kompleks?

Niczego mnie nie nauczyło, bo nie miało mnie nauczyć. Nie w tamtym czasie. Uchroniło przed popełnieniem wielu głupot. I nie mówię tutaj o laniu pejczem do krwi, tylko klapsem do - jak pisałem 8 roku życia, a potem bezwzględną i żelazną konsekwencją rodziców w próbę wychowania mnie na kogoś innego, niż pensjonariusza zakładu penitencjarnego. A niewiele brakowało.

Dopiero, gdy miałem te naście lat, a bliżej "dzieścia", zacząłem właściwie rozumieć pojęcie "dawać", "empatia", "ja i ktoś". Wtedy można było ze mną rozmawiać i odwoływać się do tych pojęć. Wcześniej było w moim (powtarzam - moim) przypadku bezsensowne.

Czy ja piszę, że należy dawać klapsy albo stosować "przemoc psychiczną" wobec wszystkich dzieci? Ja na to zasługiwałem. A wiem o tym, bo mam niemal 30 lat i mam już świadomość tego, co dobre, a co złe oraz zdolność analizowania faktów.

A nauczyło mnie czegoś cierpienie, którego niejednokrotnie byłem świadkiem, opieka mamy na rodzicami i kilka innych sytuacji.

Myli Pani środki.

Nigdy, przenigdy nie zaakceptuje sytaucji bycia dzieci - wg meni nawet kalps jest objawem słabosci rodziców i neiumoejśtnosci rozmowy z drugim człwoiekiem. Ciekawe czy taka samo byś

Tak, dziecko rozumie Pani argumenty. A Pani ma doktorat z pedagogiki i umie dobierać słowa i argumenty stosownie do wieku dziecka. Dziecka, które nawet nie umie stawiać się w Pani sytuacji i słowa "nie podoba mi się" nie muszą być odebrane tak, jak by sobie Pani tego życzyła.
uważała, gdyby dzeci były większe i to one mogły przylozyć mamasi?

Proszę nie robić tyle literówek, bo zdradza to Pani emocjonalne podejście do tematu, a tematy etyczne tego nie tolerują. Proszę się najpierw uspokoić, a potem pisać, jeśli chce Pani prowadzić merytoryczną dyskusję.

Dlaczego dziecko ma bić matkę? Czy matka robi mu coś złego? Czy matka naraża siebie bądź innych na niebezpieczeństwo? Czy dziecko zostanie pociągnięte do odpowiedzialności, gdy matka sobie coś zrobi?
Czy dziecko "sklonuje" sobie matkę, gdy coś jej się stanie?

WYchowywanie przez bicie??? Już to cywilizacja przerabiała, prdyzpomnę tylko tzw. pruską pedagogikę, czyli wychowyawnie w uległosci wobec dorosłych i bicie dzieci. Tak był wychowyany midzy innymi Adolf Hitler...

A Józef Stalin? :]
Kto wie, może nawet Jan Paweł II dostał kiedyś klapsa.
Proszę się nie bawić w erystykę w tym stanie emocjonalnym.


A po tem się ludzie dziwia dlaczego dzieciom brakuje szacunku dla rodziców, skoro próbują go narzucić biciem a nei wypracować rozmową.

O tak, zna Pani wszystkie przypadki i ma Pani diagnozę. Bezstresowe wychowanie to zdaje się, wymysł ostatnich 10 lat, a nie ostatnich 50, więc o czym Pani pisze?

Moja mama nie przypomina sobie, by nastolatek przed 90 rokiem powiedział do niej "spierdalaj, ty kurwo" w klasie. A ja nie przypominam sobie, abyśmy w szkole wkładali nauczycielowi śmietnik na głowę i pisali o tym w internecie.

Owszem, były "andrusy", byli niegrzeczni uczniowie, powtarzali klasy i byli relegowani ze szkoły. Ale chyba róznica między "niegrzeczny" a "bandyta" istnieje...

I ostatnia sprawa - odnoszę wrażenie, że mówiąc 'bicie' wszyscy mają tu na myśli sceny z Pasji.

Mam rację?

Bo nawet ja, ten bity, nie przypominam sobie, by ktoś mnie wiązał do klamki i lał pasem po głowie.

Za to mój dziadek (który nigdy mojej mamy nie uderzył), o, ten to był w szkole lany równo, a był "ognistej krwi" i "miał swoje zdanie". Nie przypominam sobie także, by wyrósł na psychopatę. I nie nazywał się Hitler, tylko Maj.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 14:07

konto usunięte

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Izabela Korzińska:

K...wa, widać, że nikt Ci nawet nie sprawdzał zeszytów.
A to co? Nie przypdakiem atak z powodu słabosci i braku argumentów?
Masz ochotę mi przyłożyć??? :)))

konto usunięte

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adrian Olszewski:
Agnieszka K.:
Rzeczywisćie, jesteś kolejnym przykałdem na to ,ze na dzieci pownno się wytdawać pozwolenia.

Czasy ZSRR i III Rzeszy mamy już za sobą. Halo?
Czego Cię nauczyło bicie??? Szczacunku? A moze strachu i poczucia niższoći?

Słowa klucze. Strach, niższość. Kompleks?

Niczego mnie nie nauczyło, bo nie miało mnie nauczyć. Nie w tamtym czasie. Uchroniło przed popełnieniem wielu głupot. I nie mówię tutaj o laniu pejczem do krwi, tylko klapsem do - jak pisałem 8 roku życia, a potem bezwzględną i żelazną konsekwencją rodziców w próbę wychowania mnie na kogoś innego, niż pensjonariusza zakładu penitencjarnego. A niewiele brakowało.

Dopiero, gdy miałem te naście lat, a bliżej "dzieścia", zacząłem właściwie rozumieć pojęcie "dawać", "empatia", "ja i ktoś". Wtedy można było ze mną rozmawiać i odwoływać się do tych pojęć. Wcześniej było w moim (powtarzam - moim) przypadku bezsensowne.

Czy ja piszę, że należy dawać klapsy albo stosować "przemoc psychiczną" wobec wszystkich dzieci? Ja na to zasługiwałem. A wiem o tym, bo mam niemal 30 lat i mam już świadomość tego, co dobre, a co złe oraz zdolność analizowania faktów.

A nauczyło mnie czegoś cierpienie, którego niejednokrotnie byłem świadkiem, opieka mamy na rodzicami i kilka innych sytuacji.

Myli Pani środki.

Nigdy, przenigdy nie zaakceptuje sytaucji bycia dzieci - wg meni nawet kalps jest objawem słabosci rodziców i neiumoejśtnosci rozmowy z drugim człwoiekiem. Ciekawe czy taka samo byś

Tak, dziecko rozumie Pani argumenty. A Pani ma doktorat z pedagogiki i umie dobierać słowa i argumenty stosownie do wieku dziecka. Dziecka, które nawet nie umie stawiać się w Pani sytuacji i słowa "nie podoba mi się" nie muszą być odebrane tak, jak by sobie Pani tego życzyła.
uważała, gdyby dzeci były większe i to one mogły przylozyć mamasi?

Proszę nie robić tyle literówek, bo zdradza to Pani emocjonalne podejście do tematu, a tematy etyczne tego nie tolerują. Proszę się najpierw uspokoić, a potem pisać, jeśli chce Pani prowadzić merytoryczną dyskusję.

Dlaczego dziecko ma bić matkę? Czy matka robi mu coś złego? Czy matka naraża siebie bądź innych na niebezpieczeństwo? Czy dziecko zostanie pociągnięte do odpowiedzialności, gdy matka sobie coś zrobi?
Czy dziecko "sklonuje" sobie matkę, gdy coś jej się stanie?

WYchowywanie przez bicie??? Już to cywilizacja przerabiała, prdyzpomnę tylko tzw. pruską pedagogikę, czyli wychowyawnie w uległosci wobec dorosłych i bicie dzieci. Tak był wychowyany midzy innymi Adolf Hitler...

A Józef Stalin? :]
Kto wie, może nawet Jan Paweł II dostał kiedyś klapsa.
Proszę się nie bawić w erystykę w tym stanie emocjonalnym.


A po tem się ludzie dziwia dlaczego dzieciom brakuje szacunku dla rodziców, skoro próbują go narzucić biciem a nei wypracować rozmową.

O tak, zna Pani wszystkie przypadki i ma Pani diagnozę. Bezstresowe wychowanie to zdaje się, wymysł ostatnich 10 lat, a nie ostatnich 50, więc o czym Pani pisze?Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 14:02


Tyle pisania po to tylko zeby zagwarantować sobei prawo do przyłozenia dziecku????
Powtórze: na posiadanie dzieci powinny byc wydawane pozwolenia. !!

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Świetnie, zgadzam się.

Proszę tylko, aby każdy policjant, który podniesie rękę na moje dziecko, był natychmiast skazywany na 25 lat. Dlaczego jemu wolno i to brutalnie (to już nie klaps, tylko regularny "wpierd..." i nie wychowa, tylko właśnie wzbudzi agresję w rodzaju JP / CHWDP - skutki widzimy ostatnio, jeden policjant nie żyje, paru pobitych. Ale tu już Pani nie protestuje, że pałują młodzież i traktują gazem. Hipokryzja do sześcianu?), ale mnie, rodzicowi, których chce ochronić przed tym dziecko, a także jego otoczenie przed nim samym, zakazuje się jakiejkolwiek formy przymusu?

Rozumiem, najpierw "ciuciumuciu", a potem wpiernicz ze strony stróża prawa. I odebranie mi praw rodzicielskich, bo "ciuciumuciu" było "niewłaściwe z pedagogicznego punktu widzenia, uczą przecież tego na III roku pedagogiki".

Tak, tyle pisania (Pani jak widać nie czyta, co tam jest napisane, bo nie odniosła się Pani do tego. Jednak polecam. I jeśli chce Pani dyskutować, proszę się ustosunkować do moich argumentów), by zagwarantować mi prawo do wychowania dziecka i stosowania metod stosownie, do sytuacji. Wychowania, nie katowania, bicia dla przyjemności. Nie nazywam się Hitler, nie mam potrzeby wyżywania się na własnym dziecku, na które - jeśli się zdecyduję, to nie dla egoistycznych pobudek opieki na starość i nie dla kaprysu.

Dziecko, które za 20-30 lat wystawi mi rachunek za to, jakim byłem ojcem. I może to być rachunek bolesny, jeśli okażę się złym ojcem.

Chyba, że broni Pani twierdzenia, że połowa dorosłych Polaków to psychopaci i nie została wychowana.

Zgadzam się, że klaps to ostateczność. Podobnie, jak w dorosłym życiu zanim podamy kogoś do sądu, albo zwolnimy z pracy, to chyba jednak próbujemy rozmawiać. A może nie? A może tak naprawdę w dorosłym życiu jesteśmy bezwzględnymi sukinsynami, którzy nieczęsto mają litość w sercu, zwalniamy bez mrugnięcia okiem, nie rozmawiamy, unosimy się, straszymy i knujemy przeciw sobie?

PS: Aha, polecam stawiać mniej wykrzykników i pytajników. One nie podnoszą mocy wypowiedzi.

PS: i NIKT mi nie odpowiedział o podane przeze mnie przykładu "przemocy psychicznej".

Zeszło na klapsy, bo najłatwiej, prawda. A ja czekam na odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 14:27
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Agnieszka K.:
Izabela Korzińska:

K...wa, widać, że nikt Ci nawet nie sprawdzał zeszytów.
A to co? Nie przypdakiem atak z powodu słabosci i braku argumentów?
Masz ochotę mi przyłożyć??? :)))

To tylko taka prośba w stylu osoby wychowywanej bezstresowo o to, abyś nie robiła literówek. Każda wypowiedź, napisana w tak chaotyczny sposób traci na wartości.

Co do ataku - przyjrzyj się wątkowi i sama stwierdź, czyje teksty są najbardziej (lub w ogóle) napastliwe.
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: Zatrważające dane: dzieci w Polsce są bite coraz częściej

Adrian Olszewski:
Czy
- nałożenie dziecku 'szlabanu' na coś za karę (wyjście z kolegami, komputer/internet, telewizja) i surowe egzekwowanie (np. [...]
mogą być poczytane jako przemoc psychiczna?

Pytam z dwóch przyczyn:

1. takie szlabany, rozmowy i wymuszenia są dla dziecka bardzo przykre.

I chyba o to chodzi w wychowaniu. Im większe przewinienie tym większe powinny być konsekwencje - w rezultacie dziecko nie powinno chcieć sprawdzać jaki jest "najwyższy wymiar kary".
Może to pogląd naiwny z mojej strony, ja nigdy nie byłem bity, zeszyty miałem sprawdzane, jak miałem problemy z ortografią pisałem dyktanda, mówiłem jakie oceny dostawałem - to powodowało jakiś tam stres, ale stres który jest do udźwignięcia z perspektywy kilku i kilkunastolatka i wg. mnie działało.

Podejrzewam, że niektórzy rodzice nie stosują stopniowania kar tylko wychowują na zasadzie:
- niektóre zachowania nie są karane w żaden sposób, mimo że powinny(kiepskie oceny, nieodrabianie lekcji, pyskowanie itp)
- kolejny zbiór zachowań to najwyższy wymiar kary, czyli bicie.
i/lub próbują wychowywać od pewnego momentu np. kilkulatkowi wolno wszystko, a nagle jak trafia do szkoły okazuje się, że ma obowiązki. Pewnie jakaś część rodziców jest po prostu zła i głupia, to też jest czynnik którego nie można pominąć.

Wiem, że moi rówieśnicy, w stosunku do których rodzice stosowali zasadę "niech się wyżyje, jak ja byłem w jego wieku też chuliganiłem" i jednocześnie za jakieś przewinienia stosowali bicie, mają/mieli problemy z prawem.
Adrian Olszewski:
I ostatnia sprawa - odnoszę wrażenie, że mówiąc 'bicie' wszyscy mają tu na
myśli sceny z Pasji.
Bardziej "Pręgi"



Wyślij zaproszenie do