Temat: Zakaz palenia w miejscach publicznych?
Anita L.:
Samochody generują znacznie więcej zanieczyszczeń i odpadków, a jakoś nikt nie protestuje..
Ja po namyśle stwierdzam, że to, co mnie najbardziej tu irytuje, to nie fakt, że sobie nie będę mogła zapalić tam, gdzie akurat mogłabym ochotę, ale to, że to jest kolejna rzecz regulowana przez państwo ustawą, chociaż powinna być regulowana przez społeczeństwo poprzez obyczajowość. O!
Jak widać (mam nadzieję) daleki jestem o fanatyzmu, dyskusje o szkodliwości dla palacza są dla mnie bez sensu bo to problem palacza, a bierne palenie ma dla mnie wartośc porownywalna z ochrona srodowiska w każdej dobrej i patologicznej postaci. Podobnie jak to, ze jak ktoś wierzy że mu szkodzi promieniowanie z komórki to używa słuchawki. Niektórzy zaś (np. łącznościowcy) wiedzą że promieniowanie elektromagnetyczne to jest słabe i sięga troszkę dalej niż kilkadziesiąt centymetrów..;)
Moje obiekcje budzi jedna rzecz: nie można założyć, ze obyczajowość wystarczy tak długo jak długo są tacy, którzy sobie z tej obyczajowości nic nie robią... kiedyś paliłem dużo, na ile to było możliwe "usuwałem się na bok" ale co z tego, że biegłem z petem 20 metrów do kosza na śmieci a wcześniej dmuchałem "w drugą stronę" jeżeli kilku innym palantów np. na przystanku jarało pod wiatą i tam także pod nogami rzucali pety?
Czy to nie jest tak, ze przepis sankcjonujący pewne "obyczajowości" jest neutralny dla tych, kórz i tak maja "dobre maniery" zaś jednak troszkę uporządkuje palantów? Jak już wspomniałem, nie ogra mojej wolności zakaz robienia czegoś czego i tak nie robię....