Temat: Zabił w biurze poselskim - finał nienawisci?
No i ze wstępnych ustaleń wynika, że było to morderstwo "ideologiczne".
Jan Widuliński, sekretarz zarządu okręgowego PiS w Łodzi relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską, że szaleniec wpadł do biura i wystrzelał cały magazynek z pistoletu (cztery naboje). - Gdy zabrakło mu amunicji, rzucił się na asystenta z nożem i poważnie go zranił. Był agresywny i podobno wykrzykiwał, że nienawidzi "Kaczorów"
[...]
Starszy mężczyzna Ryszard C. zaatakował członków PiS w siedzibie partii w Łodzi przy ul. Sienkiewicza. Był uzbrojony w broń gazową, przerobioną na ostrą. Zginął Marek Rosiak, mąż b. wiceprezydent Łodzi, asystent europosła PiS Janusz Wojciechowskiego. 39-letni Paweł Kowalski walczy o życie w szpitalu. Napastnik, 62-letni Ryszard C. z Częstochowy od kilku dni przebywał w Łodzi. Podczas ataku miał krzyczeć: "Nie ma Kaczyńskiego, to wy poniesiecie odpowiedzialność".
Pozostaje mieć nadzieję, że był to wariat. Ale także, że to nie była prowokacja. W historii i tak bywało, np. w Niemczech na początku ubiegłego wieku. Pobicie pod krzyżem, morderstwo w klubie poselskim... Być może to i są efekty "kampanii nienawiści", ale taka kampania trwa od dekad, od czasów "bumelantów i dezerterów z walki o wolność i dobrobyt", a obecnie - trwa z obu stron, więc trudno mi uwierzyć, że "nagle coś się zmieniło". Zachodziło prawdopodobieństwo, że jakiś szaleniec zrobi coś takiego i tak się stało.
Nie wierzę politykom, a najbardziej tym, którzy odnoszą się do górnolotnych haseł bogoojczyźnianych (o "heimacie" też ktoś kiedyś ryczał do mikrofonu), ani "integracyjnych za wszelką cenę" (tych od międzynarodówki też historia pamięta), ani tych od cudów gospodarczych, a wreszcie tych odpowiedzialnych za to, że po pół roku od katastrofy smoleńskiej nadal wiadomo niemal tyle samo, co pół godziny po katastrofie. Widziałem zdjęcia ludzi spod krzyża, z których niektórzy mieli obłąkany
wzrok i zacięte miny, a tutaj widzę obłąkanego z przeciwnej strony. O ile to nie prowokacja.
Bo jeśli to prowokacja i chodzi o to, by zamknąć usta dziennikarzom i opozycjonistom, podciągając krytykę pod "mowę nienawiści", to byłoby to bardzo niepokojące (lecz zapewne bardzo skuteczne):
- Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw i to bardzo mocno chciałem podkreślić. Powtarzam: każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno ktokolwiek je wypowie - czy to będzie polityk, czy to będzie dziennikarz - to będzie wzywanie do morderstw - oświadczył Kaczyński.
W ogóle robi się ciekawie...
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 19.10.10 o godzinie 14:08