Temat: wolność słowa, która zabija
Ad temat:
Zasada stanowiąca, że o zmarłych mówi się albo dobrze albo wcale dotyczy przede wszystkim stosunków towarzysko-prywatnych - należy oszczędzić rodzinie zmarłego słuchania przykrych rzeczy, zwłaszcza, że sam zainteresowany obronić się już nie może. W systemach totalitarnych ta zasada nie obowiązuje - zmarły wróg systemu zawsze jest szkalowany najbardziej po śmierci; po to, żeby dać przykład innym.
Wyborcza dała jak zwykle pokaz kultury tytułując swój artykuł o domniemanej - choć, niestety, bardzo prawdopodobnej, śmierci - Doktora Dariusza Ratajczaka
w taki sposób (w linku widać wcześniejszy, teraz już zmieniony tytuł). Nie był dla wyborczej nikim innym - tylko "kłamcą oświęcimskim". I to jest jedyny powód, dla którego wyborcza podaje informację o jego śmierci. Patrzcie, powiada, tak właśnie kończą kłamcy. Mieszkając w samochodzie, bez pracy, zostawiony przez najbliższą rodzinę. Kłamca, kłamca, kłamca.
Doktor Ratajczak nie był antysemitą, co zaznaczał wielokrotnie. Był historykiem, który nie wiedział, że badanie historii jest regulowane prawnie. Jako naukowiec uważał za swój obowiązek pisania o tym, co odkrywał w trakcie poznawania dziejów. Przyjmował za dobrą monetę twierdzenie o tym, że w demokracji panuje wolność słowa, wolność badań naukowych, wolność przekonań. To go zgubiło. Demokratyczna "wolność słowa" zniszczyła mu życie i doprowadziła do jego śmierci. Dlatego cześć Jego pamięci.
Prawda broni się sama. Prawda nie boi się wolności słowa, bo wolność słowa nie sprawi, że prawda stanie się kłamstwem. Wolności boi się zakłamanie, dlatego wszystkie oparte na fałszu systemy polityczne niszczyły wolność słowa doszczętnie, zawsze na samym początku swojego panowania. Nie mogło być inaczej - wolność słowa jest wrogiem fałszu. Brak wolności jest jego sprzymierzeńcem.
Doktorowi Ratajczakowi zniszczyli życie wrogowie wolności słowa, gnoje o mentalności bolszewicko-nazistowskiej, którzy powinni być sądzeni za "propagowanie ustroju totalitarnego poprzez posługiwanie się jego metodami". Zapis o takiej treści powinien widnieć w konstytucji, chroniąc obywateli przed samowolą państwa, polityków, policji i innych. Istnieje inny. Wiecie dlaczego? Dlatego, że gdyby istniał, z jego mocy musiałaby zostać wsadzona do więzienia większość naszej "elity" politycznej. A to ona decyduje o tym, jaka konstytucja jest.
Wolność. Po co nam wolność? Mamy przecież telewizję.