Dawid W. Fight Club
Temat: Wojna z katolikami.
Któryś z kanałów telewizyjnych poruszył kwestię misjonarzy. Koleś gdzieś tam pojechał i został zamordowany. Użalali się, że prześladują chrześcijan, że niebezpiecznie w tych krajach, a oni tylko pomagają ludziom a przy okazji „uczą ich o bogu”I oni mają czelność podnosić larum? Gdyby skupili się na pomocy innym, nie byłoby tych problemów, ale skoro próbują prostym ludziom wytłumaczyć, że bóstwa, w które dotychczas wierzyli, tak naprawdę nie istnieją, bo przecież jest jeden bóg właściwy i wiemy to na 100%, to nie dziwię się, że są prześladowani i mordowani. Morderstwo samo w sobie jest złe, ale są takie zbrodnie, które pozwalają oszczędzić innych przed wydojeniem, praniem mózgu i popadaniem z jednej paranoi w drugą paranoję. Pojechali „uczyć o bogu”. Już samo to stwierdzenie ma pokazać, że oni mają wiedzę o bogu. On może wszystko, a oni wiedzą z kolei o nim wszystko. Stwierdzili, że jest, skatalogowali, napisali w jego imieniu parę książek i nazwali to WIEDZĄ.
Najbardziej wstyd mi za ludzkość, że ci sami ludzie, którzy mają obawy o zdrowie psychiczne własnych pociech, jeśli te mają wyimaginowanego przyjaciela, modlą się o ich zdrowie do wyimaginowanego przyjaciela. Cóż. Przecież wyimaginowany przyjaciel dorosłych został skatalogowany jako bóstwo. A weź im nie wierz! No spróbuj takiemu wytłumaczyć, że to bzdura, wytknąć błędy w rozumowaniu i sprzeczności w samych dogmatach, a czeka cię śmierć przez zaszczekanie albo foch stulecia. Jestem coraz bliższy apostazji. Nawet kiedy pomyślę o pewnych niedogodnościach, na które narażę rodzinę w przypadku śmierci, a związanych z pochówkiem. W końcu zawsze można wyrazić wolę kremacji i rozsypania np. w Borach Tucholskich, bo chyba jedynie dzikie ostępy leśne są jeszcze tylko wolne od paranoi.