Acg N. .
Temat: W. Brytania: ludzki płód nie czuje bólu przed 24. tygodniem
Andrzej K.:
Co jakiś czas naukowcy ogłaszają rewelacje, których nie sposób zweryfikować. Kiedyś bardzo rozpowszechnione było stanowisko, że noworodki nie czują bólu - wmawiano to zwłaszcza matkom, których dzieci musiały przejść jakieś operacje czy zabiegi. Prawdopodobnie mówiono tak dlatego, aby zaoszczędzić cierpień psychicznych matkom.
Skoro wewnątrz żywego organizmu rozwija się żywy organizm, to oczywistym jest, że odczuwa ból.
A w każdym razie od momentu wykształcenia się cewy nerwowej, która jednakże jest dopiero zaczątkiem systemu nerwowego i mózgu, w związku z czym nie płód nie ma zdolności interpretacji bólu, pozostaje jedynie odruch bezwarunkowy.
Co do reakcji na bodźce, reaguje na nie nawet pantofelek (zmiana gradientu ładunku na powierzchni błony komórkowej - chociażby doświadczenie Galvaniego). Pobudzenie chemiczne, dotykowe, energetyczne powyżej pewnego progu może prowadzić do degeneracji struktury biologicznej, zatem by przetrwać - powyżej tego poziomu następuje odruch bezwarunkowy - cofnięcie się organizmu, a u wyżej rozwiniętych - dodatkowo odruch sygnalizacji bólu (krzyk, pisk, miauczenie, etc.) w celu bądź ostrzeżenia otoczenia, bądź próby wpłynięcia na agresora (odstraszenia, uspokojenia).
Zresztą niekoniecznie jest tu mowa o bólu. Czasem wystarczy, że ktoś nas dotknie z zaskoczenia (czy nagle pojawi się obok nas), a może nam się wyrwać niecenzuralne słowo, źrenice się rozszerzają, a serce wali jak młot. Czyli generalnie chodzi o niezidentyfikowany bodziec, niekoniecznie niebezpieczny dla człowieka - ale organizm się zabezpiecza na najgorszy wariant: "uciekaj od tego, czego nie znasz".
Człowiek należy do tych organizmów, które taki bodziec komunikują m.in. krzykiem. Mechanizm ten najbardziej ujawnia się w okresie niemowlęctwa. Skoro będzie to "domyślny" obok cofnięcia (a konkretnie - aktywności ruchowej) odruch reakcji na niezidentyfikowany bodziec (niekoniecznie ból), to znaczy, że organizm już od samego początku "ćwiczy" tę funkcjonalność i gdy tylko pojawi się otwór gębowy i elementy systemu nerwowego (które bodziec prześlą do ośrodka koordynującego - mózgu - który wyda rozkaz mięśniom uczestniczącym w procesie krzyku), taka funkcjonalność jest "ćwiczona".
Jakakolwiek ingerencja w środowisko płodu (który przecież nie ma świadomości tego, co dokładnie się dzieje i nie będzie go mieć jeszcze przez lata, zanim nie nabierze pewnego zapasu pojęć i nie skojarzy go z odczuwanymi doznaniami), czy to mocniejsze dotknięcie (pamiętajmy, że płód jest umieszczony w naturalnym amortyzatorze, przez cały okres płodowy nie jest wystawiony na żadne nagłe doznania), czy wstrzyknięcie do wód płodowych jakiegoś zakłócającego biostazę związku chemicznego, zareaguje odruchem - najprostszym, czyli taksją, a także bardziej złożonym, czyli otwarciem ust, zwiększeniem częstości rytmu zatokowego.
Tak, że nic ciekawego tutaj nie ma.
Pozostaje inna kwestia - świadomości odczuwania bólu i poczucia straty, która z tego wynika.
Świadomość pozwala człowiekowi nieco wpływać na odruchy, np. jeśli wiemy, że dotkniemy do pokrzywy, możemy stłumić krzyk (łatwiej), bądź odruch ucieczki (gorzej, jest pierwotniejszy). Świadomość zatem jest tym, co pozwala podjąć człowiekowi decyzję w kwestii odpowiedzi na ból, poznać jego naturę.
Kot, któremu wbija się zastrzyk, jest tutaj identyczny w reakcji do noworodka - oba organizmy nie interpretują bólu, zatem reagują czysto odruchowo, wydadzą z siebie sygnał bólu i oba będą starały się uciec od niego (dodatkowo noworodek "uruchomi wyższe mechanizmy", np. płacz). Ale już za 10 minut nie będą o tym pamiętać. Stąd na przykład nikt się nie przejmował znieczulaniem noworodków podczas obrzezania, ponieważ wiadomo, że i tak nikt z nas nie zapamiętuje niczego z tego okresu (a przynajmniej w pamięci, do której można łatwo sięgnąć).
Z kolei 5 latek, który dostał klapsa, może żywić urazę przez kilka godzin i pamiętać to rodzicowi przez długi czas - interpretuje ból, wiąże go z przyczynami i jest świadom tego bólu.
Reasumując - wydaje mi się, ale to tylko oczywiście moje "wydawanie się", że te kwestie przy temacie aborcji nie mają wielkiej wagi, a pozostają nadal kwestie etyczne związane z tym, czy uznajemy, że zabijamy człowieka.
Temat wątku przystaje nie tylko do zagadnienia aborcji, ale właśnie znieczulania płodu i noworodków. Jak by nie patrzeć, znieczulenie jest jednak chemiczną ingerencją w formujący się dopiero, bądź bardzo młody organizm. I wiemy, że znieczulenie nie pozostaje bez wpływu nawet na dorosłych.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 28.06.10 o godzinie 16:56