Temat: Utah, USA: skazany wybiera metodę wykonania kary śmierci
Zastrzyk trójskładnikowy ma swoją nieciekawą historię związaną z krótkim działaniem tiopentalu sodu i ów morderca mógł o tym wiedzieć. Dopiero od niedawna stosuje się zastrzyk składający się jedynie z tiopentalu sodu, bez pankuronium i chlorku potasu (te ostatnie sprawiały potworny ból, jeśli skazany się obudził - a nie mógł nawet ruszyć powieką). Tutaj można męczyć się nawet pół godziny - najpierw szukanie żyły i długie przygotowania ("jak u lekarza"), potem możliwe są różne odczyny alergiczne i powikłania.
Rozstrzelanie zaś boli tylko chwilę - momentalnie spada ciśnienie krwi i traci się świadomość.
Osobiście jestem za karą śmierci, ponieważ nie wyrażam zgody, by za moje podatki utrzymywać ludzi, którzy albo mają szansę na wyjście (a więzienie zrobi z nich jeszcze większe bestie), albo w końcu po 10 latach przyzwyczajają się już do więzienia (każdy się w końcu przyzwyczaja do miejsca, w którym jest) i ich cierpienie jest mniejsze. A zresztą ja nie jestem aż tak okrutny, by torturować kogoś latami - wystarczy mi, że zostanie wyeliminowany i nie będzie mi zagrażał. Bez zemsty w postaci tortur, bez emocji w postaci bicia i szarpania go. Po prostu - jesteś niebezpieczny bardziej niż inni, wielu ludzi cierpi przez ciebie, nie będziesz już, niestety, dłużej żył. Miałeś pełną świadomość, co cię czeka w razie wpadki, a jednak zabiłeś. Chciałeś poczuć adrenalinę albo dorobić się czyjąś krzywdą, działałeś z premedytacją. To tak, jak byś mając znak "uwaga, kontrola radarowa" umyślnie przekraczał prędkość.
Skoro rozczulamy się nad przewlekle chorymi (czasem również ludźmi, którzy nie zasługują na litość, bo np. latami dręczyli swoich współmałżonków i dzieci, bądź byli bezwzględni dla innych ludzi, np. pracowników) i chcielibyśmy, by mogli skrócić swe cierpienia - zabijamy ich (bo tym jest eutanazja). Dlaczego mamy dziesiątkami lat dręczyć skazańców? Co to w ogóle ma dać?
- że gość przemyśli to, co zrobił? No i co z tego, skoro już dobrani nie będzie mógł czynić, bo jest zamknięty na dożywocie.
- że przywróci to życie zamordowanemu? Przecież nie przywróci.
- że gość będzie latami zadręczał się tym, co zrobił? Po co, dla kogo? Czy rodzina ofiary dostaje video z nagraniem cierpień psychicznych mordercy? Czy to tylko "sztuka dla sztuki"? Cierp - dla samego cierpienia?
Eutanazja jest zbawieniem. Domaganie się jak najdłuższych cierpień jest wg mnie niezbyt... hmmmm... humanistyczne.
Chyba, że służy jedynie jako wybieg do tego, by skazanego uchronić od kary śmierci :]
Aha, zastrzykowi jestem przeciwny. Zbyt się kojarzy z zabiegiem medycznym, którym de facto jest (samo podanie chlorku potasu, pankuronium czy tiopentalu sodu to normalne procedury medyczne). Ja sam niedługo idę na zabieg i jak pomyślę, że będę usypiany (choć nie pierwszy raz), to jednak mnie oblewa zimny pot. Zdecydowane nie mieszaniu lekarzy i zabiegów medycznych do uśmiercania. Szubienica, rozstrzelanie, krzesło elektryczne (wbrew wszystkim mitom, jakie wokół niego narosły). Komora gazowa już nie, zbyt dużo przy niej bólu i cierpienia.
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 24.04.10 o godzinie 11:39