Temat: Tragedia narodowa a... polityka
Masz rację, Karolino. Ale jest i druga strona medalu. Zbyt często widzę ludzi, którzy głośno twierdzą, że dają się manipulować "określonym mediom". Jednocześnie są skrajnie zmanipulowani innymi mediami. Inni zaś w swej hmmm... przenikliwości wędrują na mielizny, samemu się "napędzając" tym, co wymyślili.
Doszedłem kiedyś do wniosku, że w dziedzinie mediów są trzy klasy:
- media, których celem jest część społeczeństwa charakteryzująca się prostotą myślenia, odbioru i analizy. Dla tych ludzi "gadające głowy" są drogowskazami, mówiącymi o tym jak żyć, co myśleć. Te gadające głowy często używają określeń "wszyscy Polacy", "nie ma nikogo, kto by", "my wszyscy teraz". Mówią też otwarcie o tym, co dobre, a co złe, co jest "prawdą". Tutaj pytań u odbiorcy nie jest wiele. Zakłada, że to, co mu powiedziano, jest tym, co naprawdę się zdarzyło, a w każdym razie jest wysoce prawdopodobne ("w radiu mówili, że...")
- media, których celem są wszyscy ci, którym wydaje się, że są niezależni, że wyróżniają się przenikliwością, dociekliwością i że mogą dotrzeć do jakiejś "głęboko ukrytej prawdy". Jednocześnie ta prawda ma ich "zbawić", jest fetyszem samym w sobie. Im bardziej kontrowersyjna, tym lepsza. O święta naiwności - bo w człowieku można wzbudzić pytania skupione wokół bardzo konkretnego przekazu. Wykorzystuje się tutaj narcyzm jednostki, która uważając, że jest drugim Sherlockiem Holmesem, tropi spiski i ukryte prawdy. Ludzie z tej grupy nie dadzą wiary informacji podanej przez pierwszą kategorię mediów, "bo nie", bo "tamte media zawsze kłamią". W rezultacie obie klasy mediów działają identycznie, jedna wykorzystuje bierność, druga narcyzm i pragnienie działania.
Kiedyś przypominam sobie taki humor rysunkowy z gazety "NIE" (owszem, czytywałem i tę). Sscenka - rozmawia ze sobą dwóch Żydów, jeden za biurkiem, drugi, w tajniackim ubranku. Ten w tajniackim referuje urzędnikowi za biurkiem:
Tajniak:
Robi dla nas świetną robotę! W krótkim czasie zdobył poklask w kręgach nacjonalistów, założył tematyczną gazetkę i rozpalił ideowo tamtejszą młodzież!
Urzędnik:
Tak tak... <zaduma> Srul Bubelstein to nasz najlepszy agent!
Wspomniany były agent KGB, który opowiada ludziom, jak steruje się państwem... przejrzałem dwa podane filmiki i co zauważyłem: wiele prawdy, z którą się zgadzam i wiele dogmatów (np. w zakresie starej, dobrej tradycji i wartości, które się podkopuje), na których buduje dalszą logikę wywodu. Cóż, dla mnie ten pan równie dobrze może być:
a) czynnym agentem, który ma ukierunkować ludzi na pewne kwestie, nawet, jeśli podaje wiele informacji zgodnych z prawdą i przestrzega przed moralnym relatywizmem. Kto powiedział, że dobry agent nie może być jawny i jawnie psioczyć na swój rząd i specsłużby? Bądźmy podejrzliwi w każdym przypadku, także tych, którzy chcą "zmyć swoje winy i odsłużyć społeczeństwo to, że działali przeciwko niemu"
b) promowanie medialne człowieka, który z racji swojej przeszłości jest atrakcyjnym źródłem dochodu. Ludzka ciekawość to samonapędzająca się mennica. Poszukiwacze tajemnic zakupią książki, pojada na konferencję, wciągną kolejnych. UFO, NWO, GMO, 2012, etc.
- media niekomercyjne, które starają się zachować obiektywizm i pozwalają wypowiadać się ludziom z przeróżnych opcji, nie ingerują i nie filtrują treści. Jest kilka takich miejsc w sieci, są to "niezależne portale informacyjne". Autorzy artykułów mogą oczywiście dowolnie manipulować, ale sam portal nie jest ściśle ukierunkowany na żadną opcję. Wszystko w rękach i umyśle czytającego. Są to jednocześnie media, które chyba najmniej fetyszyzują słowo "prawda", nie głoszą, iż mają na nią monopol. Są pożytecznym źródłem pytań, jednak przyciągają osoby z drugiej kategorii mediów.
Mnie martwi to, że najczęściej spotykam osoby, które brną wyłącznie w pewną ścieżkę ideową, nie dopuszczają do siebie myśli, że we "wrogich mediach" może być akurat tym razem napisana prawda (lub bliżej prawdy), a w tych "właściwych" - kłamstwo, chociażby w postaci tonowania i uładzania pewnych faktów. Niewielu znam ludzi, którzy CHCĄ przeczytać informacje z różnych źródeł, nawet powiązanych z nielubianą opcją polityczno-światopoglądową i spojrzeć na dany problem z kilku stron.
Rozmawiałem o wiadomej katastrofie z kolegą i opowiadam mu, co czytałem w rosyjskojęzycznej prasie w Internecie. Reakcja - "ruskie czytasz? Tam słowa prawdy przecież nie ma!". Zupełnie nie wziął pod uwagę, że także w Rosji są różne obozy polityczne, a czasy jedynej "Prawdy" już się skończyły :] Poza tym, pytam go, "ale chyba zdjęcia z katastrofy i mapkę można obejrzeć?". Odpowiada - "a po co? Zmanipulowana!". Oczywiście to, co przeczytał w naszych mediach, było już w pełni wiarygodne. Zupełnie, jak by "bratnie media" nie mogły się dogadać :]