Temat: Święto Niepodległości? Tak, ale bez faszyzmu!
Marcin Orliński:
"11 listopada to dzień wspomnienia i refleksji nad wolnością. Ale są też tacy, którzy używają go do podważania wolności innych. Nacjonaliści, rasiści i neofaszyści organizujący się wokół takich organizacji jak ONR, Blood & Honour czy Młodzież Wszechpolska urządzają tego dnia przemarsze ulicami Warszawy manifestując swój brunatny szowinizm. Nie zgadzamy się na to, by zwolennicy ksenofobicznych i rasistowskich ideologii, którzy z dumą odwołują się do przedwojennych organizacji o jawnie faszystowskich sympatiach i w tym roku przeszli przez stolicę. Nauczeni historią uważamy, że rosnącej w siłę skrajnej prawicy trzeba się czynnie i zdecydowanie przeciwstawić."
Więcej: 11listopada.org
"Nauczeni historią " ? Czyżby? Ciekawe czemu z podobną zaciekłością nie zwalcza się skrajnej lewicy.
Trzech największych zbrodniarzy w historii (jeśli chodzi o ilość ludzi na sumieniu)?
1. Mao
2. Stalin
3. Hitler
a więc "brunatny" kolor dopiero na 3 miejscu (przy czym proszę nie zapominać, że NSDAP w nazwie miało człon "narodowo-socjalistyczna", a więc pierwiastek wspólny jest u wszystkich trzech --- "*socjalistyczna". Różnica polega na tym czy narodowo czy nie). Palma pierwszeństwa przypada kolorowi "czerwonemu", a więc tzw. lewactwu. Czemu niektórzy ludzie są na tyle głupi i naiwni, że myślą że wybijanie zębów i bicie tzw "brunatnych" jest czymś lepszym moralnie/etycznie od bicia "czerwonych" przez brunatnych? Gdzie jest różnica?
Poczytajcie najnowszy Newsweek Polska opisujący Antifa Hooligans. Ci ludzie są obłąkani (podobnie jak taka Urlike Meinhof z RAFu). W ich obłąkaniu nie widzę nic lepszego niż u ludzi ze skrajnych bojówek faszystowskich.
Dla mnie fakt jest taki:
1. Skrajna prawica chce organizować marsz (ale nie nawołuje przy tym do ulicznego polowania na "czerwonych", a jedynie do wyrażenia swoich poglądów).
2. Skrajna lewica nawołuje do blokady prowokując zamieszki których skutki mogą być nieprzewidywalne. Zwołuje bojówki z całej Europy nie po to aby blokować, ale po to aby dać pokaz siły i po "mordach" kilku przypadkowo złapanym osobom.
Czy tego właśnie chcemy?
W demokratycznym państwie każda osoba powinna mieć prawo wyrażenia swoich poglądów (oprócz oczywistych naruszeń prawa jak np. nawoływania do nienawiści). Tyle że w sposób pokojowy. Póki co do zakłócenia pokoju nawołują lewacy. Obowiązkiem państwa jest zablokowanie prób zakłócenia legalnego marszu. Nawoływanie do blokady to de facto nawoływanie do konfrontacji. Takie są fakty. Jeżeli komuś nie podoba się marsz to może przecież zorganizować swój własny nie zakłócając innego.
odnośnie faszyzmu:
tego typu idee były popularne w wielu krajach przed drugą wojną światową. trzeba widzieć kontekst historyczny, aby zrozumieć że widok "hajlującego" Wszechpolaka przed wojną nie był niczym wyjątkowym. To co stało się po narodzinach nazizmu zmieniło kontekst, ale o tym nie mogli wiedzieć sympatycy ruchu przed wojną. Wszakże i w tym ruchu występowało wiele nurtów którym bardzo daleko było od tego co w imię nazizmu robili Niemcy (poczytajcie biografię znanego przedwojennego ONR-owca Jana Mosdorfa, który w czasie wojny pomagał Żydom, co zarzucali mu potem niektórzy z byłych kolegów). Niesprawiedliwe byłoby stawianie równości pomiędzy sympatykami faszyzmu z lat dwudziestych czy nawet trzydziestych, a zbrodniarzami z czasów wojny. W podobny sposób trudno jednoznacznie krytycznie oceniać przedwojenne zauroczenie niektórych osób komunizmem, który w swej zbrodniczości prześcignął faszyzm. Nawet takie ikony dzisiejszego społeczeństwa jak Józef Piłsudski nie miały tylko pięknej historii (wraz z kolegami, walcząc o "społeczną sprawiedliwość" napadał na pociągi). No ale "my" wolimy proste szufladkowanie i stajemy się łatwym łupem manipulacji medialnej (kto ma media, ma władzę. To wiadomo nie od wczoraj. A kto ma wpływ na media w Polsce to też widać).
KONTEKST jest ważny! Właśnie wróciłem z kolejnej wyprawy do Indii i powiem wam, że ten kraj roi się od swastyk, które są uważane za symbol szczęścia. A np. w Niemczech symbol ten jest prawnie zakazany. Problemem nie są wszakże symbole lecz ludzie.
Nie wiem jaką definicję faszyzmu przyjął autor nagłówka (Święto Niepodległości? Tak, ale bez faszyzmu!), ale nie widzę powodu szufladkowania wszystkich chcących pokazać swój patriotyzm lub przywiązanie do religii katolickiej (nawet jeśli nam się to nie podoba) jako "faszystów". Nawet jeżeli w grupie maszerującej będą ideowi faszyści, to nie znaczy że są nimi wszyscy dołączający do marszu. Dochodzimy do jakiegoś absurdu. Jedna z grup wspierających marsz jest grupa Janusza Korwina-Mikke, a wszyscy wiemy że jemu daleko od wszelkiego rodzaju "*socjalizmów" niezależnie od wersji.
Czy jeżeli ktoś, o kim wiemy że ma poglądy lub sympatie faszystowskie, zorganizuje marsz pod tytułem "Pij mleko, będziesz zdrowy", to zanegujemy tę inicjatywę ponieważ nie lubimy faszyzmu ? Dla mnie absurd! Z tego co wiem, to ten marsz ma być wyrazem uczuć narodowych a nie manifestacją pokazująca ilu jest w Polsce faszystów. Jeżeli faszyści na marszu będą, to takie ich obywatelskie prawo (wrogowie "kułaków", "krwiożerczych bankierów"...etc., często nawołujący do walki klas [czyż to nie jest nawoływaniem do nienawiści?] też mają swoje marsze i nikt nie widzi problemu).
Osobiście nie widzę powodów do blokowania i kontestacji marszu.
Uważam też, że nawoływanie do bojkotu jest nawoływaniem do przemocy (bo taki będzie smutny finał konfrontacji). Jest różnica pomiędzy bojkotem, a dezaprobatą. Jak ktoś nie aprobuje idei marszu to na niego nie idzie. Bojkotować można coś do czego się jest zmuszanym, bo w przeciwnym wypadku (a taki moim zdaniem mamy tutaj), powinno się mówić nie o bojkocie lecz o próbie udaremnienia manifestacji czyiś poglądów. Czy na tym ma polegać tolerancja? Jeżeli ktoś wymaga tolerancji swoich poglądów niech uszanuje poglądy innych. Jestem pewien, że niezależnie od tego kto jest organizatorem marszu i jakie są mniej lub bardziej ukryte pobudki jego organizacji, to zdecydowana większość osób w nim uczestniczących nie jest faszystami i nie należy nikomu tego insynuować.