Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Sprawa sprzed 2 lat:

"W schronisku dla zwierząt w Białce koło Iłży psy były zabijane i przerabiane na smalec. Towar rozprowadzano w okolicznych sklepach. Dzięki interwencji Fundacji Viva! Akcja Dla Zwierząt i OTOZ Animals pseudo-schronisko zostało zlikwidowane."

Źródło: wp.pl


Temat co jakiś czas wraca, ponieważ co i rusz okazuje się, że ktoś zajmuje się przerobem psów na smalec w różnych częściach Polski. Podobno dawniej proceder był bardzo popularny na wsiach, ponieważ wierzono, że taki smalec ma właściwości lecznicze. Temat właściwości psiego smalcu nie interesuje mnie jednak tak bardzo, jak istota problemu (zwłaszcza, że lekarze zgodnie twierdzą, że taki smalec właściwości leczniczych nie posiada).

Moje pytanie brzmi zatem: czy problem polega na tym, że smalec robiony jest z psów, czy też na tym, że jego produkcja jest nielegalna.

Jeśli prawdziwy jest drugi człon tej alternatywy, to sprawę należy potraktować z punktu widzenia prawa karnego. Wówczas problem przestaje być problemem etycznym, a prawnym.

Jeśli jednak rzecz dotyczy samych psów, to warto sobie uświadomić, że nasze postrzeganie całej sprawy determinują kulturowe i społeczne przyzwyczajenia - dlaczego bowiem mielibyśmy bronić psów, a godzić się na rzeź świń, krów i koni?
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Dodam, że kocham psy i informacje o smalcu przeraziły mnie. Nie rozumiem jednak, dlaczego miałbym bardziej współczuć psom niż innym zwierzętom, które przerabia się na kotlety. Jedyny argument, jaki ew. znajduję, dotyczy technicznego aspektu uboju: śmierć w ubojni może być (choć niestety bardzo często nie jest) bardziej humanitarna niż śmierć z ręki chłopa lub chłopki.

Interesujących argumentów dostarcza filozofia "wegetariańska" (o ile wolno mi się tak wyrazić), m.in. o równości wszystkich istot żyjących, ich zdolności do odczuwania cierpienia etc. Ponieważ jednak sam wegetarianinem nie jestem, nie będę zajmował tego stanowiska, gdyż zakrawałoby to z mojej strony na hipokryzję.

konto usunięte

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Produkcja smalcu z psów to oczywiście problem warunków w jakich sie ten smalec wytwarza, ale od wiek wieków pijemy domowej roboty samogony i obrzydzenia raczej nie mamy. WIększy jednak problem to nie warunki techniczne ale właśnei same psy i to jaki mamy do nich stosunek. Psy są bardzo często (w naszej kulturze) traktowane jak cżłonkowie rodziny, nierzadko jak przyjaciele, domownuicy. Mamy do nich emocjonalny stosunek. Kto chciałaby zeby z jego domowego pupila zrobiono smalec?Agnieszka K. edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 12:47

konto usunięte

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Kwestia kultury i widzenia roli psa w życiu człowieka.
Dawno, dawno temu psy udomowiono nie po to by się nimi zachwycać i rzucać im patyki lub się z nimi bawić, ale hodowano je, między innymi aby je jeść. I jedzono. Do dzisiaj w kilku krajach świata psie mięso jest traktowane tak samo jak mięso świni czy wołu.

Świnie są inteligentniejsze niż psy, są również znakomitymi stróżami, jeśli trzyma je się w domu jako zwierzaka do towarzystwa. Umieją też atakować. Nie mamy jednak problemu aby je zjadać.

Kocham psy, miałem je całe swoje życie od pierwszego dnia przyjścia na ten zasyfiony świat i nigdy bym nie myślał o zjedzeniu mego przyjaciela, ale są ludzie, którzy mogą gustować w psim mięsie....no i w smalcu również...

konto usunięte

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Kwestia widzenia zycia w ogole. Jesli zycie jest podporzadkowane zyskowi finansowemu to tak bedzie wygladaly te kulturowe wynaturzenia. Obojetnie czy bedzie to pies czy syn ktorego ojciec probuje oddac do lombardu pod zastaw czy tez zolnierz oszust ktory dla pieniedzy pojedzie tluc z karabinu niewinnych.

Pewnych rzeczy sie po prostu nie robi jesli sie ma hamulce. Juz pospolite zlodziejstwo z głodu jest chyba mniej uwlaczajace niz taka "praca".Romuald K. edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 14:52
Agnieszka Ossowska

Agnieszka Ossowska Asystent Zarządu

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Marcin Orliński:
Dodam, że kocham psy i informacje o smalcu przeraziły mnie. Nie rozumiem jednak, dlaczego miałbym bardziej współczuć psom niż innym zwierzętom, które przerabia się na kotlety. Jedyny argument, jaki ew. znajduję, dotyczy technicznego aspektu uboju: śmierć w ubojni może być (choć niestety bardzo często nie jest) bardziej humanitarna niż śmierć z ręki chłopa lub chłopki.

Interesujących argumentów dostarcza filozofia "wegetariańska" (o ile wolno mi się tak wyrazić), m.in. o równości wszystkich istot żyjących, ich zdolności do odczuwania cierpienia etc. Ponieważ jednak sam wegetarianinem nie jestem, nie będę zajmował tego stanowiska, gdyż zakrawałoby to z mojej strony na hipokryzję.
Zgadzam się z Tobą. Ładnie mówisz. Zazdroszczę Ci, że tak bez emocji. Ja zawsze mam z tym problem, ale spróbuję nie być brutalna i przyznaję, że widzę absolutną hipokryzję w tworzeniu problemu z "psiego smalcu", że tak to skrótowo ujmę. Cieszę się jednak jako wegetarianka, że ludzie, z których większość je mięso zauważają ten problem dzięki spostrzeżeniu, że nie mieści się to w naszej kulturze, w której pies jest przyjacielem. Nikt jakoś się nie kwapi przyznać, że tak samo świnia, kura, krowa, jak i koń (który też stanowi punkt sporny dla mięsożerców) mogą być przyjaciółmi, i ich też nie do końca mamy prawo traktować przedmiotowo. (tak wiem, Kant by przyznał, że zwierzęta to nie są podmioty moralne, ALE jakby nie było, to my stanowiąc takowe, mamy obowiązek zapytać samych siebie, czy aby na pewno chcielibyśmy nie będąc do końca takimi podmiotami - bo np. bylibyśmy chorzy, niepełnosprawni, albo starzy, albo zbyt młodzi, być zepchnięci do roli przedmiotu - i to inni traktowali by nas np. jako wspaniały materiał na mydło, albo smalec haha. Spychologia jaką uprawiamy jest beznadziejna:jak SSmani wydający rozkazy, spychamy ten problem na rzeźników, którzy jak wiadomo są jedynie wykonawcami naszych zleceń (odpowiedzialność zbiorowa za zbrodnię na zwierzętach jest odpowiedzialnością rozmytą, a dodatkowe hasło śmierć humanitarna jest oksymoronem! śmierć pozostaje śmiercią, z pewnością nie kojarzy się ona z czymś humanitarnym! a tym bardziej ubój! - widzisz Marcin, ja nie umiem bez wykrzykników :) )
jeny, wracając do wątku haha powinniśmy wreszcie uwierzyć, że prawo jurydyczne ma swój początek w prawie etycznym, a te stanowimy sami. a wiec jesli juz psy poslalismy do prawa jurydycznego, to fajnie by bylo, jakbysmy poslali i inne zwierzeta. i tam bylyby bronione bezwzglednie przed smiercia. w innym wypadku wy ktorzy krzyczycie za prawem psa do zycia, zamknijcie swoje hipokryzje w swoich smierdzacych miesem ustach! (hahahaha - ladnie?) no i tyle. zgubilam sie. acha: zwierzeta, moze i nie sa podmiotami moralnymi, ale mogą mieć prawa, a przede wszystkim to podstawowe prawo: prawo do życia. mogą je mieć dzięki rzecznikom praw, a takich rzeczników jest coraz więcej! tak samo jak i rzeczników do praw dziecka. bo to nie muszą być prawni rzecznicy. to mogą być rzecznicy na tym jeszcze etycznym poziomie: ci, którzy słyszą dzieci, starców, niepełnosprawnych mogą tak samo słyszeć zwierzęta. bo one też cierpią, i myślę że nawet najgłupsze zwierzę uznałoby nas za idiotów, że dla smalcu, albo dla butów, albo dla mięsa, które możemy zastąpić wielością innych pokarmów, pozbawiamy ich cudu życia. <ps. napiszę tak jak we wszystkich moich dziecięcych listach: przepraszam, nie chce mi się sprawdzać błedów, haha>

Temat: Smalec z psów - problem prawny czy kulturowa pomyłka?

Kulturowa pomyłka.

W naszym kręgu kulturowym nie jada się psów, nie kamienuje ludzi i nie nadziewa na pal, jada się zaś wieprzowinę, psy zaś stanowią "inną kastę" zwierząt, niż zwierzęta rzeźne lub pociągowe, czy nawet "ozdobne" (ryby, chomiki, etc.)

Im bardziej spojrzenie na zagadnienia przetrwania i koegzystencji jest antropocentryczne, tym bardziej odległe od przyrody - będę o tym pisał przy okazji tematu poświęconego eugenice (jak znajdę siły) i nie zawsze korzystne dla człowieka, którym kierują emocje i tzw. "uczucia wyższe" (odarte jednak całkowicie ze swego romantyzmu przez biochemię mózgu, a stanowiące ewolucyjny mechanizm przetrwania). Nie podporządkowujemy się surowym prawom przyrody i chcemy w nie ingerować, zabezpieczając się jednocześnie osiągnięciami medycyny, która następnie ratuje i podtrzymuje to, co normalnie by zginęło.

W świecie zwierząt nie ma tego rodzaju wątpliwości, natomiast człowiek, od kiedy zauważył, że może stosować zróżnicowaną dietę, poprzez abstrakcyjne myślenie powiązał ten fakt z możliwością nie szkodzenia zwierzętom, które, wskutek działania tzw. "uczuć wyższych" "wciągnął" niejako na swoją półkę ewolucyjną, przez co napotkał stos dylematów i problemów natury etycznej. Popełnił jednak błąd stawiając znak absolutnej równości między psychiką zwierząt (niezdolnych do abstrakcyjnego myślenia i nieświadomych swego istnienia - jak o tym pisałem przy okazji tematu o aborcji), a ludzi. A poprzez ów znak równości dokonał ekstrapolacji ludzkich problemów na problemy zwierząt. Czy zasadnie? I kto na tym zyskał? Nieświadome problemu zwierzęta, czy ludzkie sumienie, które łatwo oszukać jak i również podbudować? Zapewne zyskały obie strony, z czego tylko jedna jest świadoma całej sprawy :)

W tym sporze człowiek posłużył się emocjami (a to one stanowią najgroźniejszy IMHO element ludzkiej psychiki, gdyż odbierają rozsądek i obiektywizm), z drugiej strony jednak ukierunkował część swych badań na to, czym się odżywiamy i powstało szereg produktów, które nieomalże ratują życie osobom z różnymi chorobami. Dlatego nie mogę i nie mam żalu do wegetarian, doceniam ich wysiłek, niemniej kierują nami różne przesłanki.

Podsumowując: uważam, że to kręgi kulturowe (szeroko pojęte) narzucają grupom etnicznym określone zachowania i nie wyłamiemy się spod nich wszyscy naraz, ponieważ nawet z odpowiednio ukształtowanym przez kręgi kulturowe kręgosłupem moralnym różnie podchodzimy do tych samych spraw. Oczywiście zawsze będziemy się obruszać na to, że ktoś je psy, robi na nich badania, a ktoś inny kamienuje cudzołożników, ktoś inny wbija homoseksualistów na pal, ktoś inny ucina rękę za kradzież, a ktoś jeszcze inny - je wieprzowinę!

Na koniec jeszcze jedna kwestia... Napisałaś Agnieszko o hipokryzji tych, którzy jedzą mięso. A czy odwiedziłaś temat o badaniach przeprowadzanych na zwierzętach? Jaki jest Twój stosunek do tego i ... jakie działania podejmujesz, by być w zgodzie z własnym sumieniem w tym zakresie?

Następna dyskusja:

problem etyczny czy prawny?




Wyślij zaproszenie do