Temat: Przeciwko Państwu, Policji i Nazistom - hasło lewicowej...
Swoją drogą można by zarzucić, że porównujesz policjantów do psów.
A więc zastanów się może jak ten pies był wychowywany, co nim kieruje a potem zadaj sobie pytanie jak szkoleni i wychowywani byli ci policjanci i czy kierowały nimi tylko instynkty oraz czy w wypadku rzekomej(bo nie wiem jak było na prawdę) obrony kierowała nimi chęć obrony terenu/domu.
Dla każdego psa teren posesji jest jego a swoją droga właściciele powinni dać chociaż ostrzeżenie i ogrodzić płotem.
Pies a pies to różnica też.
Raz widziałem kobietę co była pogryziona i to nieźle bo przechodziła obok niedomkniętej furtki.
Raz jak przechodziłem na tym samym osiedlu obok furtki, wręcz wypuszczono na mnie psa(zamiast poczekać aż przejdę a byłem na spacerze z mamą).
Też owczarka niemieckiego.
Chciał ugryźć w nogę w imię obrony terenu/domu.
Nie zdążył, ale jak wyszedł za granicę terenu stał spokojnie jakby nigdy nic i mnie nagle przestał atakować.
Jako niewinny zatem nie miałem się czego bać.
Zaatakował, gdyż pierwsza reakcja to, że intruz, ale ten akurat był na tyle mądry, że pojął, iż nie mam złych zamiarów(aż cud, ze tak mądrego psa wychowali tacy kretyni, usłyszałem, że chodnik nie jest dla pieszych od właścicielki psa).
Tak więc ocenianie wszystkiego na podstawie jednej sytuacji trąci mi ignorancją.
Zastanawia mnie jedno. Jakby pobito "białego" to nie byłoby żadnych świadków.
A jeśli mieli rację to czemu policjanci mieliby kłamać i jakim cudem niektórzy trafiliby do szpitala, skoro tamci byli tacy niegroźni?
Chciał pomóc czy zabić?
Gdyby chciał pomóc to czemu reszta miałaby się rzucać?
By udaremnić ratowanie życia kumpla?
A może wszystkich ogarnęły emocje i widzieli to co chcieli?
Policjant chciał ratować, ale ponieważ postrzelił to w tamtych wrósł gniew i próba ratowania zaczęła się wydawać próbą zabicia i to wywołało większą agresję?
Podczas szamotaniny mógłby zginąć któryś z przechodniów(skoro broń była w ręku).
Może prawda leży pośrodku?
Jakoś trudno mi uwierzyć, że policjant specjalnie strzelił w takie miejsce.
Podczas ucieczki strzela się chyba poniżej kolana i nie z przodu.
To by sugerowało jednak brak strachu.
A skoro niewinny nie ma się czego bać..
Z drugiej strony gdyby był spokojny to czy by do tego doszło w ogóle?
Kiedyś w tej okolicy potrącił mnie samochód, policja spisywała mandaty źle zaparkowanym samochodom obok i facetowi uszło to na sucho.
ps. mam psią fobię a jednak potrafię niektóre psy pogłaskać i nie zostałem przez nie ugryziony
:)
Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 08.06.10 o godzinie 02:11