Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Joanna C.:
Z wypowiedzi Marcina da się wywnioskować, że posiadając tytuł mgr przed nazwiskiem, jest się wprawdzie wykształconym na poziomie wyższym człowiekiem, ale dalej ma się problemy z pracą i często nie umie się więcej niż zanim się ten dyplom uzyskało. Kolokwialnie mówiąc chodzi Marcinowi chyba o to, że studia nic człowiekowi nie dają.
Znajomy powiedział, że na studiach więcej się nauczył od kolegów niż od profesora.
Dają możliwość poznania ludzi i czasami łatwiejszy dostęp do niektórych źródeł(bywają biblioteki akademickie, gdzie tylko studenci mają dostęp, choć nie zawsze).
No i studia czasami ułatwiają kontakty międzynarodowe(staż w zagranicznej firmie) i czasami w szukaniu tymczasowej pracy(pracodawcy mniej kosztują studenci jako pracownicy - jakaś tam ulga, teraz nie kojarzę jaka).
Moim zdaniem w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia to naszego "wątkowego" procederu ponieważ skoro ktoś nie wierzy, że z tytułem będzie mu łatwiej, to niechże nie podejmuje się go zdobywać. Bo po co, skoro nic nie daje?
A jeśli nawet wierzy, ze tytuł coś daje to nie wierzy, ze napisanie pracy coś mu da.
Wtedy aspekt byłby zupełnie "czysty" etycznie. Zatem, takie usprawiedliwianie "przekrętów" (bo jakże to inaczej nazwać?!) związanych z bronieniem tak naprawdę cudzej pracy jest nielogiczne. I dalej upieram się, że nieetyczne i szkodliwe społecznie.
A ja uważam, że sama obrona bywa nieco nie na miejscu.
Zwłaszcza jak się przechodzi po 3 słowach a nie pełnej obronie a sama praca nie jest uznawana za wartościową.
Dochodziły mnie słuchy, że na ASP pewna dziewczyna przechodziła pokazując w kółko ten sam obraz.
W sumie nie przypominam sobie sytuacji bym musiał bronic całej pracy a jedynie jakiegoś jej fragmentu.
Że na wyrywki pytania?
To chyba nie potwierdzenie wiedzy co pamięci.
Choćbym nie wiem ile wiedział o wielu rzeczach człowiek po prostu zapomina.
Dodam, że skończyłem szkolę, gdzie powtarzają klasy ludzie co czują powołanie(ja tam nie czułem i w tym zawodzie raczej nie będę).
Co mi dała ta szkoła?
Mało tego okazuje się, że gdybym poszedł do liceum plastycznego a nie szkoły plastycznej pomaturalnej to już mógłbym mieć pracę.
ASP nie było wymagane..jakakolwiek plastyczna.
To samo ze studiami. Myślisz, że każdy wie, co będzie robił?
Każdy ma plan?
Nie.
Ilu ludzi robi to do czego miała przygotować szkoła?
Ba, w samych szkołach bywa taki proceder, że o sztuce uczy pani od geografii.
A znajomy po ASP nie ma pracy.

Odrębnym aspektem pozostaje próba odpowiedzi na pytanie: co daje nam stopień naukowy, ale to może w odrębnym wątku, który pozwalam sobie założyć.

No właśnie.
W przypadku pracy chyba nie zawsze wiele.
Znam osobę z mgr co ledwo przędzie(jakby pracowała jako sprzątaczka zarobiłaby tyle samo co w tym biurze i to bez tylu nerwów) i osobę bez mgr co zarabia dużo.
Ot co najwyżej jakaś tam satysfakcja? Dowartościowanie się?Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 14:42
Michał Lester

Michał Lester Front-end Software
Developer

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Obecnie piszę 2 prace inżynierskie, więc jestem w temacie jak to się ma z pracami dyplomowymi na uczelniach technicznych.

Część bardziej "humanistyczna" pracy jest przez większość promotorów delikatnie mówiąc po prostu pomijana i traktowana jako - nie bardzo mnie obchodzi co tam przepisałeś.

Interesują ich tylko wyniki badań, sporządzanych projektów i metodyki postępowania podczas rozwiązywania danej kwestii. Nic innego.

Każdy rozgarnięty promotor od razu zauważy, że nie wiesz o czym jest praca - jeśli zdaży Ci się takową kupić.
Po drugie kupić pracę na temat np: "wykorzystanie systemu chłodzenia podłogowego do klimatyzacji przeszklonego atrium" jest naprawdę ciężko.
Tak więc jeśli ktokolwiek kupuje pracę na polibudzie, to jest to bardzo mały margines i taka osoba z góry, świadomie skazuje się na brak pracy - mając żadną wiedzę techniczną.

Z koleji moja dziewczyna studiuje na pewnej państwowej poznańskiej uczelni humanistycznej i mówiła mi, że zjawisko kupowania prac dyplomowych jest na jej kierunku na porządku dziennym i niczym nadzywczajnym.

Tak więc należałoby się zastanowić jak już większość przedmówców pisała nad sensem uczelni wyższych i zaniżania poziomu do średniej.

Polecam obejrzeć, "masa ciśnie w dół":
http://www.youtube.com/watch?v=SmW5pMpcZz0
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Artykuł na temat studiów:
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/469062,studentow...
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/440426,...
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/387911,student_m...
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/386575,studia_za...

i na temat przewodni:
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/467218,...
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/334151,mozna_tra...

plus:
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/407605,...

Wreszcie jakieś pozytywy dla humanistów:
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/464682,50_mln_zl...
:D

No, ale nie każdy humanista będzie naukowcem i coś badał np. plastyk.
;)Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 16:13

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Marcin Południkiewicz:

To po co w ogóle się pisze prace?
Pisanie prac zaliczeniowych na dany przedmiot ma przede wszystkim służyć studentom w zdobywaniu wiedzy. Mają wtedy szansę zgłębić dany temat w miarę samodzielnie, ponadto powinno ich to uczyć selekcji źródeł i informacji, jak również konstruowania poprawnej pracy pod względem formalnym i merytorycznym.
Powinni się wprawiać w stawianiu hipotez, formułowaniu wniosków itp.
Na psychologii w moim Instytucie takie prace pisze się od pierwszego roku, więc zazwyczaj nie ma problemu później przy pisaniu pracy magisterskiej, bo to jest ten sam schemat, tylko że praca magisterska jest o wiele większa objętościowo i zawiera już badania własne (prace zaliczeniowe na początkowych latach zazwyczaj są teoretyczne, czyli bez przeprowadzania samodzielnie badań, ewentualnie z opisem badań, w których było się osobą badaną a prowadzący przekazał studentom wyniki do analizy).
Ja takie prace sprawdzam (czytam i nanoszę ręcznie poprawki na każdą pracę) i widzę w nich sens:) Sam wiem, jak pisałem swoje pierwsze prace, a jak później tę dużą - magisterską, a teraz kolejne...
Skoro np. nie będzie się naukowcem to umiejętność ich pisania jest w sumie zbędna?
Psycholog w swojej działalności zawodowej musi umieć stawiać hipotezy i je weryfikować. Na tym polega m.in. proces diagnostyczny: stawianie hipotezy co może być problem, z czego problem może wynikać i zbadanie tego za pomocą odpowiednich metod (weryfikacja), a następnie wyciągniecie wniosków i ewentualne powtórne badania, by znów dotrzeć do istoty rzeczy.
Często psycholog-badacz robi to samo co psycholog-praktyk, z tą różnicą, że praktyk robi badanie i kończy na diagnozie indywidualnej, która ma odpowiedzieć na problem DANEGO człowieka, a psycholog-badacz analizuje wyniki na poziomie grupy, zmiennych i szuka tendencji oraz zależności, które dotyczą WIĘKSZOŚCI ludzi. Co powiększa Naszą wiedzę o ludziach:)
Oczywiście psycholodzy bardzo różnymi rzeczami się zajmują, i naukowo i w praktyce, więc również zdarzają się takie sytuacje, że psycholodzy zajmują się skrajnie odmiennymi sprawami i metodami (ale wydaje mi się, że bardziej odgrywa tu rolę rodzaj specjalizacji niż podział naukowiec/praktyk).
Kiedyś słyszałem, że wszystko co nowe składa się ze starych elementów(choćby słów, mimo, iż przecież może powstać nowa powieść, fabuła itp.).
Naukowcy odkrywają i dodają coś co już istniało, tylko teraz po prostu się o tym dowiedzieli.
Więc ta "nowość" jest "nowością" głównie dla ludzi.
No psycholodzy nie tworzą, ale jak najbardziej odkrywają:) i to jest ich rola odkrywać prawa, zależności rządzące naszymi myślami, emocjami i zachowaniami, w skrócie i górnolotnie prawdę o człowieku:) I ciągle odkrywają coś nowego, dzięki temu wiemy o sobie/o Nas więcej.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Daniel D.:
Marcin Południkiewicz:

To po co w ogóle się pisze prace?
Pisanie prac zaliczeniowych na dany przedmiot ma przede wszystkim służyć studentom w zdobywaniu wiedzy.
Teraz by powiedzieli, że od tego jest net.
Ja nawet umiem w necie znaleźć interesującą mnie książkę znajdującą się w bibliotekach np. uniwersyteckich i nie tylko.
Ostatnio znalazłem księgarnie z zagranicznymi publikacjami na temat sztuki, w tym i Design-u.
Niektóre pozycje zamierzam zdobyć i to będzie wiedza, która mnie interesuje i nie muszę mieć dodatkowej motywacji do niej typu - by skończyć szkołę.

Mają wtedy szansę zgłębić dany temat w miarę samodzielnie, ponadto powinno ich to uczyć selekcji źródeł i informacji, jak również konstruowania poprawnej pracy pod względem formalnym i merytorycznym.
To (selekcję) już powinny uczyć wszelkie media podające informacje.
Mamy wręcz szum informacyjny.
Pracy pisemnej. Basquiat nie musiał umieć pisać takich prac by obrazy szły za ładne pieniądze i był sławny.
Nikt nie cenił go za teksty a obrazy.
Wysoki poziom pisania powinien być wymagany moim zdaniem od pisarzy i dziennikarzy.
Co do merytorycznego pisania można się tego nauczyć choćby na portalach tego typu.
Chociaż mam wrażenie, że wielu ludzi nawet po studiach nadal nie potrafi merytorycznie pisać i z niektórymi w ogóle nie ma możliwości merytorycznie porozmawiać np. w grupie Design.
Na pewno z jeden skończył tam studia.
Powinni się wprawiać w stawianiu hipotez, formułowaniu wniosków itp.
Z hipotezami to chyba głównie naukowcy..
Na psychologii w moim Instytucie takie prace pisze się od pierwszego roku, więc zazwyczaj nie ma problemu później przy pisaniu pracy magisterskiej, bo to jest ten sam schemat, tylko że praca magisterska jest o wiele większa objętościowo i zawiera już badania własne (prace zaliczeniowe na początkowych latach zazwyczaj są teoretyczne, czyli bez przeprowadzania samodzielnie badań, ewentualnie z opisem badań, w których było się osobą badaną a prowadzący przekazał studentom wyniki do analizy).

Ciekawe czy na ASP mają badania.
O żadnych nie słyszałem.
Ponoć ktoś napisał magisterską z rysunku.
Ja takie prace sprawdzam (czytam i nanoszę ręcznie poprawki na każdą pracę) i widzę w nich sens:) Sam wiem, jak pisałem swoje pierwsze prace, a jak później tę dużą - magisterską, a teraz kolejne...
A ja sensu znaleźć nie mogę a wszelkie wypracowania już powinny nauczyć tego o czym pisałeś a pro po magisterskiej.
Przecież pisałem jeszcze o tych lekturach itp., itd..
Psycholog w swojej działalności zawodowej musi umieć stawiać hipotezy i je weryfikować. Na tym polega m.in. proces diagnostyczny: stawianie hipotezy co może być problem, z czego problem może wynikać i zbadanie tego za pomocą odpowiednich metod (weryfikacja), a następnie wyciągniecie wniosków i ewentualne powtórne badania, by znów dotrzeć do istoty rzeczy.
Często psycholog-badacz robi to samo co psycholog-praktyk, z tą różnicą, że praktyk robi badanie i kończy na diagnozie indywidualnej, która ma odpowiedzieć na problem DANEGO człowieka, a psycholog-badacz analizuje wyniki na poziomie grupy, zmiennych i szuka tendencji oraz zależności, które dotyczą WIĘKSZOŚCI ludzi. Co powiększa Naszą wiedzę o ludziach:)
Oczywiście psycholodzy bardzo różnymi rzeczami się zajmują, i naukowo i w praktyce, więc również zdarzają się takie sytuacje, że psycholodzy zajmują się skrajnie odmiennymi sprawami i metodami (ale wydaje mi się, że bardziej odgrywa tu rolę rodzaj specjalizacji niż podział naukowiec/praktyk).
Pod warunkiem, że chodzi o psychologię..
No psycholodzy nie tworzą, ale jak najbardziej odkrywają:) i to jest ich rola odkrywać prawa, zależności rządzące naszymi myślami, emocjami i zachowaniami, w skrócie i górnolotnie prawdę o człowieku:) I ciągle odkrywają coś nowego, dzięki temu wiemy o sobie/o Nas więcej.

Niemniej większość znakomitych psychologów stwierdziła, że w pełni poczytalny jest facet co stwierdził, iż przyjemnością dla niego byłoby słyszeć jak krew wypływa mu z jego szyi..
Wydaje mi się, że badanie umysłu i mózgu to niemal temat rzeka..Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 03.12.10 o godzinie 23:45

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Marcin Południkiewicz:
Daniel D.:
Marcin Południkiewicz:

To po co w ogóle się pisze prace?
Pisanie prac zaliczeniowych na dany przedmiot ma przede wszystkim służyć studentom w zdobywaniu wiedzy.
Teraz by powiedzieli, że od tego jest net.
Internet służy do znajdowania informacji, a to nie to samo co zdobywanie wiedzy.

Tutaj zacytuję fragment prezentacji z konferencji dot. bezpieczeństwa młodzieży w Internecie:
klasyka:
zakuj – zalicz – „zapomnij”

przyszłość:
szukaj – kopiuj – wklej – zapisz – wydrukuj - oddaj – zalicz

Wynik dominacji Internetu w gromadzeniu wiedzy:
• Defragmentaryzacja wiedzy
• Wiedza uboga
• Informacja a nie wiedza

Ja nawet umiem w necie znaleźć interesującą mnie książkę znajdującą się w bibliotekach np. uniwersyteckich i nie tylko.
I dobrze, żeby inni też umieli, niestety większość zaczyna i kończy na Wikipedii.
Ostatnio znalazłem księgarnie z zagranicznymi publikacjami na temat sztuki, w tym i Design-u.
Niektóre pozycje zamierzam zdobyć i to będzie wiedza, która mnie interesuje i nie muszę mieć dodatkowej motywacji do niej typu - by skończyć szkołę.
Nie trzeba mieć na wszystko dyplomu. Ale taki klimat teraz się tworzy, że ludzie bardziej biegają za kolejnymi zaświadczeniami, certyfikatami, dyplomami niż za wiedzą, którą one mają potwierdzać.
Mają wtedy szansę zgłębić dany temat w miarę samodzielnie, ponadto powinno ich to uczyć selekcji źródeł i informacji, jak również konstruowania poprawnej pracy pod względem formalnym i merytorycznym.
To (selekcję) już powinny uczyć wszelkie media podające informacje.
Media nie uczą... wręcz przeciwnie: wykrzywiają obraz rzeczywistości.
Mamy wręcz szum informacyjny.
I dlatego odbioru mediów trzeba uczyć zwłaszcza dzieci i młodzież, by w tym szumie nie z(a)ginęły.
Pracy pisemnej. Basquiat nie musiał umieć pisać takich prac by obrazy szły za ładne pieniądze i był sławny.
Nikt nie cenił go za teksty a obrazy.
Wysoki poziom pisania powinien być wymagany moim zdaniem od pisarzy i dziennikarzy.
Myślę, że nie tylko. W wielu miejscach język jest wykorzystywany w pracy, bo przecież służy komunikacji.
Np. prawnik, który nie włada dobrze językiem będzie tworzyć buble prawe. I przykłady można mnożyć.
Co do merytorycznego pisania można się tego nauczyć choćby na portalach tego typu.
Zacznijmy od tego, że nie każdy ma zdolność do samouczenia się, to jest coś co się zdobywa, co jest zresztą celem końcowym edukacji, że człowiek będzie sam się - samodzielnie dokształcał a przede wszystkim będzie czuł potrzebę aktualizowania i poszerzania swojej wiedzy...
Niestety w wielu przypadkach szkoła czy później studia zabijają taką potrzebę poznawczą i raczej powodują awersję do sięgania po kolejne książki. Najlepiej widać to na wskaźnikach czytelnictwa, wiele osób po skończeniu szkoły/studiów przestaje czytać w ogóle książki/literaturę.
Chociaż mam wrażenie, że wielu ludzi nawet po studiach nadal nie potrafi merytorycznie pisać i z niektórymi w ogóle nie ma możliwości merytorycznie porozmawiać np. w grupie Design.
Na pewno z jeden skończył tam studia.
To już jest inni problem i raczej wina jest po stronie nauczania na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, bo tam się uczy poprawnego pisania:)
Studia uczą pisania prac w danym schemacie i poszerzają zakres słownictwa z danej dziedziny, ale nie uczą (i nie mają na celu uczyć) poprawnego posługiwania się językiem polskim (bo z tą umiejętnością student/ka powinien już przyjść).
Powinni się wprawiać w stawianiu hipotez, formułowaniu wniosków itp.
Z hipotezami to chyba głównie naukowcy..
Nie tylko... psycholog czy lekarz stawia hipotezy "co może dolegać?"
nauczyciel może stawiać hipotezy "dlaczego uczeń ma niepowodzenia?" itd.
elektryk tak samo stawia hipotezy "co np. mogło się popsuć, że nie ma prądu?" i sprawdza w oparciu o swoją wiedzę...

My na co dzień posługujemy się hipotezami:) tylko, że często ich niestety nie weryfikujemy, tylko przyjmujemy już jako prawdę/fakt.

Naukowcy mają hipotezy badawcze.
Na psychologii w moim Instytucie takie prace pisze się od pierwszego roku, więc zazwyczaj nie ma problemu później przy pisaniu pracy magisterskiej, bo to jest ten sam schemat, tylko że praca magisterska jest o wiele większa objętościowo i zawiera już badania własne (prace zaliczeniowe na początkowych latach zazwyczaj są teoretyczne, czyli bez przeprowadzania samodzielnie badań, ewentualnie z opisem badań, w których było się osobą badaną a prowadzący przekazał studentom wyniki do analizy).

Ciekawe czy na ASP mają badania.
O żadnych nie słyszałem.
Ponoć ktoś napisał magisterską z rysunku.
Nie muszą mieć, bo ich praca na czym innym polega.
Też tworzą ale np. dzieło plastyczne...

Ja takie prace sprawdzam (czytam i nanoszę ręcznie poprawki na każdą pracę) i widzę w nich sens:) Sam wiem, jak pisałem swoje pierwsze prace, a jak później tę dużą - magisterską, a teraz kolejne...
A ja sensu znaleźć nie mogę a wszelkie wypracowania już powinny nauczyć tego o czym pisałeś a pro po magisterskiej.
Przecież pisałem jeszcze o tych lekturach itp., itd..
Wypracowanie szkolne zdecydowanie różni się od schematu projektu badawczego, tego schematu trzeba się nauczyć, włącznie np. ze standardami sporządzania bibliografii w danej dziedzinie.
Tego się w liceum nie uczy, bo się nie da. Z racji tego, że w różnych dziedzinach są różne standardy i przez to prace wyglądają czasem inaczej.
Być może się narażę, ale czytałem pracę magisterską z polonistyki i tam to wyglądało jak większe wypracowanie z polskiego. Natomiast w innych dziedzinach wygląda to inaczej.
Psycholog w swojej działalności zawodowej musi umieć stawiać hipotezy i je weryfikować. Na tym polega m.in. proces diagnostyczny: stawianie hipotezy co może być problem, z czego problem może wynikać i zbadanie tego za pomocą odpowiednich metod (weryfikacja), a następnie wyciągniecie wniosków i ewentualne powtórne badania, by znów dotrzeć do istoty rzeczy.
Często psycholog-badacz robi to samo co psycholog-praktyk, z tą różnicą, że praktyk robi badanie i kończy na diagnozie indywidualnej, która ma odpowiedzieć na problem DANEGO człowieka, a psycholog-badacz analizuje wyniki na poziomie grupy, zmiennych i szuka tendencji oraz zależności, które dotyczą WIĘKSZOŚCI ludzi. Co powiększa Naszą wiedzę o ludziach:)
Oczywiście psycholodzy bardzo różnymi rzeczami się zajmują, i naukowo i w praktyce, więc również zdarzają się takie sytuacje, że psycholodzy zajmują się skrajnie odmiennymi sprawami i metodami (ale wydaje mi się, że bardziej odgrywa tu rolę rodzaj specjalizacji niż podział naukowiec/praktyk).
Pod warunkiem, że chodzi o psychologię..
Wbrew pozorom nie tylko, w wielu dziedzinach można znaleźć mnóstwo zastosowań praktycznych. U Nas jakoś dziwnie strasznie się rozdziela teorię i praktykę, a one są ze sobą wzajemnie powiązane. Teoria próbuje dostarczać rozwiązania praktyce, a praktyka - zgłasza swoje zapotrzebowanie do teorii i znów teoria musi odpowiedzieć na praktykę i jest to sprzężenie zwrotne.
Oczywiście są obszary czysto teoretyczne i muszą być, bo nauka nie ma na celu tylko i wyłącznie celów praktycznych.

Nauka uległaby stagnacji, gdyby miała służyć wyłącznie celom praktycznym. Albert Einstein
No psycholodzy nie tworzą, ale jak najbardziej odkrywają:) i to jest ich rola odkrywać prawa, zależności rządzące naszymi myślami, emocjami i zachowaniami, w skrócie i górnolotnie prawdę o człowieku:) I ciągle odkrywają coś nowego, dzięki temu wiemy o sobie/o Nas więcej.

Niemniej większość znakomitych psychologów stwierdziła, że w pełni poczytalny jest facet co stwierdził, iż przyjemnością dla niego byłoby słyszeć jak krew wypływa mu z jego szyi..
Wydaje mi się, że badanie umysłu i mózgu to niemal temat rzeka..
Temat rzeka, który wciąż jest zgłębiany...
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Daniel D.:

Internet służy do znajdowania informacji, a to nie to samo co zdobywanie wiedzy.
Wiedza to chyba właśnie zbiór informacji jakie zapamiętujemy.,

Tutaj zacytuję fragment prezentacji z konferencji dot. bezpieczeństwa młodzieży w Internecie:
klasyka:
zakuj – zalicz – „zapomnij”

przyszłość:
szukaj – kopiuj – wklej – zapisz – wydrukuj - oddaj – zalicz

Wynik dominacji Internetu w gromadzeniu wiedzy:
• Defragmentaryzacja wiedzy
• Wiedza uboga
• Informacja a nie wiedza

No nie wiem. Statystyki ostatnie mówiły, że dzieciaki z internetem miały większą wiedzę niż te bez..
I dobrze, żeby inni też umieli, niestety większość zaczyna i kończy na Wikipedii.
I tu mogła by przyjść z pomocą lekcja biblioteczna.
Ostatnio do Politechnik trafił system Aleph, dzięki któremu studenci moga wyszukać konkretne pozycje.
Nie wiem gdzie zaczyna i gdzie kończy bo bywają też przypadki, gdzie zamiast Wikii jest np. Pornhube..

Nie trzeba mieć na wszystko dyplomu. Ale taki klimat teraz się tworzy, że ludzie bardziej biegają za kolejnymi zaświadczeniami, certyfikatami, dyplomami niż za wiedzą, którą one mają potwierdzać.
Dlatego czasami zastanawiam się nad ich sensem..
Media nie uczą... wręcz przeciwnie: wykrzywiają obraz rzeczywistości.
Ale dzięki temu można się uczyć filtrować informacje bo pewnie nie zawsze i nie wszędzie wykrzywiają.
I dlatego odbioru mediów trzeba uczyć zwłaszcza dzieci i młodzież, by w tym szumie nie z(a)ginęły.
Zgadzam się.

Myślę, że nie tylko. W wielu miejscach język jest wykorzystywany w pracy, bo przecież służy komunikacji.
Np. prawnik, który nie włada dobrze językiem będzie tworzyć buble prawe. I przykłady można mnożyć.
Ok, prawnik, tłumacz pewnie itp..
Ale nie w każdej. A przynajmniej w nie każdej musi być aż taki.
Zacznijmy od tego, że nie każdy ma zdolność do samouczenia się, to jest coś co się zdobywa, co jest zresztą celem końcowym edukacji, że człowiek będzie sam się - samodzielnie dokształcał a przede wszystkim będzie czuł potrzebę aktualizowania i poszerzania swojej wiedzy...
Niestety w wielu przypadkach szkoła czy później studia zabijają taką potrzebę poznawczą i raczej powodują awersję do sięgania po kolejne książki. Najlepiej widać to na wskaźnikach czytelnictwa, wiele osób po skończeniu szkoły/studiów przestaje czytać w ogóle książki/literaturę.
Kolejny powód do zastanowienia się nad systemem edukacji..
To już jest inni problem i raczej wina jest po stronie nauczania na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, bo tam się uczy poprawnego pisania:)
Studia uczą pisania prac w danym schemacie i poszerzają zakres słownictwa z danej dziedziny, ale nie uczą (i nie mają na celu uczyć) poprawnego posługiwania się językiem polskim (bo z tą umiejętnością student/ka powinien już przyjść).
A z tym bywa różnie.
Nie tylko... psycholog czy lekarz stawia hipotezy "co może dolegać?"
nauczyciel może stawiać hipotezy "dlaczego uczeń ma niepowodzenia?" itd.
elektryk tak samo stawia hipotezy "co np. mogło się popsuć, że nie ma prądu?" i sprawdza w oparciu o swoją wiedzę...

My na co dzień posługujemy się hipotezami:) tylko, że często ich niestety nie weryfikujemy, tylko przyjmujemy już jako prawdę/fakt.

Naukowcy mają hipotezy badawcze.
I dlatego obiektywne(przynajmniej powinny być).
Nie muszą mieć, bo ich praca na czym innym polega.
Też tworzą ale np. dzieło plastyczne...
Więc nie wszędzie jest chyba potrzebny tekst.
Owszem są luzie znający historię sztuki, ale np. tworzący chałtury a ni eo to przecież chodzi..
Wypracowanie szkolne zdecydowanie różni się od schematu projektu badawczego, tego schematu trzeba się nauczyć, włącznie np. ze standardami sporządzania bibliografii w danej dziedzinie.
Tego się w liceum nie uczy, bo się nie da. Z racji tego, że w różnych dziedzinach są różne standardy i przez to prace wyglądają czasem inaczej.
Być może się narażę, ale czytałem pracę magisterską z polonistyki i tam to wyglądało jak większe wypracowanie z polskiego. Natomiast w innych dziedzinach wygląda to inaczej.
Nie wiem. Natomiast sporządzanie bibliografii jest najbardziej pożądane w ..bibliotece, w księgarni nie zauważyłem by coś takiego już było.
Wbrew pozorom nie tylko, w wielu dziedzinach można znaleźć mnóstwo zastosowań praktycznych. U Nas jakoś dziwnie strasznie się rozdziela teorię i praktykę, a one są ze sobą wzajemnie powiązane. Teoria próbuje dostarczać rozwiązania praktyce, a praktyka - zgłasza swoje zapotrzebowanie do teorii i znów teoria musi odpowiedzieć na praktykę i jest to sprzężenie zwrotne.
Oczywiście są obszary czysto teoretyczne i muszą być, bo nauka nie ma na celu tylko i wyłącznie celów praktycznych.
Właśnie nie wiem czemu teorię od praktyki się rozdziela..
Kiedyś myślałem, że nauczyciel niczym McGyver powinien móc zafascynować swoim przedmiotem - w jego wypadku fizyką.

Nauka uległaby stagnacji, gdyby miała służyć wyłącznie celom praktycznym. Albert Einstein
Temat rzeka, który wciąż jest zgłębiany...
I dzięki temu psycholodzy i neurolodzy oraz inni zawsze będą mieli praktycznie robotę.
:)

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Marcin Południkiewicz:
Daniel D.:

Internet służy do znajdowania informacji, a to nie to samo co zdobywanie wiedzy.
Wiedza to chyba właśnie zbiór informacji jakie zapamiętujemy.,
Wiedza to właśnie coś więcej niż tylko zbiór informacji. Wiedza to informacje uporządkowane w odpowiedniej strukturze, hierarchii ważności, co pozwala odpowiednio sprawnie tymi informacjami posługiwać się i przyswajać (włączać, integrować) kolejne informacje, które poszerzają wiedzę.
Inaczej ma się tylko chaos informacji, które nie będąc w ogóle uporządkowane też szybciej się ulatniają...
Tutaj zacytuję fragment prezentacji z konferencji dot. bezpieczeństwa młodzieży w Internecie:
klasyka:
zakuj – zalicz – „zapomnij”

przyszłość:
szukaj – kopiuj – wklej – zapisz – wydrukuj - oddaj – zalicz

Wynik dominacji Internetu w gromadzeniu wiedzy:
• Defragmentaryzacja wiedzy
• Wiedza uboga
• Informacja a nie wiedza

No nie wiem. Statystyki ostatnie mówiły, że dzieciaki z internetem miały większą wiedzę niż te bez..
A jak to badano? Internet może stanowić cenne źródło informacji, ale żeby odnieść z nich pożytek trzeba je odpowiednio traktować. Inaczej dziecko zaleje szum informacyjny, z którego niewiele skorzysta.
I dobrze, żeby inni też umieli, niestety większość zaczyna i kończy na Wikipedii.
I tu mogła by przyjść z pomocą lekcja biblioteczna.
Ostatnio do Politechnik trafił system Aleph, dzięki któremu studenci moga wyszukać konkretne pozycje.
Nie wiem gdzie zaczyna i gdzie kończy bo bywają też przypadki, gdzie zamiast Wikii jest np. Pornhube..
Ale z tego drugiego to chyba wypracowania i zadania domowego nie piszą?;)

Nie trzeba mieć na wszystko dyplomu. Ale taki klimat teraz się tworzy, że ludzie bardziej biegają za kolejnymi zaświadczeniami, certyfikatami, dyplomami niż za wiedzą, którą one mają potwierdzać.
Dlatego czasami zastanawiam się nad ich sensem..
Jak tak dalej pójdzie może całkiem sens stracą, chyba już jest tak, że pracodawcy na dyplom nie patrzą, bo skoro prawie każdy kandydat go ma (choć podobno zwraca się jednak uwagę na uczelnie i dyplomy z tych najlepszych "uznaje się bardziej"), to w zasadzie stał się to tylko jeden z załączników.
Media nie uczą... wręcz przeciwnie: wykrzywiają obraz rzeczywistości.
Ale dzięki temu można się uczyć filtrować informacje bo pewnie nie zawsze i nie wszędzie wykrzywiają.
Wydaje mi się, że właśnie na mediach trzeba uczyć się odpowiedniej filtracji, bo media informacje selekcjonują, ale niekoniecznie jest to dla Nas selekcja dobra. Warto świadomie wybierać jakimi informacjami się ładujemy i po co.

I dlatego odbioru mediów trzeba uczyć zwłaszcza dzieci i młodzież, by w tym szumie nie z(a)ginęły.
Zgadzam się.

Myślę, że nie tylko. W wielu miejscach język jest wykorzystywany w pracy, bo przecież służy komunikacji.
Np. prawnik, który nie włada dobrze językiem będzie tworzyć buble prawe. I przykłady można mnożyć.
Ok, prawnik, tłumacz pewnie itp..
Ale nie w każdej. A przynajmniej w nie każdej musi być aż taki.
Każdy obywatele Polski jednak powinien dobrze władać językiem polskim, bo tego wymaga po prostu życie np. pisanie różnych podań, posługiwanie się dokumentami itp.
Zresztą z czytaniem podobnie, sporo ludzi nie czyta regulaminów, a potem są zdziwieni.
Zacznijmy od tego, że nie każdy ma zdolność do samouczenia się, to jest coś co się zdobywa, co jest zresztą celem końcowym edukacji, że człowiek będzie sam się - samodzielnie dokształcał a przede wszystkim będzie czuł potrzebę aktualizowania i poszerzania swojej wiedzy...
Niestety w wielu przypadkach szkoła czy później studia zabijają taką potrzebę poznawczą i raczej powodują awersję do sięgania po kolejne książki. Najlepiej widać to na wskaźnikach czytelnictwa, wiele osób po skończeniu szkoły/studiów przestaje czytać w ogóle książki/literaturę.
Kolejny powód do zastanowienia się nad systemem edukacji..
Tu już nie ma czasu na zastanawianie się, tu trzeba po prostu interwencji, zmian. Niestety te, które ostatnio ciągle wymyśla Ministerstwo są dość kuriozalne.
To już jest inni problem i raczej wina jest po stronie nauczania na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, bo tam się uczy poprawnego pisania:)
Studia uczą pisania prac w danym schemacie i poszerzają zakres słownictwa z danej dziedziny, ale nie uczą (i nie mają na celu uczyć) poprawnego posługiwania się językiem polskim (bo z tą umiejętnością student/ka powinien już przyjść).
A z tym bywa różnie.
Ale pisać po polsku nie uczą, nawet na polonistyce;) Wiem, bo ją studiowałem też.
Nie muszą mieć, bo ich praca na czym innym polega.
Też tworzą ale np. dzieło plastyczne...
Więc nie wszędzie jest chyba potrzebny tekst.
Owszem są luzie znający historię sztuki, ale np. tworzący chałtury a ni eo to przecież chodzi..
Ale czy od osoby z wyższym wykształceniem (np. mgr sztuki) nie wymagamy, żeby potrafiła również na piśmie coś wyrazić (opinię, recenzję, analizę i interpretację dzieła)?

Wypracowanie szkolne zdecydowanie różni się od schematu projektu badawczego, tego schematu trzeba się nauczyć, włącznie np. ze standardami sporządzania bibliografii w danej dziedzinie.
Tego się w liceum nie uczy, bo się nie da. Z racji tego, że w różnych dziedzinach są różne standardy i przez to prace wyglądają czasem inaczej.
Być może się narażę, ale czytałem pracę magisterską z polonistyki i tam to wyglądało jak większe wypracowanie z polskiego. Natomiast w innych dziedzinach wygląda to inaczej.
Nie wiem. Natomiast sporządzanie bibliografii jest najbardziej pożądane w ..bibliotece, w księgarni nie zauważyłem by coś takiego już było.
Bibliografię rozumiem tutaj jako integralną część pracy czyli tzw. literaturę cytowaną - chodzi o umiejętność skorzystania, prawidłowego zacytowania oraz podania źródła.

Wbrew pozorom nie tylko, w wielu dziedzinach można znaleźć mnóstwo zastosowań praktycznych. U Nas jakoś dziwnie strasznie się rozdziela teorię i praktykę, a one są ze sobą wzajemnie powiązane. Teoria próbuje dostarczać rozwiązania praktyce, a praktyka - zgłasza swoje zapotrzebowanie do teorii i znów teoria musi odpowiedzieć na praktykę i jest to sprzężenie zwrotne.
Oczywiście są obszary czysto teoretyczne i muszą być, bo nauka nie ma na celu tylko i wyłącznie celów praktycznych.
Właśnie nie wiem czemu teorię od praktyki się rozdziela..
Kiedyś myślałem, że nauczyciel niczym McGyver powinien móc zafascynować swoim przedmiotem - w jego wypadku fizyką.
Powinien, wtedy inaczej wyglądałaby polska szkoła. I wcale by nie trzeba było wtedy robić dziwnych akcji w stylu "płacimy 1 tys stypendium na kierunkach technicznych" (nie wdając się na ile wydawanie takich olbrzymich pieniędzy w ten sposób będzie/jest skuteczne). Po po prostu zarażeni pasją uczniowie sami by zaczęli temat zgłębiać, oczywiście nie wszyscy, ale na pewno znalazłoby się więcej entuzjastów.
Zresztą Ci, którzy wybierali studia techniczne/ścisłe zazwyczaj mieli dobrego nauczyciela z chemii, fizyki... Myślę, że w wielu wypadkach mogło być tak, że zainteresowania ucznia zostało rozpalone właśnie przez nauczyciela z pasją, a jak padło na podatny grunt, to uczeń miał szansę się rozwijać i iść w tym kierunku.
Nauka uległaby stagnacji, gdyby miała służyć wyłącznie celom praktycznym. Albert Einstein
Temat rzeka, który wciąż jest zgłębiany...
I dzięki temu psycholodzy i neurolodzy oraz inni zawsze będą mieli praktycznie robotę.
:)
Powiedz to rzeszy bezrobotnym psychologom;) Pomijam już, że większość absolwentów psychologii nie pracuje w zawodzie (i niejednokrotnie nie jest to kwestią wyboru, tylko koniecznością wynikająca z rzeczywistości).

To już w ogóle inny problem. Mam wrażenie, że mamy porażająco dużo sytuacji, gdzie ludzie pracują niezgodnie z wykształceniem...
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Daniel D.:

Wiedza to właśnie coś więcej niż tylko zbiór informacji. Wiedza to informacje uporządkowane w odpowiedniej strukturze, hierarchii ważności, co pozwala odpowiednio sprawnie tymi informacjami posługiwać się i przyswajać (włączać, integrować) kolejne informacje, które poszerzają wiedzę.
Inaczej ma się tylko chaos informacji, które nie będąc w ogóle uporządkowane też szybciej się ulatniają...
Hmm..niektórzy myślą, że mam chaotyczne myśli a jednak jakoś potrafię logicznie myśleć i merytorycznie się wypowiadać.
Więc z tym uporządkowaniem bym tu uważał.
No chyba, że w nawiązaniu do danych na dysku twardym, albo do robienia stron internetowych i innych publikacji.
A co do pamięci to bywa wybiórcza i zapamiętuje się łatwiej nie tyle ważne rzeczy co przyjemne.
Co do ważnych rzeczy to zwykle nazywa się je zasadami, ale i one mogą uledz zmianie(zdewaluowana wartość).
A jak to badano? Internet może stanowić cenne źródło informacji, ale żeby odnieść z nich pożytek trzeba je odpowiednio traktować. Inaczej dziecko zaleje szum informacyjny, z którego niewiele skorzysta.
Tak jak się sporządza statystykę jak mniemam, grupa reprezentacyjna itp., itd..
Co do dziecka to właśnie tu widzę, że wszystko zależy od rodzica - jego odpowiedzialności, wiedzy itp., itd.
Bo jak dla rodzica komputer to będzie magiczna skrzynka i jakiś kosmos to raczej nie ma jak upilnować.
Ale z tego drugiego to chyba wypracowania i zadania domowego nie piszą?;)
Może powinni w ramach lekcji o seksie.
:)
Jak tak dalej pójdzie może całkiem sens stracą, chyba już jest tak, że pracodawcy na dyplom nie patrzą, bo skoro prawie każdy kandydat go ma (choć podobno zwraca się jednak uwagę na uczelnie i dyplomy z tych najlepszych "uznaje się bardziej"), to w zasadzie stał się to tylko jeden z załączników.
No mi zleceniodawca sugerował, że nie mam odpowiednich kwalifikacji, mimo, specjalizacji grafika komputerowa po szkole, wiedzy informatycznej(do dziś mam te podręczniki) z czasów podstawówki i skończenia kursu robienia stron.
Jakby mi zapłacił to znalazłem kurs 2-3 dniowy z możliwością zrobienia dyplomu zgodnego z MEN a pro po robienia stron www.
Skoro nie mam kwalifikacji i nie chce płacić to mu stronę usunąłem.
Wg jakiegoś eksperta ds. informatyki brakuje mi w sumie tylko wiedzy z psychologii by robić strony www(ale za pewną dość małą kwotę można odbyć kurs z psychologii reklamy - 2 dni i dyplom).
Co nie zmienia faktu, że stronę zleceniodawca miał.
Spotkałem się też z tezą, że grafik komputerowy jako kwalifikacje powinien mieć znajomość programów i kreatywność - tego wbrew pozorom mi nie brakuje.
A jak chciał firmę deklarującą się jako "pro" (co powinno wynikać już z samego wykształcenia) to nie trzeba mi było zawracać głowy.
Wydaje mi się, że właśnie na mediach trzeba uczyć się odpowiedniej filtracji, bo media informacje selekcjonują, ale niekoniecznie jest to dla Nas selekcja dobra. Warto świadomie wybierać jakimi informacjami się ładujemy i po co.
Otóż to.
Każdy obywatele Polski jednak powinien dobrze władać językiem polskim, bo tego wymaga po prostu życie np. pisanie różnych podań, posługiwanie się dokumentami itp.
Zresztą z czytaniem podobnie, sporo ludzi nie czyta regulaminów, a potem są zdziwieni.
Obawiam się, że obecnie raczej każdy powinien znać angielski.
Firmę łatwiej i z mniejszymi podatkami można zarejestrować tylko za granicą.
Aby gdzieś pracować i móc obsługiwać cudzoziemców potrzebny jest angielski w sumie.
Język polski na tym polu wydaje się mało atrakcyjny.
Jeszcze tylko muzycy starają się jeszcze śpiewać ładnie po polsku, choć pewnie niektóre osoby natychmiast by przełączyły np. na Lady Gagę bo po polsku to wg niektórych może być już tylko disco-polo.
Mój ulubiony zespół z fajnymi tekstami w Activist został określony jako badziewiasty - nie wiem czemu i się nie zgadzam.
No, ale oni wychodzą z założenia, że człowiek dość starych zespołów nie powinien słuchać bo wiek zespołu oznacza automatycznie, iż jest a fe.
A ilu ludzi przyszło na koncert wokalisty Pink Floyd ostatnio?
Dużo.
Jak będę miał do czynienia z dokumentami po angielsku to też mi polski na nic się nie zda.
Ot tylko by się móc dogadać z jakimiś Polakami za granicą póki mój angielski nie jest perfect.
Tu już nie ma czasu na zastanawianie się, tu trzeba po prostu interwencji, zmian. Niestety te, które ostatnio ciągle wymyśla Ministerstwo są dość kuriozalne.
Zgodzę się w pełni.
Ale pisać po polsku nie uczą, nawet na polonistyce;) Wiem, bo ją studiowałem też.
Niektórzy o błędy obwiniają internet i komputer.
Ja popełniam błędy jak się zdenerwuję lub mam mało czasu a chcę coś przekazać a przeglądarka miewa słownik np. angielski. :D
Niektórzy nie piszą polskich czcionek gdyż np. mają system cały w języku angielskim.
:)
Ale czy od osoby z wyższym wykształceniem (np. mgr sztuki) nie wymagamy, żeby potrafiła również na piśmie coś wyrazić (opinię, recenzję, analizę i interpretację dzieła)?
Ooo, właśnie. Ja ostatnio takiemu mgr sztuki musiałem poprawić zdanie, gdyż wyszło na to jakoby miał ubogie słownictwo.
W jednym zdaniu ciągle pisał "inne".
Ja zmieniałem to na "oraz"(było "i inne") i "pozostałe".
Człowiek dość starej daty, kiedy ponoć szkolnictwo było na takim wysokim poziomie.
Studia ukończył w 1983 roku - wtedy się urodziłem. :D
Bibliografię rozumiem tutaj jako integralną część pracy czyli tzw. literaturę cytowaną - chodzi o umiejętność skorzystania, prawidłowego zacytowania oraz podania źródła.
A no tak, teraz to jest łatwe: kopiuj i wklej np. adres strony www.
No z książkami mogą mieć problemy, zwłaszcza tak dokładnie opisać jak bibliotekarz.
Chociaż tu w sumie nie musieliby pisać ISBN a ograniczyć się do tytułu i rozdziału i ew. strony..
Powinien, wtedy inaczej wyglądałaby polska szkoła. I wcale by nie trzeba było wtedy robić dziwnych akcji w stylu "płacimy 1 tys stypendium na kierunkach technicznych" (nie wdając się na ile wydawanie takich olbrzymich pieniędzy w ten sposób będzie/jest skuteczne).
Ja w tym wypadku na miejscu studentów chętnie powtarzałbym klasy by ciągle dostawać kasę.
Po po prostu zarażeni pasją uczniowie sami by zaczęli temat zgłębiać, oczywiście nie wszyscy, ale na pewno znalazłoby się więcej entuzjastów.
Zresztą Ci, którzy wybierali studia techniczne/ścisłe zazwyczaj mieli dobrego nauczyciela z chemii, fizyki... Myślę, że w wielu wypadkach mogło być tak, że zainteresowania ucznia zostało rozpalone właśnie przez nauczyciela z pasją, a jak padło na podatny grunt, to uczeń miał szansę się rozwijać i iść w tym kierunku.
A tu nagle trafiają na jakichś ludzi co np. hamują fascynację..
Powiedz to rzeszy bezrobotnym psychologom;) Pomijam już, że większość absolwentów psychologii nie pracuje w zawodzie (i niejednokrotnie nie jest to kwestią wyboru, tylko koniecznością wynikająca z rzeczywistości).
No w założeniu powinni mieć kupę pracy, ostatnio widziałem całkiem sporo ogłoszeń w sprawie pracy dla psychologów.
Ale to pewnie jak z ofertami dla grafików.
Codziennie przychodzą mi na maila oferty i ciągle na jedno stanowisko jest mniej więcej tyle samo ludzi(ok. 50-200).
To wydaje się nielogiczne.
Skoro jest tyle ofert dziennie to liczba ludzi na stanowisko powinna się zmniejszać.
Co zatem jest nie tak?
Wydaje mi się, że w PL jest duża rotacja i wykorzystywanie ludzi.
Drugie Chiny?
To już w ogóle inny problem. Mam wrażenie, że mamy porażająco dużo sytuacji, gdzie ludzie pracują niezgodnie z wykształceniem...
To po co to wykształcenie?
Strata czasu i kasy?

ps. zapomniałem wstawić "y".Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 04.12.10 o godzinie 18:42

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Marcin Południkiewicz:

Hmm..niektórzy myślą, że mam chaotyczne myśli a jednak jakoś potrafię logicznie myśleć i merytorycznie się wypowiadać.
Więc z tym uporządkowaniem bym tu uważał.
No chyba, że w nawiązaniu do danych na dysku twardym, albo do robienia stron internetowych i innych publikacji.
A co do pamięci to bywa wybiórcza i zapamiętuje się łatwiej nie tyle ważne rzeczy co przyjemne.
Co do ważnych rzeczy to zwykle nazywa się je zasadami, ale i one mogą uledz zmianie(zdewaluowana wartość).
Psychologia pamięci oferuje dużo badań, które pokazują co, jak i dlaczego zapamiętujemy i wcale nie jest tak, że głównie te przyjemne niestety;)
W dodatku jeszcze są tu różnice indywidualne.
A jak to badano? Internet może stanowić cenne źródło informacji, ale żeby odnieść z nich pożytek trzeba je odpowiednio traktować. Inaczej dziecko zaleje szum informacyjny, z którego niewiele skorzysta.
Tak jak się sporządza statystykę jak mniemam, grupa reprezentacyjna itp., itd..
Co do dziecka to właśnie tu widzę, że wszystko zależy od rodzica - jego odpowiedzialności, wiedzy itp., itd.
Bo jak dla rodzica komputer to będzie magiczna skrzynka i jakiś kosmos to raczej nie ma jak upilnować.
Często komputer jest wygodny dla rodzica, dziecko jest w domu, siedzi jest zajęte a przy komputerze nic mu nie grozi. A to bardzo złudne. O uzależnieniach od komputera i Internetu nie wspominając.
Ale z tego drugiego to chyba wypracowania i zadania domowego nie piszą?;)
Może powinni w ramach lekcji o seksie.
:)
Nie wiem czy to są najlepsze materiały edukacyjne;)

Ale pisać po polsku nie uczą, nawet na polonistyce;) Wiem, bo ją studiowałem też.
Niektórzy o błędy obwiniają internet i komputer.
Ja popełniam błędy jak się zdenerwuję lub mam mało czasu a chcę coś przekazać a przeglądarka miewa słownik np. angielski. :D
Niektórzy nie piszą polskich czcionek gdyż np. mają system cały w języku angielskim.
:)
Ale czy od osoby z wyższym wykształceniem (np. mgr sztuki) nie wymagamy, żeby potrafiła również na piśmie coś wyrazić (opinię, recenzję, analizę i interpretację dzieła)?
Ooo, właśnie. Ja ostatnio takiemu mgr sztuki musiałem poprawić zdanie, gdyż wyszło na to jakoby miał ubogie słownictwo.
W jednym zdaniu ciągle pisał "inne".
Ja zmieniałem to na "oraz"(było "i inne") i "pozostałe".
Człowiek dość starej daty, kiedy ponoć szkolnictwo było na takim wysokim poziomie.
Być może nie używa języka w piśmie za często, stąd zakotwiczenie na tych samych słowach. Tu jak ze wszystkim, jak się czegoś nie praktykuje, to człowiek zatraca powoli taką umiejętność.

Studia ukończył w 1983 roku - wtedy się urodziłem. :D
Ja się urodziłem rok później, 1984:)
Bibliografię rozumiem tutaj jako integralną część pracy czyli tzw. literaturę cytowaną - chodzi o umiejętność skorzystania, prawidłowego zacytowania oraz podania źródła.
A no tak, teraz to jest łatwe: kopiuj i wklej np. adres strony www.
No z książkami mogą mieć problemy, zwłaszcza tak dokładnie opisać jak bibliotekarz.
Chociaż tu w sumie nie musieliby pisać ISBN a ograniczyć się do tytułu i rozdziału i ew. strony..
W pracach naukowych nie trzeba podawać ISBN. Muszą być: autorzy, tytuł (książki, rozdziału, artykułu, czasopisma), data wydania, miejsce wydanie, strony (w odpowiednich przypadkach). I tego trzeba się nauczyć, bo do każdego jest inny schemat (inaczej się cytuje rozdział z książki, inaczej książkę, inaczej artykuł z czasopisma) - taki ustalony jasny schemat pozwala na szybką orientację w bibliografii, bo zna się schemat, więc wiadomo na co patrzeć (co nie zmienia faktu, że poszczególne wydawnictwa i czasopisma narzucają swoje schematy i trzeba niejednokrotnie przerabiać bibliografię na ich modłę).
Powinien, wtedy inaczej wyglądałaby polska szkoła. I wcale by nie trzeba było wtedy robić dziwnych akcji w stylu "płacimy 1 tys stypendium na kierunkach technicznych" (nie wdając się na ile wydawanie takich olbrzymich pieniędzy w ten sposób będzie/jest skuteczne).
Ja w tym wypadku na miejscu studentów chętnie powtarzałbym klasy by ciągle dostawać kasę.
Na studiach można tylko raz powtarzać rok, potem zostaje się skreślonym z listy studentów. Pozostaje ponowna rekrutacja, ale teraz jak ktoś ma dobrze zdaną maturę, to nie ma problemu, tylko składa dokumenty, bo egzaminów wstępnych nie ma.
Po po prostu zarażeni pasją uczniowie sami by zaczęli temat zgłębiać, oczywiście nie wszyscy, ale na pewno znalazłoby się więcej entuzjastów.
Zresztą Ci, którzy wybierali studia techniczne/ścisłe zazwyczaj mieli dobrego nauczyciela z chemii, fizyki... Myślę, że w wielu wypadkach mogło być tak, że zainteresowania ucznia zostało rozpalone właśnie przez nauczyciela z pasją, a jak padło na podatny grunt, to uczeń miał szansę się rozwijać i iść w tym kierunku.
A tu nagle trafiają na jakichś ludzi co np. hamują fascynację..
Powiedz to rzeszy bezrobotnym psychologom;) Pomijam już, że większość absolwentów psychologii nie pracuje w zawodzie (i niejednokrotnie nie jest to kwestią wyboru, tylko koniecznością wynikająca z rzeczywistości).
No w założeniu powinni mieć kupę pracy, ostatnio widziałem całkiem sporo ogłoszeń w sprawie pracy dla psychologów.
Ja nie spotykam, w niektórych serwisach jak się wrzuca "psycholog" to od razu wyskakuje 0.
Na innym parę ofert znalazłem, ale zazwyczaj żądają rzeczy, których ja nie mam (np. specjalizacja kliniczna, certyfikat psychoterapeuty, ileś lat doświadczenia itp.).
Tak naprawdę psycholodzy w wielu miejscach są potrzebni i mogliby wiele zrobić, ale np. NFZ nie chce ich zatrudniać. I najczęściej różnego rodzaju fundacje zatrudniają psychologów i ludzie mają dostęp do nich przez takie organizacje.
Ale to pewnie jak z ofertami dla grafików.
Codziennie przychodzą mi na maila oferty i ciągle na jedno stanowisko jest mniej więcej tyle samo ludzi(ok. 50-200).
To wydaje się nielogiczne.
Skoro jest tyle ofert dziennie to liczba ludzi na stanowisko powinna się zmniejszać.
Co zatem jest nie tak?
Wydaje mi się, że w PL jest dużą rotacja i wykorzystywanie ludzi.
Drugie Chiny?
U nas ciągle dziko jeszcze jest.
To już w ogóle inny problem. Mam wrażenie, że mamy porażająco dużo sytuacji, gdzie ludzie pracują niezgodnie z wykształceniem...
To po co to wykształcenie?
Strata czasu i kasy?
Nie chciałem już tego pisać. Ale skoro ktoś bez wykształcenia radzi sobie na danym stanowisku, to czy to wykształcenie rzeczywiście jest potrzebne?:P
Mam wrażenie, że u Nas jest spory problem przede wszystkim z dopasowaniem zawodowym (a raczej jego braku). Decyzje o studiach, wykształceniu często podejmowane są przypadkowo lub wpływają na tę decyzję różnego rodzaju inne czynniki. A potem idzie się do pracy, jaką uda się znaleźć, a potem się już tak pracuje...
Gdyby lepiej funkcjonowało w Polsce doradztwo zawodowe - przede wszystkim było dostępne (bezpłatnie), to wiele osób miałoby szansę bardziej adekwatnie i bardziej świadomie pokierować swoją edukacją i karierą zawodową.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Daniel D.:

Psychologia pamięci oferuje dużo badań, które pokazują co, jak i dlaczego zapamiętujemy i wcale nie jest tak, że głównie te przyjemne niestety;)
W dodatku jeszcze są tu różnice indywidualne.
Pewnie tak i u każdego ta hierarchia będzie inna.
:)
Często komputer jest wygodny dla rodzica, dziecko jest w domu, siedzi jest zajęte a przy komputerze nic mu nie grozi. A to bardzo złudne. O uzależnieniach od komputera i Internetu nie wspominając.
Właśnie.
Przypomniała mi się teoretyczna historia, gdzie dziecko było sam na sam z komputerem.
Owszem miało lepsze wyniki w nauce itp., ale..nie miało wcale szacunku dla rodzica bo stwierdziło, że wie więcej i lepiej.
Nie wiem czy to są najlepsze materiały edukacyjne;)
Wpierw trzeba byłoby wprowadzić więcej tej edukacji seksualnej a u nas boją się tego jak ognia albo wody święconej.
:D
Być może nie używa języka w piśmie za często, stąd zakotwiczenie na tych samych słowach. Tu jak ze wszystkim, jak się czegoś nie praktykuje, to człowiek zatraca powoli taką umiejętność.
No niby wcześniej robił ekspertyzę na temat plagiatu i parę pism wysyłał..
i jeszcze znajomy czytał mu wykład naukowy na temat swoich obrazów.
:D
Studia ukończył w 1983 roku - wtedy się urodziłem. :D
Ja się urodziłem rok później, 1984:)
Hmm, ja jeszcze miałem starą maturę ponoć zahaczającą jakoś o nową.
Miałem j. polski i geografię - zero matmy.
Zastanawiam się jednak czy nie łatwiej by mi poszła nowa.
:D
W pracach naukowych nie trzeba podawać ISBN. Muszą być: autorzy, tytuł (książki, rozdziału, artykułu, czasopisma), data wydania, miejsce wydanie, strony (w odpowiednich przypadkach). I tego trzeba się nauczyć, bo do każdego jest inny schemat (inaczej się cytuje rozdział z książki, inaczej książkę, inaczej artykuł z czasopisma) - taki ustalony jasny schemat pozwala na szybką orientację w bibliografii, bo zna się schemat, więc wiadomo na co patrzeć (co nie zmienia faktu, że poszczególne wydawnictwa i czasopisma narzucają swoje schematy i trzeba niejednokrotnie przerabiać bibliografię na ich modłę).
Za mało prac naukowych czytam zatem..
:/
Na studiach można tylko raz powtarzać rok, potem zostaje się skreślonym z listy studentów. Pozostaje ponowna rekrutacja, ale teraz jak ktoś ma dobrze zdaną maturę, to nie ma problemu, tylko składa dokumenty, bo egzaminów wstępnych nie ma.
i można tak w kółko.
:D
Ja nie spotykam, w niektórych serwisach jak się wrzuca "psycholog" to od razu wyskakuje 0.
Na innym parę ofert znalazłem, ale zazwyczaj żądają rzeczy, których ja nie mam (np. specjalizacja kliniczna, certyfikat psychoterapeuty, ileś lat doświadczenia itp.).
To trochę jak z ilustratorem - też zwykle 0.
A od grafika chcą by był operatorem kamery i montażysta filmowym.
:D
Tak naprawdę psycholodzy w wielu miejscach są potrzebni i mogliby wiele zrobić, ale np. NFZ nie chce ich zatrudniać. I najczęściej różnego rodzaju fundacje zatrudniają psychologów i ludzie mają dostęp do nich przez takie organizacje.
Hmm..
U nas ciągle dziko jeszcze jest.
Fakt, dżungla można by rzec.
Nie chciałem już tego pisać. Ale skoro ktoś bez wykształcenia radzi sobie na danym stanowisku, to czy to wykształcenie rzeczywiście jest potrzebne?:P
No tak.
:D
Mam wrażenie, że u Nas jest spory problem przede wszystkim z dopasowaniem zawodowym (a raczej jego braku). Decyzje o studiach, wykształceniu często podejmowane są przypadkowo lub wpływają na tę decyzję różnego rodzaju inne czynniki. A potem idzie się do pracy, jaką uda się znaleźć, a potem się już tak pracuje...
Gdyby lepiej funkcjonowało w Polsce doradztwo zawodowe - przede wszystkim było dostępne (bezpłatnie), to wiele osób miałoby szansę bardziej adekwatnie i bardziej świadomie pokierować swoją edukacją i karierą zawodową.
No miałem bezpłatnie doradztwo, ale żadne do tej pory ofert nie potrafi mi znaleźć.
Jedno znajdywało na jedną noc ciągle i ciągle w miejscu, gdzie nie chcieli płacić..
Zrobili też jakieś mi badanie psychologiczne(test), z którego wynikało, że mógłbym być w każdym zawodzie.
:D

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Michał Lester:
Obecnie piszę 2 prace inżynierskie, więc jestem w temacie jak to się ma z pracami dyplomowymi na uczelniach technicznych.

Część bardziej "humanistyczna" pracy jest przez większość promotorów delikatnie mówiąc po prostu pomijana i traktowana jako - nie bardzo mnie obchodzi co tam przepisałeś.

Interesują ich tylko wyniki badań, sporządzanych projektów i metodyki postępowania podczas rozwiązywania danej kwestii. Nic innego.

Każdy rozgarnięty promotor od razu zauważy, że nie wiesz o czym jest praca - jeśli zdaży Ci się takową kupić.
Po drugie kupić pracę na temat np: "wykorzystanie systemu chłodzenia podłogowego do klimatyzacji przeszklonego atrium" jest naprawdę ciężko.
Tak więc jeśli ktokolwiek kupuje pracę na polibudzie, to jest to bardzo mały margines i taka osoba z góry, świadomie skazuje się na brak pracy - mając żadną wiedzę techniczną.

Z koleji moja dziewczyna studiuje na pewnej państwowej poznańskiej uczelni humanistycznej i mówiła mi, że zjawisko kupowania prac dyplomowych jest na jej kierunku na porządku dziennym i niczym nadzywczajnym.

Tak więc należałoby się zastanowić jak już większość przedmówców pisała nad sensem uczelni wyższych i zaniżania poziomu do średniej.

Polecam obejrzeć, "masa ciśnie w dół":
http://www.youtube.com/watch?v=SmW5pMpcZz0


Pewnie jest tak jak mówisz! Oczywiście, istnieją takie kierunki studiów (nie tylko polibuda), po których tytułów nie da się kupić.Do nich zaliczyć również należy studia w Akademii Muzycznej, no bo przecież tam trzeba obronić się własną grą na instrumencie. Nie wiem jak to się ma z ASP, ale zdaje się, że bardzo podobnie. Tak więc pewne kierunki są wykluczone. Jednak skala zjawiska jest tak masowa, że moim zdaniem można już mówić o kompletnej degradacji tytułu magistra, bowiem zupełnie innym poziom przedstawiali sobą ludzie z mgr przed nazwiskiem jeszcze 15 lat temu, a zupełnie inny teraz. Czy ktoś podjąłby się rzetelnej obrony, że jest inaczej ? :)

PS. chciałabym również, aby ktoś konkretnie mi wytłumaczył PO CO zostały utworzone licencjaty? Bo ja tego kompletnie nie rozumiem... :)
Michał Lester

Michał Lester Front-end Software
Developer

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Joanna C.:
Pewnie jest tak jak mówisz! Oczywiście, istnieją takie kierunki studiów (nie tylko polibuda), po których tytułów nie da się kupić.Do nich zaliczyć również należy studia w Akademii Muzycznej, no bo przecież tam trzeba obronić się własną grą na instrumencie. Nie wiem jak to się ma z ASP, ale zdaje się, że bardzo podobnie. Tak więc pewne kierunki są wykluczone. Jednak skala zjawiska jest tak masowa, że moim zdaniem można już mówić o kompletnej degradacji tytułu magistra, bowiem zupełnie innym poziom przedstawiali sobą ludzie z mgr przed nazwiskiem jeszcze 15 lat temu, a zupełnie inny teraz. Czy ktoś podjąłby się rzetelnej obrony, że jest inaczej ? :)

Niewątpliwie zgadza się, do tej stawki trzeba również doliczyć kierunki medyczne oraz hobbystyczne (przepraszam jeśli kogoś uraziłem) jak filozofia.
PS. chciałabym również, aby ktoś konkretnie mi wytłumaczył PO CO zostały utworzone licencjaty? Bo ja tego kompletnie nie rozumiem... :)

Wszystko jest tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_bolo%C5%84ski

W skrócie bo:
- w całym EU wprowadzono taki system ułatwiający i ujednolicający wymiany międzyuniwersyteckie. Swoją drogą to nad sensem wymian (tzw Orgazmusów) też bym się zastanowił ;).
- większe siano dla lobbystów uczelni prywatnych
- parcie mas średnich na studia (patrz punkt poprzedni)

Moje spostrzeżenia:
- pozycja kierownika magazyniera w H&M -> wymagany mgr. (MaGazynieR)1500 na rękę.
- ktoś nie ma roboty, ani co ze sobą zrobić -> przeczeka 3, względnie 5 lat na "studiach", żeby później dalej nie mieć co ze sobą zrobić.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Na stanowisko sprzątacza nie wymagany mgr, zarobek 2200 (rozumiem, że brutto, więc też ok. 1500 zł na rękę).

ps. Może 15 lat temu mgr mieli rzetelniejszą wiedzę..ale dzisiaj jak patrzę na moje relacje z jednym z nich oraz na jego zachowanie to nie wykazuje się np. wyższą kulturą czy klasą. Bardzo łatwo kłamie i oszukuje oraz obraża.

Licencjat to taka prawna zgoda na wykonywanie zawodu.
Takie minimum kompetencji w świetle prawa by gdzieś pracować.

W końcu nie każdy chce "tracić" czas na studiach.
:)Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 08.12.10 o godzinie 12:43

konto usunięte

Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...

Juz sama nie wiem czy z przymrużeniem oka czy nie...

http://demotywatory.pl/2389337/Studenci

Następna dyskusja:

Konkurs na najlepsze prace ...




Wyślij zaproszenie do