Temat: Prace magisterskie (licencjackie) za kasę =...
Daniel D.:
Wiedza to właśnie coś więcej niż tylko zbiór informacji. Wiedza to informacje uporządkowane w odpowiedniej strukturze, hierarchii ważności, co pozwala odpowiednio sprawnie tymi informacjami posługiwać się i przyswajać (włączać, integrować) kolejne informacje, które poszerzają wiedzę.
Inaczej ma się tylko chaos informacji, które nie będąc w ogóle uporządkowane też szybciej się ulatniają...
Hmm..niektórzy myślą, że mam chaotyczne myśli a jednak jakoś potrafię logicznie myśleć i merytorycznie się wypowiadać.
Więc z tym uporządkowaniem bym tu uważał.
No chyba, że w nawiązaniu do danych na dysku twardym, albo do robienia stron internetowych i innych publikacji.
A co do pamięci to bywa wybiórcza i zapamiętuje się łatwiej nie tyle ważne rzeczy co przyjemne.
Co do ważnych rzeczy to zwykle nazywa się je zasadami, ale i one mogą uledz zmianie(zdewaluowana wartość).
A jak to badano? Internet może stanowić cenne źródło informacji, ale żeby odnieść z nich pożytek trzeba je odpowiednio traktować. Inaczej dziecko zaleje szum informacyjny, z którego niewiele skorzysta.
Tak jak się sporządza statystykę jak mniemam, grupa reprezentacyjna itp., itd..
Co do dziecka to właśnie tu widzę, że wszystko zależy od rodzica - jego odpowiedzialności, wiedzy itp., itd.
Bo jak dla rodzica komputer to będzie magiczna skrzynka i jakiś kosmos to raczej nie ma jak upilnować.
Ale z tego drugiego to chyba wypracowania i zadania domowego nie piszą?;)
Może powinni w ramach lekcji o seksie.
:)
Jak tak dalej pójdzie może całkiem sens stracą, chyba już jest tak, że pracodawcy na dyplom nie patrzą, bo skoro prawie każdy kandydat go ma (choć podobno zwraca się jednak uwagę na uczelnie i dyplomy z tych najlepszych "uznaje się bardziej"), to w zasadzie stał się to tylko jeden z załączników.
No mi zleceniodawca sugerował, że nie mam odpowiednich kwalifikacji, mimo, specjalizacji grafika komputerowa po szkole, wiedzy informatycznej(do dziś mam te podręczniki) z czasów podstawówki i skończenia kursu robienia stron.
Jakby mi zapłacił to znalazłem kurs 2-3 dniowy z możliwością zrobienia dyplomu zgodnego z MEN a pro po robienia stron www.
Skoro nie mam kwalifikacji i nie chce płacić to mu stronę usunąłem.
Wg jakiegoś eksperta ds. informatyki brakuje mi w sumie tylko wiedzy z psychologii by robić strony www(ale za pewną dość małą kwotę można odbyć kurs z psychologii reklamy - 2 dni i dyplom).
Co nie zmienia faktu, że stronę zleceniodawca miał.
Spotkałem się też z tezą, że grafik komputerowy jako kwalifikacje powinien mieć znajomość programów i kreatywność - tego wbrew pozorom mi nie brakuje.
A jak chciał firmę deklarującą się jako "pro" (co powinno wynikać już z samego wykształcenia) to nie trzeba mi było zawracać głowy.
Wydaje mi się, że właśnie na mediach trzeba uczyć się odpowiedniej filtracji, bo media informacje selekcjonują, ale niekoniecznie jest to dla Nas selekcja dobra. Warto świadomie wybierać jakimi informacjami się ładujemy i po co.
Otóż to.
Każdy obywatele Polski jednak powinien dobrze władać językiem polskim, bo tego wymaga po prostu życie np. pisanie różnych podań, posługiwanie się dokumentami itp.
Zresztą z czytaniem podobnie, sporo ludzi nie czyta regulaminów, a potem są zdziwieni.
Obawiam się, że obecnie raczej każdy powinien znać angielski.
Firmę łatwiej i z mniejszymi podatkami można zarejestrować tylko za granicą.
Aby gdzieś pracować i móc obsługiwać cudzoziemców potrzebny jest angielski w sumie.
Język polski na tym polu wydaje się mało atrakcyjny.
Jeszcze tylko muzycy starają się jeszcze śpiewać ładnie po polsku, choć pewnie niektóre osoby natychmiast by przełączyły np. na Lady Gagę bo po polsku to wg niektórych może być już tylko disco-polo.
Mój ulubiony zespół z fajnymi tekstami w Activist został określony jako badziewiasty - nie wiem czemu i się nie zgadzam.
No, ale oni wychodzą z założenia, że człowiek dość starych zespołów nie powinien słuchać bo wiek zespołu oznacza automatycznie, iż jest a fe.
A ilu ludzi przyszło na koncert wokalisty Pink Floyd ostatnio?
Dużo.
Jak będę miał do czynienia z dokumentami po angielsku to też mi polski na nic się nie zda.
Ot tylko by się móc dogadać z jakimiś Polakami za granicą póki mój angielski nie jest perfect.
Tu już nie ma czasu na zastanawianie się, tu trzeba po prostu interwencji, zmian. Niestety te, które ostatnio ciągle wymyśla Ministerstwo są dość kuriozalne.
Zgodzę się w pełni.
Ale pisać po polsku nie uczą, nawet na polonistyce;) Wiem, bo ją studiowałem też.
Niektórzy o błędy obwiniają internet i komputer.
Ja popełniam błędy jak się zdenerwuję lub mam mało czasu a chcę coś przekazać a przeglądarka miewa słownik np. angielski. :D
Niektórzy nie piszą polskich czcionek gdyż np. mają system cały w języku angielskim.
:)
Ale czy od osoby z wyższym wykształceniem (np. mgr sztuki) nie wymagamy, żeby potrafiła również na piśmie coś wyrazić (opinię, recenzję, analizę i interpretację dzieła)?
Ooo, właśnie. Ja ostatnio takiemu mgr sztuki musiałem poprawić zdanie, gdyż wyszło na to jakoby miał ubogie słownictwo.
W jednym zdaniu ciągle pisał "inne".
Ja zmieniałem to na "oraz"(było "i inne") i "pozostałe".
Człowiek dość starej daty, kiedy ponoć szkolnictwo było na takim wysokim poziomie.
Studia ukończył w 1983 roku - wtedy się urodziłem. :D
Bibliografię rozumiem tutaj jako integralną część pracy czyli tzw. literaturę cytowaną - chodzi o umiejętność skorzystania, prawidłowego zacytowania oraz podania źródła.
A no tak, teraz to jest łatwe: kopiuj i wklej np. adres strony www.
No z książkami mogą mieć problemy, zwłaszcza tak dokładnie opisać jak bibliotekarz.
Chociaż tu w sumie nie musieliby pisać ISBN a ograniczyć się do tytułu i rozdziału i ew. strony..
Powinien, wtedy inaczej wyglądałaby polska szkoła. I wcale by nie trzeba było wtedy robić dziwnych akcji w stylu "płacimy 1 tys stypendium na kierunkach technicznych" (nie wdając się na ile wydawanie takich olbrzymich pieniędzy w ten sposób będzie/jest skuteczne).
Ja w tym wypadku na miejscu studentów chętnie powtarzałbym klasy by ciągle dostawać kasę.
Po po prostu zarażeni pasją uczniowie sami by zaczęli temat zgłębiać, oczywiście nie wszyscy, ale na pewno znalazłoby się więcej entuzjastów.
Zresztą Ci, którzy wybierali studia techniczne/ścisłe zazwyczaj mieli dobrego nauczyciela z chemii, fizyki... Myślę, że w wielu wypadkach mogło być tak, że zainteresowania ucznia zostało rozpalone właśnie przez nauczyciela z pasją, a jak padło na podatny grunt, to uczeń miał szansę się rozwijać i iść w tym kierunku.
A tu nagle trafiają na jakichś ludzi co np. hamują fascynację..
Powiedz to rzeszy bezrobotnym psychologom;) Pomijam już, że większość absolwentów psychologii nie pracuje w zawodzie (i niejednokrotnie nie jest to kwestią wyboru, tylko koniecznością wynikająca z rzeczywistości).
No w założeniu powinni mieć kupę pracy, ostatnio widziałem całkiem sporo ogłoszeń w sprawie pracy dla psychologów.
Ale to pewnie jak z ofertami dla grafików.
Codziennie przychodzą mi na maila oferty i ciągle na jedno stanowisko jest mniej więcej tyle samo ludzi(ok. 50-200).
To wydaje się nielogiczne.
Skoro jest tyle ofert dziennie to liczba ludzi na stanowisko powinna się zmniejszać.
Co zatem jest nie tak?
Wydaje mi się, że w PL jest duża rotacja i wykorzystywanie ludzi.
Drugie Chiny?
To już w ogóle inny problem. Mam wrażenie, że mamy porażająco dużo sytuacji, gdzie ludzie pracują niezgodnie z wykształceniem...
To po co to wykształcenie?
Strata czasu i kasy?
ps. zapomniałem wstawić "y".
Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 04.12.10 o godzinie 18:42