Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Jak rozumiecie moralność? Moralne życie, prowadzenie się.

W temacie obok pojawiło się stwierdzenie że bycie prostytutką nie uwłacza moralności. Ale w potocznym rozumieniu moralności, większość osób krytykuje prostytutki i ich klientów właśnie za niemoralne "prowadzenie się".

To czym jest moralność? Jak byście to zdefiniowali po swojemu? Jak to odczuwacie?

Gdzieś już nawet pojawiło się nowe określenie: "prostytutkofobia".
;]
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Pojęcie moralności

Moralność jest systemem norm, które w danym momencie obowiązują w określonej grupie społecznej.

Nie ma więc jednej moralności. Co społeczeństwo, to inne zasady. Co więcej, nawet w obrębie jednego społeczeństwa, zwłaszcza otwartego, a w takim niewątpliwie żyjemy, moralność zmienia się z roku na rok.

Innymi słowy, nie ma niestety - według mnie - jednego, nienaruszalnego fundamentu, na którym można by się oprzeć. :) Można jednak prowadzić dyskusję na temat moralności, a tym zajmuje się już etyka.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Marcin Orliński:
Moralność jest systemem norm, które w danym momencie obowiązują w określonej grupie społecznej.

Nie ma więc jednej moralności. Co społeczeństwo, to inne zasady. Co więcej, nawet w obrębie jednego społeczeństwa, zwłaszcza otwartego, a w takim niewątpliwie żyjemy, moralność zmienia się z roku na rok.

Innymi słowy, nie ma niestety - według mnie - jednego, nienaruszalnego fundamentu, na którym można by się oprzeć. :) Można jednak prowadzić dyskusję na temat moralności, a tym zajmuje się już etyka.

Dlatego spytałam o osobiste i indywidualne poglądy :o)
Nie o definicję.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Nikt nie ma własnych przemyśleń?

No dobra, to konkretnie...

Kto Waszym zdaniem postępuje bardziej moralnie: kobieta utrzymująca się z prostytucji - konkretnie taka stojąca przy szosie (tzw. grzybiarka) czy kobieta żyjąca w związku z jednym mężczyzną i będąca mu wierną?

I dlaczego?

Temat: Pojęcie moralności

Może dlatego, że chyb nikomu nie chce się pisać elaboratów, bo wiadomo, ze nie zamknie tego w jednym zdaniu :) Ale OK, najogólniej, za postępowanie moralne uznaję takie, wskutek którego:

- nie krzywdzę innych ludzi, nawet gdybym mógł odnieść z tego tytułu korzyść i gdyby nikt się o tym nie dowiedział,
- nie krzywdzę innych za moje niepowodzenia i porażki (np. zarażony HIV z zemsty zaraża zdrowych),
- staram się pomóc innym ale nie włażę z butami w ich życie, nie próbuję ich także "uszczęśliwiać na siłę"

Nie mieszam do tego żadnych religijnych ani wynikających nakazów ani zakazów, np. jedzenie mięsa w post, czy uprawianie seksu przed ślubem. W ogóle nie traktują seksu jak "sacrum".

W myśl powyższego - żadna. Obie podjęły wybór dotyczący własnego i tylko życia. Ani prostytutka nikogo nie krzywdzi (chyba, że będzie celowo zakażać HIV, jeśli go złapie - i TO właśnie jest kwestia moralności), ani mężatka nie szczególnie jest niczym uświęcona (chyba, że dla państwa i kościoła - jednemu urodzi przyszłych płatników ZUSu, drugiemu przysporzy wiernych) - żadnej nikt do niczego nie zmuszał. Jedna ryzykuje różnymi niebezpieczeństwami, druga rezygnuje na jakiś czas z wygodnego życia. Żadna też nie robi nic nadzwyczajnego.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 16:43

konto usunięte

Temat: Pojęcie moralności

Moralność rozumiem jako poczucie dobra i zła i wybieranie dobra,

Rozróżnienie miedzy dobrem a zlem wywodzi się zaś z religii, norm grupy spolecznej, wyniesione z rodziny oraz z własnego (osobniczego?) poczucia empatii (w stosunku do innych ludzi).

Moralność może być zaburzona przez zdjęcie kontroli społecznej, manipulację (wpływ autorytetu), niskie poczucie wartości, brak wzorców, poczucie zagrożenia...

Temat: Pojęcie moralności

I właśnie dlatego w myśl jednej religii i tradycji moralnym jest kamienowanie zgwałconej kobiety oraz zabójstwa honorowe (uświęcone wiekową tradycją) czy też współżycie z dzieckiem, a w myśl innej - nie.

Bardziej niezależna od lokalnej kultury jest empatia. Chociaż empatię można wyłączyć w sobie poprzez odpowiednie wychowanie (vide powyższy przykład kamienowania). Np. empatia do krzywdzonych zwierząt w Chinach, do kamienowanych w Iranie, do obrzezania dziewczynek w Afryce.

Najbardziej uniwersalnym jest chyba to, co najbardziej odwołuje się do instynktów, np. reakcja na płacz dziecka. Jak gdyby im bliże k naturze, tym bardziej uniwersalnie, im bliżej zasadom wynikającym z filozofii, tradycji (a więc wynik złożonych, ludzkich przemyśleń), tym bardziej moralności różnią się od siebie.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 16:51

Temat: Pojęcie moralności

Adrian Olszewski:
W myśl powyższego - żadna. Obie podjęły wybór dotyczący własnego i tylko życia. Ani prostytutka nikogo nie krzywdzi (chyba, że będzie celowo zakażać HIV, jeśli go złapie - i TO właśnie jest kwestia moralności), ani mężatka nie szczególnie jest niczym uświęcona (chyba, że dla państwa i kościoła - jednemu urodzi przyszłych płatników ZUSu, drugiemu przysporzy wiernych) - żadnej nikt do niczego nie zmuszał. Jedna ryzykuje różnymi niebezpieczeństwami, druga rezygnuje na jakiś czas z wygodnego życia. Żadna też nie robi nic nadzwyczajnego.

Żeś się kolego zagalopował...
Nie tylko, ale aż własnego, którym dodatkowo dajesz przykład lub anty innym.
Dobrej matki nie porównuj z prostytutką, bo dobra matka, jednak robi kawał roboty, a prostytutka komu? Swoją kabzę tylko napycha. Dzięki swojej matce jesteś na tym świecie. To największy dar - życie. Prostytutka to by cie wyskrobała, aborcja od razu, no bo to balast wg. nich, taki ktoś jak ty.
ZUS i kościół są tak bogate, że poradzą sobie spokojnie bez tych paru groszy.
Prostytutka jest pazerna, wszystko zgarnia dla siebie. Matka nie może żyć wygodnie? A to ciekawe...Dziwka nie robi nic - tu się zgodzę, ale dobra matka to skarb dla społeczeństwa.

Temat: Pojęcie moralności

Anna Marczewska:
robi kawał roboty, a prostytutka komu?

Tym, którzy korzystają z jej usług, dzięki czemu są spokojniejsi i może zachowają się bardziej po ludzku. Może nie zwolnią kogoś z pracy. Może kogoś nie pobiją. Może komuś pomogą wnieść wózek do autobusu.

Dlaczego uważasz, że to, że komuś będzie wskutek działania prostytutki przyjemnie, że będzie mu lepiej, jest mniej istotne od tego, że będzie więcej jakiejś nacji?

Nie masz gwarancji, że wychowasz człowieka jakoś specjalnie przydatnego społeczeństwu, albo zdrowego, nie będącego obciążeniem dla owego społeczeństwa, albo wprost - przestępcy (niemało pochodzi z tzw. dobrych domów). Zresztą nie było mowy o matce, tylko o kobiecie z trwałym związku. Może być bezpłodna lub nie chcieć dzieci.
Swoją kabzę tylko napycha.

A komuś jest przyjemniej dzięki temu. To źle?
Dzięki swojej matce jesteś na tym świecie.

A co to wnosi do dyskusji? Gdyby mnie nie było, to bym nie był tego świadomy, prawda?
największy dar - życie. Prostytutka to by cie wyskrobała,

Skąd o tym wiesz? Na razie to państwo Waśniewscy....
aborcja od razu, no bo to balast wg. nich, taki ktoś jak ty.

Rozmawiałaś z prostytutkami? Niejedna jest matką i nie wyskrobała. Z drugiej strony niejedna matka, która ma już dzieci, wyskrobała kolejne.

Hmmm: http://dzieci.pl/cid,1024231,sexAid,14362754,title,Gor...
ZUS i kościół są tak bogate, że poradzą sobie spokojnie bez tych paru groszy.

A skąd nawoływanie do prokreacji przez państwo i kościół? Bez podatków państwo jest słabsze (tzn. państwo socjalistyczne), a kościoły mają mniej wyznawców.
Prostytutka jest pazerna, wszystko zgarnia dla siebie.

Skąd wiesz? A może przeznacza to na dziecko? Ponadto - nie każda matka jest dobrą matką, która dba o dziecko.

Czy to niemoralne zarabiać na swoje przyjemności nie kradnąc tych pieniędzy (i nie zabijając za nie)? Co najwyżej oburzyć się mogą ciężko pracujący, którzy nie są tak zasobni, jak ona. Chociaż przecież nie ryzykują aż tak. Wszystko ma swoją cenę. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Matka nie może żyć wygodnie? A to ciekawe...

Przez pewien czas nie. Musi przecież pogodzić z istniejącymi obowiązkami opiekę nad dzieckiem. Później, kiedy dziecko dorośnie, może wrócić do poprzedniego życia. Ważne jest też, czy ma wsparcie partnera, rodziny, czy ma pieniądze, czy jest zdrowa itd. Matka musi na pewien czas zawiesić pewne swoje przyjemności, by poświęcić się dziecku, nawet, jeśli dobrze organizuje sobie czas. Myślałem, że to oczywiste.
Dziwka nie robi nic - tu się zgodzę, ale dobra matka to skarb dla społeczeństwa.

O ile matka jest dobra, o ile jej dziecko przyniesie korzyść społeczeństwu i o ile wspomniana kobieta w ogóle zechce mieć dzieci.

Obie kobiety dokonały wyboru co do swojego życia. Jedyna różnica jest taka, że matka, o ile wszystko będzie dobrze, będzie mieć pociechę ze swoich dzieci i mieć do kogo usta otworzyć na starość, mieć kogoś bliskiego. Do bezdzietnej prostytutki ani bezdzietnej nie-prostytutki nikt "mamo" nie powie...

To, o czym piszesz, ma faktycznie sens w przypadku, gdy za "moralne" uznajemy działanie na korzyść państwa, tj. płacenie podatków, rodzenie dzieci - przyszłych obywateli (i np. "obywateli białej rasy", "obywateli kultury europejskiej"). Albo jeszcze ogólniej - "gdy chcemy, aby było więcej wszystkich ludzi" (co może nie być moralne ze względów przeludnienia, które kiedyś może mieć miejsce), ale to już zbyt dalekie chyba od codzienności :)Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 17:31
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Bardzo ciekawe wypowiedzi!

Najbardziej podoba mi się "definicja" przytoczona przez Adriana:

"- nie krzywdzę innych ludzi, nawet gdybym mógł odnieść z tego tytułu korzyść i gdyby nikt się o tym nie dowiedział,
- nie krzywdzę innych za moje niepowodzenia i porażki (np. zarażony HIV z zemsty zaraża zdrowych),
- staram się pomóc innym ale nie włażę z butami w ich życie, nie próbuję ich także "uszczęśliwiać na siłę"

Bardzo dobre jest też stwierdzenie Jacka, tyle treści w jednym zdaniu:

"Moralność rozumiem jako poczucie dobra i zła i wybieranie dobra".

Super. Ja się też podpisuję pod tymi stwierdzeniami. Pięknie ubrane w słowa. Chyba nie dałabym rady ująć tego lepiej.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Ale skomplikujmy trochę sytuację:

Mężczyzna ma żonę, ale postanawia w tajemnicy mieć też utrzymankę. Utrzymanka/kochanka oczywiście wie o żonie.

Mężczyzna oszukuje bo robi to w tajemnicy.

Ale jak byście ocenili postępowanie kochanki/utrzymanki. Może to być też prostytutka, ale założenie że ona wie o istnieniu żony....
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Pojęcie moralności

Małgorzata G.:
Ale skomplikujmy trochę sytuację:

Mężczyzna ma żonę, ale postanawia w tajemnicy mieć też utrzymankę. Utrzymanka/kochanka oczywiście wie o żonie.

Mężczyzna oszukuje bo robi to w tajemnicy.

Ale jak byście ocenili postępowanie kochanki/utrzymanki. Może to być też prostytutka, ale założenie że ona wie o istnieniu żony....

Odpowiem Ci z pozycji żony z 28-letnim stażem.

Za związek odpowiedzialni są ludzie w nim się znajdujący, a nie inne osoby. Dlatego jest to sprawa tylko i wyłącznie pomiędzy nimi i postawa osób trzecich, w tym przypadku kochanki/utrzymanki/prostytutki nie ma nic do rzeczy. To nie z nimi mam umowę/przysięgę/przyrzeczenie, a z partnerem.

W przypadku prostytutki sprawa jest całkiem prosta. Ona oferuje usługi i życie klienta nie powinno jej interesować.
Jeżeli na przykład idę do fryzjera i chcę sobie włosy ufarbować na zielono, to nie jest sprawą tego fryzjera zastanawiać się czy to się będzie podobało mojemu partnerowi, tylko wykonać usługę, za którą mu płacę. Katharina Katarzyna Z. edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 19:19
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Katharina Katarzyna Z.:
Małgorzata G.:
Ale skomplikujmy trochę sytuację:

Mężczyzna ma żonę, ale postanawia w tajemnicy mieć też utrzymankę. Utrzymanka/kochanka oczywiście wie o żonie.

Mężczyzna oszukuje bo robi to w tajemnicy.

Ale jak byście ocenili postępowanie kochanki/utrzymanki. Może to być też prostytutka, ale założenie że ona wie o istnieniu żony....

Odpowiem Ci z pozycji żony z 28-letnim stażem.

Za związek odpowiedzialni są ludzie w nim się znajdujący, a nie inne osoby. Dlatego jest to sprawa tylko i wyłącznie pomiędzy nimi i postawa osób trzecich, w tym przypadku kochanki/utrzymanki/prostytutki nie ma nic do rzeczy. To nie z nimi mam umowę/przysięgę/przyrzeczenie, a z partnerem.

W przypadku prostytutki sprawa jest całkiem prosta. Ona oferuje usługi i życie klienta nie powinno jej interesować.
Jeżeli na przykład idę do fryzjera i chcę sobie włosy ufarbować na zielono, to nie jest sprawą tego fryzjera zastanawiać się czy to się będzie podobało mojemu partnerowi, tylko wykonać usługę, za którą mu płacę.


Mam staż tylko ociupinkę krótszy od Ciebie :o)

Polemizowałabym z Twoją opinią. Kolor włosów to nie to samo co zdrada. I jest odwracalny :o) Czasem facet lub kobieta może mieć chwilę słabości, może być na drugie złe i postanowi na przykład zrobić na złość partnerowi. Albo się zapomni na delegacji po pijackiej "integracji". Po fakcie może żałować ale tego już się nie da cofnąć.

Osoba która wie o istnieniu żony czy męża, świadomie uczestniczy w oszustwie i być może w rozbijaniu małżeństwa.

Takie są zdrady na delegacjach - chwile zapomnienia z koleżanką/kolegą z pracy. Z pełną świadomością że ma się męża/żonę i że ta druga osoba też ma partnera/partnerkę.

Moim zdaniem tu już jest przekroczona granica moralności.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Pojęcie moralności

Małgorzata G.:
Katharina Katarzyna Z.:
Małgorzata G.:
Ale skomplikujmy trochę sytuację:

Mężczyzna ma żonę, ale postanawia w tajemnicy mieć też utrzymankę. Utrzymanka/kochanka oczywiście wie o żonie.

Mężczyzna oszukuje bo robi to w tajemnicy.

Ale jak byście ocenili postępowanie kochanki/utrzymanki. Może to być też prostytutka, ale założenie że ona wie o istnieniu żony....

Odpowiem Ci z pozycji żony z 28-letnim stażem.

Za związek odpowiedzialni są ludzie w nim się znajdujący, a nie inne osoby. Dlatego jest to sprawa tylko i wyłącznie pomiędzy nimi i postawa osób trzecich, w tym przypadku kochanki/utrzymanki/prostytutki nie ma nic do rzeczy. To nie z nimi mam umowę/przysięgę/przyrzeczenie, a z partnerem.

W przypadku prostytutki sprawa jest całkiem prosta. Ona oferuje usługi i życie klienta nie powinno jej interesować.
Jeżeli na przykład idę do fryzjera i chcę sobie włosy ufarbować na zielono, to nie jest sprawą tego fryzjera zastanawiać się czy to się będzie podobało mojemu partnerowi, tylko wykonać usługę, za którą mu płacę.


Mam staż tylko ociupinkę krótszy od Ciebie :o)

Polemizowałabym z Twoją opinią. Kolor włosów to nie to samo co zdrada. I jest odwracalny :o) Czasem facet lub kobieta może mieć chwilę słabości, może być na drugie złe i postanowi na przykład zrobić na złość partnerowi. Albo się zapomni na delegacji po pijackiej "integracji". Po fakcie może żałować ale tego już się nie da cofnąć.

Osoba która wie o istnieniu żony czy męża, świadomie uczestniczy w oszustwie i być może w rozbijaniu małżeństwa.

Takie są zdrady na delegacjach - chwile zapomnienia z koleżanką/kolegą z pracy. Z pełną świadomością że ma się męża/żonę i że ta druga osoba też ma partnera/partnerkę.

Moim zdaniem tu już jest przekroczona granica moralności.

Masz prawo tak uważać, tak samo jak ja mam prawo uważać inaczej.
Dla mnie sprawa jest prosta. "Wiąże" się z dorosłym człowiekiem, który powinien odpowiadać za swoje czyny i współodpowiadać za nasz związek. Tłumaczenia o "chwili zapomnienia", dużej ilości alkoholu, nastroju itp. do mnie nie przemawiają. U małego dziecka jestem w stanie zrozumieć, że "a ja mamo, na złość mamie odmrożę sobie uszy" lub że może się w "zabawie zapomnieć"/"nie chciało ale jakoś tak wyszło", u dorosłej osoby nie.

I jeżeli z takiego powodu mój związek miałby się rozpaść, to odpowiedzielność ponosiłyba osoba, która się "zapomniała", a nie osoba z którą się "zapomniano".

Opowiadania o "biednym misiu", który się "zapomniał", i którego ta "zła kobieta" uwiodła i wykorzystała sa dla mnie śmieszne i infantylne. Gdyby mój partner próbował w ten sposób się tłumaczyć, to właśnie taka jego postawa,a nie fakt, że z kimś innym "poszedł do łóżka" (czego ja osobiście nie uważam za zdradę), byłaby powodem rozstania.Katharina Katarzyna Z. edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 20:57
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Katharina Katarzyna Z.:
Dla mnie sprawa jest prosta. "Wiąże" się z dorosłym człowiekiem, który powinien odpowiadać za swoje czyny i współodpowiadać za nasz związek. Tłumaczenia o "chwili zapomnienia", dużej ilości alkoholu, nastroju itp. do mnie nie przemawiają. U małego dziecka jestem w stanie zrozumieć, że "a ja mamo, na złość mamie odmrożę sobie uszy" lub że może się w "zabawie zapomnieć"/"nie chciało ale jakoś tak wyszło", u dorosłej osoby nie.

I jeżeli z takiego powodu mój związek miałby się rozpaść, to odpowiedzielność ponosiłyba osoba, która się "zapomniała", a nie osoba z którą się "zapomniano".

Mimo wszystko - dla mnie na przykład żonaci faceci nigdy nie istnieli, tzn. nie mieli szans. Gdybym była wolna i spotkała faceta żonatego to nie ma mowy abym się z nim umówiła. To akurat wiem o sobie na pewno.
Wiem, że wyrzucałabym sobie do końca życia że rozbiłam związek. Takie jest moje rozumienie moralności i uczciwości w tej kwestii którą omawiamy.

Czy Ty wiedząc że facet ma żonę umówiłabyś się z nim? Mogłabyś żyć jako "ta druga"?
Ja nie.

Chciałabym zaznaczyć że jest to moja osobista opinia i moja osobista granica. Być może inni mają granice dalej i nie biorą odpowiedzialności za człowieka który na chwilę być może się zagubił.
Ja myślę w tym aspekcie nie tylko o sobie ale i o tym jakie mogą być dalekie skutki mojej decyzji.

Kontynuując - kochanka/ utrzymanka/prostytutka - znająca stan cywilny faceta i wiedząca że jest żonaty, może się przyczynić do krzywdy rodziny tego faceta.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Pojęcie moralności

Małgorzata G.:

Kontynuując - kochanka/ utrzymanka/prostytutka - znająca stan cywilny faceta i wiedząca że jest żonaty, może się przyczynić do krzywdy rodziny tego faceta.

Najprawdopodobniej posypią się tu na mnie gromy, za uprzedmiotowienie drugiego człowieka, ale to co teraz napiszę, jest metaforą.
Czy młotek ponosi winę za to, że był "pod ręką" i ktoś rozbił nim komuś innemu głowę? Chyba nikt tak nie uważa.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Pojęcie moralności

Małgorzata G.:

Mimo wszystko - dla mnie na przykład żonaci faceci nigdy nie istnieli, tzn. nie mieli szans. Gdybym była wolna i spotkała faceta żonatego to nie ma mowy abym się z nim umówiła. To akurat wiem o sobie na pewno.
Wiem, że wyrzucałabym sobie do końca życia że rozbiłam związek. Takie jest moje rozumienie moralności i uczciwości w tej kwestii którą omawiamy.

Czy Ty wiedząc że facet ma żonę umówiłabyś się z nim?
Nie raz i nie dwa umawiałam się z żonatymi mężczyznami, chodziłam z nimi na tańce i na "wódkę", wspólnie uczyłam się do egzaminów. Dla mnie umówienie i spotkanie się z żonatym mężczyzną nie ma nic wspólnego z moralnością i nie oznacza, że będę miała z nim seks (nawet jeżeli z jakiś przyczyn przyjdzie nam spać, w sensie dosłownym, w jednym łóżku).

Chciałabym zaznaczyć że jest to moja osobista opinia i moja osobista granica. Być może inni mają granice dalej i nie biorą odpowiedzialności za człowieka który na chwilę być może się zagubił.
Ja myślę w tym aspekcie nie tylko o sobie ale i o tym jakie mogą być dalekie skutki mojej decyzji.

Nie jestem "siostrą miłosierdzia", która bierze odpowiedzialność za cały świat. Odpowiadam za swoje czyny i odpowiadam za nie przed moimi bliskimi. Jeszcze kilka lat temu brałam odpowiedzialność za moje dzieci. Dzisiaj dzieci już są dorosłe i odpowiadają za siebie same.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Pojęcie moralności

Katharina Katarzyna Z.:

Czy Ty wiedząc że facet ma żonę umówiłabyś się z nim?
Nie raz i nie dwa umawiałam się z żonatymi mężczyznami, chodziłam z nimi na tańce i na "wódkę", wspólnie uczyłam się do egzaminów. Dla mnie umówienie i spotkanie się z żonatym mężczyzną nie ma nic wspólnego z moralnością i nie oznacza, że będę miała z nim seks (nawet jeżeli z jakiś przyczyn przyjdzie nam spać, w sensie dosłownym, w jednym łóżku).


Ale mi chodzi właśnie o pójście do łóżka w sensie seksu, umówienie się w sensie seksu. Przecież o prostytutkach i utrzymankach mówimy :o)


Nie jestem "siostrą miłosierdzia", która bierze odpowiedzialność za cały świat. Odpowiadam za swoje czyny i odpowiadam za nie przed moimi bliskimi. Jeszcze kilka lat temu brałam odpowiedzialność za moje dzieci. Dzisiaj dzieci już są dorosłe i odpowiadają za siebie same.

No właśnie - w tym sensie ja czułabym się odpowiedzialna że przyczyniłam się, nawet pośrednio do rozbicia czyjejś rodziny, do czyjejś tragedii.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Pojęcie moralności

Małgorzata G.:
Katharina Katarzyna Z.:

Czy Ty wiedząc że facet ma żonę umówiłabyś się z nim?
Nie raz i nie dwa umawiałam się z żonatymi mężczyznami, chodziłam z nimi na tańce i na "wódkę", wspólnie uczyłam się do egzaminów. Dla mnie umówienie i spotkanie się z żonatym mężczyzną nie ma nic wspólnego z moralnością i nie oznacza, że będę miała z nim seks (nawet jeżeli z jakiś przyczyn przyjdzie nam spać, w sensie dosłownym, w jednym łóżku).


Ale mi chodzi właśnie o pójście do łóżka w sensie seksu, umówienie się w sensie seksu. Przecież o prostytutkach i utrzymankach mówimy :o)
Na prostytutkę się nie nadaję, bo jestem wybitnie marną aktorkę i nie umię w seksie nic udawać, dodatkowo, w przeciwieństwie do prostytutek (i wielu innych kobiet) jestem "stroną" biorącą. Bycie utrzymanką, to też nie mój styl, bo sobie w ogóle nie wyobrażam być zależną finansowo od mężczyzny (nawet gdyby to miał by być mój partner). Jedynymi osobami, od których mogłabym być (w pewnych sytuacjach losowych) zależna materialnie są moi rodzice i ewentualnie dzieci, ale nie mężczyzna. Więc sprawa chyba jest wyjaśniona :)


Nie jestem "siostrą miłosierdzia", która bierze odpowiedzialność za cały świat. Odpowiadam za swoje czyny i odpowiadam za nie przed moimi bliskimi. Jeszcze kilka lat temu brałam odpowiedzialność za moje dzieci. Dzisiaj dzieci już są dorosłe i odpowiadają za siebie same.

No właśnie - w tym sensie ja czułabym się odpowiedzialna że przyczyniłam się, nawet pośrednio do rozbicia czyjejś rodziny, do czyjejś tragedii.

Masz to tego prawo.
Ja nie mam zamiaru "zdejmować" odpowiedzielności (a więc w pewnym sensie ubezwłasnowolniać) z dorosłych ludzi. Moim zdaniem każdy dorosły człowiek sam odpowiada za swoje czyny i nie zamierzam tego zdania zmianiać.Katharina Katarzyna Z. edytował(a) ten post dnia 06.04.12 o godzinie 22:04
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Temat: Pojęcie moralności

Tysiąc poglądów, dziesiątki definicji, masowe kombinowanie, szukanie usprawiedliwień, "dorabianie" ideologii do sytuacji.

Dawno dawno temu zacząłem się zastanawiać nad kwestią zdefiniowania moralności. No i okazało się, że można sformułować reguły, ale natychmiast pojawiają się wyjątki w liczbie bardzo mnogiej i całość nie trzyma się kupy.

Nie ma bardziej uniwersalnej i jednoznacznej moralności od tej, która wynika z dekalogu. Wiem, ze co niektórym się to nie spodoba, lecz dekalog oparty jest na wartościach uniwersalnych i jednoznacznych.

Spotykamy różnych ludzi, w pewnym uogólnieniu są wśród nich i wierzący i ateiści. Spotkałem ateistów, którym bliżej było do dekalogu, niż wielu katolikom z pierwszych stron gazet.

Z dyskusji wynikło, że różnice wynikały z pierwszego przykazania - oni nie uznają istnienia boga. pozostałych dziewięć przykazań uznają.

Cóż, w zasadach moralnych wszystkich razem wziętych "mędrców" tworzących co rusz nowe definicje moralności nie ma ćwierci mądrości, uniwersalności i jednoznaczności, jakie są zawarte w dekalogu. Jak dotąd, one się sprawdziły jako jedyne.



Wyślij zaproszenie do