Temat: Papież się ugiął
Małgorzata G.:
Danielu, podobało mi się Twoje stwierdzenie:
"i to jest pytanie czy katolicy zatem nie powinni reformować kościoła?
no i na szczeblach lokalnych często reformują, ale o tym się mało mówi. Tu reforma jest oddolna. Jeszcze raz powtarzam, iz kościół katolicki nie jest monolitem myślowym. Poza tym mam wrażenie iz z jednej strony mówimy o katolikach ale jedynie w odniesieniu do Polski. Wyjeżdżając za granice, odwiedzałem czasem różne kościoły, ta różnorodność jest oczywista.
skoro to ludzie tworzą kościół, to ludzie powinni na niego wpływać, współtworzyć go, a nie być tylko odbiorcami narzucanych przez hierarchów dogmatów
no i tworzą na temat dogmatów także dyskutują. To nie czasy nieomylności papieży. Wystarczy tylko zajrzeć na łamy prasy. Wspólnoty to osobny temat.
wg mnie jeśli ludziom nie pasuje kościół, powinni próbować go zmienić, jeśli nie mogą nic zmienić, powinni odejść"
W praktyce katolicy próbują coś zmienić, próbują rozmawiać i dyskutować (w każdym razie ci których ja znam). Kościół (w sensie zasady ustalane przez hierarchów) zmienia się poprzez wieki, tyle że bardzo wolno, zbyt wolno i czasem sumienie i przekonania katolików wyprzedzają zmiany w Kościele :o)
Podstawa to właśnie kościół apostolski powszechny. Przez wieki było wiele przegięć, ale także wielu ludzi poświęcających sie bez reszty innym. Tylko o tym raczej sie w mediach nie mówi, a bynajmniej znacznie mniej.
W chwili obecnej tak bardzo już wyprzedziły, że Kościół może nie dogonić i stanie się już tylko symbolem przeszłości, a katolicy powrócą do pierwotnych form chrześcijaństwa.
Wielu od dawna powróciło, zwłaszcza w mniejszych wspólnotach.
Ludzi nie da się na dłuższą metę trzymać w jarzmie sztywnych zasad. Prędzej czy później ludzie zaczynają myśleć i czuć samodzielnie (gdy teoria zbyt odbiega od praktyki i rzeczywistości). Może jeszcze do połowy ubiegłego wieku ludzie bardziej byli posłuszni "słowu", ale teraz mają więcej odwagi
odwagę mieli przede wszystkim na początku :)
i wiedzy o życiu bo więcej widzą i wiedzą dzięki nowoczesnym mediom :o)
Statystycznie jedną z bardziej zestresowanych, o zrujnowanym zdrowiu grupą zawodową, sa przedstawiciele świata medycznego. Jak widać, dostęp do wiedzy, oświecenie, nie zawsze idzie w parze z wiedzą :)
Media? Zależy kto co czyta. Ostatnio rozmawiałem z grupą lekarzy, ciarki mnie przechodziły jak opowiadali z jakimi "gotowcami" dotyczącymi swoich diagnoz, przychodzą pacjenci bogatsi o wiedzę od dr Googla :)
Wolność? Dzieci kwiaty też ją miały, nazbyt, no i co teraz z tego mają?
Jak w życiu prawda leży po środku.
Co do wiedzy, informacji, wystarczy porównać sobie kilka tekstów z róznych wydań biblii, jak zmienia się tłumaczenie. Właśnie dlatego iz wiedza o obyczajach, kontekście, badania biblistów (w sporej części także niewierzących) wpływa na współczesne przekłady. Widać to nawet gołym okiem w przypisach w tysiąclatce.
Tak już jest, iż jeden kieruje się wywodami wikarego z koziej wulki, inny rozsądnym i humorystycznym podejściem ks. Tischnera, innym wystarczy na szlaku "Mistyka Gór" Rogowskiego:)
Wychowałem się na Śląsku w Rybniku. Każdą wolna chwilę spędzaliśmy w górach. Dla wierzących lub nie wiele wyjazdów organizowanych było właśnie przez duchownych. Wieczne rozmowy, trudne tematy, interpretacje, ale za każdym razem było zachęcanie do myślenia.
Jak mawiał zaprzyjaźniony franciszkanin, mam wrażenie iż Bóg zapomniał o 11 przykazaniu:
- Będziesz myślał! :)
Może w ocenie katolicyzmu leży to, jakie z nim mamy doświadczenia. Wszak różnorodne. Osobiście uważam, iz reforma zaczęła się już dawno, moze nie tak spektakularnie jak tego by jedni chcieli, ale jednak. Zapewne katolicyzm za jakiś czas czeka reforma, ciężka przeprawa, czas pokaże.
I jeszcze jedno, podczas wyjazdów za granicą niejednokrotnie spotykałem się z dużą aprobatą Karola Wojtyły, nie tylko jako papieża. Co ciekawe serdeczność, podziw, deklarowali także amerykanie wyznania mojżeszowego, buddyści, ateiści, no i protestanci. Takich min. spotykałem. Budujące, aczkolwiek medialnie raczej przemilczane.
Nie nazwałabym jednak tego hipokryzją.
Ja także. Najczęściej posługujemy sie uogólnieniami, trudno się bez nich obejść.
Pozdrawiam :)