Temat: Odwet homoseksualisty - ucierpiało niewinne dziecko
Beata B.:
Jacek Kotowski:
Grzeczność w rozmowie: http://en.wikipedia.org/wiki/Politeness_theory
Nie ciągnijmy w tym tonie, bo zwyczajnie błądzisz..:((
To, że jakiś naukowiec postawi tezę, którą później próbuje bronić, to stanowczo za mało,
Proszę, naprawdę, operować argumentami a nie chwytami w dyskusji opisanymi przez Pana Schopenhauera...
Czy ma Pani mocne argumenty w tej dyskusji? Nie? Proszę poszukać. Przed chwilą kazała mi Pani przedstawić źródła naukowe, bo nie chciało się Pani wysłuchać mnie z uwagą, zajrzeć do artykułu, pogooglować.
aby można było uznać iż dokonał on odkrycia i przybliżył nas do prawdy o świecie.
To się nazywa szyderstwo a nie argument. Wciąż jest Pani agresywna w dyskusji.
To, że zgadzasz się z tezami tego człowieka jest dla mnie jasne, ale nie jest jasne dlaczego uważasz, że ja Ciebie skrytykowałam?
Ja myślę, że powinna Pani przetestować swoje wypowiedzi na znajomych i sprawdzić, czy wciąż Pani będzie ich mieć, i wyciągnąć wnioski.
Ale pogadajmy o tych badaniach. Dlaczego nie?
Ja nie sądzę, że wiedza o tym kim był Hitler była życiowo bardziej przydatna, niż wiedza który błyszczyk jest modny i nie uczula.
Sądzę, że wiedza o tym, kim był Hitler jest bardzo życiowo przydatna. Parę miesięcy temu oglądaliśmy z małżonką film dokumentalny o eugenice i programie T4, nasi dziadkowie zaś przeżyli horror wojny. Mój syn czy wnuk na pewno będzie wiedział nie tylko o tym czym są systemy totalitarne, jeśli nie ze szkoły to z domu, tak samo jak dziś wie jak dzialają filtry warszawskie czy jaka jest rola jowisza w przetrwaniu życia na ziemi (np. rola odkurzacza, który chroni nas przed zderzeniem z kometami).
Jeśli niebędą mu mówić w szkole (bo obecnie szkoła bardzo podupadła w tym względzie), albo jakaś Pani pedagog na podstawie tego co usłyszała od celebrytów/autorytetów w telewizji stwierdzi, że to nie istotne, jeśli mu to będą mówić rówieśnicy, to w domu uzyska informację, że jest inaczej, że jest to istotne. I w ten sposób uzyska przewagę nad innymi dziećmi w przyszłej pray zawodowej. Jeśli ponoć dziecko amerykańskie nie będzie wiedzieć gdzie jest Polska, to mój syn będzie wiedzieć gdzie jest rzeka Missisipi, Potomac, Góry Skaliste i gdzie jest stan Ohio.
Jest to ważne.
Nie sądzę, że ludzie jako gatunek będą bardziej wysublimowani, jeśli będą się uczyli historii gwałtów, wojen, zabijania i mordowania, ale nie mogę wykluczyć, że będą znacznie szczęśliwsi jeśli będą się uczyć muzyki, sportu, tańca, dyskutowania, albo choćby gotowania.
Dyskutowania o czym? Gotowania zdrowego z szacunkiem dla gości?
Z telly uczą się czym jest trawka i że jest oool. A że jak Pan Palikot nie są posłami,
będą kraść i zabijać by zdobyć na narkotyki pieniądze, prawda? Jak rozmawiać i uczyć się
"o muzyce" jeśli jest ona osadzona w historii...
Czy Norman Davies w swoich książkach historycznych o Polsce, o historii najnowszej, uczy zabijania i mordowania?
Na pewno nie ucząc się historii narażą się przede wszystkim na nie wyciągnięcie wniosków. Na pewno polityk, który wie co to program T4 będzie inaczej rozmawiał i inne tworzył prawo dot. eutanazji w Polsce, zareaguje na propozycje dotyczące in-vitro o charakterze eugenicznym (dobitny przykład prawybory Sikorski-Komorowski - propozycja odpowiedniego doboru małżonków, wg "określonych" kryteriów do wsparcia Państwa w in-vitro - i to proponował nasz obecny Pan Prezydent!!!)...
Nie ucząc się historii fundujemy sobie już brak wspólnego języka z poprzednim pokoleniem oszołomów, naszych dziadków i babć.
Skrajnie się z Panią nie zgadzam.
Z Twoich przykładów wywnioskowałam, że człowiek nie musi być szczęśliwy, byle był encyklopedycznie wykształcony.
Wyciąga Pani erystyczne wnioski, takie, które dokładnie nie odzwierciedlają tego, co powiedziałem.
Człowiek niewykształcony ma niewielkie możliwości by się realizować twórczo. Nie będzie szczęśliwy tylko będzie ewentualnie zaspokojony z zakresu potrzeb podstawowych (hierarchia Masłowa)
Może pewnie drzeć japę, jak go niewykształcona ekspedientka, co to czyta co najwyżej Bravo Girl i (o zgrozo!) chodzi modnie ubrana potańczyć z OBCYMI facetami w modnym klubie, obsłuży nieuważnie, bo go znajomość trudnych słów do tego upoważnia? :D
Ta, jak Pani mówi, niewykształcona ekspedientka, wkrótce będzie (nie uczymy historii, nie mamy wspólnego języka z dziadkami, uczymy się wychowania z telewizji) być może czuła, że coś jest nie tak, bo jej dziecko wali głową o posadzkę w supermarkecie, robi sceny i chce tę akurat zabawkę...
że nic je nie interesuje... Ta niewykształcona ekspedientka być moze, jeśli spotka mądrą wychowawczynię w przedszkolu (jeśli wie, że przedszkole jest bardzo istotne w wychowaniu) zostanie wysłana na jakiś kurs świadomego rodzicielstwa. A tam się dowie, że telewizor należy wyrzucić przez okno :-))))
WRACAJĄC DO TEMATU (TO NIE JEST KRZYK)
CZY TAKA "ENCYKLOPEDYCZNA" WIEDZA HISTORYCZNA, ANTROPOLOGICZNA, Z ZAKRESU PSYCHOLOGII-SPOŁECZNEJ ETC. NIE POMAGA NP. W AKCEPTACJI INNYCH RAS, INNYCH WYZNAŃ, INNYCH ORIENTACJI SEKSUALNYCH?
CZY WIEDZA O EKSTERMINACJI GEJÓW PRZEZ NAZISTÓW CZY O WYKORZYSTYWANIU INFORMACJI O PREFERENCJACH SEKSUALNYCH DO SZANTAŻU I OSTRACYZMU PRZEZ SŁUŻBY KOMUNISTYCZNE... NIE POMAGA W AKCEPTACJI, NIE UCZY, DO CZEGO NIETOLERANCJA MOŻE PROWADZIĆ?
Ja bym z tych samych wyników badań mogła wyciągnąć pięć tysięcy innych wniosków, niż ten, że telewizja ogłupia.
Np. można wywnioskować, że za prąd płaci się więcej, niż za kredki...:))
Ta technika erystyczna nazywa się ad absurdum. Odsyłam do Schopenhauera. Dzięki temu będzie Pani rozumiała, co Pani robi innym uczestnikom dyskusji. To jest agresja.
Albo, że umiejętność rysowania RĘCZNEGO niedługo będzie tak zbędna, jak umiejętność klepania ostrza do dzidy.
Albo, że dużo mniej intymnych kontaktów może dać taką samą satysfakcję z przynależności do grupy, jak mało relacji o głębszym charakterze.
Albo, że przy ograniczonej ilości czasu człowiek chętniej wybierze wąską specjalizację, która mu przyniesie uznanie, niż rozproszenie się i brak perspektyw.
I mogę tak zmyślać do jutra a każdą z tych tez bronić na podstawie tego właśnie spostrzeżenia, że małe dzieci rysują różnie.
Polecam: Wikipedia: erystyka. Na naukę umiejętności dyskutowania nigdy nie jest za późno. Gdyby to była dyskusja w realu, po prostu powiedziałbym Pani do widzenia, po co się denerwować. Unikam miejsc, gdzie człowieka celowo wyprowadzają z równowagi. Pani to robi nieświadomie ale podpowiadam Pani, ta erystyka (technika niemerytorycznego wygrywania sporów) nazywa się "ad absurdum".
Ma Pani w końcu jakiś merytoryczny argument?
Jacek Kotowski edytował(a) ten post dnia 15.07.12 o godzinie 07:08