Temat: Nauka i nauka nieco przemilczana
Wróćmy do wątku głównego.
1.Przykład terapeutów pracujących w prywatnych resortach, mniejsza z tym czy jest to lekarz, fizjoterapeuta, psychoterapeuta, dypl. masażysta czy rolfer. Załóżmy iż w ciągu dnia wykonują około 3-5 sesji, zabiegów itd. W skali roku to ponad 1000 zabiegów, orientacyjnie obejmujących przynajmniej 100 pacjentów! Gdyby był czas na analizy, podzielenie się z innymi za pomocą sprawnych systemów networkingu, odpowiednich programów, to taki jeden mały gabinet dostarcza hipotetycznie więcej danych niż nie jedna praca doktorska. Nie wspominając o badaniach, tu czytaj obserwacjach, wnioskach, sugestiach, itd. Co ciekawe bez jakichkolwiek dodatkowych środków finansowych. Informacje aż się proszą aby je analizować, brak jednak zainteresowanych.
2.Chcesz wysłać do przeciętnego magazynu medycznego pracę, to w sumie zależy od recenzenta, jakiegoś pracownika naukowego który coś tam opiniuje. To on decyduje czy artykuł ujrzy światło dzienne czy nie. Absolutnie nie przeszkadza fakt, iż jest to przykładowo osoba która od kilkunastu lat nie widziała pacjenta na oczy. No może z tymi oczami to przesada.
3.Egzaminy na niektórych medycznych kierunkach. Legendarny jest chociażby w U.E. polski pomysł z opisowym egzaminem do niektórych zawodów, przykład technik masażu leczniczego. Uwaga tylko opisowy! Bo taki ktoś wymyślił klucz.
Nie mam zamiaru krytykować, ale jedynie ukazać rąbek kilku absurdów związanych z nauką w sensie dosłownym, szkolnym, a nauką (procesy badawcze, itp)
Tak zapewne można o nauce i nauce, gdybać godzinami.
Potencjał informacyjny jest wykorzystywany w niewielkim stopniu, dochodzi do tego polityka, układy, no i zwykły bark zaangażowania, bo i w sumie po co?
Jeśli się nie mylę, to nieco sprawniejsze programy informacyjne dotyczące badań, działają w USA, U.K. oczywiście i w pewnym stopniu u nas, ale...
Osoby które płynnie będą w stanie analizować zarówno oficjalną naukę, oficjalne badania jak i pozyskiwać informacje z mniej oficjalnych źródeł mają dziś zapewne kilka lat, msc, może się jeszcze w ogóle nie urodziły.
Dlaczego? Co nauka, badacze, archeologia, historia a z drugiej strony także teologi mówi o prawdziwości historii Mojżesza to jedno, a co z tego możemy zrozumieć to drugie.
Faktem jest chyba, że 40-lat było trzeba, aby wyzbyć się stary przyzwyczajeń i wejść w symboliczną ziemię obiecaną z otwartym umysłem. Tylko na jak długo:)