Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Marcin Orliński:
Panie Mikołaju,

oczywiście zgadzam się, że głoszenie bzdur nie ma nic wspólnego z nauką. Ale z faktu, że niektórzy przedstawiciele nauk humanistycznych uprawiają bełkot, nie wynika, że cała humanistyka jest bełkotem.

Nie to chciałem powiedzieć. Uważam po prostu, że humanistyka jest "źle urodzona". Że fakt, iż pojawia się w niej tyle bełkotu, wynika niestety z jej genezy, z tego, że jej metoda kształtowała się pod wpływem irracjonalistycznych tendencji w filozofii XIX wiecznej. Oczywiście, jak ktoś nie ogląda się na to dziedzictwo tylko robi swoje w sposób rzetelny jest ok. Ja napisałem tą krytykę w określonym kontekście - w polemice ze zdaniem, że przedmiotu humanistyki nie można badać normalnymi, racjonalnymi metodami, charakterystycznymi dla reszty nauk. Że wszystko jest tu takie niezdefiniowane i z założenia tajemnicze. Niestety faktem jest, że tym przekonaniem humanistyka jest wciąż mocno skażona.
Co się zaś tyczy Lema, nie do końca się zgadzam. Owszem, fizyk zrozumie, co napisał autor "Dzienników Gwiazdowych" i będzie w stanie dokonać ich interpretacji, ale - proszę zauważyć - tylko na gruncie własnego słownika naukowego i jedynie w obrębie dziedziny, jaką sam się zajmuje.

Lem w książkach poruszał przede wszystkim problemy filozoficzne. Wiele z nich było związanych z rozwojem nauk przyrodniczych. Uważam, że w związku z tym filozof mający podstawowe rozeznanie w naukach, albo naukowiec mający podstawowe rozeznanie w filozofii jest dość dobrze przygotowany do interpretacji ich treści. Że pominie ileś elementów, które zainteresowałyby literaturoznawca? Trudno. Książki Lema, które mam na półce są poprzedzone wstępem, gdzie jest powiedziane o ich związkach z literaturą oświecenia. Tylko, że właśnie nie ma w nich nic ciekawego odnośnie interpretacji. Bo przecież przekaz tych książek nie dotyczy zapatrzenia autora w pisarzy oświecenia, tylko właśnie tych refleksji filozoficznych, które nurtowały umysł pisarza. I mam wrażenie, że to dotyczy wielu dzieł, które są po prostu o czymś. Znajomość tego "czegoś" jest ważniejsza przy interpretacji niż umiejętność posługiwania się żargonem.
Trochę mam wrażenie wkopałem się z tym literaturoznawstwem, które akurat słabo znam. Natomiast z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że na tzw. "kulturoznawstwie" gros przekazywanych treści to niekompetentne wariacje na temat innych dyscyplin, przede wszystkim zaś filozofii. Nasłuchałem się różnych ciekawych przekazów na ten temat, na przykład o sposobie objaśniania przez wykładowców terminów logicznych, z których można byłoby urządzić niezły kabaret dla ludzi znających się na temacie.
Poza tym z Pana profilu wynika, że niebawem ukończy Pan studia doktoranckie w Instytucie Filozofii UW. Czy mi się tylko wydaje, czy uzyska Pan zatem tytuł... doktora nauk humanistycznych? :)

Powtórzę, że nie wyrzekam się nauk humanistycznych jako dyscypliny. Zawsze to one były głównym przedmiotem moich zainteresowań. Natomiast jestem zwolennikiem poglądu Quine'a, że wszystkie nauki i również filozofia robią właściwie to samo - starają wypełnić lukę w jakimś obszarze naszej wiedzy w dość podobny sposób - konstruując teorie wyjaśniające pasujące do reszty wiedzy. A jak nie czynią tego, to właśnie to powinny robić. I w związku z tym nie widzę tego "pęknięcia metodologicznego", które leżało u podstaw narodzin humanistyki.Mikołaj Gołembiowski edytował(a) ten post dnia 25.07.11 o godzinie 13:17
Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:
Jaki straszny bełkot. Ostatnio w Krytyce Politycznej tytuły piszemy wielką literą ukazała się książka Friszkego o Ciołkoszu. Żiżek nie jest tam cytowany ani razu...
Panie Golan tu zamierzał Pan wstawić przecinek gdyby Sokala SOKAL pisał książke o licznym LICZNYCH fizykach czy lekarzachprzecinek którzy wypowiadają się o humanistyceprzecinek mimo braku kompetencjiprzecinek mógłby z pana Może mnie Pan nie lubić, ale Pana piszemy wielką literą czerpać obficie:-)
A jak wygląda przygoda fizyków z humanistyką najlepiej pokazuje jak kosmolodzy i astrofizycy wchodzą w tematykę która kiedyś zarezerwowana była dla filozofów...
A jak wygląda przygoda fizyków z humanistyką najlepiej widać na przykładzie kosmologów i astrofizyków, wchodzących w tematykę, która kiedyś zarezerwowana była dla filozofów.
Niby ta sama treść, a zdanie zgrabniejsze.
A konkretnie - jacy fizycy włażą w nie swoje buty? Jakiś przykład?MaCiek G. edytował(a) ten post dnia 25.07.11 o godzinie 14:00
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:

Jeśli ktoś czyta książke Sokala to wie że on nie krytuje poglądów humanistów dotyczących humanistyki. Krytykuje on gdy wypowiadają się na tematy na których się nie znają niedotyczące ich dziedziny. To jak z panem Golanem którzy może jest kompetentny w tym co robi ale kiedy wypowiada sie o humanistyce to jest smiesznym nieukiem. Sokala krytykuje podejmowanie tematow na ktorych sie dane osoby nie znaja

Sokal twierdzi, że przedmiotem jego krytyki nie są wywody z dziedziny humanistyki. Jednak widać wyraźnie, że jest to twierdzenie trochę "zmrużone". Bo choć prawdą jest, że nie ma pojęcia na tematy humanistyczne i nie może przemawiać tu z pozycji autorytetu oceniającego humanistyczne aspekty dorobku Lacana czy Kristevy, to jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że wiarygodność człowieka przyrównującego pierwiastek z -1 do fallusa, albo teorię literatury do nieprzeliczalnego przedziału (0, 2) jest żadna i to w każdej dziedzinie. Bo to przecież nie jest kwestia pomyłki, czy braków wiedzy w danym temacie, tylko generalnie nonszalanckiego podejścia do działalności naukowej i skłonności do uprawiania szarlatanerii.
Z resztą Sokal krytykuje generalnie relatywizm poznawczy, czasem nawet jego twierdzenia są zbyt daleko posunięte, jak np. wtedy, gdy wiąże tezę Duhema-Quine'a z postmodernistyczną bzdurologią.Mikołaj Gołembiowski edytował(a) ten post dnia 25.07.11 o godzinie 14:05
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4007

Recenzja książki Sokala. Polecam.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Przy okazji ciekawostka:
Kto ma większe szanse dojść do tego, co autor poniższego dzieła miał na myśli? Fizyk, czy humanista?

Obrazek
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Meandry nauki :o)

A może te szanse ma po prostu każdy myślący człowiek, który choć raz zastanowił się, dlaczego wciąż żyje tym, co było, ewentualnie projektuje to, co będzie.

Chyba każdy człowiek Zachodu dorastając zaczyna rozumieć, że prawie cały czas nie "jest". Aby odzyskać (a może uzyskać) umiejętność bycia tu i teraz, niektórzy sięgają po filozofie Wschodu.

Ale i tak chyba niewielu z nas się to udaje...

Naukowiec - artysta (muzyk) :-)Beata Stróżyńska edytował(a) ten post dnia 25.07.11 o godzinie 22:53

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

MaCiek G.:
A konkretnie - jacy fizycy włażą w nie swoje buty? Jakiś przykład?
Oj bardzo wielu od Hakwinga począwszy... w niejednej książce napisanej przez astronoma czy fizyka badacze nie pozostają na poziomie fizyki a wdają się w pseudofilozoficzne rozważania

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

Mikołaj Gołembiowski:
Sokal twierdzi, że przedmiotem jego krytyki nie są wywody z dziedziny humanistyki. Jednak widać wyraźnie, że jest to twierdzenie trochę "zmrużone".
to jest relatywizm poznawczy czystej wody:-)

Bo choć prawdą jest, że nie ma
pojęcia na tematy humanistyczne i nie może przemawiać tu z pozycji autorytetu oceniającego humanistyczne aspekty dorobku Lacana czy Kristevy, to jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że wiarygodność człowieka przyrównującego pierwiastek z -1 do fallusa, albo teorię literatury do nieprzeliczalnego przedziału (0, 2) jest żadna i to w każdej dziedzinie. Bo to przecież nie jest kwestia pomyłki, czy braków wiedzy w danym temacie, tylko generalnie nonszalanckiego podejścia do działalności naukowej i skłonności do uprawiania szarlatanerii.
Wątpię. Jeden pan w tym wątku napisał sporo o humanistyce o której nie ma pojęcia. Pisze bzdury co nie oznacza że jest idiotą. Po prostu w swoim zadufaniu napisał wypowiedzi dotyczące tematyki sobie obcej. Nie tylko że jest pan typowym relatywistą poznawczym (co nie jest zarzutem) ale zbyt łatwo pan generalizuje. Jeśli ktoś nie zna realiów to łatwo popełnia błędy - to nie oznacza że w swojej dziedzinie popełnia on podobne błędy
Z resztą Sokal krytykuje generalnie relatywizm poznawczy, czasem nawet jego twierdzenia są zbyt daleko posunięte, jak np. wtedy, gdy wiąże tezę Duhema-Quine'a z postmodernistyczną bzdurologią.

Sokal jest przedstawicielem częstej wśród fizyków grupy osób - niedowartościowanych badaczy którzy uważają że humanistyka jest niepotrzebna. Krytyka relatywizmu poznawczego jest absurdalna i wynika z niezrozumienia że humanistyka nie jest oparta na matematyce. Szczerze mówiąc czasami błądzi on nie mniej niż Kristeva czy Barthes:-)

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

czytając teksty które napisali fizycy czy biolodzy często stosowaną figurą stylistyczną jest zwrócenie uwagi czytelnikowi że od osoby zajmującej się naukami ścisłymi wymaga się znajomości z kanonu humanistyki z a drugiej strony nie. Fizycy biolodzy astronomowie mają kompleksy dotyczące humanistyki które często maskują kompleksem wyższości podkreślania że zajmują się prawdziwą nauką przeciwieństwie do humanistów. Oczywiście jest to subiektywne zdanie a nie obiektywna prawda:-)
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Meandry nauki :o)

No to moim subiektywnym zdaniem - wątek z "nauką" w tytule a gadacie o humanistyce ... Nuda.

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

Humanistyka przeciwieństwie do nauk ścisłych pozbawione jest złudzenia obiektywności. Sokal wyśmiewał powiązanie pomiędzy światopoglądem a wynikami obserwacji. Tymczasem jest on oczywisty dla humanistyki.
Śmieszy mnie kompleks wyższości osób utożsamiących się z naukami ścisłymi bo jak każdy kompleks wynika on słabości a nie siły
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Meandry nauki :o)

Panowie, o co Wy kruszycie kopie? Pozwólcie, że nawiąże do swojej dziedziny - muzyki. Nasz związek z matematyką i fizyką jest tak organiczny, iż nie można sobie wyobrazić nauki o dźwiękach, całej akustyki, instrumentoznawstwa itp. bez udziału nauk ścisłych. W ogóle nie wyobrażamy sobie naszego świata bez Pitagorasa i in. Teoria muzyki bywa naprawdę bardzo ścisła, harmonia, a więc nauka o współbrzmieniach, to liczby, liczby i jeszcze raz liczby.
Jednocześnie trudno wykluczyć muzykologię z nauk humanistycznych. Stosujemy podobne metody badawcze jak historycy, wspieramy się socjologią itp.
Do tego wszystkiego dochodzi najistotniejszy element - warstwa artystyczna, a więc w ogóle inny świat.

Nie słyszałam, żeby ktoś się buntował i z pozycji humanisty lub artysty negował np. tak ścisłą naukę, jaką jest akustyka, ewentualnie przestał używać instrumentów (zarówno akustycznych, jak i elektronicznych), bo są zbyt blisko nauk ścisłych.

Szanujmy się nawzajem, każdy z nas coś wnosi do nauki. Myślę, że to dobrze, iż są tacy, którzy starają się działać interdyscyplinarnie, choć jest to z założenia nieco ryzykowne, bo można się narazić na krytykę specjalistów z danej dziedziny. Czy to jednak znaczy, że mamy się zamknąć w naszych hermetycznych światach w poczuciu, że to jedyny bezpieczny grunt? Chyba nie. Naukowiec to ktoś, kto ma odwagę poszukiwać.

Życzę więc wszystkim trochę dystansu do siebie i życzliwości dla innych! To naprawdę pomaga w życiu...Beata Stróżyńska edytował(a) ten post dnia 26.07.11 o godzinie 09:41
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Beata Stróżyńska:
A może te szanse ma po prostu każdy myślący człowiek, który choć raz zastanowił się, dlaczego wciąż żyje tym, co było, ewentualnie projektuje to, co będzie.

Chyba każdy człowiek Zachodu dorastając zaczyna rozumieć, że prawie cały czas nie "jest". Aby odzyskać (a może uzyskać) umiejętność bycia tu i teraz, niektórzy sięgają po filozofie Wschodu.

Ale i tak chyba niewielu z nas się to udaje...

Naukowiec - artysta (muzyk) :-)
Ale nie każdy zrozumie odwołanie do stożka świetlnego, którego motyw został zastosowany w dziele.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:
Sokal wyśmiewał powiązanie pomiędzy światopoglądem a wynikami obserwacji.
Oczywiste jest, dla każdego rozsądnego człowieka, że nie ma związku między ogólnymi teoriami fizycznymi a lewicowym lub prawicowym poglądem na społeczeństwo. Być może ma pan rację, że dla humanisty oczywiste jest coś przeciwnego, ale to tylko świadczy o braku rozsądku.
Dokonuje Pan uogólnienia, które jest dezinterpretacją myśli wyrażonej przez Sokala. Sokal nie mówi o obserwacji w ogóle, tylko o bardzo określonych teoriach fizycznych i ich związku z doktrynami politycznymi.

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

Mikołaj Gołembiowski:
Robert Suski:
Sokal wyśmiewał powiązanie pomiędzy światopoglądem a wynikami obserwacji.
Oczywiste jest, dla każdego rozsądnego człowieka, że nie ma związku między ogólnymi teoriami fizycznymi a lewicowym lub prawicowym poglądem na społeczeństwo. Być może ma pan rację, że dla humanisty oczywiste jest coś przeciwnego, ale to tylko świadczy o braku rozsądku.
Dokonuje Pan uogólnienia, które jest dezinterpretacją myśli wyrażonej przez Sokala. Sokal nie mówi o obserwacji w ogóle, tylko o bardzo określonych teoriach fizycznych i ich związku z doktrynami politycznymi.
Nadmierne uogólnianie to raczej pana specjalność. Znam wielu humanistów dla których fizyka to nie nauka bo brak jest w niej rekleksji metologicznej. To bez sensu. Nie uważam aby ci humaniści mieli rację. Tak samo śmieszne jest gdy fizycy pouczają humanistów. Ich wizja humanistyki jest absurdalnie uproszczona.
Nie trzeba być humanistą aby wiedzieć źe obserwacje zależą od wizji świata. Konserwatysta zwraca uwagę na trochę inne rzeczy niż liberał. Wielu chrześcijan ma kreacjonistyczne poglądy mimo że są sprzeczne z dobrze potwierdzoną teorią naukową. W fizyce istnieją modne tematy które wpływają na wybór tematów. Widać to dobrze po teorii strun. Kiedy teoria pojawiła się to posypały się granty. Potem temat przestał być modny i przez kilka lat niewiele osób rozwijało tą teorię. Ostatnio powróciła moda i znów pojawiły się pieniądze. Mody najlepiej widać w klimatologii. W latach siedemdziesiątych modne były teorie ochłodzenia klimatu. Dziś opowiadanie się za lub przeciw teorii o antropologicznych przyczynach ocieplania się klimatu wspomagane jest np. przez koncerny przemysłowe zainteresowane jedną z tych dwóch wizji. Badania nad lekami związane są z biznesem. Koncerny farmaceutyczne wprowadzają nowe leki gdy spłacą się stare. Więcej pieniędzy przeznacza się na badania chorób które dotykają krajów bogatych a nie biednych. Powód jest oczywisty.

konto usunięte

Temat: Meandry nauki :o)

Beata Stróżyńska:
Panowie, o co Wy kruszycie kopie? Pozwólcie, że nawiąże do swojej dziedziny - muzyki. Nasz związek z matematyką i fizyką jest tak organiczny, iż nie można sobie wyobrazić nauki o dźwiękach, całej akustyki, instrumentoznawstwa itp. bez udziału nauk ścisłych. W ogóle nie wyobrażamy sobie naszego świata bez Pitagorasa i in. Teoria muzyki bywa naprawdę bardzo ścisła, harmonia, a więc nauka o współbrzmieniach, to liczby, liczby i jeszcze raz liczby.
Jednocześnie trudno wykluczyć muzykologię z nauk humanistycznych. Stosujemy podobne metody badawcze jak historycy, wspieramy się socjologią itp.
Do tego wszystkiego dochodzi najistotniejszy element - warstwa artystyczna, a więc w ogóle inny świat.

Nie słyszałam, żeby ktoś się buntował i z pozycji humanisty lub artysty negował np. tak ścisłą naukę, jaką jest akustyka, ewentualnie przestał używać instrumentów (zarówno akustycznych, jak i elektronicznych), bo są zbyt blisko nauk ścisłych.

Szanujmy się nawzajem, każdy z nas coś wnosi do nauki. Myślę, że to dobrze, iż są tacy, którzy starają się działać interdyscyplinarnie, choć jest to z założenia nieco ryzykowne, bo można się narazić na krytykę specjalistów z danej dziedziny. Czy to jednak znaczy, że mamy się zamknąć w naszych hermetycznych światach w poczuciu, że to jedyny bezpieczny grunt? Chyba nie. Naukowiec to ktoś, kto ma odwagę poszukiwać.

Życzę więc wszystkim trochę dystansu do siebie i życzliwości dla innych! To naprawdę pomaga w życiu...
Niestety fizycy czy biolodzy są niedowartościowani i rozładują swoje kompleksy atakami na humanistykę. Z stąd cała dyskusja. Kompleksy, kompleksy, kompleksy...
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:
Niestety fizycy czy biolodzy są niedowartościowani i rozładują swoje kompleksy atakami na humanistykę. Z stąd cała dyskusja. Kompleksy, kompleksy, kompleksy...

Myślę, że jest dokładnie odwrotnie.

Humanistom naprawdę nie ma czego zazdrościć.
Mikołaj Gołembiowski

Mikołaj Gołembiowski Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:
Nadmierne uogólnianie to raczej pana specjalność.
Pragnąłbym zwrócić Pana uwagę na jedną rzecz. Debata zaczęła się od Sokala i ja wykorzystuję konkretne przykłady i tezy przedstawione w jego książce. Pan natomiast nie podał ANI JEDNEGO konkretnego przykładu bzdurzenia fizyka, na temat filozofii, o którym Pan mówi w co drugim poście. Proszę o przykład tezy szanowanego fizyka, wydrukowanej w szanującym się piśmie naukowym. I wtedy czytelnik naszych postów, będzie mógł ocenić, czy jest to bzdura tego samego kalibru, co fallus jako pierwiastek z -1.

Pańskie uogólnianie, typowe właśnie rozmemłanego humanistycznego myślenia, polega właśnie na tym, że tam gdzie rozmawiamy już o konkretnych tezach wygłoszonych w konkretnych pracach, Pan podstawia w ich miejsce ogólnikowe hasełka. Tworzy Pan w związku z tym tzw. "słomianą kukłę", którą łatwiej jest Panu zwalczać, niż rzeczywiście wypowiedziane przez danego autora tezy.

Mówienie nieprawdy, głupot, dezinterpretacje, braki w kompetencji zdarzają się każdemu. W moim przekonaniu krytyka Sokala postmodernistów jest mocna, bo oparta na rzeczowych argumentach, zaś krytyka Kuhna, czy tezy Duhema-Quine'a słaba. Problem w tym, że błędy Sokala a "błędy" postmodernistów, to zupełnie inny kaliber. Filozof Harry Frankfurt wprowadził kiedyś rozróżnienie na fałsz i "bullshit". I on w tym kontekście znajduje znakomite zastosowanie.
W fizyce istnieją modne tematy które wpływają na wybór tematów. Widać to dobrze po teorii strun. Kiedy teoria pojawiła się to posypały się granty.
(...)
Koncerny farmaceutyczne wprowadzają nowe leki gdy spłacą się stare. Więcej pieniędzy przeznacza się na badania chorób które dotykają krajów bogatych a nie biednych. Powód jest oczywisty.
Nie wiem, czy właściwie odczytuję Pańskie intencje, ale z góry informuję, że z podobnych faktów relatywizmu w kwestii poznania Pan nie wyprowadzi. Zadaniem metodologii nie jest opisywanie tego co się dzieje, lecz wyznaczanie pewnych norm i standardów dociekań naukowych.
Relatywizm, ten proponowany przez postmodernistów, nie jest stanowiskiem dotyczącym faktów z historii nauki, lecz praktycznym zaleceniem porzucenia metody w ogóle. W mniej radykalnej wersji relatywista głosiłby, że istnieją różne, równie dobre metody w nauce, które nie mają wspólnego mianownika. I zmieniające się mody, kwestia pieniędzy przeznaczanych na badania nie ma tu nic do rzeczy.
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Meandry nauki :o)

Mikołaj Gołembiowski:
Beata Stróżyńska:
A może te szanse ma po prostu każdy myślący człowiek, który choć raz zastanowił się, dlaczego wciąż żyje tym, co było, ewentualnie projektuje to, co będzie.

Chyba każdy człowiek Zachodu dorastając zaczyna rozumieć, że prawie cały czas nie "jest". Aby odzyskać (a może uzyskać) umiejętność bycia tu i teraz, niektórzy sięgają po filozofie Wschodu.

Ale i tak chyba niewielu z nas się to udaje...

Naukowiec - artysta (muzyk) :-)
Ale nie każdy zrozumie odwołanie do stożka świetlnego, którego motyw został zastosowany w dziele.

Całkowicie się z tym zgadzam. Jednak myślę, że nawet ci, którzy normalnie nie mają czasu na zastanowienie się nad życiem, przystaną na chwilę i przypomną sobie, że poza celami, zadaniami (a więc przyszłością), poza wszystkimi bardziej lub mniej udanymi dokonaniami (przeszłością), jest jeszcze ten maleńki drobiazg - teraźniejszość. I ja na miejscu autora byłabym dumna, że pobudziłam tę refleksję.

A teraz z mojego podwórka. Dam przykład uznanego geniusza, choć ja (wiem, że popełniam świętokradztwo) akurat nie należę do jego wielbicieli. W.A.Mozart nie widział żadnego problemu, żeby uważać się za głęboko wierzącego członka Kościoła katolickiego, a jednocześnie być członkiem loży masońskiej. Obawiam się, że jak niejeden człowiek obdarzony genialną intuicją artystyczną, nie do końca zastanawiał się nad tym problemem, ale to sprawa wtórna. Chcę napisać, że "Czarodziejski flet", jedno z jego najpopularniejszych i najczęściej grywanych na scenach operowych całego świata dzieł, to jeden wielki zbiór symboliki masonerii. Obawiam się, że większość ludzi nie ma pojęcia o ideałach masońskich, większość zapewne nie zna też symboli, jakimi się posłużył Mozart. Zresztą jestem przekonana, że gdyby na przykład na polskich ulicach rzucić to hasło, to pierwszym skojarzeniem byłaby jakaś spiskowa teoria dziejów. A jednak Mozart się broni. Ludzie już kolejne stulecie uwielbiają to dzieło i nic ich nie obchodzi tajna symbolika. O tym, jak często muzyka Mozarta-masona rozbrzmiewa w kościołach, już nie wspomnę. Też nikt nie ma z tym problemu.

Kolejny, chyba najbardziej znamienny przykład, to polifonia renesansu i baroku. Wtedy uwielbiano zabawy dźwiękami, które są tak matematyczne, jak to tylko możliwe. I nie chodzi mi oczywiście o sam barokowy zapis basu cyfrowanego, w którym nad pojedynczą linią basu wpisywano tylko cyfry, a przy nich ewentualnie odpowiednie znaki. Mam na myśli tak kunsztowny splot poszczególnych linii melodycznych, z których każda była traktowana zarówno jako wartość sama w sobie, jak i jako część wielkiego, bardzo matematycznego wielogłosowego gmachu, że do dzisiaj nie możemy wyjść z podziwu, do jakiego stopnia mistrzowie tamtych czasów opanowali te wyliczenia. A że byli wśród nich tacy, jak np. J.S.Bach, którzy potrafili dać tym utworom także duszę, to ten pomnik wystawiony matematyce wciąż żyje.
Niewiele osób poza zawodowymi muzykami zdaje sobie sprawę, do jakiego stopnia kunsztowne i skomplikowane są te dzieła, a jednak większość ludzi odbiera ich potęgę, moc, skupienie, a akurat w przypadku J.S.Bacha także niezwykle rozbudowaną duchowość.

Wiem, że można użyć argumentu, iż ci, którzy nie potrafią odczytać całego przesłania, tracą. Oczywiście! Ale dokładnie tak samo tracą ci, którzy nie potrafią zrozumieć psychiki innych ludzi, bo ani nie są psychologami, ani też nie posiadają szczególnie rozwiniętej intuicji.
Szczerze mówiąc, to sądzę, że każdy z nas odbiera tylko jakiś mniejszy lub większy fragment rzeczywistości - w zależności od poziomu wiedzy i osobistych zdolności poznawczych. To całkiem naturalne.
Dlatego nie ma sensu się spierać, kto z nas ma większe zdolności poznawcze i użyteczniejszą wiedzę, bo - jak pisałam - wszyscy coś wnosimy i dopiero z tego tworzy się ten gmach wiedzy, z którego każdy człowiek bierze tyle, ile jest w stanie.
Łączę więc wyrazy szacunku dla każdego z kolegów :-)!
Beata S.

Beata S. wykładowca
akademicki

Temat: Meandry nauki :o)

Robert Suski:
Beata Stróżyńska:
Panowie, o co Wy kruszycie kopie? Pozwólcie, że nawiąże do swojej dziedziny - muzyki. Nasz związek z matematyką i fizyką jest tak organiczny, iż nie można sobie wyobrazić nauki o dźwiękach, całej akustyki, instrumentoznawstwa itp. bez udziału nauk ścisłych. W ogóle nie wyobrażamy sobie naszego świata bez Pitagorasa i in. Teoria muzyki bywa naprawdę bardzo ścisła, harmonia, a więc nauka o współbrzmieniach, to liczby, liczby i jeszcze raz liczby.
Jednocześnie trudno wykluczyć muzykologię z nauk humanistycznych. Stosujemy podobne metody badawcze jak historycy, wspieramy się socjologią itp.
Do tego wszystkiego dochodzi najistotniejszy element - warstwa artystyczna, a więc w ogóle inny świat.

Nie słyszałam, żeby ktoś się buntował i z pozycji humanisty lub artysty negował np. tak ścisłą naukę, jaką jest akustyka, ewentualnie przestał używać instrumentów (zarówno akustycznych, jak i elektronicznych), bo są zbyt blisko nauk ścisłych.

Szanujmy się nawzajem, każdy z nas coś wnosi do nauki. Myślę, że to dobrze, iż są tacy, którzy starają się działać interdyscyplinarnie, choć jest to z założenia nieco ryzykowne, bo można się narazić na krytykę specjalistów z danej dziedziny. Czy to jednak znaczy, że mamy się zamknąć w naszych hermetycznych światach w poczuciu, że to jedyny bezpieczny grunt? Chyba nie. Naukowiec to ktoś, kto ma odwagę poszukiwać.

Życzę więc wszystkim trochę dystansu do siebie i życzliwości dla innych! To naprawdę pomaga w życiu...
Niestety fizycy czy biolodzy są niedowartościowani i rozładują swoje kompleksy atakami na humanistykę. Z stąd cała dyskusja. Kompleksy, kompleksy, kompleksy...

A ja myślę, że to ogólny problem. Po prostu ludzie są różni. Niektórzy bardzo konkretni, inni bujają w obłokach. Ja na przykład mam ogromny problem z ludźmi, którzy zastanawiają się nad każdym słowem, w związku z czym, zanim wypowiedzą całe (nawet bardzo mądre zdanie), to najchętniej bym im już dwadzieścia razy przerwała, bo po pierwszych słowach domyślam się, co chcą przekazać. Zaciskam jednak zęby i myślę sobie, że to nie ich wina. Ja uwielbiam dynamiczną dyskusję, w której argumenty są rzeczowe, błyskotliwe i padają szybko, ale inni wolą powolny tok myślenia i mówienia.

Zarówno bez humanistów, jak i bez przedstawicieli ścisłych dyscyplin nauki, nasz świat byłby bardzo ubogi. A przecież naszych partnerów i przyjaciół wybieramy sobie sami - to najważniejsze. Możemy przebywać wśród tych, których charakter nam najbardziej odpowiada. Ale możemy też z ciekawością przyglądać się odmiennym światom tych, którzy są zupełnie inni, postrzegają rzeczywistość w sposób, który nam nigdy by nie przyszedł do głowy. Różnorodność bywa denerwująca, ale jest jednocześnie bardzo fascynująca!



Wyślij zaproszenie do