Temat: Meandry nauki :o)
Grzegorz H.:
Podstawą komunikacji powinna być chęć wymiany poglądów. Gdy tej podstawy nie ma, komunikacja zatraca swoją rolę i staje się zwykłą manipulacją.
Dlatego zostały przeze mnie podane książki, w których zawarte są pewne fakty, jak i wyrażone pewne poglądy wobec, których można się USTOSUNKOWAĆ. Nawet jeśli się z czymś nie zgadzamy, to taka lektura może być inspirująca, można też odnieść się konstruktywnie krytykując przedstawione w danej książce poglądy i na pewno jest to bardziej wartościowe niż zdyskredytowanie po prostu autora. Jest kontrowersyjny, to fakt, ale nie został wyklęty. Poza tym ta dyskusja nie miała dotyczyć osoby pana Witkowskiego.
Daniel wyraził pogląd, że "niestety nauka ma też swoją ciemną stronę. Problem polega na tym, że różnego rodzaju oszustwa bardzo trudno wykryć zwłaszcza w naukach społecznych z uwagi na ich specyfikę". Na potwierdzenie tej tezy niefortunnie dobrał osobę Witkowskiego jak i jego „Zakazaną psychologię”.
Nie uważam, żeby to było "niefortunne", w książce tej omawiane są przykłady fałszowania badań psychologicznych, jak również opisywana jest nierzetelność pracy naukowej.
I ja odnosiłem się do książki i do tych informacji, które w niej są zawarte.
Czy Pan dysponuje danymi, wiedzą, źródłami z których wynika, że przykłady podane przez pana Witkowskiego w książce są nieprawdziwe?
W podanym linku Witkowski pisze: "Psychologia ma jeszcze bardzo wiele do ukrycia. Psychologowie krzywdzą ludzi swoimi diagnozami. Niedouczeni i zupełnie bezkarni biegli sądowi są, w sensie jak najbardziej dosłownym, panami życia na salach sądowych. W otchłani psychobiznesu rodzą się coraz bardziej odrażające potworki. Psychologowie – naukowcy odpowiadają nie tylko za grzechy, którymi zajmowałem się w tym tomie. Odpowiadają również za grzechy zaniedbania, za wielkie i mniejsze pytania, które pozostawiają bez odpowiedzi, za stereotypy i fałszywy obraz człowieka. O tym wszystkim jak również i o tym co ta książka zmieniła chcę opowiedzieć następnym razem".
Z tak skrajną opinią trudno mi się zgodzić, co nie zmienia faktu, że psycholodzy zarówno praktycy i naukowcy dopuszczają się nadużyć. Pytanie jaka jest tego skala. Pan Witkowski snuje często zbyt koszmarne wizje i tu wiele osób może zgodzić się, że przesadza. Nie zmienia to jednak faktu, że porusza niewygodny dla wielu temat tego jak psychologia funkcjonuje w świecie naukowym i nie tylko...
W tych kilku słowach Witkowski wykrzyczał niczym moher spod kościoła swoje żale: Oni są winni. Wszystko jest złe. Wszyscy to złodzieje, manipulanci, a ja Witkowski to wiem.
Jest dużo książek, które omawiają pozytywną stronę psychologii, prawie żadnych, które mówią o tej ciemnej stronie, o tym by na pewne rzeczy spojrzeć inaczej. Ja czytając jego książkę wcale nie odniosłem wrażenie, że "wszystko jest złe", tylko zwrócenie uwagi, że różne rzeczy się dzieją i na pewno nie jest tak, że wszystko w nauce jest sprawdzone i rzetelnie zrobione, a często o tym się zapomina stawiając naukę i naukowców na piedestale nieomylności.
Taką polemikę nazwałem oszołomstwem.
Być może przybiera to formę oszołomstwa w ocenie innych, ale panu Witkowskiemu udało się na pewno jedno - zwrócić uwagę na problem, który niewątpliwie jest. Pozostaje pytanie otwarte czy robi to właściwie/najlepiej...
Świat nie jest podzielony na dobrych i złych. A metody terapii na skuteczne i nieskuteczne. Gdyby skuteczność można było raz na zawsze określić, bieda, waśnie i śmierć przestały by istnieć. Swoje zdanie wyraziłem w wypowiedzi: http://www.goldenline.pl/forum/2143322/meandry-nauki-o...
Podejrzewam, że to się odnosi do Pana działalności, którą wielu uznaje za nienaukową/ sprzeczną z nauką/ pozbawioną wszelakich podstaw naukowych (np. ustawienia Hellingera) i z tego powodu nie powinny one być używane.
Np. taka dyskusja (o metodach terapii) odbywała się na konferencji "Podstawy naukowe psychoterapii" zorganizowanej przez Uniwersytet Warszawski (Warszawa, 12-13.06.2010).
Wbrew temu co Pan raczył napisać, metody są dzielone na skuteczne i nieskuteczne. Metody, które wywodzą się, są oparte o teorie naukowe można weryfikować empirycznie (i to się robi), czyli sprawdzić czy działają czy nie. Co oczywiście łatwe w odniesieniu do procesu psychoterapii nie jest, ale nie znaczy to, że nie jest to możliwe.
Metody bez podstaw naukowych zazwyczaj z założenia są nieweryfikowalne w sposób naukowy. Tutaj nie da się ich zweryfikować, czyli w oparciu o naukę, weryfikację empiryczną orzec "skuteczne"/"nieskuteczne". Pytanie czy takich metod warto używać, skoro ich zweryfikować nie możemy?
Co więcej, osoby, które uprawiają takie kontrowersyjne metody nie czują ani potrzeby ich skuteczności udowadniać ani zbytnio się tym nie przejmują. Czasem wręcz prezentują daleko idący opór wobec wszelakich prób weryfikowania. Głosząc poglądy typu "nie ma metod terapii skutecznych i nieskutecznych". Nauka zweryfikowała wiele metod "terapii" i wykazała ich całkowitą nieskuteczność. Zachęcam do lektury.
Poraża mnie osobiście, że są "terapeuci", którzy pracują daną metodą, tylko i wyłącznie na podstawie tego, że są przekonani, że ich metoda działa i kropka. Czy to jest wg Pana racjonalna metoda postępowania? Czy to jest odpowiedzialna postawa wobec innych ludzi?
Przypomina to podawanie leków, których nikt nie testował i nie zna ich działania. Ale może pomogą, może nie, może komuś zaszkodzą...
Daniel dodał: "Tomasza Witkowskiego nie traktuję jako piewcy prawdy obiektywnej czy też nieomylnej wyroczni. Zwraca on uwagę na pewne niewygodne fakty i zjawiska, które w psychologii były i są obecne. Czasem oczywiście przyjmuje to wręcz karykaturalne formy, co nie zmienia postaci rzeczy, że coś w tym, co pisze jest warte uwagi i zastanowienia".
Tak, coś w tym jest, o czym Witkowski pisze, ale nie można uznać jego wypowiedzi za wartościową, bo jest oparta na manipulacji, pomówieniach i czasami sfałszowanych dowodach*. Gdyby była rzetelną pracą badawczą na pewno wniosłaby wiele świeżego powietrza do psychologii, więc szkoda, że taką nie jest. Dlatego nazwałem jego książkę obelgą dla rozumu.
Rozumiem, że dysponuje Pan dowodami tych manipulacji, pomówień i sfałszowanych danych? Może Pan to wykazać, udowodnić?
Jeśli tak, to może Pan również książkę napisać, być może ona wniesie świeże powietrze do psychologii?
Jeśli nie, to czy to właśnie nie jest manipulacja? Lub słowa na wiatr?
Ocenia Pan osobę i jego działalność rzucając ogólnikowe oskarżenia, bez podawania żadnych konkretów.
Ze względu na charakter Witkowskiego i jego sensacyjny ton napisałem, że chyba nikt go nie traktuje tak, jak wspomniał Daniel, jako prawdy obiektywnej czy też nieomylnej wyroczni.
Wg mnie najzdrowiej nikogo nie traktować jako "nieomylnej wyroczni", bo ludzie się mylą, więc nauka także miała swoje pomyłki, ale z doświadczenia wiemy, że metoda nauka doprowadza Nas do prawdy, więc pomyłki, czy też nawet fałszerstwa prędzej czy później zostają obalone na drodze właśnie kolejnych empirycznych weryfikacji.
Jednak uwaga Daniela: "Wielu osobom wygodniej jest go nazwać oszołomem i zdyskredytować zupełnie niż odnieść się do tego, co pisze", jest nietrafiona.
Wiele osób odniosło się do wypowiedzi Witkowskiego nazywając ją manipulacją.
To może warto przytoczyć te wypowiedzi i argumenty, które zawierają niż tylko "wiele osób się wypowiedziało i to nazwało manipulacją".
Ja zrobiłem to też: Osoba, która wytyka manipulacje nie powinna sama tego robić.
Zacznijmy od tego, że wszyscy manipulujemy lepiej lub gorzej, świadomie lub nieświadomie. Kwestia w jakim celu to robimy... czy po to, żeby zarabiać, jak najwięcej i/lub trwać w przekonaniu, że się ludziom "pomaga" (np. kursy uwodzenia i nie tylko).
Wprawdzie całe swoje stanowisko zawarłem w poprzednich wypowiedziach, mam nadzieję, że teraz bardziej zrozumiałych.
Wypowiedź pierwsza w tym temacie dotyczyła tego, co dzieje się w nauce. To są procesy, które się dzieją, nowe idee zazwyczaj spotykają się z oporem, ale właśnie na drodze empirycznej weryfikacji w końcu muszą zostać przyjęte, jeśli okazują się słuszne (nawet jeśli są blokowane). Ten właśnie proces powoduje, że ostatecznie przy kolejnych weryfikacjach, z modyfikacjami, wykonywanych przez różnych badaczy docieramy do prawdy. Bez tego nie byłoby rozwoju nauki. I to że są te opory i zdarzają się pomyłki, w żaden sposób nie dyskredytuje postępowania naukowego/empirycznego, czy nauki jako takiej.
Joannie zaś polecę czytanie ze zrozumieniem i cytowanie tego, co rzeczywiście zostało napisane. Polecam używać funkcji: cytuj.
Jak dla mnie Joanna nie ma problemów z czytaniem ze zrozumieniem ani cytowaniem. Co wykazała w wielu dyskusjach na tej grupie.
……………………….
*- http://bi.gazeta.pl/im/4/7149/m7149034.mp3
Przesłuchałem i jakoś nie mam wrażenia, aby pan Witkowski w tej rozmowie w jakikolwiek sposób manipulował czymkolwiek lub kimkolwiek... Wypowiedział się rzeczowo i na temat.
Jedynie kwestia tego zabójstwa niekoniecznie powinna być podnoszona, skoro nie ma tu jasnej sytuacji, tylko jedynie domysły/podejrzenia przez sąd jednak nie potwierdzone ostatecznie.
Bardziej przeraża mnie drugi pan, który bierze udział w dyskusji i jego wypowiedzi trącą jawną manipulacją. Bo on próbuje tutaj odbijać w jakieś zupełnie inne rejony i wykrzywiać obraz pewnych zjawisk, jak np. studiowanie psychologii. To, co mówi jest krzywdzącą manipulacją np. wtedy kiedy sugeruje, że studia psychologiczne są bezużyteczne, niepraktyczne, czyli dyskredytuje wiedzę psychologiczną). Ten pan chyba nie do końca wie na czym polegają studia psychologiczne i co mają dać człowiekowi.
Daniel D. edytował(a) ten post dnia 31.12.10 o godzinie 02:26