Temat: Matura dla dyslektyków z ulgą, dla dyskalkulików bez...
Piotr Szczotka:
Może nie dokładnie na temat, ale pozwolę sobie na wątek osobisty. W latach 1984-86 traciłem wzrok, pedagodzy nie bardzo przejmowali się ulgami.Każde odpytywanie, sprawdziany ustnie. Czyli wiedza na 100 % bez ściągania i innych pomocy. Siadła kompletnie matma, język polski itd. Odbiło się to dalej w liceum. W sumie pozostało jedynie poczucie światła, kontury a nauczycielka z matmy wmówiła mi symulację. No cóż kiedyś nauczyciele byli także świętymi krowami (bez uogólnień).mało tego powiedziano mi iż mogę sobie skończyć liceum, ale do matury nie podchodzić.
Moje dalsze plany legły w gruzach, mogłem się odwoływać ale jako kilkunastolatek w obliczu tego co się dzieje nie miałem na to siły.
Wpierw poszedłem do policealnej.
Kilka lat później kiedy byłem już po operacji, zmieniły się także przepisy, wprowadzono zamiennie matmę/historię. Złożyłem deklarację i z wolnej stopy zdałem maturę. To otworzyło mi drogę dalej, ale niestety na wykonywanie niektórych zawodów było juz za późno i studia musiały poczekać.
Dziękuję za podzielenie się swoją historią. Sam Piotrze musisz przyznać, że być może w Twoim przypadku wystarczyłoby trochę dobrej woli ze strony nauczycieli, aby to nie musiała być droga przez mękę.
Tu mógłbym rzec - co cię nie zabije to cię wzmocni.
Tylko niestety nie zawsze, czasem to są niepotrzebne dodatkowe kłopoty, które odbijają się negatywnie przez całe życie. Medialny jest temat ulg, niestety dużo mniej się mówi o konsekwencjach i zagrożeniu np. zaburzeniami emocjonalnymi związanymi z specyficznymi trudnościami w uczeniu.
Jeden wytrawny pedagog już mój pacjent w Krakowie, powiedział mi: - Chcesz się zmierzyć z demonami przeszłości, np. polskiego, to zacznij pisać. Nie jest łatwo, ale. No i w końcu napisałem początkowo kilka artykułów, potem książek, obecnie prowadzę min. małe wydawnictwo.
Gratuluję:)
Czasem przez perspektywę tych doświadczeń płakać się chce nad utyskiwaniem typu: dyslekcja, dysgrafia i pochodne :) no cóż czasy się zmieniły, to prawda, ale czy nie poddajemy się za wcześnie? Tylko wspomnę już, iż wtedy leczyło się takie przypadłości pozostawieniem w klasie na następny rok, barbarzyńskie? O dziwo często pomagało :)
Tu niestety zgodzić się nie mogę. Specyficzne trudności w nauce nie są wytłumaczeniem dla braku pracowitości, właśnie na tym polegają, że pomimo intensywnej pracy i wsparcia edukacyjnego problemy dalej się utrzymują. Można takie osoby zamęczać wielogodzinnymi ćwiczenia i niestety nie da to efektu poza zaburzeniami emocjonalnymi czy zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (która często są efektem ubocznym terapii pedagogicznej/nadmiernych ćwiczeń korekcyjnych).
Jeśli dziecko nie widzi, czy nie dosłyszy nikt tego nie kwestionuje, bo tego typu ograniczenia często są widoczne. Natomiast specyficznych trudności w uczeniu się często nie widać na pierwszy rzut oka, osoba jest "normalna", więc pierwsza myśl: "nie chce jej się", "nie stara się", "jest leniwa". Dla mnie to jest niesprawiedliwe, bo to tak samo jakby obwiniać osobę niewidomą, że nie widzi i mogłaby widzieć, gdyby tylko bardziej się postarała...
Obecnie w wielu krajach dysleksję/specyficzne trudności w uczeniu się traktuje się jako niepełnosprawność, co wiąże się przede wszystkim z tym, że wtedy można takim osobom zaproponować odpowiednie wsparcie edukacyjne (na studiach wyższych).
Problem ten został poruszony na konferencji "Świadomość niepełnosprawności – nowe wyzwania dla edukacji" organizowanej przez Biuro ds. Osób Niepełnosprawnych UJ. Zachęcam do odwiedzenia strony:
http://konferencja.dareproject.eu/ gdzie zamieszczone są materiały, prezentacje prelegentów.
II sesja: Studenci z dysleksją - nowe wyzwanie edukacyjne, standardy wsparcia kompensacyjnego
Prof. Willy Aastrup, Uniwersytet w Aarhus, Dania
Czy dysleksja jest wyzwaniem dla uczelni wyższych?
Dr Eleni Rossides, Szkoła Nowa Nadzieja, Cypr
Dysleksja osób dorosłych i zapewnienie im kształcenia na poziomie uniwersyteckim
Prof. Marta Bogdanowicz, Uniwersytet Gdański, Polska
Prawa studentów z dysleksją w świetle kwestionariusza Europejskiego Towarzystwa Dysleksji
http://konferencja.dareproject.eu/index.php?option=com...
Problem nie znika wraz ze zdaniem matury. Kiedyś osobom z dysleksją było o wiele trudniej studiować, bo zazwyczaj doświadczały tylu porażek na wcześniejszych etapach edukacji, że ani ochoty na studia nie miały, ani nieraz nie miały takiej możliwości przez co osiągały o wiele mniejszą wiedzą, niższe wykształcenie niż mogłyby ze względu na swoje zdolności intelektualne.
Dlatego coraz częściej mówi się o wsparciu edukacyjnym również na studiach dla osób ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się. Na UJ takie wsparcie jest oferowane przez BON:
http://www.bon.uj.edu.pl/content/index/show/id/31
Moja córka na ironię losu ma poważną wadę słuchu, jest w szkole orłem, wszystko co zawdzięcza to niezwykle intensywna praca i pomoc rodziny. W sumie żadnych ulg w nauce. Na egzaminach ma jedynie jedną ulgę trochę dłuższy czas na przedstawienie tematu jeśli coś jest czytane i tego nie dosłyszy.
I na szczęście teraz takie dostosowania są, jednak i tak najważniejsza ciągle pozostaje praca własna ucznia i wsparcie rodziny. Dobrze, że Twoja córka je ma.
Jeszcze jedna uwaga. Wiem, iż to nie jest taki błahy problem w trakcie nauki, ale zwolnienia, ulgi mogą mieć - czy się nam to podoba czy nie - różne konsekwencje. Dla przykładu syn znajomej był zwolniony, miał różne ulgi w szkole i w konsekwencji na maturze. Później studiował za granicą, no i tu doznał małego szoku, dowiadując się, iż może być problem, utrudnienie w otrzymaniu praca np w niektórych zawodach działalności społecznej, prawo, psychologi itd. Dziwne? Może nie tak bardzo, człowiek z takim - niedoleczonym - problemem zostaje przykładowo postawiony przed faktem pisania urzędowych pism na cito! No i co wtedy?
Ja jestem za dostosowaniem, a nie zwalnianiem. Ulgi/zwolnienia powinny być stosowane w tylko skrajnych przypadkach, gdzie nie ma innej możliwości i oczywiście z konsekwencjami w postaci ograniczeń aplikacji na studia, wykonywania danego zawodu, danej pracy (jeśli osoba nie może sprostać pewnym wymaganiom).
Nie miałem zamiaru, oceniać jedynie wskazać na niektóre aspekty. Może lepiej aby zamiast zwolnień dać możliwość zdawania z innego przedmiotu i to ustnie.
Też jestem za. Bo nie chodzi o ułatwianie, tylko o wyrównanie szans.