Temat: List otwarty naukowców w obronie rozumu
Jakub Polewski:
Marcin Orliński:
Ja też uważam, że podawanie definicji tego typu zawodów przez rząd jest nieco absurdalne, a już na pewno irracjonalne. Z drugiej strony takie zawody istnieją i muszą być jakoś klasyfikowane.
(Przykłady definicji w linku, który podałem na początku wątku.)
Czemu jest absurdalne? Gdzie widzisz sprzeczność? Między czym a czym?
Naukowcom robi się konkurencja zawodów nienaukowych. Z drugiej strony ponieważ wielu naukowców jest dogmatystami, czyli osobami wierzącymi w naukę jako narzędzie poznawania prawdy (lol!) czują się autentycznie obrażeni, podobnie jak np. ksiądz czuje się obrażony, kiedy mówi się do niego bez tych całych ceregieli.
Tu nie chodzi o sprzeczność, a o fakt, że jeśli oficjalnie zatwierdza się taką listę, to daje się wyraz akceptacji tego typu zawodów oraz metod, które w tych zawodach są wykorzystywane. Jeżeli urzędnik jest osobą racjonalnie myślącą, to powinien mieć poważne skrupuły przed podpisaniem się pod fusami, numerkami i kartami.
Religia jest dla mnie niemal tym samym, co wróżby i numerologia.
A wyższość nauki nad innymi "metodami" badania rzeczywistości polega, wg mnie, na jej skuteczności oraz zdolności ciągłej weryfikacji lub falsyfikacji samej siebie.
Nie zgadzam się poza tym, że nauka jest dogmatyczna. Jest paradygmatyczna, a "wiara" w paradygmat jest racjonalna i uzasadniona. Racjonalne i uzasadnione jest również odrzucenie jednego paradygmatu na rzecz innego, co dobrze zostało opisane choćby przez T. Kuhna (np. odrzucenie paradygmatu newtonowskiego na rzecz paradygmatu kwantowego etc.).