Marcin
Orliński
Wicenaczelny,
„Przekrój”
Temat: Legalizacja aborcji i niższa przestępczość
"Na początku lat 90. w USA odnotowano największy w historii tego kraju spadek przestępczości. Co ciekawe, jeszcze w 1989 r. wskaźniki opisujące to zjawisko sięgały szczytów. Wyjaśnieniem tego fenomenu okazała się - ku zaskoczeniu badaczy - wprowadzona przed laty legalizacja aborcji (...).W pierwszym roku po jej wprowadzeniu usunęło ciążę aż 750 tys. kobiet. Do 1980 r. liczba wykonywanych zabiegów sięgnęła 1,6 miliona rocznie. Wspomniany spadek przestępczości w latach 90., jak dowodzą w swojej książce Freakonomia Steven Levitt i Stephen Dubner, wynikał z tego, że w pokoleniu, które przyszło na świat po zalegalizowaniu aborcji, nie znalazła się ta część niechcianych dzieci, które miałyby największe szanse na kryminalną przyszłość. Korelacja między tempem spadku przestępczości a liczbą aborcji była widoczna w całej Ameryce. Im więcej w danym stanie wykonywano aborcji, tym niższe były wskaźniki przestępczości.
Stany Zjednoczone nie są jedynym krajem, gdzie zauważono taką korelację. Również w Kanadzie czy w Australii spadek przestępczości tłumaczy się wzrostem liczby zabiegów przerywania ciąży".
Więcej: Interia.pl
Tym razem problem aborcji zderza się z problematyką społeczną. Sterowanie procesami społecznymi (czyli swego rodzaju eugenika), było marzeniem ludzkości już od czasów starożytnych (przypomina mi się w tym miejscu choćby Państwo Platona). Skutki takich prób mogą być skrajnie różne. W czasach współczesnych idea ta najbardziej radykalną i skrajną formę znalazła chyba pod postacią działalności Adolfa Hitlera ("oczyszczanie" rasy aryjskiej).
"Poprawianie" człowieka (w ogólnym sensie) wydaje się stanowić istotną część naszej kultury i cywilizacji. W którym miejscu powinniśmy jednak postawić granicę?Marcin Orliński edytował(a) ten post dnia 14.07.08 o godzinie 09:45