Krzysztof
Kroczyński
prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska
Temat: Lech Wielki, nawet jeśli... był Bolkiem?
Marcin Kalinowski:
Czytal Pan "Przyczynek do biografii...", ze sie Pan wyraza w kategoriach pewnosci?
Jak to po co? Zeby nimi grac przeciwko opozycji. Jak najlepiej zniszczyc jakas organizacje? Rozsadzic ja od srodka. Mało jest sfałszowanych oświadczeń i lojalek w IPNie?
Krzysztof Kroczyński:
ALe to chyba jest Pański problem, bo to Pan nie wierzy. Wyobraża Pan sobie, że SB fłaszowała własne, wewnętrzne archiwa? Mimo wszystkich systemów zabezpieczeń, kontroli itd? A jak i po co miałaby to robić?
Z ksiażki Cenckiewicza i Gontarczyka wynika, że Wałesa był Bolkiem. Że donosił na kolegów z pracy za pieniądze. A potem donosić przestał i został bohaterem.
Tylko, że jeśli był Bolkiem, to konsekwencje są trojakie:
Po pierwsze - bezprawne działania Wałęsy zmierzające do odzyskania kompromitujących materiałów - i
Po drugie - dokładna wiedza w Moskwie (a być moze i Berlinie) na temat tego, co p. prezydent donosił, na kogo itd.
Po trzecie - hak, jaki dawni esbecy mieli na Lecha Wałęsę.
I te trzy konsekwencje zdają się wiele tłumaczyć.
Widze, ze bezkrytycznie przyjmuje Pan jednostronna wersje wydarzen i przyjmuje pewne rzeczy za pewnik. Byl Pan tam?
Ależ przyjmuję bardzo krytyczne stanowisko. Do opublikowania książki pp. Cenckiewicza i Gontarczyka miałem poważne wątpliwości, "jak było". Po jej przeczytaniu, a zwłaszcza po tym, jak nie znalazł się żaden historyk, który podważałby materiał opublikowany - wątpliwości nie mam.
Popatrzmy na sprawę z dwóch stron:
Z jednej - mamy udokumentowany materiał, poparty źródłami i zaakceptowany pod względem oceny rzetelności i warsztatu przez innych historyków.
Z drugiej - rzeczy które opowiada Wałęsa. A więc, że niczego nie podpisywał, że podpisał za młodu jakieś świstki, że podpisane świstki to były pokwitowania na odbiór sznurowadeł, że jednak nic nie podpisał, że nie żądał by mu okazano teczkę Bolka, że wprawdzie żądał, ale nic z niej nie zabrał, że owszem zabrał - sceny łóżkowe jego z żoną, że jednak nic nie zabrał, że za te dokumenty, co to ich nie żądał, itd odpowiadał już nieżyjący minister jego kancelarii.
Który zestaw Pan wybiera?
Co do "był Pan tam?", to uprzejmie informuję, że nie byłem na Antarktydzie, ale nie neguję jej istnienia, a nawet uważam je za pewnik. A Pan?
No i proponuje obejrzeć Nocną Zmianę.Krzysztof Kroczyński edytował(a) ten post dnia 22.07.08 o godzinie 13:53