Regina Parma

Regina Parma właściciel,
UNIWERSUM

Temat: Kradzież i jeszcze "coś"

Witam.
Pozwoliłam sobie utworzyć nowy wątek i poprosić o pomoc.
Proszę, pomóżcie przewidzieć ewentualne zakończenie tej „bajkiniebajki”.

Kilka miesięcy temu, pewien Przedsiębiorca postanowił poszerzyć swoją działalność o Pracownię Badań Psychologicznych. Uznał, że dołączenie tej działalność pozwoli na zaoferowanie potencjalnym klientom, bardziej kompleksowej usługi a tym samym poprawi sytuację finansową firmy. Był niepoprawnym optymistą. Rozpoczął urzędowe procedury, wpisy i inne tam konieczności. Zaczął przeglądać oferty, internet itd. itp. Jako że nie był psychologiem, interesował go przede wszystkim wygląd aparatury. W końcu znalazł, wybrał , zdecydował i zamówił tę , która najbardziej mu się spodobała. Rozmowy z Producentem były miłe, rzeczowe, obiecujące - pełny słowny Wersal. Przedsiębiorca rozpoczął poszukiwania Psychologa z uprawnieniami. Nadszedł oczekiwany dzień montażu aparatury. Producent przyjechał osobiście: fachowość, rzetelność, miód – słód, pełna kultura. Przedsiębiorcę rozpierała duma, ogarniał nieopisany zachwyt kiedy patrzył na w pełni wyposażoną Swoją pracownię, na tę nowiutką aparaturkę. Tej euforii, zachwytu i podziwu nie zmącił nawet fakt, że musiał jednorazowo wpłacić 30 tys. zł. Pracownia była gotowa i czekała. To miejsce pracy Przedsiębiorca stworzył przecież nie dla siebie a dla Psychologa z uprawnieniami. Ze znalezieniem Go były trudności.Oj były, były. Poprosił więc Producenta, jako osobę znającą wielu Psychologów z uprawnieniami o pomoc. Po paru dniach Producent polecił Psychologa z bardzo, bardzo rozległymi uprawnieniami. Przedsiębiorca myślał i czuł się wtedy tak, jakby osobiście złapał Pana Boga za nogi. Był bardzo wdzięczny Producentowi za pomoc, bo gdyby nie On, to Przedsiębiorca dalej by tylko odkurzał, chuchał, dmuchał i wydawał ochy i achy zachwytu nad swoją pracownią. Warunki współpracy przedstawione przez miłego, uroczego Psychologa z bardzo, bardzo rozległymi uprawnieniami były naprawdę ludzkie i do przyjęcia przez Przedsiębiorcę. Przedsiębiorca starał się o pozyskanie jak największej liczby badanych, reklamował, oferował. Normalnie jak każdy przedsiębiorca. Psycholog przyjeżdżał, badał i szybciutko wyjeżdżał. Od kilku lat prowadził swoją pracownię ale w innym mieście. Współpraca układałaby się poprawnie ale cieniem kładły się zbyt częste zmiany ustalonych dni, terminów i godzin badań. Nie wpływało to dobrze na postrzeganie firmy. Przedsiębiorca zdawał sobie sprawę, że w tej sytuacji nie może zbyt naciskać na Psychologa z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami, bo może mu pozostać tylko chuchanie, odkurzanie i zachwycanie się aparaturą. A tak Pracownia choć w minimalnym stopniu ale jednak działała. Pewnego dnia Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami, przywiózł jedno ze swoich urządzeń aby sprawdzić czy jest popsute czy tylko styki nie działają. Przedsiębiorca nie będąc psychologiem z uprawnieniami, nie interesował się na jakiej zasadzie działają urządzenia, co wyświetlają , wiedział ogólnie, co mniej więcej bada konkretne urządzenie. Jednak jego szczególną uwagę zwrócił odprysk na obudowie przywiezionego urządzenia i zasugerował, że nieprawidłowości w pracy tak delikatnego aparatu mogły powstać z powodu mocnego uderzenia. Wskazuje na to widoczny ślad po uderzeniu i odprysk. Po trzech miesiącach od tego zdarzenia, Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami poinformował, że jeden z aparatów nie działa prawidłowo i trzeba go naprawić ale to nie jest problem, bo On jedzie właśnie do Producenta przeprowadzać badania, zawozi nadal szwankujący aparat więc weźmie również i ten. Przedsiębiorca znowu poczuł wdzięczność. Miło i ciepło zrobiło mu się na sercu, że taki miły i uczynny ten Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami. Ciepło i miło prysnęło kiedy po tygodniu, Przedsiębiorca czyszcząc aparaturę w pracowni zobaczył urządzenie ze znanym mu odpryskiem na obudowie. Żeby być pewnym, że to nie omam wzrokowy włączył urządzenie. Niestety nie mylił się. To nie było urządzenie z jego zestawu. Przy najbliższej sposobności poprosił o wyjaśnienie. Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami stwierdził, że on z naprawy odebrał swoje urządzenie i takie ma w swojej pracowni, a to widocznie musieli podmienić w naprawie u Producenta!!!. Małpi rozum, pomroczność jasna? Przedsiębiorca zwrócił się z prośbą do Producenta, o podanie dostarczonych w tym i tym okresie przez Psychologa numerów identyfikacyjnych naprawianych urządzeń oraz o zakres napraw jakie wykonano. Prosta prośba, prosta odpowiedź. Niestety mimo próśb i telefonów Przedsiębiorca nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Nie udało mu się również znaleźć innego psychologa z uprawnieniami. Rozwiązanie sprawy umarło śmiercią naturalną. I tylko Przedsiębiorca przy każdorazowym odkurzaniu i czyszczeniu, zastanawiał się, nie dowierzał i analizował: czy ja jestem ,wyglądam lub zachowuję się jak matoł prymityw? /nikogo ani niczego nie obrażając/ Przecież to kradzież była! Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami nadal pracował. Minęły 4 miesiące i Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami, po zakończonych badaniach poinformował Przedsiębiorcę o awarii jednego z urządzeń. Wskazane urządzenie rzeczywiście nie działało. Nie można go było włączyć, odczytać numerów, miało zerwane nalepki gwarancyjne, obudowa była zniszczona i uszkodzona co wskazywało na jej zdejmowanie a poza tym była inna niż pozostałe urządzenia! Co się stało? Jak to urządzenie znalazło się w tej pracowni? Do tego pomieszczenia ma dostęp tylko Psycholog z bardzo, bardzo dużymi uprawnieniami, właściciel i badani, ale oni nigdy nie pozostają w niej sami! Wyjaśnienie które usłyszał Przedsiębiorca powaliło go z nóg: to urządzenie było tu od początku a uszkodzeń i zniszczeń dokonała 85 letnia teściowa Przedsiębiorcy. Nie to nie wskazywało na małpi rozum czy pomroczność jasną. To, jak się jeszcze da, leczyć chyba trzeba. A może Psycholog o bardzo, bardzo dużych uprawnieniach opracował i realizował plan wymiany swojej kilkuletniej aparatury na nowszy model? Mimo perspektywy zaprzestania pracy pracowni, był to ostatni raz kiedy Przedsiębiorca widział Psychologa o bardzo, bardzo dużych uprawnieniach. Po kilku dniach wysłał prośbę do Producenta o potwierdzenie numerów identyfikacyjnych z urządzeniami które zakupił oraz ponowił prośbę o wyjaśnienie dotyczące wcześniejszej naprawy. Mijały dni i nic. Przedsiębiorca dzwonił kilka razy w tygodniu aż kiedyś Producent wykrzyczał do słuchawki: proszę dostarczyć uszkodzone urządzenie my go naprawimy i proszę się zdecydować czy chce się mieć czynną pracownie i badać czy dochodzić jakiś bzdetów! Przedsiębiorca chciał mieć czynną pracownię, nie chciał żadnych bzdetów tylko swoją nową aparaturę w komplecie. Osobiście dostarczył zniszczone urządzenie do Producenta. Mijają kolejne dni i nic nie może się dowiedzieć. Do Przedsiębiorcy coraz jaśniej i wyraźniej dociera fakt, że to przecież dobrzy znajomi są i „mordotymoja” może być.