Piotr
Szczotka
Dyplomowany
masażysta Bodyworker
Temat: Kolejny zmysł
Kolejny zmysłTak zatytułowałem wątek, aby od razu nie sugerować odpowiedzi, nie oceniać bo rzecz wszak o etyce.
Od pewnego czasu intensywnie zajmuje nas temat anonimowości, nie tylko w Internecie, ale i w realu. W eterze huczy od technologii „emocjonalnych luster” co rusz w artykułach, na filmach – nie tylko s.f. – a wręcz przeciętnym sensacyjnym roi się od urządzeń ułatwiających niby identyfikację osób, ale.
Czytamy np.: ”Policja w mieście R i S rozpoznaje przestępcę jednym spojrzeniem. Wyposażeni w specjalne okulary, skanujące cechy fizjonomii danej osoby z bazą danych kryminalistycznych lub innych. Obecnie programy do automatycznego rozpoznawania twarzy są na portalach społecznościowych. Słowem nie zapomnimy już nigdy imion ludzi poznanych na przypadkowej imprezie, ale i vice versa. W skrócie, patrz tekst Sally A. „New Scientist”.
Badania na większą skale zapoczątkowano min według siódemki Ekman’a. Analizy, analizy, badania wzloty i upadki.
Późniejsze badania tym bardziej rozwijały się, iż miały pomóc w terapii dzieci autystycznych jak i z łagodniejszym zespołem Aspergera.
Problem w tym, iż nie mamy pojęcia czy na pewno badaczom objawiła się głęboka empatia czy też zaświtało jak jeszcze można takie badania wykorzystać.
Ale nauka poczyniła krok naprzód, normalne. Jeszcze gdzieniegdzie pracują olbrzymie sztaby P.R.-owców i H.R-owców, ustawiające politykom, prelegentom czy prezesom firm wizerunek, a już wiadomo że technologie pozwalają nie tylko na identyfikacje błyskawicznie twarzy, dalej ocenę mimiki, ale i no właśnie – ocenę tej której – normalnie nie widać. Mało tego, specjalne gadżety badają nasz stan emocjonalny, także poza twarzą.
(D. W.) Kiedy na początku lat 90-tych rozwinął się nurt i intensywne badania nad tkanką łączną, gro terapeutów, zwłaszcza masażystów pracujących z dotykiem postulowało iż w przypadku twarzy nie tylko da się odczytać najsilniej pracujące mięśnie mimiczne, ale te które powstrzymujemy! Słowem poprzez dotyk wykrywamy swojego rodzaju mięśniowe oszustwo :) Tak subtelny dotyk stosuje się stricte w terapii, ale nie tylko.
Temat znany jest mi osobiście od wielu lat. Po kilku zabiegach dotykasz w końcu tej bardziej osobistej twarzy. Jakieś 20-lat temu była to herezja i powszechnie graniczyło to z ryzykiem śmieszności w środowisku medycznym.
Tu pewnie możecie skomentować – no i co w tym Piotr dziwnego – body language – rozpracowuje się od biznesu, poprzez politykę, wywiad, psychoterapię, do zwykłej randki :) od kilku dekad.
Tyle że dzisiaj technologia specjalnych okularów pozwala na analizę tej drugiej, a może i trzeciej twarzy. Tu nie chodzi już tylko o identyfikacje personalną twarzy, ale o to co wyraża głęboko, głęboko. Pojęcie rzeczywistości rozszerzonej to szybka analiza twarzy za pomocą technologii. Szkopuł w tym, iż jak zwykle naukowcy bezradnie wzruszą ramionami że w ich intencji było … no właśnie.
Może szkoda że fizyka i inne nauki ścisłe rozjechały się gdzieś po drodze z filozofią. Od dawna nagradza się wynalazców, a co z filozofią? Nie wspomnę o pomijaniu w edukacji rozwoju percepcji poprzez rysunek, muzykę, zajęcia choreograficzne.
Jakiś czas temu miałem w gabinecie na stole polityka. Pracowałem z twarzą. Zapytał co o niej sądzę. Moja odpowiedz – szczera jako terapeuty – chyba mu się nie spodobała. No cóż, trudno.
No i tu po artykule – nie jednym zresztą – przychodzi refleksja. Choć może refleksja to nie najodpowiedniejsze słowo. Chodzi o analizę, diagnostykę czy może o coś więcej.
Przy okazji polecam np. artykuł Siódmy zmysł, w New Scientist przedruk w Focus.
Może taki lajtowy temat, ale postarajmy się porozmawiać na poziomie jak nakazuje grupa "Etyka w praktyce".
Z pozdrowieniami Piotr