Joanna
W.
Znajdziesz mnie na
fb
Temat: Klaps jako metoda wychowawcza?
Anita L.:nawet nie o dwulatka chodzi, sześciolatek jest bardziej kumaty a przez to bardziej cwany i swoim małym mądrym łebkiem próbuje tak wykombinować, by ominąć kary. Ale też z chęcią posłucham, co zrobić, gdy 50 spokojnych pogadanek nie działa. Gdy młode kontynuuje dane niewłaściwe zachowanie i rodzic (czyli w tym przypadku-ja) grozi odcięciem od kolezanek czy bajek. Gdy to nie działa a klaps nagle otwiera dziecku oczy i wie, że przegięło...oczywiście z chęcią posłucham, co ZAMIAST tego. Bo póki co po moim klapsowaniu to ja sie czuję źle, ale pytam swoją pociechę, czy wie, dlaczego oberwało. Nie ma złości, agresji, jest to po prostu najcięższa kara za nieposłuszeństwo, stosowana w ostateczności, gdy racjonalne metody nie działają.
Klaps damską ręką w udżinsowany tyłek znacznie bardziej zaskakuje, niż boli. Z empirii mówię, też dzieckiem byłam.
I jeżeli ktoś zna lepszy sposób na wytłumaczenie dwulatkowi, żeby nie pchał różnych rzeczy do kontaktu, niż danie mu po łapie kiedy ją w kontakt akurat wpycha, to ja chętnie posłucham.
Albo jak zupełnie bez przemocy - czyli klapsa, ciągnięcia za rękę itd - spacyfikować dziecko histeryzujące w miejscu publicznym wraz z atrakcjami typu wicie się po ziemi, niszczenie otoczenia itd.moja młoda to przechodziła, szczególnie upodobała sobie centralną alejkę w dowolnym markecie: dzikie wrzaski, płacz, rzucanie na podłogę...odchodziłam na bok, ogladałam jakieś rzeczy kątem oka obserwując co robi, czasem jeszcze pytałam, czy nie może płakać głośniej, bo nie słychać w całym sklepie (tu pozdrawiam pewną panią, co mnie zwyzywała, że jestem wyrodna matka), ale kilka takich scen i moja totalna obojętność i młodej przeszła ochota na sceny i wymuszanie.