Temat: Katolicyzm - normalność czy choroba?
Jacek Kotowski:
Och, wszystko Ci brzmi jak bełkot. No to powiem inaczej. Człowiek nic nie tworzy podczas, dajmy na to, in-vitro. Bierze szybciej ruszający się plemnik i dorodniejsze jajeczko. Mrozi a w najgorszym wypadku wyrzuca zaś te, które wydają mu się gorsze. Ot, selekcja negatywna. Do tego jeszcze dodajmy przepisy, które kwalifikują rodziców do in-vitro (kandydat Komorowski podczas prawyborów prezydenckich to postulował, Sikorski zaś natychmiast zareagował prawidłowo, że nie jest zwolennikiem eugeniki).
1.
In vitro w obecnym wydaniu nie ma wiele wspólnego z eugeniką. Wybiera się szybciej ruszający plemnik, bo on gwarantuje skuteczne zapłodnienie. A nie dlatego, że on spowoduje, że dziecko będzie piękniejsze. W naturze wolny/nie ruszający się plemnik nie miałby szans na zapłodnienie czegokolwiek. I to nie jest tak, że "komuś się wydaje". Za tym, Jacusiu, stoją długie lata badań. I wiele niepowodzeń. Są bardzo jasne wytyczne. W końcu w
in vitro chodzi o to, żeby zaszło zapłodnienie.
2.
In vitro nie jest metodą uzyskania potomstwa z pierwszego wyboru. Takie pary zazwyczaj mają za sobą lata niepowodzeń, terapii, terapii innej. Tego, co niektórzy nazywają "naprotechnologią". Dopiero decydują się na
in vitro.
3. To, co klepnął ozorem ten głąb, to mało mnie obchodzi. Nie będzie finansowania
in vitro z budżetu, więc niech się odpieprzy od rodzin, które nie mają innej szansy na dziecko
4. BTW: Sikorski był przeciwny dostępowi do
in vitro dla wybranych, nie całej idei
in vitro
5. Przy rosnącym odsetku kobiet, które mają problemy z zajściem w ciążę, to chyba będziemy skazani na
in vitro. Zwłaszcza, że rośnie też odsetek mężczyzn, którzy nie są w stanie mieć dziecka "domowym sposobem"...
Nadinterpretacja rzeczywiście jest Twoją ulubioną techniką prowadzenia sporu.
Przyganiał kocioł garnkowi...
Nie muszę udowadniać czegoś co jest udowodnione. Nie Mein Kampf z dowolną książką Darwina tylko np. naukowych teorii eugenicznych z ustawami norymberskimi. Badań Mengele z badaniami Davenporta. Relacja jest i nie trzeba jej udowadniać.
Eugeniczne nie oznacza naukowe. Teorie eugeników nie spełniały żadnych kryteriów metodologicznych. Jako pierwszy napisał o tym Thomas Hunt Morgan. Nawet Galton, jak zobaczył w jakim kierunku idzie jego koncepcja - z eugeniki pozytywnej zrobiono negatywną - szybko potępił pierwsze regulacje eugeniczne w USA.
Usiłujesz insynuować, że tematyka badań Mengele nie jest znana? Jest znana. Dotyczyła dziedziczności. Wiem o czym piszę...
Znana jest. A i owszem. Ale oryginały jego prac nie są zbyt dostępne. A jak byś miał do nich jakikolwiek dostęp i wiedzę z zakresu metodologii badań, to wiedziałbyś, że jego metodologia, wyniki, wnioski są... No generalnie urwane z księżyca...
Inna sprawa - Mengele przekroczył granice, do których mało kto jest w stanie się zbliżyć. Tylko po to, żeby ze swoich sadystycznych eksperymentów wyciągać kompletnie nieuprawnione wnioski.
Zamiast o Mengele należałoby tutaj raczej rozmawiać o jego szefie, naukowym kierowniku, wtedy wszystko się rozjaśni:
Otmar Freiherr von Verschuer. To ten szacowny pan, jeden z ojców niemieckiej genetyki,
jest linkiem, którego ode mnie oczekujesz. Zapraszam do uważnej lektury.
Bo ja go nie znam? Ale promotorem Mengele był chyba Ernst Rüdin?
EDIT: Jacku, nie wszystko brzmi, jak bełkot. Tylko część wypowiedzi. Może to skrzywienie, wynikające z pracy z dziwnymi ludźmi i wymóg precyzyjnego pisania ekspertyz, opisywania wyników. Nie wiem... Jak już mówisz o medycynie/biologii, to da się wszystko napisać jasno i klarownie.
Maciek G. edytował(a) ten post dnia 16.05.12 o godzinie 22:57