Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?

to jest przedszkole a nie studia, bez przesady!
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzować jedynie katolicyzm?

wynika to z naszej historii i dziedzictwa narodowego

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzowac jedynie katolicyzm?

Wg mnie nie powinno być w szkole religii/katechezy, bo to nie jest wiedza.

Natomiast jestem jak najbardziej za przedmiotem religioznawstwo (oczywiście na adekwatnie dostosowanym poziomie) w szkole, w ramach, którego dzieci uczyłyby się o różnych religiach świata. Poszerzałoby to światopogląd (istnieje więcej religii niż tylko "jedna słuszna"/"katolicka"), rozwiewałoby wiele mitów dot. innych religii i przedstawicieli innych religii.

Zamiast religii mogłoby być też etyka czy filozofia.

Natomiast religia mogłaby być zajęciami poza szkolnymi, na które wierzący rodzice mogliby zapisywać swoje dzieci. Mogłaby się odbywać w budynku szkoły, ale tylko na takich samych zasadach, jak inne zajęcia pozaszkolne.
Wg mnie państwo nie powinno finansować nauczania religii. Kościół powinien znaleźć sposób finansowania: z datków wiernych.

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Włodzimierz Buliński:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?

to jest przedszkole a nie studia, bez przesady!
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzować jedynie katolicyzm?

wynika to z naszej historii i dziedzictwa narodowego

Historii i dziedzictwa narodowego powinno się uczyć w ramach historii, a nie religii.
J S.

J S. ...................

Temat: Katecheza w przedszkolu?


Dziękuję za troskę o prestiż zawodu psychologa.

Ze zdania "Wiele jest badań, które pokazują związki patologii - zaburzeń psychicznych z religijnością.", wcale nie wynika, że jest to zależność przyczyno-skutkowa

No własnie drogi Panie. To nie wynika z tego zadania dla mnie czy dla Pana ale prosze zrobić eksperyment i takie zdanie dać do przeczytania np. studentom jakiegokolwiek kierunku (nie psychologii i nie medycyny) z zapytaniem czy w zwiazku z tym religijność moze skutkować zaburzeniami w sferze psychicznej i zobaczyc jakie będa wyniki. Należy ważyć słowa i liczyć się z tym jak ktos moze je odbierac z osób nie bedących fachowcami - dokładnie tak jak nawoływał do tego srodowiska psychiatryczno-psychologiczne Prof. Kokoszka w swoim otwartym liscie do redakcji Gazety Wyborczej poniewaz ręce opadaja jak psychiatrzy i psychologowie w ostatnim czasie bełkocza w mediach zapominajac o etyce zawodowej w pogoni za autoreklama.

i w żaden sposób
moja wypowiedź nie sugerowała, że religia skutkuje patologią,

ciesze sie ze jasno Pan to teraz deklaruje - tak aby kazdy czytelnik Pana wypowiedzi to jednoznacznie wywnioskował.
a jedynie że może być czynnikiem ryzyka.

ryzyka czego? bo nie rozumiem a chciałabym wiedziec co ma Pan na mysli.

Zdanie to - w takim
brzmieniu - jest jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione, na co można przytoczyć wiele publikacji.

Istnienie publikacji na taki temat a nawet ich duza ilość - co tez nie jest prawda - nie oznacza ze jest to twardy dowód w zwiazku z tym ze wiele badań jest miernie konstruowanych metodologicznie.
Nie zgodzę się z zarzutem powoływania się na zawód psychologa tylko i wyłącznie w celu uwiarygodnienia mojej wypowiedzi.

nigdzie nie pisze ze czyni to Pan "tylko i wyłacznie w takim celu".

Do
zawodu psychologa odniosłem się w odpowiedzi na pytanie dlaczego mnie to zajmuje, więc odpowiedziałem.

twierdzenie ze kosciół "wyrządza krzywdę" i doprowadza do samobójstwa" jest w moim odczuciu daleko idąca obrzydliwą generalizacja. I mieszanie tej Pana prywatnej opinii z wiedzą i etyką psychologa - kuriozalne.

Nie mam potrzeby
uwiarygadniania swoich wypowiedzi tytułem psychologa (który zresztą coraz mniej znaczy i można go zdobyć w 3 lata zaocznie).
Ponadto na końcu swojej wypowiedzi wyraźnie zaznaczyłem, że religia może działać prorozwojowo, zatem nie jest tak, że jest zła w sama w sobie i tylko związana jest z negatywnymi oddziaływaniami. Wielu osobom religia pozwala lepiej żyć, daje otuchę w chwilach trudnych (np. ciężkiej chorobie) i pozwala lepiej funkcjonować (badań też jest sporo).

Szanowny Panie religia jest czynnikiem prozdrowotnym - i jest sporo badań na ten temat.

Uważam, że wyrwanie jednego zdania z kontekstu całej mojej wypowiedzi i stawianie na podstawie tego zarzutu, że używam zawodu w "niezbyt etyczny sposób" jest nadużyciem.

zdania nie sa wyrwane z kontekstu Pana wypowiedzi - sa w calości zacytowane.
Sporo czasu i energii poświęciłem i poświęcam na walkę ze stereotypami, w tym stereotypami dot. osób chorujących psychicznie, jak również zawsze staram się dbać o prestiż zawodu psychologa,

Tym razem uwazam ze niestety Panu nie wyszlo.

tym bardziej jest mi przykro czytać, że moja
wypowiedź mogła zostać odebrana w taki sposób, w jaki Pani to opisała.

PS. i zeby było jasne nie jestem "moherem" "kaczystka" ani nawet "kulwą" (absolwentka KUL-u) - a żyje z niechrzczonym socjologiem religii (adiunktem na uczelni) absolwentem w głebokiej komunie KUL-u i od lat zajmuje sie takze stygmatyzacja osób chorujacych psychicznie. Pamietam takze Pania prof. Grzymalę-Moszczyńska - świetny psycholog religii - nie przypominam sobie aby nauczala o psychologii religii w takim nazwijmy to "wojującym antyklerykalnym" klimacie
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Daniel Dzida:
Włodzimierz Buliński:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?

to jest przedszkole a nie studia, bez przesady!
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzować jedynie katolicyzm?

wynika to z naszej historii i dziedzictwa narodowego

Historii i dziedzictwa narodowego powinno się uczyć w ramach historii, a nie religii.

Zgadzam się. Użyłem tych terminów, jedynie do uzasadnienia, dlaczego akurat katolicyzm.

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Daniel Dzida:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzowac jedynie katolicyzm?

Wg mnie nie powinno być w szkole religii/katechezy, bo to nie jest wiedza.

Natomiast jestem jak najbardziej za przedmiotem religioznawstwo (oczywiście na adekwatnie dostosowanym poziomie) w szkole, w ramach, którego dzieci uczyłyby się o różnych religiach świata. Poszerzałoby to światopogląd (istnieje więcej religii niż tylko "jedna słuszna"/"katolicka"), rozwiewałoby wiele mitów dot. innych religii i przedstawicieli innych religii.

Jestem tego samego zdania.

Dzieci powinny sie zapoznac ze wszystkimi religiami, aby potem wybrac sobie, ktora im sie najbardziej podoba, na przyklad buddyzm. :)

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Włodzimierz Buliński:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?

to jest przedszkole a nie studia, bez przesady!

a wiec w przedszkolu tylko jedna religia -- katolicyzm. Ale dlaczego katolicyzm?

Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzować jedynie katolicyzm?

wynika to z naszej historii i dziedzictwa narodowego

Wynika to z naszej historii i dziedzictwa narodowego, zeby wszystkie dzieci bez wyjatku i czesto wbrew woli ich rodzicow, indoktrynowac katolicyzmem od urodzenia.

Skoro to rzekomo wynika z naszej historii i dziedzictwa narodowego, to dlaczego bycie katolikiem nie jest obowiazkowe w Polsce? Albo dlaczego wszyscy w Polsce nie sa katolikami?

Czy zydowskie dzieci z judaistycznych rodzin w polskim przedszkolu nalezy indoktrynowac katolicyzmem od urodzenia?

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Justyna S.:

Dziękuję za troskę o prestiż zawodu psychologa.

Ze zdania "Wiele jest badań, które pokazują związki patologii - zaburzeń psychicznych z religijnością.", wcale nie wynika, że jest to zależność przyczyno-skutkowa

No własnie drogi Panie. To nie wynika z tego zadania dla mnie czy dla Pana ale prosze zrobić eksperyment i takie zdanie dać do przeczytania np. studentom jakiegokolwiek kierunku (nie psychologii i nie medycyny) z zapytaniem czy w zwiazku z tym religijność moze skutkować zaburzeniami w sferze psychicznej i zobaczyc jakie będa wyniki. Należy ważyć słowa i liczyć się z tym jak ktos moze je odbierac z osób nie bedących fachowcami - dokładnie tak jak nawoływał do tego srodowiska psychiatryczno-psychologiczne Prof. Kokoszka w swoim otwartym liscie do redakcji Gazety Wyborczej poniewaz ręce opadaja jak psychiatrzy i psychologowie w ostatnim czasie bełkocza w mediach zapominajac o etyce zawodowej w pogoni za autoreklama.

O pojęciu korelacji uczą się nie tylko studenci psychologii i medycyny. Metodologia i statystyka jest obowiązkowa w ramach większości kierunków studiów, czy to przyrodniczych czy nauk społecznych, które z tej metodologii przecież korzystają. Dlatego mam wiarę w to, że studenci by ze zrozumieniem tego zdania sobie poradzili.
Zrozumienie tego zdania przez osoby bez wyższego wykształcenia mogłoby być inne. Natomiast ja wypowiadałem się w określonej grupie na określonym portalu - nie jest tajemnicą, że portal ten skupia w dużej mierze osoby z wykształceniem wyższym czy studentów. Nie wypowiadałem się dla ogólnopolskiej gazety, która dociera do znacznie bardziej zróżnicowanej grupy, zatem wiele przemawia za tym, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że zdanie jakie napisałem, zostało odczytane zgodnie z tym, co miałem ma myśli.

Natomiast w pełni zgadzam się z zarzutem wobec wielu psychologów, którzy w mediach - w gazetach i telewizji opowiadają różne brednie. I to nawet nie chodzi o dobór czy ważenie słów, tylko niestety o brak wiedzy. Wg mnie wynika to z tego, że jest tylko kilku dyżurnych psychologów, którzy się udzielają na każdy temat, a jak wiadomo, nie da się być na bieżąco na każdy temat i znać się na wszystkim, a wiedza psychologiczna jest coraz bardziej rozległa a badań jest mnóstwo.
Niestety winę ponoszą też inni psycholodzy, którzy z różnych powodów nie chcą się wypowiadać w mediach (z obawy np. przed zmanipulowaniem wypowiedzi), choć mają coś mądrego do powiedzenia. W efekcie dziennikarze idą do tych, co mówić się nie boją czy po prostu chcą mówić.

Poza tym z racji tego jak skonstruowany jest ten portal, nawet gdybym w poście nie napisał kim jestem z zawodu, to każdy może to sprawdzić jednym kliknięciem. Nie czuję potrzeby ani uzasadnienia, aby ukrywać swoje wykształcenie/czy wykonywany zawód. Zwłaszcza że uważam, że wypowiadam się tutaj przede wszystkim jako osoba prywatna, a nie jako psycholog.
i w żaden sposób
moja wypowiedź nie sugerowała, że religia skutkuje patologią,

ciesze sie ze jasno Pan to teraz deklaruje - tak aby kazdy czytelnik Pana wypowiedzi to jednoznacznie wywnioskował.

Ja to już deklarowałem wcześniej, w innej wypowiedzi, gdzie poruszyłem te sam wątek.
a jedynie że może być czynnikiem ryzyka.

ryzyka czego? bo nie rozumiem a chciałabym wiedziec co ma Pan na mysli.

Dotyczy to sytuacji, gdzie religia niestety nie działała prorozwojowo, a staje się problemem, np. ktoś może nie akceptować swoich potrzeb seksualnych i z nimi walczyć, bo wmówiono mu, że to grzech.
Zdanie to - w takim
brzmieniu - jest jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione, na co można przytoczyć wiele publikacji.

Istnienie publikacji na taki temat a nawet ich duza ilość - co tez nie jest prawda - nie oznacza ze jest to twardy dowód w zwiazku z tym ze wiele badań jest miernie konstruowanych metodologicznie.

W psychologii trudno mówić o twardych dowodach z samej racji materii jaka jest badana. Dotyczy to większości badań psychologicznych, gdzie uzyskuje się różne wyniki. A im bardziej materia nieodkreślona, tym trudniej. Zoperacjonalizować religijność/duchowość łatwo nie jest, takie badania są trudne, ale ten trud się podejmuje.
Możemy oczywiście kłócić się co znaczy "duża ilość", ale chyba nie o to chodzi. W polskiej literaturze być może aż tak dużo badań nie ma (zwłaszcza z zakresu psychologii religii, więcej chyba jest z zakresu socjologii religii), ale w literaturze zagranicznej publikacji wg mnie jest sporo.
Nie zgodzę się z zarzutem powoływania się na zawód psychologa tylko i wyłącznie w celu uwiarygodnienia mojej wypowiedzi.

nigdzie nie pisze ze czyni to Pan "tylko i wyłacznie w takim celu".

Tak zrozumiałem - że odnoszę się do zawodu, by uwiarygodnić swoje poglądy.
Do
zawodu psychologa odniosłem się w odpowiedzi na pytanie dlaczego mnie to zajmuje, więc odpowiedziałem.

twierdzenie ze kosciół "wyrządza krzywdę" i doprowadza do samobójstwa" jest w moim odczuciu daleko idąca obrzydliwą generalizacja. I mieszanie tej Pana prywatnej opinii z wiedzą i etyką psychologa - kuriozalne.

Po pierwsze to jest moja opinia, do której mam prawo, a która zbudowana jest moje doświadczenia - to z czym się osobiście zetknąłem.
Po drugie, takie przypadki się zdarzają, czemu nie można zaprzeczyć. Niektórym ludziom kościół, jak i konkretni przedstawiciele kościoła krzywdę wyrządził (jak chociażby ofiary molestowania księży), jak i ma swój współudział w tym, że niestety ktoś targa się na swoje życie.

To jest ciemna strona kościoła, o której się wiele lat milczało i której wg mnie należy głośno mówić.
Nie mam potrzeby
uwiarygadniania swoich wypowiedzi tytułem psychologa (który zresztą coraz mniej znaczy i można go zdobyć w 3 lata zaocznie).
Ponadto na końcu swojej wypowiedzi wyraźnie zaznaczyłem, że religia może działać prorozwojowo, zatem nie jest tak, że jest zła w sama w sobie i tylko związana jest z negatywnymi oddziaływaniami. Wielu osobom religia pozwala lepiej żyć, daje otuchę w chwilach trudnych (np. ciężkiej chorobie) i pozwala lepiej funkcjonować (badań też jest sporo).

Szanowny Panie religia jest czynnikiem prozdrowotnym - i jest sporo badań na ten temat.

Oczywiście, że jest, ja o tym pisałem tutaj już kiedyś i nie miałem potrzeby, żeby o tym pisać ponownie.
Nie podważałem nigdzie tego, że religia może działać pozytywnie, ale uważam że należy również mówić o tym, że nie zawsze tak jest i dla niektórych osób religia może stanowić problem i między innymi przez religię mają różnego rodzaju trudności.
Uważam, że wyrwanie jednego zdania z kontekstu całej mojej wypowiedzi i stawianie na podstawie tego zarzutu, że używam zawodu w "niezbyt etyczny sposób" jest nadużyciem.

zdania nie sa wyrwane z kontekstu Pana wypowiedzi - sa w calości zacytowane.

Pierwsza Pani wypowiedź odnosiła się tylko i wyłącznie do jednego zdania - zarzucała mi Pani, że owo zdanie wyraża niesłuszny pogląd, iż religia powoduje zaburzenia psychiczne. Do tego już wcześniej się odniosłem.
Sporo czasu i energii poświęciłem i poświęcam na walkę ze stereotypami, w tym stereotypami dot. osób chorujących psychicznie, jak również zawsze staram się dbać o prestiż zawodu psychologa,

Tym razem uwazam ze niestety Panu nie wyszlo.

Nie wiem czy nie wyszło, bo nie wiem ile osób odebrało - podobnie jak Pani - moją wypowiedź. Tak, jak pisałem wcześniej miałem nadzieję, że w tym określonym miejscu moja wypowiedź (w takim kształcie) zostanie zrozumiana, zgodnie z tym, co chciałem wyrazić. Natomiast Pani głos wskazuje i uczuła, aby na przyszłość doprecyzowywać bardzo jasno pewne kwestie. To na pewno nie zaszkodzi, a pozwoli uniknąć niepotrzebnych niedomówień czy nieporozumień.
tym bardziej jest mi przykro czytać, że moja
wypowiedź mogła zostać odebrana w taki sposób, w jaki Pani to opisała.

PS. i zeby było jasne nie jestem "moherem" "kaczystka" ani nawet "kulwą" (absolwentka KUL-u) - a żyje z niechrzczonym socjologiem religii (adiunktem na uczelni) absolwentem w głebokiej komunie KUL-u i od lat zajmuje sie takze stygmatyzacja osób chorujacych psychicznie. Pamietam takze Pania prof. Grzymalę-Moszczyńska - świetny psycholog religii - nie przypominam sobie aby nauczala o psychologii religii w takim nazwijmy to "wojującym antyklerykalnym" klimacie

A czy ja sugerowałem coś takiego? Nie atakowałem Pani osoby, ani nie kwalifikowałem do żadnych wymienionych grup. Nie traktuję osób o innych poglądów niż moje od razu jako wrogów i osoby, które należy dyskredytować.

Cieszę się, że przywołuje Pani panią prof. Halinę Grzymałę-Moszczyńską, od której pożyczałem książki dot. psychologii religii, aby móc zapoznać się z badami w tej dziedzinie i której publikacje szczerze polecam.

I chciałbym podkreślić, że jest to forum, gdzie wypowiada się opinie, a nie prowadzi wykłady akademickie. Ja tutaj nikogo nie nauczam o psychologii religii, nie mam takich ambicji, ani też nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Wiedza jest dostępna i każdy może poszukać i zapoznać z badaniami z tego zakresu.
Ja kiedyś już ten wątek poruszałem na tym forum, zatem nie powtarzałem po raz kolejny, tylko wspomniałem o tych badaniach, o jakich czytałem. Gdybym miał przedstawiać wyczerpujące informacje o pozytywnych i negatywnych efektach religii, to musiałbym napisać obszerny artykuł lub książkę. Wypowiedzi na forum nie temu służą i z założenia (jak na każdym forum) wypowiedzi na nim przede wszystkim odzwierciedlają opinię autora.

Ponadto swojej wypowiedzi nie umieściłbym w nurcie "wojującego antyklerykalizmu". Mam negatywne nastawienie do kościoła (czego nigdy na tym forum nie ukrywałem i stałym dyskutantom moja postawa jest znana), ale nie do samej religii/duchowości. Wierzę też, że krytyka kościoła jest czymś, co mu może wyjść na dobre (o czym też wspominał ks. Boniecki), dzięki czemu może się zmieniać na lepsze (a nie zostać zlikwidowanym).

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Piotr Szczotka:
Daniel Dzida:

Rzesza psychologów i psychoterapeutów ma co robić, bo
myślę że z wielu powodów ma co robić:(

Zdecydowanie tak, choć mam nadzieję, że to się będzie zmieniać.

Z badań, które były prowadzone niestety wychodzi, że w Polsce dominuje rytualna religijność, polegająca głównie na mało refleksyjnym przestrzeganiu różnych zachowań, chodzenie do kościoła, obchodzenie świąt itp.
Bardzo możliwe, ale na jakiej podstawie są robione te badania. Mnie akurat interesuje yu kwestia nie tyle religii, co duchowości.

Najczęściej na podstawie badania ludzi poprzez ankiety lub wywiady, co oczywiście też daje ograniczony obraz. Nie ma metod idealnych, każda ma swoje zalety i wady.
Zresztą jak zacznie się pytać ludzi o różne kwestie dot. nauk kościoła to wychodzi, że orientują się dość blado, co więcej zazwyczaj nie wiedzą skąd biorą się niektóre
w tym rzecz.
zalecenia. Wielu osobom jak coś nie pasuje, to po prostu to odrzuca, jak np. nastawienie kościoła do antykoncepcji, wielu katolików ją stosuje i nie widzi problemu. A wg mnie albo bierze się cały pakiet albo wybiera się inne wyznanie/inną wiarę, a
no i tu jest problem, bo jak "bierze się cały pakiet" tworzyć się będzie monolit.
W naukach Jezusa nie ma podziałów na katolik, ewangelik, prawosławie, itd.
Tego akurat nie rozumiem, w sensie duchowym.

Tu chodziło mi tylko o pewną konsekwencję, skoro - wybieram określone zgromadzenie/kościół, to przestrzegam jego zasad, wydaje się to logiczne. Jeśli nie pasuje mi ta wiara, szukam innej i realizuje swój rozwój duchowy w innej religii. Jeśli żadna religia mi nie pasuje (jako pakiet), to nie wybieram konkretnego wyznania, tylko szukam własnej drogi. Tylko tyle.
Tak zapewne wyglądałoby, gdyby ludzie świadomie swoją wiarę wybierali. Natomiast jeśli jest im narzucana, przez rodziców/tradycję, to niekoniecznie taka osoba się w tym odnajduje. Może to powodować bezrefleksyjność, chodzi się do kościoła, bo się chodzi, zawsze się w domu chodziło. Chodzi się na religie, przyjmuje się sakramenty itp.
Wydaje mi się, że kościół i katolicy naprawdę by zyskali na tym, gdyby dzieci podejmowały świadomie w dorosłości wybór czy chcą przystąpić do wspólnoty. Masowe, zwyczajowe chrzczenie i wcielanie dzieci do kościoła wg mnie nie jest zbyt dobre, zwłaszcza że znam wiele przypadków, gdzie rodzice kompletnie nie podzielają nauk kościoła i ich nie przestrzegają, ale dzieci do kolejnych sakramentów posyłają i jak to ma się do przyrzeczenia składanego podczas chrztu, że będą wychowywać dziecko w wierze katolickiej? Skoro sami swoim dzieciom przykładu nie dają.
Wiele jest badań, które pokazują związki patologii - zaburzeń psychicznych z religijnością.
No tak np. biedny Sigmund F.

Freud był szczególnym przypadkiem ;) Niestety wiele jego poglądów zostało wypaczonych przez jego następców, często przypisuje mu się wiele rzeczy, których wcale nie głosił.
Choć ja osobiście nie lubię i nie jestem zwolennikiem psychoanalizy.

Ja nie twierdziłem, że nauka jest pewnikiem, nauka ciągle się rozwija właśnie dzięki temu, że jest weryfikowana, zatem teorie, które się nie sprawdzają są odrzucane i powstają nowe. Nauka również się myliła i myli, ale potrafi się do błędy przyznać prędzej czy później.
"Problem" religii polega na tym, że opiera się na dogmatach, w
może nie wszystkie, tylko te, z którymi obcujemy na co dzień lub kiedy czegoś nie doczytujemy?
Nauka w wielu kwestiach wypiera religię właśnie dlatego, że jest bardziej pewna/przewidywalna/wiarygodna. Co wcale nie musi świadczyć o tym, że nauka religię zastąpi czy wykluczy.
Ale może być tak, iż z drugiej strony będzie się religię posądzać o dobry, przepraszam za wyrażenie PR. Jeśli nagle ktoś zmieni radykalnie poglądy?

Ludzie raczej rzadko radykalnie zmieniają poglądy. Oczywiście zdarzają się wyjątki pod wpływem różnych wydarzeń, ale trwała zmiana poglądów i przekonań raczej nie jest zbyt częsta.
Nauka bada zjawisko religijności i pracę na ten temat są bardzo ciekawe, zresztą już kiedyś polecałem tu publikacje z zakresu psychologii religii.
a jest religia psychologi? Jak myślisz? Tak z ciekawości pytam. Np młodych neofitów na studiach, wszystkie chwyty dozwolone bo prowadzimy wszak badania. Chcesz o tym porozmawiać?

Ja mogę mówić o specjalność w ramach psychologii, na specjalnościach religii się nie znam.
Natomiast są księża czy ojcowie, którzy psychologię studiują, są też psychoterapeutami. Psychologię aktualnie wykorzystuje się do różnych celów, nie zawsze niestety etycznie np. w biznesie czy marketingu. Osobiście uważam, że wykorzystanie wiedzy psychologicznej do manipulacji, do tego, jak lepiej sprzedać dany produkt/usługę jest działaniem na rzecz korporacji/zysku firmy, a nie na rzecz dobra jednostki/ludzi.
Natomiast dostęp do wiedzy jest otwarty, psychologia nie jest wiedzą tajemną - każdy jeśli chce może ją studiować czy zdobywać samodzielnie z książek.
Kościołowi to daje podtrzymywanie monopolu na prawdę i
wielu sferom jest potrzebny monopol na prawdę, NA PRAWDĘ :)

A każdy monopol jest zły ;)
Biblię można czytać jako dzieło literackie i może ona być dla wiele osób pomocna. Pytanie co się rozumie i co się z niej wynosi.
Otóż to, podobnie inne dokumenty z tamtego okresu.
Ale dla mnie jest ciekawy indywidualny odbiór, raczej duchowość niż religia.
O kościele jako o hierarchii nie chce mi się rozmawiać, nawet rozmyślać.

O kościele jako instytucji rozmawia się łatwiej, krytykować też nie jest trudno, bo tu sam kościół dostarcza nieustannie faktów ;)

Duchowość jest dużo trudniejszym tematem. Mam wrażenie, że niestety aktualnie jest tak, że tworzy się w Polsce sztuczny podział, że albo jest się katolikiem-wierzącym albo ateistą-antyklerykałem, jakby nie było pośrednich ogniw. Osobom, które chcą się rozwijać duchowo-ważna jest dla nich duchowość, ale nie odnajdują się w kościele katolickim, często trudno jest znaleźć samodzielnie drogę. Potrzeba dużo determinacji ;)
Pozdrawiam
także pozdrawiam.

Pozdrawiam jeszcze raz ;)

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Bartek W.:
Daniel Dzida:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzowac jedynie katolicyzm?

Wg mnie nie powinno być w szkole religii/katechezy, bo to nie jest wiedza.

Natomiast jestem jak najbardziej za przedmiotem religioznawstwo (oczywiście na adekwatnie dostosowanym poziomie) w szkole, w ramach, którego dzieci uczyłyby się o różnych religiach świata. Poszerzałoby to światopogląd (istnieje więcej religii niż tylko "jedna słuszna"/"katolicka"), rozwiewałoby wiele mitów dot. innych religii i przedstawicieli innych religii.

Jestem tego samego zdania.

Dzieci powinny sie zapoznac ze wszystkimi religiami, aby potem wybrac sobie, ktora im sie najbardziej podoba, na przyklad buddyzm. :)

I niestety obawiam się, że niektórzy właśnie tego wyboru nie chcą dać... być może z obawy, że nie zostaną wybrani.
Ale czy lepiej jest mieć 97% katolików, mniej lub bardziej wierzących i praktykujących czy 30% katolików, którzy rzeczywiście świadomie wybrali swoją wiarę, wierzą i praktykują swoją wiarę?
Taki kościół - wydaje mi się - mógłby więcej osób przyciągnąć do siebie. A w obecnej formie jest tak, że sporo osób odpycha i coraz więcej osób od kościoła się odwraca i tym samym na tym często też kończy się ich życie duchowe. Część szuka innych dróg, w innych religiach.

konto usunięte

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Justyna S.:
a jedynie że może być czynnikiem ryzyka.

ryzyka czego? bo nie rozumiem a chciałabym wiedziec co ma Pan na mysli.

Griffith James L., Griffith Melissa Elliott (2008)

"ODKRYWANIE DUCHOWOŚCI W PSYCHOTERAPII"

Religia i duchowość: ułatwienia czy przeszkody? (str. 48 i 49)

"W pewnych skrajnych okolicznościach praktyki religijne mogą wyraźnie działać na niekorzyść życia duchowego. Gdy religijne narracje, wspólnoty i praktyki naruszają poczucie więzi, zdolność do wchodzenia w relacje; utrudniają, zamiast wspierać duchowy rozwój jednostki, mogą wówczas pojawiać się problemy na poziomie klinicznym. Istnieje całe spektrum niekorzystnych oddziaływań, które zachodzą pod płaszczykiem religii. Począwszy od posługiwania się religijnymi argumentami dla popierania rasizmu, poprzez uzasadnianie wersami z Biblii bądź Koranu stosowania przemocy wobec kobiet i dzieci czy usprawiedliwianie przez Pol Pota morderstwa jego rzekomym współczuciem i chęcią pomocy ofiarom w szybszym przejściu przez koło reinkarnacji do lepszego życia."

"Duchowość pozbawiona zaplecza tradycji religijnej również może mieć szkodliwe skutki (...), duchowość może stać się przedsięwzięciem narcystycznym, skoncentrowanym wyłącznie na osobistym rozwoju. Smith zauważa, że ci, którzy praktykują w sposób eklektyczny nowe formy duchowości, często bardzo dowolnie podejmują i bezładnie wybierają z rozmaitych źródeł pewne przekonania i praktyki: czy to z buddyzmu, chrześcijaństwa, judaizmu, hinduizmu, islamu, czy z innych tradycji. Obawia się on jednak tego, że unikanie zaangażowania w jedną tradycję oznacza, że jednostka po prostu wybiera to, co jest dla niej łatwe i pomija to, co niewygodne, a ten proces uważa za szkodliwy dla osiągania dojrzałości duchowej."

Więcej jest rozdziale 9-tym "Destrukcyjny aspekt duchowości". Daniel Dzida edytował(a) ten post dnia 20.09.12 o godzinie 23:37
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Z wypowiedzi przeciwników wiary katolickiej wynika, że najlepiej, żeby dziecko w przedszkolu nauczyło się skręcać jointa, żeby dać mu jakieś słabsze i w mniejszej ilości zioło, żeby zabawa w "lekarza" była obowiązkowa, a przedszkolanka raz w tygodniu robiła striptis, koniecznie filmy porno z udziałem nieletnich, a najlepiej niemowlaków.

Tak, dziecko byłoby otwarte na na patologie wszelkiej maści i na pewno nie miałoby żadnych zaburzeń psychicznych.

Tylko jest problem, bo religia katolicka jest w opozycji do wszystkich tych waszych pomysłów na "lepszy świat".
Piotr K.

Piotr K. "Żyj i daj żyć
innym"

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Mariusz Czerwiński:
Z wypowiedzi przeciwników wiary katolickiej wynika, że najlepiej, żeby dziecko w przedszkolu nauczyło się skręcać jointa, żeby dać mu jakieś słabsze i w mniejszej ilości zioło, żeby zabawa w "lekarza" była obowiązkowa, a przedszkolanka raz w tygodniu robiła striptis, koniecznie filmy porno z udziałem nieletnich, a najlepiej niemowlaków.

Tak, dziecko byłoby otwarte na na patologie wszelkiej maści i na pewno nie miałoby żadnych zaburzeń psychicznych.

Tylko jest problem, bo religia katolicka jest w opozycji do wszystkich tych waszych pomysłów na "lepszy świat".

Co Pan zazyl ze takie wnioski wyciagnal?;-P
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Bartek W.:
Daniel Dzida:
Bartek W.:
A czy nie moznaby w przedszkolu wprowadzic zajec rowniez z innych religii, np. z buddyzmu?
Dlaczego w przedszkolu mamy faworyzowac jedynie katolicyzm?

Wg mnie nie powinno być w szkole religii/katechezy, bo to nie jest wiedza.

Natomiast jestem jak najbardziej za przedmiotem religioznawstwo (oczywiście na adekwatnie dostosowanym poziomie) w szkole, w ramach, którego dzieci uczyłyby się o różnych religiach świata. Poszerzałoby to światopogląd (istnieje więcej religii niż tylko "jedna słuszna"/"katolicka"), rozwiewałoby wiele mitów dot. innych religii i przedstawicieli innych religii.

Jestem tego samego zdania.

Dzieci powinny sie zapoznac ze wszystkimi religiami, aby potem wybrac sobie, ktora im sie najbardziej podoba, na przyklad buddyzm. :)
Dobrze to wpierw porozmawiajmy z rodzicami co wiedzą na temat duchowości, innych religii i czym dla nich samych jest wiara, itd. Jeśli o jednym wyznaniu trudno im rozmawiać, co dopiero o drugim, trzecim, itd. Moim zdaniem, pisałem niejednokrotnie, jest potrzebne coś na wzór religioznawstwa może też światopoglądów, etyki, ale nie na poziomie przedszkola. Nie przesadzajmy.

Uważam że eksperymentów na dzieciach w tym kraju już wystarczy. Przypisywanie rajskich cech innym krajom też jest krótkowzroczne. Wystarczy zapytać w wieku przedszkolnym kogoś za granicą czy ty urodziłeś się w takim czy innym kraju, cy też jesteś z rodziny o takim czy innym wyznaniu aby w ramach - dziwnie rozumianej poprawności politycznej - Ty i twoje dziecko miało problemy.

Religia powinna być jako zajęcia dodatkowe, widzę iż są za tym także katolicy. Sporo znajomych mówi jednak o jeszcze innym problemie. O braku wglądu w te zajęcia. Nie jest w stanie sensownie z tymi dziećmi porozmawiać o tym co tam się przerabia. To nie zarzut, ale wystarczy zapytać o 1-2 cytaty z pism, aby zapanowała błoga cisza tak w przedszkolu jak i w licealnej klasie. Coś tu jest nie tak.
Jeśli kraj deklaruje się jako religijny, to dlaczego nie ma być religii w szkole, przedszkolu. Ale z taktem, jako zajęcia opłacane przez samych zainteresowanych.
"Co bogu to bogu, co cezarowi to cezarowi".

(D W) Wyrastając w katolickiej rodzinie, też pamiętam zajęcia z religii, poza szkołą oczywiście. Z rana o 7 00, czy tam po południu. Ale katecheci z którymi miałem kontakt na lekcjach, byli pełni zaangażowanie, do tego co robią, potrafili ukazać także bardzo dygresyjne fragmenty z pism, wejść w tematy niewygodne dla historii kościoła itd. Tak, tak, dlatego po tylu latach to pamiętam. Ulubiony fragment zaprzyjaźnionego duchownego: "kto ma uszy niech słucha". Zresztą organizowali życie sportowe i socjalne, sporo z nich miało inne zawody wcześniejsze. Budowali ośrodki specjalne dla niepełnosprawnych, namiastki klubów sportowo-turystycznych, góry, itd. Czasem w dyskusjach szły iskry, a i owszem. Na religię uczęszczały także osoby niewierzące. Powaga. Dlaczego? Bo interesowała ich religia sama w sobie i zaangażowanie tych ludzi. Pewni i za to tych bardziej zaangażowanych "w nagrodę" dosyć szybko przenosili do innych parafii.:( A to już jakże inny trudny temat. Kompletnie inne czasy.

Mniejsza z tym jakie jest dziś moje zdanie, na temat tego co się dzieje w kościele hierarchicznym nie chce mi się wypowiadać. Wolę porozmawiać z samymi zainteresowanymi wierzącymi, o bezpośrednich relacjach a nie "co tom panie dziejku na temat KK w mediach". Uważam jedynie, iż w interesie właśnie katolików jest to, aby zainteresować się - jeśli już godzą się na szkolną katechezę - co się na tych lekcjach dzieje. Od youtuba, po kabaret polskich scena, lekcje religii stają się pośmiewiskiem. Szkoda, szkoda. Może problem tkwi właśnie w zaangażowaniu i braku dyskusji nie w Internecie ale pomiędzy rodzicami a pociechami.

Do tego dochodzi jeszcze bardzo silna presja ze strony grupy, walko o akceptację w stadzie, zwłaszcza gdy stają się młodzieżą i idą w eksperyment nazywany w edukacji "gimnazjum"!!!
Tu mimo najsilniejszych wartości otrzymanych w rodzinie, nie mam na myśli tylko tych związanych z religią, duchowością, wystarczy jeden tekst tych "silniejszych w stadzie", aby wszystko zniszczyć. Pytanie jakie potem pozostaną autorytety, wartości?Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 21.09.12 o godzinie 10:16
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Mariusz Czerwiński:
Z wypowiedzi przeciwników wiary katolickiej wynika, że najlepiej, żeby dziecko w przedszkolu nauczyło się skręcać jointa, żeby dać mu jakieś słabsze i w mniejszej ilości zioło, żeby zabawa w "lekarza" była obowiązkowa, a przedszkolanka raz w tygodniu robiła striptis, koniecznie filmy porno z udziałem nieletnich, a najlepiej niemowlaków.

Tak, dziecko byłoby otwarte na na patologie wszelkiej maści i na pewno nie miałoby żadnych zaburzeń psychicznych.

Tylko jest problem, bo religia katolicka jest w opozycji do wszystkich tych waszych pomysłów na "lepszy świat".

Nie no, dlaczego zaraz taka przesada :o) Ja wychowywałam się w czasach, kiedy w szkole była indoktrynacja polityczna (na szczęście słabnąca) a religia była w kościele. Nie przeszkodziło mi to (i moim rówieśnikom) w pielęgnowaniu wartości katolickich wtedy i w dorosłym życiu.
I z różnymi sprawami się człowiek wtedy stykał; ośmieszano religię, gloryfikowano Lenina i Kraj Rad. W szkołach stały popiersia Lenina i Marksa. Przetrwaliśmy :o)
Co nas nie zabije to nas wzmocni.
Jednak religia w salkach kościelnych miała wtedy swój niepowtarzalny, duchowy wymiar.
Wciśnięta między biologię a WF, ten wymiar straciła, stała się przedmiotem do zaliczenia jak inne.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Bartek W.:

Jestem tego samego zdania.

Dzieci powinny sie zapoznac ze wszystkimi religiami, aby potem wybrac sobie, ktora im sie najbardziej podoba, na przyklad buddyzm. :)

Może niekoniecznie wybrać potem. Jeśli rodzice chcą wychowywać dziecko w jakiejś wierze - mają do tego prawo. A dzieci w wieku dorosłym mają potem prawo wyznanie zmienić.

Mimo że jestem katoliczką, zgadzam się z opinią, ze lepiej jest organizować zajęcia z religii poza szkołą - wtedy każde wyznanie ma równe szanse. Zresztą już przed chwilą napisałam:
"Jednak religia w salkach kościelnych miała wtedy swój niepowtarzalny, duchowy wymiar.
Wciśnięta między biologię a WF, ten wymiar straciła, stała się przedmiotem do zaliczenia jak inne."

Takie jest moje zdanie. Natomiast powinien być w szkole przedmiot taki jak religioznawstwo, może połączony z etyką, aby pokazać dzieciom jak barwny jest świat i ze należy być otwartym na inne wiary.

Gdy rozmawiałam z muzułmanami, wyszło na to że Bóg jest jeden, tylko że poznajemy go na różne sposoby :o) Świetnie nam się rozmawiało.
Wolę szukać rzeczy łączące ludzi niż dzielące.
Bardzo też lubię rozmowy z buddystami i mam wśród nich znajomych. Lubię te rozmowy dopóki buddysta nie zaczyna nachalnie mnie nawracać, że mój Bóg nie istnieje :o)

Może powiedzieć że on osobiście nie wierzy w istnienie boga i ma do tego prawo.
Ale mówienie że Bóg nie istnieje - to jest stwierdzenie pewnik, stawiające w kiepskim świetle dalszy dialog.

Religie mają na celu rozwijanie naszej osobowości i duchowości, a nie skłócenie nas i pokazywanie kto jest lepszy a kto gorszy.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Małgorzata G.:

Nie no, dlaczego zaraz taka przesada :o) Ja wychowywałam się w czasach, kiedy w szkole była indoktrynacja polityczna (na szczęście słabnąca) a religia była w kościele. Nie przeszkodziło mi to (i moim rówieśnikom) w pielęgnowaniu
np. zainteresowań muzycznych :) Mieliśmy kapelę, świetną zresztą. Dyrektor tzw. partyjny pożyczał nam jedyne klawisze ze szkoły na próby w kościele, mawiał, że ważne aby młodzież się udzielała. W kościele natomiast (salki) były odpowiednie wzmacniacze. Dawaliśmy czasem czadu, z gitar oczywiście.
wartości katolickich wtedy i w dorosłym życiu.
U nas były raczej uniwersalne wartości, dotyczące wiary, duchowości. Może to się wyda dziwne, ale raczej nie było nacisku jedynie na wyznanie katolickie. Może dlatego że społeczność nie była monolitem wyznaniowym.
I z różnymi sprawami się człowiek wtedy stykał; ośmieszano religię, gloryfikowano Lenina i Kraj Rad. W szkołach stały popiersia Lenina i Marksa. Przetrwaliśmy :o)
bo najczęściej ci którzy ośmieszali, z innej strony dygali na msze wieczorne do innych miast, dla partyjnej niepoznaki. Pytanie tylko czy to była partyjna czy katolicka hipokryzja?
Co nas nie zabije to nas wzmocni.
Ale to inne czasy, inna bajka. Mnie zdystansowało do wszystkiego coś się zowie instytucja, hierarchia, a w zamian dało kopa do poszukiwań.
Jednak religia w salkach kościelnych miała wtedy swój niepowtarzalny, duchowy wymiar.
Podobnie jak program. Np wtedy przygotowanie do tzw. bierzmowania to były bardzo pouczające 2-3 spotkania i uroczysta kolacja w domu. Dziś wygląda to na proces duchowo-urzędniczy ciągnący się niemal rok. Gro młodzieży po takim spektaklu odpada!!! Przykład co się dzieje w niektórych liceach.
Wciśnięta między biologię a WF, ten wymiar straciła, stała się przedmiotem do zaliczenia jak inne.
Czasem wręcz młodzież spekuluje na ten temat, ad zaliczeń
:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Daniel Dzida:

Natomiast nie jest tak, że psycholodzy zupełnie stronią, istnieje zresztą w Polsce Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich
Inicjatywa powołania Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich została podjęta w grudniu 1993 r. przez psychologów wierzących, którzy chcą realizować swoje powołanie zawodowe w duchu Ewangelii. Jest również wyrazem zrozumienia potrzeb tych pacjentów, którzy pragną być uszanowani w swoim doświadczeniu religijnym.
W pracach tych od początku byli zaangażowani zarówno katolicy, jak i protestanci, dlatego przyjęliśmy nazwę "Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich". Działalność SPCh ma charakter ekumeniczny.

+
Dyskusyjne może być czy psycholog powinien jawnie deklarować swój światopogląd. Część osób widzi w tym konflikt
widzi co chce widzieć. A i odbiór jest różny. Psychoterapeutka w ramach dodatkowych elementów ruchu w terapii widząc, że osoba raczej aktywna nie jest -była taka somatyczna potrzeba do aktywności ruchowej - nieopatrznie poza spacerami zasugerowała jakąś może jogę, streaching. I... straciła nie tylko ją ale i koleżankę pacjentki. Dlaczego? Bo jak się dowiedziała później, jakże psychoterapeutka mogła zasugerować niechrześcijańskie metody. To tylko taka dygresja.

Dzieciaki w przedszkolu mają czasem elementy jogi w ćwiczeniach, a i uważać trzeba jak w ramach zabawy są elementy z choreoterapii i dzieci tańczą drzewa, dla sprężystości udają wiatr, bo można być posądzony o szamanizm. No dziwny ten kraj, dziwny:)
Prawdopodobnie ukrywanie swojego światopoglądu może być bardziej niebezpieczne, bo wtedy może on działać z ukrycia.
świetny temat, szkoda że nie da się go rozwinąć na tym wątku. Ale jest taki pogląd że osoby prowadzące jakąkolwiek terapię, pracujące socjalnie powinny być otwarte na różny światopogląd. Onkologia, niedziela rano, leżą różni ludzie. Wtem otwierają się drzwi i słyszymy, mechaniczne:
- Kto jeszcze z państwa nie był u komunii!
Niezłe wyczucie.

Jak leżałem jako pacjent na chirurgii, usłyszałem podobny tekst! Świetne wyczucie czasu.
Był tam także ateista który chciał porozmawiać, po prostu porozmawiać, uciec od bólu. Ale z 'urzędu" nie miał z kim. A psycholog? W tygodniu, fajna młoda pani zaraz po studiach, ale wątpię czy była by w stanie wesprzeć dobrym słowem tego 60-latka, styranego życiem.
Tu moje pytanie, czy dla takich osób "przewidziana jest jakaś pomoc z urzędu"?
które na forach osoby wykonujące wiele specyficznych zawodów by się nie odważyły.
Temat jest trudny, dla niektórych niewygodny, więc czasem najlepiej go nie podejmować czy ukrywać, ale to nie spowoduje, że on zniknie.
fakt

Polecam ciekawą i unikatową na Naszym rynku książkę "Odkrywanie duchowości w psychoterapii"
http://e.wydawnictwowam.pl/tyt,43502,Odkrywanie-duchow...
Polecam także książkę: Jezus największy terapeuta wszech czasów - Mark'a Bakera.
Z zaciekawieniem ukazuje na przykładzie swoich pacjentów i przykładów z przypowieści Jezusa z Nazaretu siłę terapeutyczną jego rozmów (przypowieści) przede wszystkim w kontekście relacji międzyludzkich, uniwersalnie pond wyznaniowo z dala od instytucjonalizowania.
Ciekawa lektura tak dla psychologów jak i psychiatrów z drugiej strony osób zainteresowanych terapeutycznym wymiarem przypowieści.
Fragment:
"Jezus naucza w sposob subiektywny, posługując się przypowieściami; współczesne psychoanalityczne teorie intersubiektywności wyjaśniają nam, dlaczego tak właśnie postępował. Jezus wierzył, że kontakt z Bogiem jest źródłem zbawienia; psychoanalityczne teorie relacji z obiektem tłumaczą, dlaczego ma to sens z punktu widzenia psychologii. Jezus utożsamiał się z Kimś istniejącym poza Nim; teorie psychologiczne w podobny sposób tłumaczą istnienie naszego „ja". Jezus pochwalał szczerość dziecięcych emocji."

Warto przeczytać. Chociażby aby zaznajomić się z takim czy innym podejściem. Książka poniekąd otwiera także oczy tym, którzy skupieni są na pojmowaniu religii w sposób "antyklerykalny":)

Przypowieści Jezusa z Nazaretu są na wskroś uniwersalne i silnie terapeutyczne.
A zważywszy na pochwałę szczerości dziecięcych emocji, związane jak najbardziej z przewodnim tematem wątku. Ukazuje min. czym się kończą eksperymentalne teorie w wychowywaniu dzieci.

Inspirującej lektury, miłego weekendu.
Pozdrawiam PiotrPiotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 21.09.12 o godzinie 11:37
J S.

J S. ...................

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Nim Panu odpowiem na Pana całego posta - proszę się podzielić jakimiś konkretami jesli chodzi o doświadczenie/zetkniecie się z sytuacją kiedy miało miejsce wg Pana "wyrzadzenie krzywdy" i "doprowadzenie do samobójstwa" kogoś przez kosciół.
PS. oczywiście mówie do Pana Daniela Dzidy - skasował mi sie przpadkowo fragment Pana postu...Justyna S. edytował(a) ten post dnia 21.09.12 o godzinie 12:03
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Katecheza w przedszkolu?

Małgorzata G.:

Jednak religia w salkach kościelnych miała wtedy swój niepowtarzalny, duchowy wymiar.
Wciśnięta między biologię a WF, ten wymiar straciła, stała się przedmiotem do zaliczenia jak inne.
Małgosiu, przy okazji polecam książkę: 7 km od Jerozolimy - Pino Farinotti. Postać występującego tam Jezusa daleko od przyjętej ikonografii, ale na wskroś uniwersalne dzieło w przesłaniu.
Ponadto kręcony jeszcze w spokojnej Syrii - kilka lat temu - film raczej w Polsce niedostępny. Pomijając motyw z nieszczęsnym gazowanym napojem:). Na razie w włoskiej wersji, a szkoda.

Gdzieś w ok 48 minucie, jest niezwykle symboliczna scena nad zaśmieconym Jordanem. Film godny obejrzenia, niezwykły klimat, plenery i muza też. Dla mnie muza nr 1.:)
Polecam.

Następna dyskusja:

Katecheza dla zarodków?




Wyślij zaproszenie do