Temat: Katecheza w przedszkolu?
Piotr Szczotka:
Daniel Dzida:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/znaleziono-rekopis-pot...
A gdzie tak było napisane dokładnie? Daniel takie fragmenty papirusów to żadna nowinka:) Nic w tym też z sensacji. Przykro mi jeśli się rozczarowałeś tanią sensacją:)
Co to ma niby zmienić? Bo jeśli nagle starożytne papirusy są tak istotne to powinniśmy je traktować poważnie w większości, nie tylko te wybrane. Czy tak?
Nie rozczarowałem się ;) Kościół wybiera co mu wygodnie, a z
co rozumiesz przez Kościół. Katolicy mówią: Wierzę w jeden, powszechny, apostolski kościół (...) z naciskiem na powszechny i apostolski. Nie mylmy tych pojęć z instytucją, hierarchią tylko:).
Kościół - instytucja, która w pierwszej kolejności dba o siebie i której celibat księży z powodów majątkowych jest ewidentnie na rękę.
zaakceptowanymi tekstami też robi co mu się żywnie podoba np. poprzez taką a nie inną interpretację.
Bardzo możliwe, podobnie jak Świat z masą tekstów antycznych filozofów których nikt nawet ze współczesnych historyków na oczy nie widział, a pisze na ich podstawie magisterki, doktoraty. Z wypisów z kolejnych wypisów :). Nauka jest progresywna, co do teologi myślę że się także zmienia. Ale z drugiej strony Danielu wciskanie każdemu wierzącemu że jest z Ciemnogrodu też nie jest fear. Nie wiem, mnie to nie dotyczy. Nie mój problem. Widzę jednak ciągle to samo, kształtowanie opinii, iż wierzący to jeden monolit.
Ja nikomu nic nie wciskałem ;) A wciskanie kitu to jak już leży niestety po stronie księży i katechetek... Jeśli na lekcjach religii przekazują nienawiść i stereotypy i nieprawdę sprzeczną ze współczesną wiedzą np. dot. seksualności człowieka, na naukach przedmałżeńskich opowiadają, że "dzieci z in vitro nie mają duszy" itp. to wybacz, ale trudno być obojętnym.
Rzesza psychologów i psychoterapeutów ma co robić, bo kościół w wielu osobach wytworzył poprzez lata indoktrynacji niepotrzebne poczucie winy, brak akceptacji samego siebie czy zaniżoną samoocenę, w wielu przypadkach to, co głosi kościół po prostu ma przełożenie na wiele tragedii ludzkich i trudno to ignorować.
Nauka na szczęście prędzej czy później rozwiewa wiele mitów
Sporo naukowców to osoby same badające teksty. Problem w tym, czy przeciętny zainteresowany tu np. katolik chce je czytać i rozumieć, czy idzie na gotowcach. "Kto ma uszy niech słucha". Zresztą w wielu miejscach sam Jezus zwraca uwagę na poszukiwanie samemu. Czyż nie tak?
Tu powinni się jednak wypowiadać katolicy co o tym sądzą.
Poszukiwanie samemu kościołowi jest nie na rękę, stąd wmawianie ludziom, że "poza kościołem nie ma zbawienia"...
Tak więc jak ktoś się decyduje np aby jego dziecko chodziło już w przedszkolu na katechezę, to niech potem konsekwentnie o tym co tam było rozmawia.
Pytanie na ile świadomie ludzie posyłają swoje dzieci na katechezę? Czy to jest rzeczywiście wychowywanie w wierze, którą samemu się wyznaje i praktykuje czy raczej realizacja przyzwyczajenia i obyczajów, bo "tak się robi", "bo dziecko będzie wytykane, jak nie będzie chodzić" itp.
Z badań, które były prowadzone niestety wychodzi, że w Polsce dominuje rytualna religijność, polegająca głównie na mało refleksyjnym przestrzeganiu różnych zachowań, chodzenie do kościoła, obchodzenie świąt itp.
Zresztą jak zacznie się pytać ludzi o różne kwestie dot. nauk kościoła to wychodzi, że orientują się dość blado, co więcej zazwyczaj nie wiedzą skąd biorą się niektóre zalecenia. Wielu osobom jak coś nie pasuje, to po prostu to odrzuca, jak np. nastawienie kościoła do antykoncepcji, wielu katolików ją stosuje i nie widzi problemu. A wg mnie albo bierze się cały pakiet albo wybiera się inne wyznanie/inną wiarę, a nie deklaruje się jako katolik i wybiera sobie co mu się podoba, a co nie. Przykro jest patrzeć na taką hipokryzję, a potem jeszcze dziwniejszej patrzeć jak takie osoby czują moralny obowiązek pouczania innych i ogłaszania, że ktoś żyje w grzechu.
Wiele jest badań, które pokazują związki patologii - zaburzeń psychicznych z religijnością.
czy wykrzywionych wyobrażeń, które są utrzymywane przez
nie tylko przez religię, ale przez ekonomistów, socjologów, naukowców. w XX w. przewidywalne wartości jak i tych których nie widać :) rozczarowały miliony!!! Co po nauce, ekonomi, kurcze pogody naukowcy na tydzień przewidzieć nie potrafią:), banki się walą. To co z tymi pewnikami?Jako naukowiec wiesz dobrze co wpływa np na opublikowanie danych badań, czy znajdą się w specjalistycznych periodykach czy nie? Wiesz jak to się odbywa Danielu czy nie?
Czy także będziemy ściemniać także w tak znamienitym temacie jak nauka? :):):)
Ja nie twierdziłem, że nauka jest pewnikiem, nauka ciągle się rozwija właśnie dzięki temu, że jest weryfikowana, zatem teorie, które się nie sprawdzają są odrzucane i powstają nowe. Nauka również się myliła i myli, ale potrafi się do błędy przyznać prędzej czy później.
"Problem" religii polega na tym, że opiera się na dogmatach, w które się po prostu wierzy - nie weryfikuje się ich. A jeśli dogmat jest błędy to i wszystko z niego wyprowadzane również, ale zmienić tego nie można, bo dogmaty są niezmienialne z założenia.
Nauka w wielu kwestiach wypiera religię właśnie dlatego, że jest bardziej pewna/przewidywalna/wiarygodna. Co wcale nie musi świadczyć o tym, że nauka religię zastąpi czy wykluczy.
Nauka bada zjawisko religijności i pracę na ten temat są bardzo ciekawe, zresztą już kiedyś polecałem tu publikacje z zakresu psychologii religii.
religię. Wtedy oczywiście kk serwuje kolejną interpretację,
możliwe.aby całość trzymała się kupy, choć - dla mnie - to już dawno się nie trzyma ;)
Zapewne jak naukowcy udowodnią, że Jezus miał żonę, to kościół - jak zwykle - najpierw będzie zaprzeczać/podważać, a jak to się już wyczerpie, to wtedy znowu wymyśli kolejną interpretację.
możliwe, pytanie co nam to daje?
:):):)
Kościołowi to daje podtrzymywanie monopolu na prawdę i twierdzenie, że kościół ma zawsze rację (np. dogmat o nieomylności papieża też nie wziął się znikąd, a papież jest człowiekiem i jak każdy człowiek może się mylić, niestety kościół uparcie tkwi w swojej "nieomylności" i na tym polega problem).
naprawdę przejmujesz się Danielu co wierni pomyślą, czy masz inne powody?
Ja jedynie się martwię tym, że kościół wielu ludziom wyrządza krzywdę wypaczając myślenie czy doprowadzając niektórych do samobójstwa. Jako człowiek wrażliwy i psycholog ciężko mi na to patrzeć.
Czytałem takie nowinki chyba z 30 lat temu. Nic mnie to osobiście nie wzrusza. Zacznij od Marka, tam jest wiele ciekawych rzeczy. Warto. Swoją droga przypowieści o ponadczasowym, religijnym, czy kulturowym znaczeniu nie są badane tylko przez teologów. Tu teolodzy są chyba nawet w mniejszości. Mam na myśli przypowieść jako środek terapeutyczny.
Biblię można czytać jako dzieło literackie i może ona być dla wiele osób pomocna. Pytanie co się rozumie i co się z niej wynosi.
Wzrusza mnie natomiast pycha, arogancja i zamiatanie problemów pod dywan, to tak.
Mam jednak wrażenie że zdecydowanie łatwiej nam wyrzucić całą żółć przez internet, niż w realu.
Generalnie zbyt dużo w życiu społecznym hipokryzji, w każdym temacie. Zbyt mało rzeczowej rozmowy, prób zrozumienia innych.
Popieram :)
Poza tym wydaje mi się że jeden z głównych problemów to zrozumienie różnicy pomiędzy tolerancją a akceptacją:)
Ja słowa tolerancja nie lubię, z racji źródłosłowu...
łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”
Biję z tego postawa wyższościowa, że ktoś wytrzyma/znosi kogoś, łaskawie pozwoli mu być.
Akceptacja wydaje się dużo bardziej ludzka :)
Akceptacja (z łac. acceptatio: dosł. przyjmowanie) – wyrażenie zgody, przyjęcie, aprobata, potwierdzenie dla czegoś lub kogoś. W stosunku do ludzi – sprzyjanie przemianie jednostki czyli umacnianie w drugiej osobie procesu stawania się w celu realizacji jej możliwości.
Wbrew pozorom nie uważam, że religia/duchowość jest zła sama w sobie. Większość zarzutów, które mam wobec religii, dotyczy kościoła jako instytucji, a nie samej religii.
Uważam, że religia/duchowość może człowiekowi pomagać i go rozwijać - dzięki czemu można stawać się lepszym człowiekiem, ale też stawać się sobą. I taka religia/duchowość jest dobra. Natomiast religia, która kastruje emocjonalnie człowieka i każe mu wyrzekać się siebie, nie akceptować siebie, np. swojej seksualności do niczego dobrego nie prowadzi, wyniszcza człowieka, doprowadza do depresji czy samobójstwa i z takim działaniem religii powinno się walczyć.
Pozdrawiam Piotr:)
Pozdrawiam
Daniel Dzida edytował(a) ten post dnia 20.09.12 o godzinie 18:08