Temat: Islamizacja Europy
1. masę imigrantów wpuszczono mając na uwadze tanią siłę roboczą. A następnie pozostawiono samym sobie. Oni nie są idiotami, więc dobrze wiedzą, obywatelami której kategorii ich uczyniono. To powoduje złość ich i ich rodzin, które zostały w macierzystym kraju. Drugi powód, to okupacja (niosąca pokój) tych krajów w celu uzyskania ich surowców naturalnych. I oni o tym także dobrze wiedzą. Są wściekli.
Jeśli wiesz, że zrobiłaś w wała koleżankę i np. "odbiłaś jej męża", a ona wie, że to Ty - oczekujesz od niej serdeczności i zapraszasz do siebie?
2. w ostatnim stuleciu dominują zasady socjalne, a więc rozmaite zasiłki, pomoce, dotacje. To stwarza pokusę nie tylko dla imigrantów zresztą; na WP co chwila są artykułu "jak zdobyć XXX zł i to w prosty sposób" a forumowicze prześcigają się w pomysłach, jak wycyckać MOPSy i inne organizacje. Kilkaset lat temu albo pracowałaś, albo żebrałaś, względnie pomagała Ci ktoś, np. przytułki, rodzina. Musiałaś coś robić, albo brutalnie umierałaś z głodu. Dzisiaj mimo wszystko trudniej jest umrzeć z głodu. To stwarza pewne możliwości.
3. islam stał się w ostatnim stuleciu zbyt "dżihadystyczny". Wzrosła liczba krwiożerczych "urzędników", którzy interpretują Koran jak chcą i wskazują ludziom "zabij". Nie oznacza to, że szarzy ludzie są z tego zadowoleni - opozycja w Iranie daje co chwila znać o sobie. Oni sami mają już dość prania mózgów, kontroli, zamordyzmu. Patrzą na Turcję i widzą przepaść. Z drugiej strony nastroje w narodach radykalizują się - nie tylko u nich. Wielu oszołomów (i to dotyczy nie tylko ich, ale także naszych "Fritzlów") to ludzie bardzo inteligentni i przebiegli - mogą się latami asymilować i stwarzać wrażenie dobrych sąsiadów/pracowników/znajomych, a jak przyjdzie co do czego - zrealizować swoje plany. Znajdujemy się w dziwnym czasie - ciągle mamy na ustach i w pamięci dwie ostatnie wojny światowe, a jednak w społeczeństwa słychać pomruk marzeń o dyktatorze, o zamordyście, o potrzebie wyrównania krzywd w społeczeństwach. Na tej fali podnoszą się dawne animozje między narodami, zaś stopień wulgarności i brutalności języka osiąga chyba apogeum. Pojawiają się wyraźnie wrogowie: USA, Izrael (zwany "USRael") i państwa wspierające contra świat islamu. Jedni grożą drugim atomem, drudzy pierwszym "zlikwidowaniem z powierzchni ziemi". Wiek XX i XXI wcale nie jest wiekiem "gołąbka pokoju", to rzeźnia, tylko informacje są lepiej ukrywane i preparowane dla mediów. I ta rzeźnia wisi na krawędzi kryzysu gospodarczego i zamieszek. Tyle tylko, że świat europejski jest już zmęczony, znudzony, "rozmamlany", "roztańczony" (zupełnie jak w "Weselu" Wyspiańskiego) a świat islamski jest zwarty i gotowy. Żyją w trudnych warunkach, tutaj zaś mają "przestrzeń życiową". Po co ją zdobywać walkami, na które ich nie stać, skoro można je opanować sposobem? Najpierw znaleźć się na danym terytorium, a potem albo prowadzić głośną politykę wspartą podpalonymi samochodami i manifestacjami, albo bardziej drastycznie. Z drugiej strony taka sama agresja wzrasta w lokalnych europejskich społecznościach. Spowodowana jest głównie kryzysem gospodarczym, a pomagają temu krzykliwe wystąpienia różnych grup społecznych. Wystarczy poczytać fora (nieco głębiej poszukać, ale wystarczy nawet, uwaga.... wiocha.pl - chodzi o komentarze) i potencjalnych Hitlerków znajdziemy nie dziesiątki, ale setki. Wielu nie mniej sfanatyzowanych, niż jakiś mułła z granatem w zębach. Ja na co dzień spotykam się wśród znajomych (różnego wychowania, statusu, zasobności, wykształcenia) z tak narastającą agresją przeciwko wszystkiemu, że to niepokoi. A ze wszystkich stron padają "nakazy miłości", zaś "tolerancja" nie schodzi nikomu z ust. Na zewnątrz uśmiechy, a pod spodem to wrze. Zauważyłaś, z jaką ochotą się prowokuje? Katolików, muzułmanów, gejów i tak dalej? Żeby komuś przywalić, żeby się wyżyć, wywalić z siebie złe emocje, wyśmiać to wszystko, jak kabarety za PRLu. To wentyl bezpieczeństwa. A tutaj "grupa docelowa" zaczyna Ci za to grozić śmiercią. Przemoc rodzi przemoc.
4. czym innym jest, gdy w danym mieście z tego czy innego powodu dotarło się kilka nacji i rozbudowują wspólnymi swoje terytorium, są ze sobą "zżyte" w jakimś stopniu. Co innego z kolei, kiedy na danym terenie czynią się getta, rozłamy, kiedy obie strony do tego dopuszczają. To nie jest "tygiel kulturowy", tylko bomba z opóźnionym zapłonem.
Europa musi najpierw uporać się z własnymi problemami socjalno-bytowymi, gospodarczymi, a potem stawać się kolorowa. Gnój w kolorowym papierku nadal jest gnojem.
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 20.09.12 o godzinie 10:32