Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Ja akurat przyznaję jej rację w paru kwestiach i nagonki na nią nie rozumiem.
Których?
Rozwój dziecka.
Nie wiem czy masz dzieci. Dziecko jest owocem obcowania kobiety i mężczyznym i to nie ulega chyba wątpliwości to (zahaczając o nawet in vitro)
No i co z tego?
Mało to jest rozwodów bo ojciec pije?
Wychowałem się bez ojca i jakoś nie narzekam.
Moim zdaniem homoseksualiści mają prawo wychowywać dzieci a hetero wcale takimi przykładnymi rodzicami nie zawsze są.
Przykładnymi rodzicami czasem nie są hetero ale to nie świadczy o tym aby homoseksualiści wychowywali dzieci.
Zatem w ogóle zabrońmy adopcji.
Już lepiej by geje wychowywali niż wielu hetero.
Ostatnio jak szedłem uklicą to tylu niewychowanych ludzi mijałem, że aż się zdumiałem.
Zapewne większość spędziła dzieciństwo z mamą i tatą.
Wszystko jest lepsze niż wychowywanie przez palantów!
Skoro tak bronisz tejże pani to czemu chodzisz do szpitala, jździsz samochodem i rozmawiasz przez telefon.
Przeiceż naukowcy są w błędzie i wszelkie ich wyliczenia można o kant cztero-literowego słowa potłuc.
Ta rozmowa przypomina przekonywania prymitywnego człowiek, że zdjecie z aparatu nie jest zabraniem duszy.
Jeśli ten osobnik tego nie zrozumie to chyba szkoda czasu.
Natomiast sami się przez to nie rozwijamy.
??
Jako osoba starszej daty powiem tak: nie wiem o czym mówisz i co piłeś.
Mleko piłem.
Bedziesz wielki! o to chodzi?
Nie, tylko odpowiadam na pytanie.
Jak nie wiesz to po co się wtrącasz?
Data nie ma tu nic do rzeczy.
Ilu rodziców mimo, że starsi nie potrafią dopilnować dziecka ani wpoić im wartości?
Jakich?
Jak rozmawiamy o wartościach to ja swoim dzieciom tłumaczę przede wszystkim poszanowania drugiej osoby bez wzgledu jakie poglądy przedstawia, bo przedstawia je prawawdopodobnie z jakiegoś dla siebie ważnego powodu.
To chyba obecnie rzadkosć bo wtedy jak mijałem ludzi to raczej posanowania nie widziałem.
Idę z mądrymi kobietami Karokowskim Przedmieściem i co słyszę?
Komentarze w stylu: "na ich widok nam nie staje".
Miałem wrażenie, że otaczają mnie same chamy i szpanerzy(teksty typu: ale czad - oczywiście przy jakichś "laskach").
Daty to tylko cyfry a nie miara wartości.
W Japonii cenią najbardziej to co jest ulotne i trwa krótko.
No i? Nie załapałam niestety. A to co ulotne czasem bywa mało wartościowe, choć nie chce uogólniać.
Życie jest ulotne..
To dobrze, że nie uogólniasz.
Dyskutować to wielka sztuka.
A z sensem to jeszcze wieksza.
Bo bez sensu to każdy może.
I tak np. możemy rozmawiać i dyskutować o latającym potworze spaghetti.
Tak samo rozwijająca i konstruktywna dyskusja by była jak z tą Panią.
Nadal nie rozumiem, ale to może ze względu na wiek.

Tak, żyjemy w zupełnie innych wiekach
Wiek mamy 21 i żyjemy w nim razem, dla Ciebie widze niestety ;-)

Chyba tak, bo o ile mamy wiek 21 to ja żyję bardziej w 50 wieku a niektórzy jak np. Czapska w 12 wieku.
Jeśli mam wybierać to wolę z Tobą wtym 21 wieku niż panią Czapską.
Chociaż nadal nie rozumiem czemu homo nie mogliby wychowywać dzieci.
Odpada argument orientacji, gdyż oni jednak mieli rodziców hetero a sami nie są hetero.
:)

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Południkiewicz:
Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Ja akurat przyznaję jej rację w paru kwestiach i nagonki na nią nie rozumiem.
Których?
Rozwój dziecka.
Nie wiem czy masz dzieci. Dziecko jest owocem obcowania kobiety i mężczyznym i to nie ulega chyba wątpliwości to (zahaczając o nawet in vitro)
No i co z tego?
Mało to jest rozwodów bo ojciec pije?
Wychowałem się bez ojca i jakoś nie narzekam.
Ja też wychowałam się bez ojca (zmarł) i co z tego wynika?
Dziecko jest owocem (miłości/współżycia itp) kobiety i mężczyzny. Nie zmienisz tego czy jesteś homoseksualistą czy hetero. To trudne do zaakceptowania wiem.

Dziecko jest/powstaje z kobiety i mężczyzny.
Każesz mu zaakceptować, że dwie kobiety i dwóch mężczyzn jest jego naturalnym środowiskiem.
To nie jest naturalne środowisko.
Moim zdaniem homoseksualiści mają prawo wychowywać dzieci a hetero wcale takimi przykładnymi rodzicami nie zawsze są.
Przykładnymi rodzicami czasem nie są hetero ale to nie świadczy o tym aby homoseksualiści wychowywali dzieci.
Zatem w ogóle zabrońmy adopcji.
Adopcja to zło konieczne.
Już lepiej by geje i lesbije wychowywały dzieci aby nie były same ze swoim problemem?
To, że pozbawiono Cie rodziców jak piszesz to
teraz każe Ci się akceptować dwóch tatusiów lub dwie mamy?
Nie uważasz, że krzywdzisz dzieci normalne (nie porzucone) tak jakoś przyszło mi do głowy, że tata Twój nie zmarł a pozostawił mamę Twoją dla innej.
Ostatnio jak szedłem uklicą to tylu niewychowanych ludzi mijałem, że aż się zdumiałem.
Zapewne większość spędziła dzieciństwo z mamą i tatą.
Wszystko jest lepsze niż wychowywanie przez palantów!
? jakieś traumy przeżywasz i nie czepiamy się. Ok
Jak nie wiesz to po co się wtrącasz?
Data nie ma tu nic do rzeczy.
Ilu rodziców mimo, że starsi nie potrafią dopilnować dziecka ani wpoić im wartości?
Jakich?
Jak rozmawiamy o wartościach to ja swoim dzieciom tłumaczę przede wszystkim poszanowania drugiej osoby bez wzgledu jakie poglądy przedstawia, bo przedstawia je prawawdopodobnie z jakiegoś dla siebie ważnego powodu.
To chyba obecnie rzadkosć bo wtedy jak mijałem ludzi to raczej posanowania nie widziałem.
Idę z mądrymi kobietami Karokowskim Przedmieściem i co słyszę?
Komentarze w stylu: "na ich widok nam nie staje".
Nie szedłeś z mądrymi kobietami, bo to mi się nasuwa.
Dyskutować to wielka sztuka.
A z sensem to jeszcze wieksza.
Bo bez sensu to każdy może.
I tak np. możemy rozmawiać i dyskutować o latającym potworze spaghetti.
Tak samo rozwijająca i konstruktywna dyskusja by była jak z tą Panią.
Nadal nie rozumiem, ale to może ze względu na wiek.

Tak, żyjemy w zupełnie innych wiekach
Wiek mamy 21 i żyjemy w nim razem, dla Ciebie widze niestety ;-)

Chyba tak, bo o ile mamy wiek 21 to ja żyję bardziej w 50 wieku a niektórzy jak np. Czapska w 12 wieku.
Jeśli mam wybierać to wolę z Tobą wtym 21 wieku niż panią Czapską.
Masz ku temu przymuszoną wolę
Chociaż nadal nie rozumiem czemu homo nie mogliby wychowywać dzieci.
mogą wychowywać, ale pytanie brzmi czy to dobry przykład.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Ja akurat przyznaję jej rację w paru kwestiach i nagonki na nią nie rozumiem.
Których?
Rozwój dziecka.
Nie wiem czy masz dzieci. Dziecko jest owocem obcowania kobiety i mężczyznym i to nie ulega chyba wątpliwości to (zahaczając o nawet in vitro)
No i co z tego?
Mało to jest rozwodów bo ojciec pije?
Wychowałem się bez ojca i jakoś nie narzekam.
Ja też wychowałam się bez ojca (zmarł) i co z tego wynika?
Dziecko jest owocem (miłości/współżycia itp) kobiety i mężczyzny. Nie zmienisz tego czy jesteś homoseksualistą czy hetero. To trudne do zaakceptowania wiem.
Ale co to ma do wychowania przez homo?

Dziecko jest/powstaje z kobiety i mężczyzny.
Każesz mu zaakceptować, że dwie kobiety i dwóch mężczyzn jest jego naturalnym środowiskiem.
To nie jest naturalne środowisko.
Moim zdaniem homoseksualiści mają prawo wychowywać dzieci a hetero wcale takimi przykładnymi rodzicami nie zawsze są.
Przykładnymi rodzicami czasem nie są hetero ale to nie świadczy o tym aby homoseksualiści wychowywali dzieci.
Zatem w ogóle zabrońmy adopcji.
Adopcja to zło konieczne.
Ta koniecznosć jest tak częsta jak patologie.
Już lepiej by geje i lesbije wychowywały dzieci aby nie były same ze swoim problemem?
Jakim problemem, co znowu wymyślasz?
To, że pozbawiono Cie rodziców jak piszesz to
teraz każe Ci się akceptować dwóch tatusiów lub dwie mamy?
Nikt nikomu nie każe, lecz dzieci same się wypowiadają i nawet twierdzą, że wolą mie ć dwie mamy niż być w bidulu, gdzie niemal pewne jest, że przyszłości mieć nie będą.
Pojedź do domu dizecka i zobacz ilu tam już jest dorosłych.
Nie uważasz, że krzywdzisz dzieci normalne (nie porzucone)
W jaki sposób i czemu nie porzucone są nienormalne?
tak jakoś przyszło mi do głowy, że tata Twój nie zmarł a pozostawił mamę Twoją dla innej.
No to weszłaś w ślepy zauek.
Mama porzuciła ojca i był rozwód.
Ostatnio jak szedłem uklicą to tylu niewychowanych ludzi mijałem, że aż się zdumiałem.
Zapewne większość spędziła dzieciństwo z mamą i tatą.
Wszystko jest lepsze niż wychowywanie przez palantów!
? jakieś traumy przeżywasz i nie czepiamy się. Ok
Jak nie wiesz to po co się wtrącasz?
Data nie ma tu nic do rzeczy.
Ilu rodziców mimo, że starsi nie potrafią dopilnować dziecka ani wpoić im wartości?
Jakich?
Jak rozmawiamy o wartościach to ja swoim dzieciom tłumaczę przede wszystkim poszanowania drugiej osoby bez wzgledu jakie poglądy przedstawia, bo przedstawia je prawawdopodobnie z jakiegoś dla siebie ważnego powodu.
To chyba obecnie rzadkosć bo wtedy jak mijałem ludzi to raczej posanowania nie widziałem.
Idę z mądrymi kobietami Karokowskim Przedmieściem i co słyszę?
Komentarze w stylu: "na ich widok nam nie staje".
Nie szedłeś z mądrymi kobietami, bo to mi się nasuwa.
Nasuwa, gdyż?
Czemu uważasz, że nie były i nie są mądre?(niedawno mnie sama ganiłaś za ocenianie innych)
Są na GL, może napiszesz im to wprost.
Dyskutować to wielka sztuka.
A z sensem to jeszcze wieksza.
Bo bez sensu to każdy może.
I tak np. możemy rozmawiać i dyskutować o latającym potworze spaghetti.
Tak samo rozwijająca i konstruktywna dyskusja by była jak z tą Panią.
Nadal nie rozumiem, ale to może ze względu na wiek.

Tak, żyjemy w zupełnie innych wiekach
Wiek mamy 21 i żyjemy w nim razem, dla Ciebie widze niestety ;-)

Chyba tak, bo o ile mamy wiek 21 to ja żyję bardziej w 50 wieku a niektórzy jak np. Czapska w 12 wieku.
Jeśli mam wybierać to wolę z Tobą wtym 21 wieku niż panią Czapską.
Masz ku temu przymuszoną wolę
...
Chociaż nadal nie rozumiem czemu homo nie mogliby wychowywać dzieci.
mogą wychowywać, ale pytanie brzmi czy to dobry przykład.
A pijany ojciec lub matka narkomanka to dobry przykład?
A żule pod szkołą czy w szkole to dobry przykład?
Jakie przykłady spotykają ludzie rzucający się na każdego z pięścią(a takich też spotkałem)?Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 13.06.10 o godzinie 01:24

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Południkiewicz:
Dziecko jest owocem (miłości/współżycia itp) kobiety i mężczyzny. Nie zmienisz tego czy jesteś homoseksualistą czy hetero.
Ale co to ma do wychowania przez homo?
To ma do tego, że wychowanie powierzone jest osobom, które w naturalny sposób nie są w stanie spłodzić dziecka.
To, że mogą wychowywać myślę, że nikt temu nie przeczy. Ba... mogą być nawet bardzo dobrymi i wartościowymi rodzicami bo są dobrymi i wartościowymi na przykład ludźmi. Nie o to chodzi czy mogą. Mogą. Pytanie brzmi czy powinni dostać status przez system legislacyjny jako norma. Dziadkowie wychowują dzieci czasem, jak rodzice nie są w stanie lub nie mogą z jakiś naturalnych bądź nie przyczyn. Ale nikt nie tworzy prawa pod dziadków, dając im status normalności i powszechności. Tak samo homoseksualiści być może w pewnych okolicznościach. Zakładając, że małżeństwo ginie w wypadku samochodowym pozostawiając dzieci, jeden z małżonków miał rodzeństwo, które jest homoseksualistą. Zgadzam się, że dla dobra dziecka najlepiej aby trafiło pod opiekę wujka homoseksualisty niż obcych adoptujących ludzi (zakładając, że umie i chce wychowywać osierocone dziecko rodzeństwa).
Adopcja to zło konieczne.
Ta koniecznosć jest tak częsta jak patologie.
Chyba nie.
Już lepiej by geje i lesbije wychowywały dzieci aby nie były same ze swoim problemem?
Jakim problemem, co znowu wymyślasz?
Problemem dla dziecka jest adopcja. Pomijasz tu to co czują dzieci adoptowane. dziecko, zostało z jakiś przyczyn pozbawione normalności i wychowania przez swoich biologicznych rodziców (matkę i ojca). Tu chyba nie będziemy polemizować. Myślisz, że to nie jest problem dla tych dzieci? Jest. One bardzo dobrze zdają sobie sprawę ze swojego niższego statusu i pozbawienia ich przez życie tego przywileju jak wychowanie przez swoich rodziców. Teraz mimo dla tych dzieci już jednego nieszczęścia proponuje się im wychowanie (bez ich zgody) przez nienaturalne biologiczne środowisko dwóch osobników tej samej płci. To jest podwójna krzywda dla tych dzieci. Pozbawieni rodziców i przywłaszone przez pary homoseksualne, które dla własnego zaspokojenia potrzeb biorą dziecko na wychowanie. Zapytam się po co? Kobieta bo pojawia się instynkt macierzyński, a nie ma partnera tylko partnerkę? Mężczyzna bo ? Nie wiem czy też istnieje potrzeba macierzyństwa sama w sobie jak u kobiet w pewnym okresie życia. Robią to dla siebie, nie dla dziecka adoptowanego, skrzywdzonego i tak już przez los z tej przyczyny, że podlega adopcji.
To, że pozbawiono Cie rodziców jak piszesz to
teraz każe Ci się akceptować dwóch tatusiów lub dwie mamy?
Nikt nikomu nie każe, lecz dzieci same się wypowiadają i nawet twierdzą, że wolą mie ć dwie mamy niż być w bidulu, gdzie niemal pewne jest, że przyszłości mieć nie będą.
Pojedź do domu dizecka i zobacz ilu tam już jest dorosłych.
To co pisałam wcześniej. Te dzieci są skrzywdzone przez los, nie powinniśmy ich krzywdzić w drugi sposób. Tylko dlatego, że homoseksualistom zachciało się mieć dzieci, których w biologiczny sposób nie są w stanie spłodzić.
tak jakoś przyszło mi do głowy, że tata Twój nie zmarł a pozostawił mamę Twoją dla innej.
No to weszłaś w ślepy zauek.
Mama porzuciła ojca i był rozwód.
No nie do końca ślepy. Bo jedno z rodziców zostawiło drugie.
Idę z mądrymi kobietami Karokowskim Przedmieściem i co słyszę?
Komentarze w stylu: "na ich widok nam nie staje".
Nie szedłeś z mądrymi kobietami, bo to mi się nasuwa.
Nasuwa, gdyż?
Czemu uważasz, że nie były i nie są mądre?(niedawno mnie sama ganiłaś za ocenianie innych)
Okey, nie zrozumiałam Twojego zdania. Szedłeś z mądrymi kobietami choć niezbyt urodziwymi. Czytając umknął mi ten epitet. Masz rację, nie mamy prawa oceniać bez powodu i jeszcze negatywnie. Z drugiej strony jednak ocena spraw, osób zdarzeń jest naturalna z uwagi na nasz stosunek do świata, który nie jest obojętny. Mamy pewien zakodowany (czasem różny i dlatego te polemiki) system wartości i od dziecka oceniamy czy to jest dobre czy też nie. tylko ta ocena powinna być umiejętna.
Dyskutować to wielka sztuka.
A z sensem to jeszcze wieksza.
Bo bez sensu to każdy może.
I tak np. możemy rozmawiać i dyskutować o latającym potworze spaghetti.
Tak samo rozwijająca i konstruktywna dyskusja by była jak z tą Panią.
Nadal nie rozumiem, ale to może ze względu na wiek.

Tak, żyjemy w zupełnie innych wiekach
Wiek mamy 21 i żyjemy w nim razem, dla Ciebie widze niestety ;-)

Chyba tak, bo o ile mamy wiek 21 to ja żyję bardziej w 50 wieku a niektórzy jak np. Czapska w 12 wieku.
Jeśli mam wybierać to wolę z Tobą wtym 21 wieku niż panią Czapską.
Masz ku temu przymuszoną wolę
...
Z tego co wiem Czapską zbanowano a jej poglądy mimo, że różni nas data urodzenia tak jak z Tobą są bardziej mi bliskie. To, że sposób wypowiedzi ma inny niż ja, bo być może jest bardziej emocjonalna tak jak Ty zresztą. To przechodzi z wiekiem, dopóki jesteście młodzi stawiacie się jak koguty z wiekiem nabiera się dystansu, przynajmniej ja :-).
Chociaż nadal nie rozumiem czemu homo nie mogliby wychowywać dzieci.
mogą wychowywać, ale pytanie brzmi czy to dobry przykład.
A pijany ojciec lub matka narkomanka to dobry przykład?
A żule pod szkołą czy w szkole to dobry przykład?
Jakie przykłady spotykają ludzie rzucający się na każdego z pięścią(a takich też spotkałem)?
Uważasz, że nie ma homoseksualistów narkomanów, żuli i bijących się? To nie jest argument w celu przedstawienia korzyści na adopcję dzieci przez osobników tej samej płci.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Dziecko jest owocem (miłości/współżycia itp) kobiety i mężczyzny. Nie zmienisz tego czy jesteś homoseksualistą czy hetero.
Ale co to ma do wychowania przez homo?
To ma do tego, że wychowanie powierzone jest osobom, które w naturalny sposób nie są w stanie spłodzić dziecka.
Ojcec sam też nie urodzi dziecka a wychowuje.
A ile jest asamotnych matek?
Sama kobieta też nie jest w stanie się zapłodnić.
To, że mogą wychowywać myślę, że nikt temu nie przeczy.
Zatem?
Ba... mogą być nawet bardzo dobrymi i wartościowymi rodzicami bo są dobrymi i wartościowymi na przykład ludźmi.
Więc?
Nie o to chodzi czy mogą. Mogą. Pytanie brzmi czy powinni dostać status przez system legislacyjny jako norma. Dziadkowie wychowują dzieci czasem, jak rodzice nie są w stanie lub nie mogą z jakiś naturalnych bądź nie przyczyn. Ale nikt nie tworzy prawa pod dziadków, dając im status normalności i powszechności.
Zatem dziadkowie nie są normalni i powszechni?
I muszą mieć taki status społeczny by wychowywać?
Nie.
Tak samo homoseksualiści być może w pewnych okolicznościach. Zakładając, że małżeństwo ginie w wypadku samochodowym pozostawiając dzieci, jeden z małżonków miał rodzeństwo, które jest homoseksualistą. Zgadzam się, że dla dobra dziecka najlepiej aby trafiło pod opiekę wujka homoseksualisty niż obcych adoptujących ludzi (zakładając, że umie i chce wychowywać osierocone dziecko rodzeństwa).
Może też nigdy nie trafić na rodzinę adopcyjną a potem zaczynają się domy poprawcze, złe towarzystwo itp..
Mało jest takich przypadków?
Adopcja to zło konieczne.
Ta koniecznosć jest tak częsta jak patologie.
Chyba nie.
Mi wydaje się, że tak. Bo w patologii to prawie jak sierota.
Zero zainteresowania nim.
Już lepiej by geje i lesbije wychowywały dzieci aby nie były same ze swoim problemem?
Jakim problemem, co znowu wymyślasz?
Problemem dla dziecka jest adopcja. Pomijasz tu to co czują dzieci adoptowane. dziecko, zostało z jakiś przyczyn pozbawione normalności i wychowania przez swoich biologicznych rodziców (matkę i ojca). Tu chyba nie będziemy polemizować. Myślisz, że to nie jest problem dla tych dzieci? Jest. One bardzo dobrze zdają sobie sprawę ze swojego niższego statusu i pozbawienia ich przez życie tego przywileju jak wychowanie przez swoich rodziców. Teraz mimo dla tych dzieci już jednego nieszczęścia proponuje się im wychowanie (bez ich zgody) przez nienaturalne biologiczne środowisko dwóch osobników tej samej płci.
Słabo znasz biologię. Wpierw poczytaj zanim się wypowiesz na dany temat:

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/homoseksu...
http://www.innastrona.pl/newsy/3709/homoseksualizm-mam...

"Najnowsze badania szwedzkich naukowców z Instytutu Karolinska, opublikowane w prestiżowym amerykańskim magazynie "Proceedings of the National Academy of Sciences", mówią niemal jednoznacznie - z orientacją przychodzimy na świat i nie może być ona skutkiem wyuczonego w trakcie życia doświadczenia. "
To jest podwójna krzywda dla tych dzieci.
Niektóre dzieci twierdzą coś innego.
Nawet czytałem jak jakieś dziecko się wypowiadało i strwierdziło, że wszystko woli od bidula.

btw.
http://www.polityka.pl/kraj/257252,1,mamy-lesmamy.read

"Z badań, na które się powołują, wynika, że pragnienie rodzicielstwa u kobiet homoseksualnych niczym się nie różni od pragnienia heteroseksualistek. A kobieta, która chce mieć dziecko, nie będzie wczytywać się w badania opinii publicznej lub pytać o społeczną akceptację. Po prostu je urodzi. Macierzyństwo lesbijek to fakt, także w polskiej rzeczywistości. Według raportu stowarzyszenia Lambda, homoseksualnych par, które wspólnie wychowują dzieci, jest u nas około 15 tys. W USA już około miliona i to według najbardziej ostrożnych szacunków. "

I jakoś żyją.

A i jeszcze a propos normy:
"Naukowcy od dłuższego czasu twierdzą, że – jak to wyraził Richard Alexander, znany amerykański zoolog – ludzkie życie społeczne jest siecią kłamstw i podstępów. Nie tylko ludzkie."

http://www.polityka.pl/nauka/273908,1,paradoks-klamstw...
Pozbawieni rodziców i przywłaszone przez pary homoseksualne, które dla własnego zaspokojenia potrzeb biorą dziecko na wychowanie.
Zaspokojenia seksualnego pewnie masz na myśli.
Większej bzdury nie czytałem.
Ja teraz nie mam partnerki, a ponieważ sam nie mogę mieć bez kobiety dziecka to zabroniłabyś mi adopcji mimo, że jestem hetero?
Homoseksualizm to nie tylko seks ale też i uczucia.
Co do dzieci to wydaje mi się, że niezależnie od płci czy orientacji istnieje instynkt rodzicielski.
Oby każdy "zaspokajał siebie" dając miłość innym.
Zapytam się po co?
Bo lepiej być kochanym niż być samym na tym okrutnym świecie?
Kobieta bo pojawia się instynkt macierzyński, a nie ma partnera tylko partnerkę? Mężczyzna bo ?
Znowu bzdury, no wybacz.
Czy masz dziecko bo masz męża albo jesteś z facetem?
Nie, bo on może nie chcieć mieć dziecka.
Nie wiem czy też istnieje potrzeba macierzyństwa sama w sobie jak u kobiet w pewnym okresie życia.
Znajoma miała kiedyś suczkę.
Do tej pory pamiętam jak cierpiała z powodu ciąży urojonej.
Zaczęło się to objawiać fizycznie.
Pojawiały się bąble, które ją uwierały i dlatego drapała.
Przeszła z 7 opercaji brzucha z tego powodu.
Pod kobniec zdechła.
Zatem chyba istnieje.
Robią to dla siebie, nie dla dziecka adoptowanego,
A skad ty to możesz wiedzieć?
A rodzice podczas rozwodu to dopiero nie myślą często o dziecku tylko o sobie.
Seks też często uprawiają dla siebie nie oczekujac dziecka.
I mowa tu o hetero.
Poza tym dziecko to koszta i obowiązki, których wielu hetero unika, niektórzy nawet z tego powodu nie chcą mieć dzieci.
To dopiero egozim.
Homo adoptują po przemyślanej decyzji i zwykle z chęcią okazywania miłości dziecku, które inaczej mogłoby jej nie doświadczyć, bo hetero nie chcą mieć problemów i wolą mieć własne rodzone dziecko jeśli już niż adoptować.
skrzywdzonego i tak już przez los z tej przyczyny, że podlega adopcji.
Bredzisz moim zdaniem.
To, że pozbawiono Cie rodziców jak piszesz to
teraz każe Ci się akceptować dwóch tatusiów lub dwie mamy?
Nikt nikomu nie każe, lecz dzieci same się wypowiadają i nawet twierdzą, że wolą mie ć dwie mamy niż być w bidulu, gdzie niemal pewne jest, że przyszłości mieć nie będą.
Pojedź do domu dizecka i zobacz ilu tam już jest dorosłych.
To co pisałam wcześniej. Te dzieci są skrzywdzone przez los, nie powinniśmy ich krzywdzić w drugi sposób.
Masz rację, dawanie miłości to straszna krzywda, zatem się nie kochajmy.
Tylko dlatego, że homoseksualistom zachciało się mieć dzieci, których w biologiczny sposób nie są w stanie spłodzić.
Samotny ojciec sam też nie spłodzi, tak jak samotna matka bez drugiej osoby nie jest w stanie zajść w ciążę a dziadkowie dzieci też już mieć nie mogą.
tak jakoś przyszło mi do głowy, że tata Twój nie zmarł a pozostawił mamę Twoją dla innej.
No to weszłaś w ślepy zauek.
Mama porzuciła ojca i był rozwód.
No nie do końca ślepy. Bo jedno z rodziców zostawiło drugie.
Ale nie zpowodu innego partnera/-erki.
Zresztą trudno tu powiedzieć kto kogo zostawił.
Ojciec bo olewał rodzinę, mama bo wniosła wniosek o rozwód.
Idę z mądrymi kobietami Karokowskim Przedmieściem i co słyszę?
Komentarze w stylu: "na ich widok nam nie staje".
Nie szedłeś z mądrymi kobietami, bo to mi się nasuwa.
Nasuwa, gdyż?
Czemu uważasz, że nie były i nie są mądre?(niedawno mnie sama ganiłaś za ocenianie innych)
Okey, nie zrozumiałam Twojego zdania. Szedłeś z mądrymi kobietami choć niezbyt urodziwymi. Czytając umknął mi ten epitet. Masz rację, nie mamy prawa oceniać bez powodu i jeszcze negatywnie. Z drugiej strony jednak ocena spraw, osób zdarzeń jest naturalna z uwagi na nasz stosunek do świata, który nie jest obojętny. Mamy pewien zakodowany (czasem różny i dlatego te polemiki) system wartości i od dziecka oceniamy czy to jest dobre czy też nie. tylko ta ocena powinna być umiejętna.
System wartości można zmienić.
Nawet każdy może mieć inne pojęcie moralności i mieć tak zwaną własną moralność.
Dyskutować to wielka sztuka.
A z sensem to jeszcze wieksza.
Bo bez sensu to każdy może.
I tak np. możemy rozmawiać i dyskutować o latającym potworze spaghetti.
Tak samo rozwijająca i konstruktywna dyskusja by była jak z tą Panią.
Nadal nie rozumiem, ale to może ze względu na wiek.

Tak, żyjemy w zupełnie innych wiekach
Wiek mamy 21 i żyjemy w nim razem, dla Ciebie widze niestety ;-)

Chyba tak, bo o ile mamy wiek 21 to ja żyję bardziej w 50 wieku a niektórzy jak np. Czapska w 12 wieku.
Jeśli mam wybierać to wolę z Tobą wtym 21 wieku niż panią Czapską.
Masz ku temu przymuszoną wolę
...
Z tego co wiem Czapską zbanowano a jej poglądy mimo, że różni nas data urodzenia tak jak z Tobą są bardziej mi bliskie. To, że sposób wypowiedzi ma inny niż ja, bo być może jest bardziej emocjonalna tak jak Ty zresztą. To przechodzi z wiekiem, dopóki jesteście młodzi stawiacie się jak koguty z wiekiem nabiera się dystansu, przynajmniej ja :-).
Trudno mieć dystans do rzeczy, które hamują postęp i rozwój.
W Danii pary homo moga wychowwyać dizeci i jakoś nie docierają przez media skandale dotyczące wychowania.
A przecież media lubią często skandale.
Chociaż nadal nie rozumiem czemu homo nie mogliby wychowywać dzieci.
mogą wychowywać, ale pytanie brzmi czy to dobry przykład.
A pijany ojciec lub matka narkomanka to dobry przykład?
A żule pod szkołą czy w szkole to dobry przykład?
Jakie przykłady spotykają ludzie rzucający się na każdego z pięścią(a takich też spotkałem)?
Uważasz, że nie ma homoseksualistów narkomanów, żuli i bijących się? To nie jest argument w celu przedstawienia korzyści na adopcję dzieci przez osobników tej samej płci.
Nie, ale przykład, że hetero wcale lepsi nie są i nie będą i że obecnie mało komu udaje się wpoić jakieś wartości niezależnie od orientacji.Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 13.06.10 o godzinie 13:21

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Południkiewicz:
Odniosę się Marcinie do tego co piszesz w późniejszym terminie.
Teraz proponuję też przeanalizować takie wyniki:

Krajem, który stał się pionierem w nadawaniu homoseksualistom szerokich przywilejów społecznych, jest Holandia. Zalegalizowano tam zarówno związki homoseksualne, jak i prawo do adopcji dzieci przez pary gejowskie. Amsterdam, w centrum którego znajduje się ponad sto klubów gejowskich, uznawany jest za homoseksualne centrum Europy. Politycy przyznający się oficjalnie do homoseksualizmu robią tam błyskotliwe kariery, jak np. zastrzelony Pim Fortuyn.
Jednocześnie - o czym się bardzo mało mówi - Holandia jest krajem, który przoduje na świecie w terapii homoseksualistów. Najdłużej praktykę ich leczeniu prowadzi profesor Gerard van den Aardweg, wybitny psychoterapeuta, wykładowca uniwersytetów w Europie, Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Od ponad 30 lat przyjmuje pacjentów w swoim gabinecie w pobliżu Haarlemu. W tym czasie zdołał przeprowadzić od homoseksualizmu do heteroseksualizmu kilkaset osób.

Nie ma "genu homoseksualizmu"
Punktem wyjścia dla terapii osób o skłonnościach homoseksualnych jest zdefiniowanie samego zjawiska. Co ciekawe, wśród działaczy ruchu gejowskiego rozpowszechniło się przekonanie, że homoseksualizm jest zjawiskiem bądź wrodzonym, bądź dziedzicznym, bądź uwarunkowanym genetycznie lub hormonalnie. Tymczasem nauka niczego takiego nie potwierdza. Nowojorski psychiatra Lawrence Hatterer uważa takie teorie wręcz za dziewiętnastowieczne.
Wiele badań wykazało, że nie ma wrodzonego homoseksualizmu. Najbardziej znane są obserwacje profesora J. D. Rainera, analizującego przypadki bliźniąt jednojajowych, z których jedno okazywało się hetero-, a drugie homoseksualistą. Profesor W. H. Perloff wykluczył z kolei wpływ hormonów na powstawanie homoseksualizmu, klasyfikując go jako "zjawisko czysto psychiczne". Do podobnych wniosków doszli również tacy uczeni, jak m.in. Karen Horney, Charles Socarides czy Marcel Eck. Nawet tak życzliwi wobec ruchu gejowskiego seksuologowie, jak Masters i Johnson stwierdzili, że źródłem homoseksualizmu są "nabyte preferencje".
Raz na jakiś czas światową prasę obiega co prawda news, że właśnie odkryto "gen homoseksualizmu", ale za każdym razem okazuje się to plotką.
Z wieloma homoseksualistami jako swoimi pacjentami stykał się już Zygmunt Freud. Analizując ich fantazje oraz sny, zawsze pod powierzchnią wykrywał ślady normalnego, głęboko ukrytego usposobienia heteroseksualnego.
To właśnie uczniowie Freuda - Alfred Adler i Wilhelm Stekel - powiązali homoseksualizm z zaburzeniami neurotycznymi. Pierwszy zdefiniował go jako kompleks niższości, drugi jako psychiczny infantylizm. Sam profesor van den Aardweg uważa homoseksualizm za zaburzenie emocjonalne rozwijające się już w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Głównym jego źródłem są, według niego, nienormalne relacje z matką, a zwłaszcza z ojcem. Najczęściej chłopiec jest albo zbyt rozpieszczany przez matkę, albo niedoceniany przez ojca (albo jedno i drugie), co powoduje, że wpada w kompleks niższości na punkcie swojej męskości. Kanadyjski lekarz Irving Bieber, który opiekował się wieloma gejami, stwierdził, że nie spotkał wśród nich ani jednego przypadku normalnej relacji między synem a ojcem. Środowisko naukowe na świecie w kwestii definicji homoseksualizmu oraz terapii osób o tego typu skłonnościach jest głęboko podzielone. Przypomnijmy, że kiedy w 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło hasło "homoseksualizm" z "Podręcznika zaburzeń psychicznych", za decyzją tą opowiedziało się 58 proc. członków tej instytucji. Jednym z największych zwolenników wykreślenia homoseksualizmu z rejestru zaburzeń był wówczas doktor, dziś zaś profesor psychiatrii Robert Spitzer z Uniwersytetu Columbia. W roku 2000 publicznie odżegnał się on od swego stanowiska z roku 1973 i stwierdził, że oświadczenie ATP było zbyt pochopne i nie poprzedzone należytymi badaniami. On sam głosował wówczas za zmianą definicji homoseksualizmu, chociaż nie zajmował się tym problemem. Później rozpoczął jednak zaawansowane badania nad homoseksualizmem, co doprowadziło go do rewizji poprzedniego stanowiska i do stwierdzenia, że homoseksualizm jest zaburzeniem seksualnym i można go wyleczyć.
Bardzo wielu psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów nadal uważa zresztą homoseksualizm za zaburzenie orientacji seksualnej. Można wśród nich znaleźć m. in. takie postaci, jak wspominany już van den Aardweg z Holandii, Christa Meves z Niemiec, Abram Kardiner, Richard Cohen oraz Joseph Nicolusi z USA czy Jost Kiser ze Szwajcarii i wielu innych.
O ile nie ma żadnego dowodu na to, by homoseksualizm był uwarunkowany biologicznie, o tyle istnieje bardzo wiele udokumentowanych przypadków, że jest on preferencją nabytą obyczajowo. Wystarczy wspomnieć chociażby ludzi, którzy jako osoby nieletnie zostali wykorzystani seksualnie przez starszych mężczyzn, co stało się początkiem ich homoseksualnej orientacji.

Prekursorem leczenia gejów w Holandii był zmarły w 1965 r. profesor psychiatrii Johan Leonard Arndt. Pod koniec życia, mając za sobą wieloletnią praktykę, oświadczył: "Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty". Jego pacjenci narzekali najczęściej na samotność, brak ustabilizowania w kontaktach oraz depresje.
Obserwacje innego holenderskiego profesora, Adrianusa Dingemana de Groota, dowiodły, że homoseksualiści mają poczucie wrażliwości typowe dla neurotyków i są bardziej rozchwiani emocjonalnie niż heteroseksualiści. Potwierdziły to badania naukowców z uniwersytetu stanowego Indiana (USA), z których wynika, że aż 60 proc. "dobrze przystosowanych społecznie" gejów prosiło o pomoc psychiatryczną lub psychologiczną.
Działacze ruchów homoseksualnych nie zaprzeczają tym danym, dodają jednak do nich własną interpretację. Ich zdaniem, problemy osobiste gejów biorą się z braku tolerancji ze strony otoczenia oraz z niemożności funkcjonowania w społeczeństwie na takich samych prawach, jak heteroseksualiści. W Holandii te bariery już jednak nie istnieją - homoseksualizm jest powszechnie akceptowany oraz prawnie usankcjonowany - a jednak skala problemów neurotycznych wśród gejów wcale się nie zmniejszyła. Zdaniem holenderskich psychologów, świadczy to o tym, iż źródło niepokojów znajduje się nie w otoczeniu, lecz we wnętrzu osoby.
Co ciekawe, od problemów tych nie ucieka holenderska prasa gejowska. W krajach, w których homoseksualiści walczą o prawa społeczne, przedstawiają oni swój ruch niemal wyłącznie w różowych barwach. Tam jednak, gdzie już wywalczyli te prawa, jak np. w Holandii, zaczynają prezentować także swe ciemne strony. Jednym z bardziej dyskutowanych w tym środowisku problemów jest kwestia samotności starych homoseksualistów. Narzekają oni, że w związkach z partnerami liczy się głównie seks, wobec czego oni - nie posiadając już młodego i pięknego ciała - nie mają szans na zbliżenie z kimkolwiek. Są skazani na kupowanie seksu za pieniądze u nastolatków, ale czyjejś bliskości i oparcia na starość nie kupią.
Pim Fortuyn, zamordowany lider populistycznej partii holenderskiej, w jednym ze swoich ostatnich wywiadów powiedział, że homoseksualizm jest dla niego jak zniewolenie, a ceną za ten wybór jest straszliwa samotność.

Ruch gejowski często przedstawia siebie jako prześladowaną mniejszość i ofiarę nieżyczliwego społeczeństwa. Profesor van den Aardweg zauważył podobny mechanizm u pojedynczych homoseksualistów - mają oni skłonność do przesadnego użalania się i rozczulania nad sobą, do postrzegania siebie w kategoriach wiecznej ofiary, wręcz do autodramatyzacji. Takie uczucia psychologia określa jako niedojrzałe emocjonalnie i egocentryczne. Na bazie takich właśnie uczuć bazuje kompleks niższości, z którego - zdaniem holenderskiego profesora - wyrasta skłonność homoseksualna.
Dlatego tak wielką rolę w terapii van den Aardwega odgrywa poczucie humoru. Proponuje on pokonanie ciągłego narzekania i uskarżania się poprzez śmiech - głównie śmiech z samego siebie. Autoironia pomaga odkryć "infantylne dziecko siedzące w środku dorosłego" - jak nazywa je holenderski terapeuta. Humor stanowi więc antidotum na impulsy o charakterze neurotycznym. Profesor odkrył też ciekawą zależność: im mniej roztkliwiania się nad sobą, tym mniejsza skłonność do zachowań homoseksualnych.
Generalnie terapia trwa kilka lat. Polega ona głównie na wglądzie we własne wnętrze i na wewnętrznym zmaganiu. Jej celem jest uzyskanie emocjonalnej dojrzałości do małżeństwa, powodzenie zaś zależy od motywacji danej osoby, jej wytrwałości i szczerości wobec siebie.
Jednym z pierwszych pacjentów van den Aarwega był 60-letni dziś Piet, który zetknął się z profesorem w 1971 roku. Do dziś odwiedza go, ale już towarzysko, jest bowiem przykładnym mężem i ojcem dziewięciorga dzieci. Tak wspomina siebie sprzed lat: "Lokowałem wówczas swoje uczucia w chłopakach, ale nigdy nie byłem szczęśliwy... Ciągle koncentrowałem się tylko na sobie samym. Ciągle tylko ja, ja i ja. To ja sam byłem w centrum swojego zainteresowania."
Piet podkreśla, że dopiero po zniknięciu skłonności homoseksualnych tak naprawdę przestał się skupiać na sobie i zaczął dostrzegać drugie osoby.
Do podobnych wniosków dochodzi Kristoff, 40-letni Niemiec, który pracuje obecnie jako wolontariusz w hospicjum, towarzysząc umierającym. Czuł się jako homoseksualista głęboko nieszczęśliwy, ale nie wiedział, co z tym faktem zrobić. "Kiedy wpadła mi w ręce książka profesora van den Aardwega, było to dla mnie jak objawienie - rozpoznałem w niej siebie oraz różne detale z mojego życia" - wspomina. Natychmiast pojechał do Holandii. Przez dwa lata dojeżdżał na spotkania terapeutyczne z Zagłębia Ruhry do Haarlemu. Obecnie nie odczuwa już do mężczyzn żadnego pociągu seksualnego.

Van den Aardweg nie stosuje w swej pracy żadnych chrześcijańskich teorii czy koncepcji, choć podkreśla, że osoby wierzące mają większą motywację i silniejszą wolę do walki ze swoimi skłonnościami niż osoby niewierzące.
W odróżnieniu od niego na chrześcijańskich podstawach opiera swą działalność holenderski ruch EHAH (Opieka Ewangeliczna nad Homoseksualistami). Założył go w 1975 roku w Amsterdamie były homoseksualista Johan van der Sluis. Przestał być gejem pod wpływem głębokiego nawrócenia religijnego, a swój przypadek opisał w autobiografii zatytułowanej "Nie jestem już taki". Źródła swojego homoseksualizmu wskazywał w chorych relacjach z ojcem i w kompleksie niższości.
Wkrótce po wydaniu książki do van der Sluisa zaczęli zgłaszać się z prośbą o pomoc pierwsi geje. Z czasem było ich tak wielu, że postanowił założyć ośrodek pomocy osobom uzależnionym od homoseksualizmu. Co roku zgłasza się do niego ok. 50 osób.
W ten sposób 10 lat temu trafił do EHAH młody muzyk Allard Buhre, który z powodu swej orientacji seksualnej cierpiał wówczas na depresję. Dziś pracuje on jako street walker i w każdy weekend odwiedza amsterdamskie gay clubs, gdzie przeprowadza ok. 80 rozmów z homoseksualistami, przekonując ich, że istnieje alternatywna droga wobec ich sposobu życia.
Allard opowiada o dużej rotacji partnerów w środowisku homoseksualnym. Potwierdzają to nawet badacze przychylni ruchowi gejowskiemu, np. głośny raport Instytutu Kinseya z 1978 roku podawał, że połowa badanych homoseksualistów przyznała się do kontaktów z co najmniej 500 różnymi partnerami seksualnymi. Aż 62 proc. gejów przyznało też, że korzysta z łaźni homoseksualnych w celu nawiązania anonimowych stosunków płciowych.
Według Allarda, taka zmienność partnerów wynika z ciągłego niezaspokojenia i nienasyconej tęsknoty, jaka trawi gejów. Ponieważ drugi mężczyzna nigdy do końca nie jest w stanie dać tego, co kobieta - wpadają w oni w ciąg nieustannych poszukiwań.
Niedawno Allard spotkał 20-letniego Turka Dżemala Yalcinkayę. Chłopak czuł odrazę do swojego homoseksualnego trybu życia i trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Allard poznał go, kiedy Dżemal ciężko ranił się nożem. "Myślałem, że znajdę szczęście w środowisku homoseksualistów - mówi Turek. - Ale w większości to były złe doświadczenia. Ci faceci chcieli jedynie uprawiać ze mną seks. To wszystko działało jak automatyczny pilot. Wiem, że większość ludzi w tym środowisku funkcjonuje i czuje w ten sam sposób. Słowo gay znaczy wesoły, szczęśliwy, i oni zachowują się, jakby tacy byli, ale tak naprawdę nie są szczęśliwi." Dzięki Allardowi Dżemal przyjął chrzest i odmienił swe życie.
Podobne ośrodki, chociaż w Holandii mają najdłuższą tradycję, działają od dawna także w innych krajach. Istnieje również międzynarodowa federacja organizacji zajmujących się pomocą homoseksualistom - Exodus. Polska stawia na tej drodze dopiero pierwsze kroki. Skoro jednak wchodzimy do Unii Europejskiej, to może i u nas pojawią się podobne rozwiązania.

***

Często można się spotkać z opinią, jakoby homoseksualiści stanowili ok. 10 proc. populacji. Wychodząc z tego założenia. Robert Biedroń mówił w studiu Polsatu, że w Polsce żyje ich ok. 2 mln, co jest twierdzeniem nie mającym żadnego pokrycia w badaniach.
Tak wysoki odsetek homoseksualistów pojawił się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w tzw. Raporcie Kinseya. W 1948 roku amerykański seksuolog Alfred Kinsey ogłosił wyniki swoich badań, z których wynikało, że aż 37 proc, wszystkich dojrzałych mężczyzn w USA ma za sobą doświadczenia homoseksualne. W następnych latach doszedł on do wniosku, że homoseksualiści stanowią ok. 10 proc. populacji białych mężczyzn między 16 a 55 rokiem życia. Do dziś wiele osób powtarza bezkrytycznie dane zaprezentowane wówczas przez Kinseya.
Znacznie później dopiero okazało się, że owe raporty były sfałszowane. Kinsey prowadził bowiem swoje badania nie na reprezentatywnej próbce społeczeństwa, lecz na grupie przestępców seksualnych i więźniów, wiadomo zaś, że w więzieniach, gdzie mężczyźni długie lata przebywają w zamknięciu bez kobiet, praktyki homoseksualne nie należą do rzadkości.
Tymczasem badania przeprowadzone w USA i Wielkiej Brytanii na bardzo szerokiej grupie reprezentatywnej pokazały, że w tym pierwszym kraju homoseksualistów jest 1 proc., a w drugim 1,5 proc. (z tego zaś 30-40 proc. to biseksualiści).Leokadia Kowalska edytował(a) ten post dnia 13.06.10 o godzinie 22:56

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

LOL
ROTFL

:D

Widzę, że niektórzy nie poświęcili odpowiedniej uwagi temu wątkowi i brną w zaparte. Wiem, że go trudno czytać, bo długi i miejscami sięga bruku, a na dodatek powoduje nieprzyjemne reakcje neuronów. Ale przynajmniej pobieżnie przejrzeć wypada... bo zataczane jest koło.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
Marcin Południkiewicz:
Odniosę się Marcinie do tego co piszesz w późniejszym terminie.
Teraz proponuję też przeanalizować takie wyniki:

Krajem, który stał się pionierem w nadawaniu homoseksualistom szerokich przywilejów społecznych, jest Holandia. Zalegalizowano tam zarówno związki homoseksualne, jak i prawo do adopcji dzieci przez pary gejowskie.
Inaczej byłyby nielegalne jak u nas.
A co za tym idzie poza konrtrolą niczym narkotyki, dzięki czemu np. mafia się bogaci.
Bo nie ma legalnego biznesu, który mógłby wyprzeć nielegalny.
Amsterdam, w centrum którego znajduje się ponad sto klubów gejowskich, uznawany jest za homoseksualne centrum Europy. Politycy przyznający się oficjalnie do homoseksualizmu robią tam błyskotliwe kariery, jak np. zastrzelony Pim Fortuyn.
U nas politycy, którzy się nawzajem obrażają czasami mają do czynienia z korupcją i reklamują kraj pijąc ile wlezie też robią kariery.

Jednocześnie - o czym się bardzo mało mówi - Holandia jest krajem, który przoduje na świecie w terapii homoseksualistów.
Tylko dlatego, że są pod kontrolą.
Hetero też chodzą na terapie masowo.
Najdłużej praktykę ich leczeniu prowadzi profesor Gerard van den Aardweg, wybitny psychoterapeuta, wykładowca uniwersytetów w Europie, Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Od ponad 30 lat przyjmuje pacjentów w swoim gabinecie w pobliżu Haarlemu. W tym czasie zdołał przeprowadzić od homoseksualizmu do heteroseksualizmu kilkaset osób.
Al enie mówi też o tym, ilu z nich wróciło do homoseksualizmu albo popdało w depresję zpowodu "leczenia".
I on jest tylko psyhcologiem a orientacja zależy od budowy mózgu.
Dlatego ci "uzdrowieni" to ci, którym się wydawało.
Być może z powodu karier.
Nie ma "genu homoseksualizmu"
Ale jest budowa mózgu.
Punktem wyjścia dla terapii osób o skłonnościach homoseksualnych jest zdefiniowanie samego zjawiska. Co ciekawe, wśród działaczy ruchu gejowskiego rozpowszechniło się przekonanie, że homoseksualizm jest zjawiskiem bądź wrodzonym, bądź dziedzicznym, bądź uwarunkowanym genetycznie lub hormonalnie. Tymczasem nauka niczego takiego nie potwierdza. Nowojorski psychiatra Lawrence Hatterer uważa takie teorie wręcz za dziewiętnastowieczne.
To sde może uważać.
Nie czytasz moich linków.
Chyba zacznę cytować.

Wiele badań wykazało, że nie ma wrodzonego homoseksualizmu.
Badań homofobów.
Najbardziej znane są obserwacje profesora J. D. Rainera, analizującego przypadki bliźniąt jednojajowych, z których jedno okazywało się hetero-, a drugie homoseksualistą. Profesor W. H. Perloff wykluczył z kolei wpływ hormonów na powstawanie homoseksualizmu, klasyfikując go jako "zjawisko czysto psychiczne". Do podobnych wniosków doszli również tacy uczeni, jak m.in. Karen Horney, Charles Socarides czy Marcel Eck. Nawet tak życzliwi wobec ruchu gejowskiego seksuologowie, jak Masters i Johnson stwierdzili, że źródłem homoseksualizmu są "nabyte preferencje".
Raz na jakiś czas światową prasę obiega co prawda news, że właśnie odkryto "gen homoseksualizmu", ale za każdym razem okazuje się to plotką.
Z wieloma homoseksualistami jako swoimi pacjentami stykał się już Zygmunt Freud. Analizując ich fantazje oraz sny, zawsze pod powierzchnią wykrywał ślady normalnego, głęboko ukrytego usposobienia heteroseksualnego.
To właśnie uczniowie Freuda - Alfred Adler i Wilhelm Stekel - powiązali homoseksualizm z zaburzeniami neurotycznymi. Pierwszy zdefiniował go jako kompleks niższości, drugi jako psychiczny infantylizm. Sam profesor van den Aardweg uważa homoseksualizm za zaburzenie emocjonalne rozwijające się już w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Głównym jego źródłem są, według niego, nienormalne relacje z matką, a zwłaszcza z ojcem. Najczęściej chłopiec jest albo zbyt rozpieszczany przez matkę, albo niedoceniany przez ojca (albo jedno i drugie), co powoduje, że wpada w kompleks niższości na punkcie swojej męskości. Kanadyjski lekarz Irving Bieber, który opiekował się wieloma gejami, stwierdził, że nie spotkał wśród nich ani jednego przypadku normalnej relacji między synem a ojcem. Środowisko naukowe na świecie w kwestii definicji homoseksualizmu oraz terapii osób o tego typu skłonnościach jest głęboko podzielone. Przypomnijmy, że kiedy w 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło hasło "homoseksualizm" z "Podręcznika zaburzeń psychicznych", za decyzją tą opowiedziało się 58 proc. członków tej instytucji. Jednym z największych zwolenników wykreślenia homoseksualizmu z rejestru zaburzeń był wówczas doktor, dziś zaś profesor psychiatrii Robert Spitzer z Uniwersytetu Columbia. W roku 2000 publicznie odżegnał się on od swego stanowiska z roku 1973 i stwierdził, że oświadczenie ATP było zbyt pochopne i nie poprzedzone należytymi badaniami. On sam głosował wówczas za zmianą definicji homoseksualizmu, chociaż nie zajmował się tym problemem. Później rozpoczął jednak zaawansowane badania nad homoseksualizmem, co doprowadziło go do rewizji poprzedniego stanowiska i do stwierdzenia, że homoseksualizm jest zaburzeniem seksualnym i można go wyleczyć.
Bardzo wielu psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów nadal uważa zresztą homoseksualizm za zaburzenie orientacji seksualnej. Można wśród nich znaleźć m. in. takie postaci, jak wspominany już van den Aardweg z Holandii, Christa Meves z Niemiec, Abram Kardiner, Richard Cohen oraz Joseph Nicolusi z USA czy Jost Kiser ze Szwajcarii i wielu innych.
O ile nie ma żadnego dowodu na to, by homoseksualizm był uwarunkowany biologicznie, o tyle istnieje bardzo wiele udokumentowanych przypadków, że jest on preferencją nabytą obyczajowo. Wystarczy wspomnieć chociażby ludzi, którzy jako osoby nieletnie zostali wykorzystani seksualnie przez starszych mężczyzn, co stało się początkiem ich homoseksualnej orientacji.

Prekursorem leczenia gejów w Holandii był zmarły w 1965 r. profesor psychiatrii Johan Leonard Arndt. Pod koniec życia, mając za sobą wieloletnią praktykę, oświadczył: "Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty". Jego pacjenci narzekali najczęściej na samotność, brak ustabilizowania w kontaktach oraz depresje.
Obserwacje innego holenderskiego profesora, Adrianusa Dingemana de Groota, dowiodły, że homoseksualiści mają poczucie wrażliwości typowe dla neurotyków i są bardziej rozchwiani emocjonalnie niż heteroseksualiści. Potwierdziły to badania naukowców z uniwersytetu stanowego Indiana (USA), z których wynika, że aż 60 proc. "dobrze przystosowanych społecznie" gejów prosiło o pomoc psychiatryczną lub psychologiczną.
Działacze ruchów homoseksualnych nie zaprzeczają tym danym, dodają jednak do nich własną interpretację. Ich zdaniem, problemy osobiste gejów biorą się z braku tolerancji ze strony otoczenia oraz z niemożności funkcjonowania w społeczeństwie na takich samych prawach, jak heteroseksualiści. W Holandii te bariery już jednak nie istnieją - homoseksualizm jest powszechnie akceptowany oraz prawnie usankcjonowany - a jednak skala problemów neurotycznych wśród gejów wcale się nie zmniejszyła. Zdaniem holenderskich psychologów, świadczy to o tym, iż źródło niepokojów znajduje się nie w otoczeniu, lecz we wnętrzu osoby.
Co ciekawe, od problemów tych nie ucieka holenderska prasa gejowska. W krajach, w których homoseksualiści walczą o prawa społeczne, przedstawiają oni swój ruch niemal wyłącznie w różowych barwach. Tam jednak, gdzie już wywalczyli te prawa, jak np. w Holandii, zaczynają prezentować także swe ciemne strony. Jednym z bardziej dyskutowanych w tym środowisku problemów jest kwestia samotności starych homoseksualistów. Narzekają oni, że w związkach z partnerami liczy się głównie seks, wobec czego oni - nie posiadając już młodego i pięknego ciała - nie mają szans na zbliżenie z kimkolwiek. Są skazani na kupowanie seksu za pieniądze u nastolatków, ale czyjejś bliskości i oparcia na starość nie kupią.
Pim Fortuyn, zamordowany lider populistycznej partii holenderskiej, w jednym ze swoich ostatnich wywiadów powiedział, że homoseksualizm jest dla niego jak zniewolenie, a ceną za ten wybór jest straszliwa samotność.

Ruch gejowski często przedstawia siebie jako prześladowaną mniejszość i ofiarę nieżyczliwego społeczeństwa. Profesor van den Aardweg zauważył podobny mechanizm u pojedynczych homoseksualistów - mają oni skłonność do przesadnego użalania się i rozczulania nad sobą, do postrzegania siebie w kategoriach wiecznej ofiary, wręcz do autodramatyzacji. Takie uczucia psychologia określa jako niedojrzałe emocjonalnie i egocentryczne. Na bazie takich właśnie uczuć bazuje kompleks niższości, z którego - zdaniem holenderskiego profesora - wyrasta skłonność homoseksualna.
Dlatego tak wielką rolę w terapii van den Aardwega odgrywa poczucie humoru. Proponuje on pokonanie ciągłego narzekania i uskarżania się poprzez śmiech - głównie śmiech z samego siebie. Autoironia pomaga odkryć "infantylne dziecko siedzące w środku dorosłego" - jak nazywa je holenderski terapeuta. Humor stanowi więc antidotum na impulsy o charakterze neurotycznym. Profesor odkrył też ciekawą zależność: im mniej roztkliwiania się nad sobą, tym mniejsza skłonność do zachowań homoseksualnych.
Generalnie terapia trwa kilka lat. Polega ona głównie na wglądzie we własne wnętrze i na wewnętrznym zmaganiu. Jej celem jest uzyskanie emocjonalnej dojrzałości do małżeństwa, powodzenie zaś zależy od motywacji danej osoby, jej wytrwałości i szczerości wobec siebie.
Jednym z pierwszych pacjentów van den Aarwega był 60-letni dziś Piet, który zetknął się z profesorem w 1971 roku. Do dziś odwiedza go, ale już towarzysko, jest bowiem przykładnym mężem i ojcem dziewięciorga dzieci. Tak wspomina siebie sprzed lat: "Lokowałem wówczas swoje uczucia w chłopakach, ale nigdy nie byłem szczęśliwy... Ciągle koncentrowałem się tylko na sobie samym. Ciągle tylko ja, ja i ja. To ja sam byłem w centrum swojego zainteresowania."
Piet podkreśla, że dopiero po zniknięciu skłonności homoseksualnych tak naprawdę przestał się skupiać na sobie i zaczął dostrzegać drugie osoby.
Do podobnych wniosków dochodzi Kristoff, 40-letni Niemiec, który pracuje obecnie jako wolontariusz w hospicjum, towarzysząc umierającym. Czuł się jako homoseksualista głęboko nieszczęśliwy, ale nie wiedział, co z tym faktem zrobić. "Kiedy wpadła mi w ręce książka profesora van den Aardwega, było to dla mnie jak objawienie - rozpoznałem w niej siebie oraz różne detale z mojego życia" - wspomina. Natychmiast pojechał do Holandii. Przez dwa lata dojeżdżał na spotkania terapeutyczne z Zagłębia Ruhry do Haarlemu. Obecnie nie odczuwa już do mężczyzn żadnego pociągu seksualnego.

Van den Aardweg nie stosuje w swej pracy żadnych chrześcijańskich teorii czy koncepcji, choć podkreśla, że osoby wierzące mają większą motywację i silniejszą wolę do walki ze swoimi skłonnościami niż osoby niewierzące.
W odróżnieniu od niego na chrześcijańskich podstawach opiera swą działalność holenderski ruch EHAH (Opieka Ewangeliczna nad Homoseksualistami). Założył go w 1975 roku w Amsterdamie były homoseksualista Johan van der Sluis. Przestał być gejem pod wpływem głębokiego nawrócenia religijnego, a swój przypadek opisał w autobiografii zatytułowanej "Nie jestem już taki". Źródła swojego homoseksualizmu wskazywał w chorych relacjach z ojcem i w kompleksie niższości.
Wkrótce po wydaniu książki do van der Sluisa zaczęli zgłaszać się z prośbą o pomoc pierwsi geje. Z czasem było ich tak wielu, że postanowił założyć ośrodek pomocy osobom uzależnionym od homoseksualizmu. Co roku zgłasza się do niego ok. 50 osób.
W ten sposób 10 lat temu trafił do EHAH młody muzyk Allard Buhre, który z powodu swej orientacji seksualnej cierpiał wówczas na depresję. Dziś pracuje on jako street walker i w każdy weekend odwiedza amsterdamskie gay clubs, gdzie przeprowadza ok. 80 rozmów z homoseksualistami, przekonując ich, że istnieje alternatywna droga wobec ich sposobu życia.
Allard opowiada o dużej rotacji partnerów w środowisku homoseksualnym. Potwierdzają to nawet badacze przychylni ruchowi gejowskiemu, np. głośny raport Instytutu Kinseya z 1978 roku podawał, że połowa badanych homoseksualistów przyznała się do kontaktów z co najmniej 500 różnymi partnerami seksualnymi. Aż 62 proc. gejów przyznało też, że korzysta z łaźni homoseksualnych w celu nawiązania anonimowych stosunków płciowych.
Według Allarda, taka zmienność partnerów wynika z ciągłego niezaspokojenia i nienasyconej tęsknoty, jaka trawi gejów. Ponieważ drugi mężczyzna nigdy do końca nie jest w stanie dać tego, co kobieta - wpadają w oni w ciąg nieustannych poszukiwań.
Niedawno Allard spotkał 20-letniego Turka Dżemala Yalcinkayę. Chłopak czuł odrazę do swojego homoseksualnego trybu życia i trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Allard poznał go, kiedy Dżemal ciężko ranił się nożem. "Myślałem, że znajdę szczęście w środowisku homoseksualistów - mówi Turek. - Ale w większości to były złe doświadczenia. Ci faceci chcieli jedynie uprawiać ze mną seks. To wszystko działało jak automatyczny pilot. Wiem, że większość ludzi w tym środowisku funkcjonuje i czuje w ten sam sposób. Słowo gay znaczy wesoły, szczęśliwy, i oni zachowują się, jakby tacy byli, ale tak naprawdę nie są szczęśliwi." Dzięki Allardowi Dżemal przyjął chrzest i odmienił swe życie.
Podobne ośrodki, chociaż w Holandii mają najdłuższą tradycję, działają od dawna także w innych krajach. Istnieje również międzynarodowa federacja organizacji zajmujących się pomocą homoseksualistom - Exodus. Polska stawia na tej drodze dopiero pierwsze kroki. Skoro jednak wchodzimy do Unii Europejskiej, to może i u nas pojawią się podobne rozwiązania.

***

Często można się spotkać z opinią, jakoby homoseksualiści stanowili ok. 10 proc. populacji. Wychodząc z tego założenia. Robert Biedroń mówił w studiu Polsatu, że w Polsce żyje ich ok. 2 mln, co jest twierdzeniem nie mającym żadnego pokrycia w badaniach.
Tak wysoki odsetek homoseksualistów pojawił się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w tzw. Raporcie Kinseya. W 1948 roku amerykański seksuolog Alfred Kinsey ogłosił wyniki swoich badań, z których wynikało, że aż 37 proc, wszystkich dojrzałych mężczyzn w USA ma za sobą doświadczenia homoseksualne. W następnych latach doszedł on do wniosku, że homoseksualiści stanowią ok. 10 proc. populacji białych mężczyzn między 16 a 55 rokiem życia. Do dziś wiele osób powtarza bezkrytycznie dane zaprezentowane wówczas przez Kinseya.
Znacznie później dopiero okazało się, że owe raporty były sfałszowane. Kinsey prowadził bowiem swoje badania nie na reprezentatywnej próbce społeczeństwa, lecz na grupie przestępców seksualnych i więźniów, wiadomo zaś, że w więzieniach, gdzie mężczyźni długie lata przebywają w zamknięciu bez kobiet, praktyki homoseksualne nie należą do rzadkości.
Tymczasem badania przeprowadzone w USA i Wielkiej Brytanii na bardzo szerokiej grupie reprezentatywnej pokazały, że w tym pierwszym kraju homoseksualistów jest 1 proc., a w drugim 1,5 proc. (z tego zaś 30-40 proc. to biseksualiści).

Bla bla bla bla, potraktuję cię tak jak mnie Ty.
Nie czytam.
:D

Cytaty ostatni raz:
"Najnowsze badania szwedzkich naukowców z Instytutu Karolinska, opublikowane w prestiżowym amerykańskim magazynie "Proceedings of the National Academy of Sciences", mówią niemal jednoznacznie - z orientacją przychodzimy na świat i nie może być ona skutkiem wyuczonego w trakcie życia doświadczenia.

Do pomiarów zaproszono 4 grupy - mężczyzn oraz kobiet hetero i homoseksualnych. Pierwszy etap oparł się na zjawisku tzw. asymetrii mózgu, czyli różnicy pomiędzy wielkością teoretycznie jednakowych półkul mózgowych. Wcześniej wiadomo było, że asymetria jest bardziej charakterystyczna i znaczniej częściej występuje u mężczyzn. Teraz podobne zjawisko zaobserwowano także u lesbijek. "W przypadku heteroseksualnych mężczyzn, rzeczywiście - obydwie półkule różniły się rozmiarami - zdecydowanie większa była prawa. Dokładnie ta sama sytuacja dotyczyła jednak również lesbijek. Natomiast w przypadku gejów i heteroseksualnych kobiet żadnej asymetrii nie stwierdzono - półkule mózgu były takie same"- cytuje komentarz naukowców gazeta.

Druga część badań opierała się już nie na budowie, ale na pracy mózgu. Analizowano aktywność tzw. ciała migdałowatego - struktury odpowiedzialnej m.in. za emocje i wspomnienia. Okazało się, że występuje duże podobieństwo w unerwieniu, a więc i aktywności, lewego ciała migdałowatego u kobiet heteroseksualnych i gejów, oraz prawego u mężczyzn heteroseksualnych i lesbijek.

Specjaliści uważają, że świadczyć to może nie tylko o genetycznym warunkowaniu orientacji seksualnej, ale i o ryzyku występowania pewnych chorób o podłożu psychicznym u heteroseksualnych kobiet i gejów, na skutek podobnych biologicznie mózgów.

Dowód, że orientacja seksualna nie jest rzeczą nabytą, byłby przełomowy nie tylko w świecie nauki. Przeciwnikom posiadania dzieci przez pary homoseksualne odebrałby jeszcze jeden argument - z pewnością dzieci nie nauczą się, jak sugerują, bycia gejem lub lesbijką od swoich rodziców. Co najwyżej homoseksualną orientację dostaną w prezencie od Matki Natury."

"Przełomowe odkrycie
Eksperymenty prowadzone w wielu krajach miały udowodnić, co jest przyczyną takiej, a nie innej orientacji seksualnej u ludzi. Szwedzcy naukowcy, Ivanka Savić i Per Lindström, neurobiolodzy z Karolinska Institute w Sztokholmie, zbadali wreszcie anatomię mózgu w kontekście seksualności. Zauważyli, że mózgi gejów przypominają mózgi heteroseksualnych kobiet, a lesbijek, mózgi heteroseksualnych mężczyzn. Na podstawie wyników swych badań poinformowali też, że znaleźli dwa ludzkie feromony odpowiedzialne za orientację seksualną: Androstadienon, znajdujący się w męskim pocie oraz Estratetraenol, obecny w kobiecym moczu. Dr Savić wykazała, że Androstadienon (pochodna testosteronu) silnie aktywuje mózg kobiet. Podobnie było z Estratetraenolem, pochodną żeńskich hormonów płciowych, estrogenów. Ten związek silnie pobudzał mózgi heteroseksualnych panów.

Szwedzcy badacze zdecydowali się więc pójść o krok dalej i sprawdzić, czy wpływ feromonów zależy tylko od płci, czy też od orientacji seksualnej. Przeprowadzili eksperyment, do którego zaprosili 36 osób - 12 heteroseksualnych kobiet i 24 mężczyzn, połowę hetero- i połowę homoseksualnych. Początkowo dano im do powąchania próbki zwykłych zapachów, np. lawendy albo cedru. Badania przeprowadzone za pomocą rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej pokazały, że w ich mózgu ulegały pobudzeniu ośrodki związane ze zmysłem węchu. W drugiej części eksperymentu uczestnikom podtykano pod nos probówki zawierające feromony, czyli Androstadienon i Estratetraenol.

Okazało się, że tym razem pobudzeniu uległ fragment tzw. podwzgórza, które to właśnie odgrywa bardzo ważną rolę w zachowaniach seksualnych. W przypadku heteroseksualnych kobiet i mężczyzn reakcja była spodziewana. Podwzgórze kobiet zareagowało na Androstadienon, a mężczyzn na Estratetraenol. Inaczej jednak było w przypadku gejów. Okazało się, że ich mózg nie został pobudzony przez damskie hormony, ale, podobnie jak u pań, reagował na pochodną testosteronu.

Orientacja seksualna cechą biologiczną?
Na podstawie swych badań Szwedzi potwierdzili więc, że po pierwsze, nasz mózg reaguje różnie na feromony w porównaniu z powszechnie znanymi zapachami, po drugie, wskazali na powiązanie pomiędzy orientacją seksualną, a mózgiem. O reakcji lub braku reakcji na konkretne związki chemiczne decyduje zatem nie płeć biologiczna, ale preferencje seksualne. Było to odkrycie niezwykle ważne, gdyż potwierdza tezę o różnicach w budowie i funkcjonowaniu mózgów osób hetero- i homoseksualnych, a pośrednio świadczy o tym, że orientacja seksualna jest cechą biologiczną, a nie nabytą.

Feromony stymulatorem komunikacji seksualnej
Szwedzkie eksperymenty zostały z tym samym skutkiem powtórzone przez zespół neurofizjologa Charlesa Wysockiego w Filadelfii. Ten przebadał 82 osoby (mężczyzn homo- i heteroseksualnych oraz kobiety heteroseksualne), którym podał jeden spośród dwóch zapachów, pobranych z ciał innych heteroseksualnych i homoseksualnych kobiet oraz mężczyzn. Było to badanie uwzględniające więcej czynników i, podobnie jak u dr Savić, pozwoliło stwierdzić, że geje preferowali zapachy gejów, a nieco słabiej reagowali na te, od dawców heteryków. Zapachy ich ciał były natomiast najmniej atrakcyjne dla heteroseksualnych mężczyzn oraz homoseksualnych kobiet.

Wyniki eksperymentów pokazują, że homoseksualni mężczyźni i kobiety wybierają inne zapachy niż kobiety i mężczyźni heteroseksualni, a feromony stymulują komunikację u osób o tych samych preferencjach seksualnych. Publikacje, nie tylko szwedzkich badań, pokazują więc, że nasz umysł podświadomie rozpoznaje woń "atrakcyjności seksualnej", a zapach powie nam, czy preferujemy kobiety czy mężczyzn."

http://polki.pl/seks_erotyka_artykul,10015980,1.html

"Orientacja seksualna mężczyzn zależy od metabolizmu mózgu

Istnieje różnica między zdecydowanie homoseksualnymi i zdecydowanie heteroseksualnymi mężczyznami pod względem metabolizmu glukozy w podwzgórzu po podaniu fluoksetyny – leku popularnie nazywanego Prozac, odkryli badacze z University of Chicago.
Z grupy 80 aktywnych seksualnie mężczyzn w wieku 20-30 lat wyodrębniono osiem osób o zdecydowanej orientacji homoseksualnej i osiem o zdecydowanej orientacji heteroseksualnej. Byli to mężczyźni, którzy nie mieli żadnych doświadczeń ani fantazji erotycznych na temat innej niż preferowana seksualnie płci. Badanym podawano Prozac, lek selektywnie hamujący wychwyt serotoniny w mózgu, lub placebo metodą podwójnie ślepej próby.
U mężczyzn heteroseksualnych odnotowano znacznie silniejsze efekty działania Prozacu w podwzgórzu niż u mężczyzn homoseksualnych. Wyniki sugerują, że mężczyźni o zdecydowanej orientacji heteroseksualnej i homoseksualnej różnią się pod względem oddziaływań neurotransmiteru serotoniny w mózgu.
Badania przeprowadzone przez University of Chicago zaprezentowano na konferencji Society for Neuroscience, 12 listopada w Nowym Orleanie.
psycport"

http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=serwis&op=o...

O sławetnych psychiatrach z USA:

"Psychiatrzy za mało czasu poświęcają badaniom naukowym

Amerykański Instytut Medycyny ocenił, że w USA prowadzi się za mało badań naukowych w dziedzinie zdrowia psychicznego, pomimo dużych postępów w dziedzinie nauk behawioralnych i wiedzy na temat funkcjonowania mózgu. Szacuje się, że zaburzenia psychiczne stanowią ponad 15% wszystkich chorób.
Z raportu Institute of Medicine wynika, że przeważająca większość amerykańskich psychiatrów wybiera praktykę kliniczną. Mniej niż 2% wszystkich amerykańskich psychiatrów ocenia swoją działalność jako naukową. Badania naukowe nie są też głównym zajęciem psychiatrów akademickich - mniej 15% psychiatrów zatrudnionych na wyższych uczelniach poświęca ponad połowę swojego czasu na badania naukowe. Jeśli tendencje te nie ulegną zmianie badania naukowe w dziedzinie psychiatrii mogą całkiem zaniknąć - ostrzega rządowy instytut.

Na podstawie cytowanego raportu specjalnie powołana komisja opracowała nowe zalecenia dotyczące kształcenia rezydentów w dziedzinie psychiatrii - Research training in psychiatry residency: strategies for reform (dostępne na stronie: http://www.iom.edu). Komisja uznała za konieczne zwiększenie nacisku na pracę naukową i sformułowała listę zaleceń mających na celu zachęcenie i ułatwienie specjalizującym się psychiatrom podejmowanie badań naukowych. Celem jest przede wszystkim zwiększenie liczby badań naukowych z udziałem pacjentów, a nie badań z nauk podstawowych. Ze względu na szczególną rolę, jaką przypisuje się w psychiatrii leczeniu empirycznemu, badania takie mają szczególne znaczenie. "

Niemcy:

"W drugiej połowie kwietnia br. do Europejskiego Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu (CPT) wysłany został list otwarty w związku z planowanymi w tym roku "odwiedzinami" niektórych placówek psychiatrycznych w Niemczech.

W drugiej połowie kwietnia br. do Europejskiego Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu (CPT) wysłany został list otwarty, który jest wspólną rezolucją organizacji wymienionych poniżej. Jak informuje sekretariat IAAPA, list dotarł już do wszystkich członków Komitetu; napisano go w związku z planowanymi przez CPT w tym roku "odwiedzinami" niektórych placówek psychiatrycznych w Niemczech. Autorzy zarzucają Komitetowi maskowanie faktów, a jego pracę uważają za szkodliwą wobec uniwersalnych idei praw człowieka, sprowadzając je, tym samym Organizację Narodów Zjednoczonych, a w szczególności jej Najwyższego Komisarza Praw Człowieka, do roli karykatury."
http://interia360.pl/swiat/artykul/psychiatria-list-ot...

"Interesującym jest to, że dr Bundy wnioski znanych i szanowanych psychiatrów w Niemczech i USA określa jako „amatorskie”. Powszechnie jego książka wywarła wrażenie, że ci inni uczeni, z wyjątkiem dr Schweitzera, albo byli po prostu niezbyt nierozsądni, albo nieświadomi swojej podłości, tak jak z kolei był tego świadomy dr Bundy."

http://www.opracowanie.eu/havis.htm

Ciekawy film, co o nim sądzisz?
http://www.youtube.com/watch?v=6qs9TLTvYFs&feature=pla...

O "leczeniu" homoseksualizmu w Polsce przez podobnych przygłupów:

http://www.homofakty.info/index_.htm

""Damian, 23 lata:

Byłem związany z tą grupą przez rok i kilka miesięcy. Jestem jednym z pokrzywdzonych przez tego człowieka. Jego miejsce jest za kratkami albo w psychiatryku. Niestety wiele osób się go boi. Boimy się, że prawda o naszych skłonnościach ujrzy światło dzienne. Ten człowiek znajdzie tysiące powodów, żeby się wykręcić, powie, żeby modlić się za wrogów, którzy próbują go zniszczyć. Na jednym z pierwszych spotkań uderzyło mnie to, jak w jeden rekolekcyjny dzień powiedział na adoracji: "Boże, ja nie potrzebuję mojego życia, jeżeli ono mogłoby uratować jednego z tych chłopców, zabierz mi życie". Wszyscy płakaliśmy. On był dla nas święty. Ja zacząłem po pewnym czasie odcinać się od grupy, stanąłem mocno na nogach i zastanawiałem się nad tym, co ten człowiek wyrabia. Wtedy mnie usunął i zakazał kontaktować się ze mną, powód podał taki, że znalazłem sobie faceta i mogę sprowadzać chłopaków na złą drogę."

Tak zwane grupy wsparcia dla homoseksualistów funkcjonują na terenie naszego kraju bez żadnych regulacji prawnych. Zakładać je może każdy- ksiądz, prawicowy radykał czy zwykły Kowalski podający się za psychologa. Warto być ostrożnym. Obecnie większość psychologów proponuje samoakceptację, ponieważ homoseksualizm nie jest zły; nikogo nie krzywdzi. Tylko religijni fanatycy próbują "leczyć" z homoseksualizmu. Pamiętajmy, że oficjalne stanowisko Kościoła Katolickiego jest inne. Zaleca on tym spośród homoseksualistów, którzy są katolikami, by żyli w czystości (co nie przeszkadza mieć chłopaka). W żadnym wypadku jednak nie nakłania do zmiany orientacji, ponieważ jest ona niemożliwa."

Odniesienie do "cudownych uzdrowień":

"- Jacek Kochanowski -

W związku z powtarzającymi się w ostatnim czasie przypadkami kampanii medialnej przeciwko osobom homoseksualnym i towarzyszącym jej kłamstwom na temat tak zwanego "leczenia homoseksualizmu" warto przypomnieć podstawowe fakty:

Po pierwsze: homoseksualizm nie jest ani chorobą, ani zaburzeniem - stwierdziły to wyraźnie w swoich orzeczeniach m.in. Światowa Organizacja Zdrowia, międzynarodowe Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne i Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne. Każdy zatem, kto twierdzi, że homoseksualizm jest chorobą lub zaburzeniem kłamie, działa na szkodę osób homoseksualnych, narusza ich godność i dobre imię, wprowadza w błąd opinię publiczną oraz nawołuje do dyskryminacji osób homoseksualnych - do napiętnowania ich jako "chorych" i "nienormalnych".

Po drugie: nie istnieją żadne dowody na to, że możliwa jest dowolna zmiana orientacji seksualnej (z homoseksualnej na heteroseksualną lub z heteroseksualnej na homoseksualną). Wszelkie nagłaśniane przypadki "zmiany" nie są niczym innym, niż homofobicznym chwytem propagandowym. Mogą one dotyczyć osób biseksualnych, którym udaje się w wyniku specyficznego prania mózgu "wygłuszyć" pragnienia homoseksualne. Mogą także dotyczyć osób homoseksualnych, które w wyniku podobnych działań pseudoterapuetycznych zmuszają się do stosunków heteroseksualnych. Istotnie, taki efekt "prania mózgu" może u osób niezdolnych do akceptacji swej orientacji seksualnej wzbudzić poczucie satysfakcji, jednak jest to satysfakcja złudna - długookresowe (panelowe) badania tzw. "wyleczonych" pokazują, że znakomita większość z nich powraca do aktywności homoseksualnej lub okupuje zmuszanie się do życia sprzecznego z własnymi pragnieniami głębokimi zaburzeniami psychicznymi lub chorobami psychicznymi.

Po trzecie, co najważniejsze: praktyki "leczenia" homoseksualizmu mogą być groźne dla zdrowia, a nawet życia. Oto fragment oświadczenia Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego z 1998 roku dotyczące stosowanej w "leczeniu" homoseksualizmu tzw. "terapii reparatywnej":

"Potencjalne ryzyko stosowania 'terapii reparatywnej' jest znaczące, włączając w to możliwość wystąpienia depresji, zaburzeń lękowych i zachowań autodestrukcyjnych. (...) Wielu pacjentów, którzy poddali się 'terapii reparatywnej' relacjonuje, że podawano im mylną informację, że homoseksualiści są samotnymi, nieszczęśliwymi osobnikami, którzy nigdy nie osiągną akceptacji lub satysfakcji. (...) Możliwość, że osoba może osiągnąć szczęście i satysfakcjonujące relacje interpersonalne jako gej lub lesbijka nie była im prezentowana, a alternatywne podejście do radzenia sobie ze społeczną stygmatyzacją nie była omawiana (...) Z tego powodu Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne sprzeciwia się jakiejkolwiek terapii psychiatrycznej, takiej jak terapia 'reparatywna' lub 'konwersyjna', które opierają się na założeniu, że homoseksualizm jest sam w sobie zaburzeniem psychicznym lub opartych na założeniu, że pacjent powinien zmienić swoją orientację homoseksualną."

Ofiary tego typu "terapii" trafiają zatem najczęściej do gabinetów psychologicznych i psychiatrycznych z poważnymi zaburzeniami. Nie są bowiem w stanie zmienić trwale swojej orientacji seksualnej, wbrew obietnicom, nie potrafią jednak równocześnie zaakceptować swojego homoseksualizmu nie tylko dlatego, że z powodów religijnych uznają go za grzech, ale przede wszystkim dlatego, że pseudoterapeuci wmawiają im, że osoba homoseksualna nie potrafi kochać, nie potrafi stworzyć stałe związku, nigdy nie będzie szczęśliwa.

"Leczenie homoseksualizmu" to zatem niebezpieczne działania na szkodę osób homoseksualnych, które ani z medycyną, ani z pomocą, a już na pewno z żadną "miłością bliźniego" nie mają nic wspólnego. Działania takie oraz popularyzowanie tych działań powinno być w moim przekonaniu zabronione przez prawo, bowiem pseudoterapueci zamiast nieść osobie homoseksualnej pomoc skazują ją w rzeczywistości na cierpienia, wpędzają w permanentny stan poczucia winy, a w konsekwencji przyczyniają się do rozwinięcia się u takich osób rzeczywistych zaburzeń i chorób psychicznych.


Po czwarte: warto zauważyć, że sprzeciw wobec tego typu głęboko niemoralnych praktyk pseudoterapeutycznych wyrażają także niektórzy duchowni katoliccy. Oto przykład: fragment wywiadu o. Tadeusza Bartosia dla "Gazety Wyborczej":

"Kościół broni osoby homoseksualne, przeciwstawia się wszelkim przejawom ich dyskryminacji. Mówi o tym wyraźnie Katechizm. Co więcej: wcale nie wychodzi z założenia, że homoseksualizm jest chorobą czy dewiacją. Czytamy w nim, że wiele osób ma głęboko zakorzenioną i skłonność homoseksualną, a więc nie ma tam mowy o nakłanianiu gejów i lesbijki do leczenia. (...) Jak można leczyć homoseksualizm, skoro nie znamy jego przyczyn? Można robić im pranie mózgu, próbować ich przeprogramowywać na orientację heteroseksualną, ale to nie jest przecież leczenie. Hasła typu: "Homoseksualizm trzeba leczyć" przywodzą na myśl masowe reedukacje obywateli w systemach totalitarnych. Katechizm podkreśla, że homoseksualizm na ogół nie jest niczym zawiniony. Po prostu człowiek w okresie dojrzewania odkrywa pociąg do osób tej samej płci. Tak przeżywa własną seksualność i tak będzie ją przeżywał do końca życia. Trzeba to przyjąć do wiadomości i nie wolno ich za to dyskryminować."

Po piąte: nie możemy milczeć i nie przeciwstawiać się aktywnie tego typu niebezpiecznej propagandzie. Większość z nas, osób homoseksualnych lub biseksualnych, ma szczęście dotrzeć do rzetelnych źródeł wiedzy i ustrzec się przed skutkami owej specyficznej mowy nienawiści. Wciąż jednak wiele lesbijek i wielu gejów, błędnie sądząc, że religia wymaga od nich zmiany orientacji seksualnej, wpadają w łapy działających często przy parafiach lub w ramach katolickich ruchów szalbierzy. Otóż ze względu na te osoby właśnie należy m.in. walczyć:
- o odsunięcie od władzy sił politycznych wspierających lub tolerujących tego typu propagandę w państwowych mediach i w szkołach
- o objęcie pseudoterapeutów dochodzeniami prokuratorskimi na wniosek pokrzywdzonych przez ich szkodliwe i oparte na kłamstwie praktyki osób homoseksualnych i biseksualnych
- o wprowadzenie do szkół rzetelnej edukacji seksualnej broniącej dzieci i młodzież przed szkodliwymi praktykami pseudoterapeutów
- o wsparcie lesbijek i gejów przez polskie organizacje zrzeszające rzetelnych psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów, które jednoznacznie potępią praktyki "leczenia" homoseksualizmu i pomogą w opracowaniu wskazań dla osób homoseksualnych borykających się z trudnościami w samoakceptacji

Niestety, nie wystarczy wyłączyć telewizor czy ostentacyjnie wyrzucić do śmietnika "Nasz Dziennik". Nienawiść prędzej czy później dosięgnie każdą i każdego z nas - osób homoseksualnych czy biseksualnych. Program Pospieszalskiego obejrzało wielu rodziców, którzy będą teraz zmuszać swoje homoseksualne dzieci do leczenia. Program obejrzało wiele lesbijek i wielu gejów, którzy mając problemy z samoakceptacją zadzwonią do oszustów i poproszą ich o "pomoc". Te wszystkie spektakle kłamstwa, pogardy i nienawiści wywołują konkretne skutki społeczne i dlatego należy im przeciwdziałać. Proszę, nie bądźmy obojętni."

http://www.innastrona.pl/bq_lipa43.phtml

Owszem szanowani są pseudopsychiatrzy, ale w pewnych kręgach.
Nie róbmy ze wszystkich obywateli idiotów.
Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 14.06.10 o godzinie 02:43
Artur Marcin Laskowski

Artur Marcin Laskowski Mój nieprofesjonalny
opis…

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
Prekursorem leczenia gejów w Holandii był zmarły w 1965 r. profesor psychiatrii Johan Leonard Arndt. Pod koniec życia, mając za sobą wieloletnią praktykę, oświadczył: "Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty". Jego pacjenci narzekali najczęściej na samotność, brak ustabilizowania w kontaktach oraz depresje.

Zawsze się zastanawiałem, co skłania ludzi do podpierania się autorytetem osób, które wygłaszają takie oświadczenia. Pan Arndt był psychiatrą, więc większość osób homoseksualnych (i biseksualnych pewnie też, choć o tym się nie wspomina), jakie spotkał, to byli to jego pacjenci. Można śmiało powiedzieć, że osoby zdrowe i szczęśliwe nie korzystają z usług psychiatry. Absurdalne byłoby twierdzenie, że pan profesor przebadał całą holenderską populację osób homoseksualnych, albo posiadał szósty zmysł i wyłapywał wszystkich gejów na ulicy. Innymi słowy, stan pacjentów został błędnie ekstrapolowany na całość populacji. Zresztą, dziś też można spotkać „badania”, które operują tym samym schematem, np. dr Paul Cameron.
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:

To, że pozbawiono Cie rodziców jak piszesz to
teraz każe Ci się akceptować dwóch tatusiów lub dwie mamy?

Nikt nikomu nie każe. Adopcja odbywa się po przeprowadzeniu badania środowiskowego, analizie psychologów i innych specjalistów.
Brana jest też pod uwagę wola dziecka.

Brane pod uwagę jest wiele czynników - i powinno być brane,

Ale takim czynnikiem NIE MOŻE być orientacja rodziców.

To jedyne zastrzeżenie.
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:
To ma do tego, że wychowanie powierzone jest osobom, które w naturalny sposób nie są w stanie spłodzić dziecka.

Absurd.
Najczęściej adoptują rodzice, którzy nie są w stanie samodzielnie spłodzić dziecka.
Głównie hetero.

Jeżeli nie możesz mieć dzieci bo jesteś bezpłodna to też powinnaś mieć zakaz adopcji ?

To co pisałam wcześniej. Te dzieci są skrzywdzone przez los, nie powinniśmy ich krzywdzić w drugi sposób. Tylko dlatego, że homoseksualistom zachciało się mieć dzieci, których w biologiczny sposób nie są w stanie spłodzić.

Ja pierdziele co za nonsens !

A jaki ma związek orientacja z krzywdą dziecka ?! przecież rodzice nawet ci adopcyjni nie po to adoptują dzieci, żeby się z nimi pieprzyć !
Co Ty w ogóle wygadujesz kobieto !?

Rodzic musi mieć predyspozycje wychowawcze a nie seksualne do wychowania dzieci.
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leokadia Kowalska:


Nie ma "genu homoseksualizmu"
Punktem wyjścia dla terapii osób o skłonnościach homoseksualnych jest zdefiniowanie samego zjawiska. Co ciekawe, wśród działaczy ruchu gejowskiego rozpowszechniło się przekonanie, że homoseksualizm jest zjawiskiem bądź wrodzonym, bądź dziedzicznym, bądź uwarunkowanym genetycznie lub


Nie będę cytował całości - ale wszystko co "wkleiłaś" to są informacje
przestażałe, tendencyjne i nie prawdziwe.

Owszem nie ma genu homoseksualizmu, bo homoseksualizm to nie jest dewiacja tylko niezależna cecha.
Orientacje są dwie pro-męska i pro-kobieca
Obie determinowane są genetycznie.

Homoseksualista ma orientację na tą samą płeć co swoja.

Nie ma sensu szukać "genu homoseksualizmu" bo go nie ma. Co nie zmienia faktu, że homoseksualizm jest determinowany genetycznie.

---

Pozostałe "wklejki", które wkleiłaś są tak samo pseudo-naukową próbą uzasadnienia ideologii. Stworzone przez ignorantów i lobby klerykalno-homofobiczne.
Analogiczny cel miała eugenika, była pseudo-naukowym poparciem rasizmu.

Dzisiaj kościół i środowiska prawicowo konserwatywne zmuszone są szukać podobnych faszystowskich metod na poparcie swoich "wartości".

Szkoda tylko, że ludzie tak łatwo temu bełkotowi ulegają.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Dla przypomnienia bezstronne (podobno) badania wskazujące że jakkolwiek homoseksualiści i lesbijki mogą być tak samo dobrymi rodzicami jak rodzice hetero, to jednak wychowywane potomstwo wykazuje pewne różnice.

Nie można więc powiedzieć, że dzieci mają *takie same* warunki rozwoju w rodzinie hetero jak i homo, bo nie jest to do końca prawda>

Cytat:
"Stacey, i Biblarz (2001), badacze zajmujący się problematyką tożsamości płciowej, chcąc podsumować bezstronnie dotychczasowy dorobek badawczy, dokonali metaanalizy 21 badań nad dziećmi homoseksualistów, przeprowadzonych pomiędzy r. 1981 a 1998. Zaprzeczając temu, co sami ironicznie nazywają „no differences doctrine” przytaczają oni przekonywujące argumenty na rzecz tezy, którą można by analogicznie nazwać „no differences, but...”. Oto niektóre wnioski, jakie wysnuli Stacey i Biblarz na podstawie wspomnianej analizy:
- nie stwierdzono żadnych różnic w zakresie: funkcjonowania poznawczego, pewności siebie, lękowości, depresji, problemów behawioralnych, osiągnięć w dyscyplinach społecznych (szkoła, przyjaciele, sport), pobudliwości, problemów emocjonalnych czy wychowawczych między dziećmi wychowywanych przez rodziców homoseksualnych, a dziećmi wzrastającymi w związkach heteroseksualnych;
- w zakresie zachowań związanych z rolą płciową: zarówno u chłopców jak i u dziewcząt wychowywanych przez pary homoseksualne, zauważono odejście od charakterystycznych ról męskich i kobiecych (ubierania, zabawy, wyglądu). Chłopcy przejawiali mniej zachowań agresywnych, nie wystąpiła natomiast żadna różnica w chęci zmiany płci przez dziecko w stosunku do dzieci wychowywanych przez rodziców heteroseksualnych;
- w zakresie aktywności seksualnej: zauważono, iż młodzi ludzie wychowujący się w rodzinach homoseksualnych częściej rozważali lub przeżywali akty seksualne z osobami tej samej płci, jednak nie stwierdzono u nich żadnej wyraźnej tendencji do opisywania siebie w kategoriach homo- lub biseksualisty. Wyraźnie istotną statystycznie różnicę zauważono natomiast w przenoszeniu na chłopców homoseksualnej orientacji ojca (efekt obecny, gdy dzieci wkraczają w dorosłość).
- w zakresie więzi z rodzicami: stwierdzono, iż dzieci homoseksualistów zwykle myślą, że ich rodzice woleliby, żeby one same były homoseksualne. Zauważono również, iż pary homoseksualne mają podobne umiejętności wychowawcze, oraz iż pragną po równo dzielić się pracami domowymi oraz wychowawczymi. Ponadto, dzieci homoseksualistów czują, że mogą bez większego skrępowana porozmawiać z dorosłymi o sprawach związanych z seksualnością."

Koniec cytatu.
Nie ma tu wartościowania co jest lepsze. Są jednak pewne różnice.

Cytat pochodzi stąd:
http://www.krytyka.org/pokaz_pracenaukowa.php?id=24

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Never Ending Story.
Ile mozna podawac i obalac te same argumanty?
Paweł Leon Niklas

Paweł Leon Niklas "Death Before
Dishonor"

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Agnieszka K.:
Never Ending Story.
Ile mozna podawac i obalac te same argumanty?

Zaczęło się 10.11.2008, 15:28, więc ok. 1,5 roku i 78 stron;>Paweł Leon Niklas edytował(a) ten post dnia 14.06.10 o godzinie 13:17

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Paweł Leon Niklas:
Agnieszka K.:
Never Ending Story.
Ile mozna podawac i obalac te same argumanty?

Zaczęło się 10.11.2008, 15:28, więc ok. 1,5 roku i 78 stron;>Paweł Leon Niklas edytował(a) ten post dnia 14.06.10 o godzinie 13:17

To było pytanei retoryczne .. :(
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

- osoby samotne mają prawo do adopcji

- pary homoseksualne nie mają

Podajcie mi jeden argument, który uzasadnia preferowanie osób samotnych nad pary homoseksualne.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Skąd wiecie, że nie ma genu homoseksualizmu?
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Leszek Ocap:
Skąd wiecie, że nie ma genu homoseksualizmu?

Poczytaj o wspominanym na tym forum wielokrotnie odkryciu uczonych z Karolinska.

Dlatego nie ma wyizolowanego genu homoseksualizmu, że homoseksualizm jest CECHĄ dziedziczną.

Jeżeli homoseksualista odziedziczył fragment mózgu po matce - to nie za sprawą jakiegoś konkretnego genu tylko po prostu odziedziczył żeńskie cechy mózgu.

orientacja jest zapisana w genach, ale nie należy tego rozumieć, że jest jakiś konkretny gen, który determinuje homoseksualizm.

Homoseksualizm = orientacja mózgu nie pasująca do płci fizycznej.

Gej odziedziczył orientację (jądro dymorfizmu płciowego w mózgu) po matce.

I to jest cała filozofia.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Brzmi rozsądnie. Dzięki!



Wyślij zaproszenie do