Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?
Małgorzata G.:
Są różnice biologiczne. Kobieta zasadniczo (bo są wyjątki po obu stronach) przejawia inne zachowania i reakcje niż mężczyzna. I wynika to z fizjologii i biologii naszych organizmów.
Niestety to nie do końca prawda. Polecam lekturę z zakresu psychologii emocji o reagowaniu emocjonalnym kobiet i mężczyzn (np. "Psychologia Emocji" prof. W. Łosiaka, rozdział 9 -
http://www.gwp.pl/product/4237.html). Z wielu badań neurobiologicznych i międzykulturowych wypływa jeden wniosek:
nie ma różnić w doświadczeniu emocji między kobietami a mężczyznami. Różnice pojawiają się bardzo często w ekspresji emocji na co wpływa kultura, która narzuca takie, a nie inne normy (w procesie socjalizacji).
Poza tym podstawowa odmienność to taka, że tu mamy dwie płcie a tam jedną. To nie jest to samo.
Zacznijmy od tego, że powszechnie przecenia się różnice między obiema płciami. Większe różnice znajdujemy w obrębie danej płci, czyli między samymi kobietami i między samymi mężczyznami. Zatem łatwiej trafić na skrajne różne kobiety i skrajnie różnych mężczyzn, niż na skrajnie różnego mężczyznę od kobiety.
Ludzi różni dużo więcej cech niż sama płeć, chociażby inteligencja, osobowość czy wyznawane wartości (polecam lektury z zakresu psychologi różnic indywidualnych). I to ma zdecydowanie większe znaczenie w związku niż sama płeć czy orientacja partnera.
Rozumiem że masz dane z wyników badań dzieci wychowywanych w rodzinach homo które już osiągnęły taki wiek że można ocenić jak sobie radzą oraz jak wyglądają ich związki.
Podaj linka, chętnie się zapoznam.
Przegląd badań zagranicznych (bo z polskimi jak wygląda już pisałem) po polsku można znaleźć w książce Przemysława Tomalskiego "Nietypowe rodziny. O parach lesbijek i gejów oraz ich dzieciach z perspektywy teorii przywiązania" wydanej w 2007 przez Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego - szczegóły:
http://www.wuw.pl/ksiegarnia/product_info.php?products...
Jeśli te dzieci mają dopiero kilkanaście lat - takie wyniki są jeszcze mało miarodajne.
Mają już więcej, badania ciągle trwają, ale różne wyniki już uzyskano i myślę, że to m.in. przesądziło o tym, że adopcja powiła się w innych krajach (optymistycznie zakładam, że przede wszystkim ważne są tu badania naukowe wskazujące na brak specyficznych niebezpieczeństw niż poglądy niepoparte wiedzą i doświadczeniem).
Sam fakt posiadania obojga rodziców: mamy i taty nie stanowi jeszcze o zdrowiu czy "normalności" rodziny, a tym bardziej o tym, że zawsze jest to najlepsze rozwiązanie niż jeden rodzic czy rodzice tej samej płci. Znacznie ważniejsze jest jaka panuje atmosfera w rodzinie, jak rodzice do siebie się odnoszą, jak rodzic odnosi się to dziecka, jaki ma z nim kontakt, co mu przekazuje itd.
Oczywiście że tak. Nikt tego nie podważa.
No właśnie Pani podważa, twierdząc, że "pełna rodzina" vs "niepełna/rozwiedziona/homoseksualna" jest zawsze lepsza od tej drugiej, co nie jest prawdą. Na to, co się dzieje w rodzinie wpływa wiele czynników i to co w niej otrzyma dziecko nie zależy tylko od tego czy rodzina jest pełna.
Jeśli porównujesz kochającą się pełną rodzinę i rodzinę gdzie po rozwodzie jeden rodzic sam wychowuje dziecko - to jak myślisz które dziecko ma lepsze warunki rozwoju?
Dla mnie istota tkwi w "kochająca się" a nie "pełna".
Wiele jest sytuacji, w których dziecko będzie miało lepsze warunki rozwoju po rozwodzie rodziców niż przy pełnej rodzinie.
Oczywiście, nie neguję, że pełna rodzina, ojciec i matka stanowią najbardziej naturalną i prorozwojową sytuację dla dziecka, ale niestety nie jest to warunek wystarczający. Zatem nie można powiedzieć w świetle wiedzy, która posiadam, że dziecko w pełnej rodzinie ma zawsze lepiej niż dziecko z rozwiedzionej.
Nie chodzi tu o równe prawa (to nie jest dyskusja o feminiźmie) tylko o połączenie się faceta z babką. I takie związki chyba mają nieco więcej niż 50 lat ;]
Dla mnie osobiście to bez różnicy, czy będą to "związki partnerskie" czy małżeństwa. Za żadną opcją się nie upieram, ani żadnej nie zwalczam. Wg mnie ważne, aby określone prawa przysługiwały wszystkim, bo wszyscy jesteśmy wobec prawa równi. Skoro dwie dorosłe osoby mogą zawrzeć umowę cywilną pomiędzy sobą, która ułatwia załatwianie wielu spraw cywilno-prawnych, to nie za bardzo rozumiem dlaczego tego prawa odmawia się osobom tej samej płci.
Swoją drogą, jeśli ludzie chcą to i tak będą nazywać siebie małżeństwami. Przykładowo Pan Janusz może o swoim partnerze mówić "Mój Mąż" i ma do tego wg mnie pełno prawo i nikt mu raczej tego nie zabroni.
Daniel Dzida edytował(a) ten post dnia 08.05.10 o godzinie 15:47