konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:
Natomiast jeśli uwzględnimy pozostałe kryteria wynikające z ludzkiej natury, trudno homoseksualistę uznać za człowieka w pełni sprawnego, tzn. zdolnego do realizacji całego potencjału jaki daje mu wrodzona natura i wypływających z niego sił zdolnych do budowania społeczeństwa (nie potrafię tego właściwie ująć, mam na myśli potencjał (ale i gratyfikację) psychiczny oraz fizyczny).


Potencjalnie homoseksualista JEST zdolny do prokreacji. Nie ma wątpliwości.
Gorzej, gdy człowiek czuje się pełnowartościowym a ogranicza go cudzy ciasny horyzont.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Agnieszka Melania Szymkowiak:
Tomasz K.:
Natomiast jeśli uwzględnimy pozostałe kryteria wynikające z ludzkiej natury, trudno homoseksualistę uznać za człowieka w pełni sprawnego, tzn. zdolnego do realizacji całego potencjału jaki daje mu wrodzona natura i wypływających z niego sił zdolnych do budowania społeczeństwa (nie potrafię tego właściwie ująć, mam na myśli potencjał (ale i gratyfikację) psychiczny oraz fizyczny).


Potencjalnie homoseksualista JEST zdolny do prokreacji. Nie ma wątpliwości.
Gorzej, gdy człowiek czuje się pełnowartościowym a ogranicza go cudzy ciasny horyzont.

Niekoniecznie szufladkująca umysły Agnieszko. Zdolność fizjologiczna nie oznacza zdolności w praktyce, a w tym przypadku właściwie jej nie zakłada.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Poza tym wspominałem, że nie potrafię ubrać tego w słowa tak, jakbym sobie życzył.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

To jakie kryteria są brane pod uwagę, te niemierzalne :D

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

A homoseksualistów (jak i środowisko homoseksualne) znam dosyć dobrze. Nie znam natomiast ANI JEDNEGO, który szczęśliwie ułożyłby sobie w ten sposób życie.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Agnieszka Melania Szymkowiak:
To jakie kryteria są brane pod uwagę, te niemierzalne :D

Zastanów się, w jakim celu natura wyposaża człowieka w układ rozrodczy oraz zdolność do miłości partnerskiej i rodzicielskiej i odpowiedz sobie sama na postawione pytanie :)

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Rozwiń please.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Agnieszka Melania Szymkowiak:
Rozwiń please.

Pisałem, że nie interesuje mnie spór o kryteria i normy, bo ten- mam wrażenie- jeszcze długo nie zostanie rozwiązany. Interesuje mnie natomiast człowiek, a odnośnie niego- j.w.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:
Najważniejszy jest człowiek, nie oficjalne oświadczenia czy normy.

Nie rozdzielisz jednego od drugiego. Owszem, wielu (wiekszosc?) homoseksualistow jest nieszczesliwych. Czy jednak nie dzieje sie tak dlatego, ze nie sa akceptowani w spoleczenstwie? Ze jakikolwiek publiczny przejaw afektu wobec kochanej osoby moze sie skonczyc wyszydzaniem i wyzywaniem od pedalow? Czy zwiazek, ktory trzeba trzymac w scislej tajemnicy nawet przed bliska rodzina ma szanse na przetrwanie?

Piszesz o "niepelnej sprawnosci" homoseksualistow, natomiast wez pod uwage, ze pary lesbijskie moga miec i wychowywac dzieci. W samej Polsce ponoc takich par wychowujacych dzieci jest jakies 20 tysiecy. Duza czesc z nich pochodzi ze wczesniejszych zwiazkow z heteroseksualnych. Czy wedlug Ciebie nadal podpadaja pod kategorie "niepelnej sprawnosci"?

Poza tym strasznie przedmiotowo traktujesz czlowieczenstwo, okreslajac normalnosc/nienormalnosc na podstawie zdolnosci do rozmnazania sie. Nie do konca rozumiem jednak, o co ci dokladnie chodzi.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

comming out - dopiero później możemy mówić o nieszczęśliwość, niepełnosprawności - wybaczcie, ja używam tego słowa w kontekście osoby smutnej, zmagającej się ze sobą.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Kalinowski:
Tomasz K.:
Najważniejszy jest człowiek, nie oficjalne oświadczenia czy normy.

Nie rozdzielisz jednego od drugiego. Owszem, wielu (wiekszosc?) homoseksualistow jest nieszczesliwych. Czy jednak nie dzieje sie tak dlatego, ze nie sa akceptowani w spoleczenstwie? Ze jakikolwiek publiczny przejaw afektu wobec kochanej osoby moze sie skonczyc wyszydzaniem i wyzywaniem od pedalow? Czy zwiazek, ktory trzeba trzymac w scislej tajemnicy nawet przed bliska rodzina ma szanse na przetrwanie?

Piszesz o "niepelnej sprawnosci" homoseksualistow, natomiast wez pod uwage, ze pary lesbijskie moga miec i wychowywac dzieci. W samej Polsce ponoc takich par wychowujacych dzieci jest jakies 20 tysiecy. Duza czesc z nich pochodzi ze wczesniejszych zwiazkow z heteroseksualnych. Czy wedlug Ciebie nadal podpadaja pod kategorie "niepelnej sprawnosci"?

Poza tym strasznie przedmiotowo traktujesz czlowieczenstwo, okreslajac normalnosc/nienormalnosc na podstawie zdolnosci do rozmnazania sie. Nie do konca rozumiem jednak, o co ci dokladnie chodzi.

Wydaje mi się, że argumentacja ze społeczną akceptacją, będącą rzekomo przyczyną frustracji homoseksualistów jest ślepą uliczką. Szukamy przyczyny na zewnątrz, nie wewnątrz człowieka, a tam tkwi źródło akceptacji.
"Kochanej osoby"? W moim przekonaniu coś takiego jak miłość homoseksualna nie istnieje. Homoseksualne współżycie, wspólne mieszkanie, układ- tak, ale nie miłość.
Użyłem niefortunnie sformułowania niepełna sprawność, natomiast miałem na myśli niemoc psychiczna i społeczną. Homoseksualista jest fizycznie w pełni sprawny, natomiast jest niezdolny do pełnej relacji z osobą płci przeciwnej czyli do celu, na jaki wskazuje jego natura. Wynikają z tego kolejne konsekwencje- brak rodziny i potomstwa ( nie zaprzeczysz, że adopcja dziecka przez pary homoseksualne to zabieg sztuczny, nie chcę rozpatrywać na ile właściwy). Z powyższych natomiast wynika brak gratyfikacji (spełnienia?) psychicznej z faktu posiadania i wychowywania potomstwa oraz zamknięcie na swoistą "nieśmiertelność" w postaci dzieci. Nie uwzględniam tutaj rodziny jako podstawowej komórki społecznej, bo nie chcę patrzeć na człowieka jako na jednostkę podporządkowaną "wyższym" celom społecznym.
Do tego dochodzi niepokój, wieczne nienasycenie i praktycznie zamknięta droga na pełny, stały związek z jednym partnerem.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Werter, nie zarzucaj proszę ideałami, bo to już kwestia nazbyt indywidualna i trudno bawić się w zgadywania co by było gdyby istniały idealne uczucia, związki, etc.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Agnieszka Melania Szymkowiak:
Werter, nie zarzucaj proszę ideałami, bo to już kwestia nazbyt indywidualna i trudno bawić się w zgadywania co by było gdyby istniały idealne uczucia, związki, etc.

Werter?
Nie piszę o ideałach. A póki co ani słowem nie wspomniałem o normalnych, zdrowych związkach.

Pozdrawiam Curie- Skłodowską.Tomasz K. edytował(a) ten post dnia 06.12.08 o godzinie 23:20
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:

Wydaje mi się, że argumentacja ze społeczną akceptacją, będącą rzekomo przyczyną frustracji homoseksualistów jest ślepą uliczką. Szukamy przyczyny na zewnątrz, nie wewnątrz człowieka, a tam tkwi źródło akceptacji.

Dla homoseksualistów ich orientacja jest zazwyczaj czymś tak naturalnym jak dla ciebie heteroseksualność. Przyczyną frustracji jest najczęściej lęk przed comming outem i brak akceptacji ze strony otoczenia. Z tego co wiem, osoby, których rodziny zaakceptowały ich homoseksualizm i nie robią z tego powodu problemu, o wiele częściej tworzą stałe i szczęśliwe związki.
"Kochanej osoby"? W moim przekonaniu coś takiego jak miłość homoseksualna nie istnieje. Homoseksualne współżycie, wspólne mieszkanie, układ- tak, ale nie miłość.

To, że ty nie jesteś zdolny do takiego uczucia nie oznacza, że nie jest ono możliwe...
Użyłem niefortunnie sformułowania niepełna sprawność, natomiast miałem na myśli niemoc psychiczna i społeczną. Homoseksualista jest fizycznie w pełni sprawny, natomiast jest niezdolny do pełnej relacji z osobą płci przeciwnej czyli do celu, na jaki wskazuje jego natura. Wynikają z tego kolejne konsekwencje- brak rodziny i potomstwa ( nie zaprzeczysz, że adopcja dziecka przez pary homoseksualne to zabieg sztuczny, nie chcę rozpatrywać na ile właściwy). Z powyższych natomiast wynika brak gratyfikacji (spełnienia?) psychicznej z faktu posiadania i wychowywania potomstwa oraz zamknięcie na swoistą "nieśmiertelność" w postaci dzieci.

Sprowadzasz kwestię do rozmnażania. Nie każdy chce mieć dzieci, również w związkach hetero. Nie zakładaj jedynego słusznego modelu życia.
Poza tym pary homoseksualne wychowują dzieci. Zdziwiłbyś się jak wiele...
I nie zakładaj że związki homo są nacechowane jakąś niemocą psychiczną. Nie każdy myśli tak jak ty i nie każdy lubi to co ty. Więcej otwartości...

Nie uwzględniam tutaj
rodziny jako podstawowej komórki społecznej, bo nie chcę patrzeć na człowieka jako na jednostkę podporządkowaną "wyższym" celom społecznym.

Właśnie to zrobiłeś...
Do tego dochodzi niepokój, wieczne nienasycenie i praktycznie zamknięta droga na pełny, stały związek z jednym partnerem.

Dlaczego zakładasz z góry wieczne nienasycenie i zamknięcie na stały związek? Tak bywa, ale to nie jest regułą. Weź pod uwagę że dużo łatwiej stworzyć związek, kiedy jest on akceptowany społecznie. Ludzie, których rodziny zaakceptowały ich homoseksualizm często tworzą stałe związki. Twoja wypowiedź pokazuje tylko że jednak nie tak dobrze znasz to środowisko.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Aleksandra Kalinowska ( Gaś ):
Tomasz K.:

Wydaje mi się, że argumentacja ze społeczną akceptacją, będącą rzekomo przyczyną frustracji homoseksualistów jest ślepą uliczką. Szukamy przyczyny na zewnątrz, nie wewnątrz człowieka, a tam tkwi źródło akceptacji.

Dla homoseksualistów ich orientacja jest zazwyczaj czymś tak naturalnym jak dla ciebie heteroseksualność. Przyczyną frustracji jest najczęściej lęk przed comming outem i brak akceptacji ze strony otoczenia. Z tego co wiem, osoby, których rodziny zaakceptowały ich homoseksualizm i nie robią z tego powodu problemu, o wiele częściej tworzą stałe i szczęśliwe związki.
"Kochanej osoby"? W moim przekonaniu coś takiego jak miłość homoseksualna nie istnieje. Homoseksualne współżycie, wspólne mieszkanie, układ- tak, ale nie miłość.

To, że ty nie jesteś zdolny do takiego uczucia nie oznacza, że nie jest ono możliwe...
Użyłem niefortunnie sformułowania niepełna sprawność, natomiast miałem na myśli niemoc psychiczna i społeczną. Homoseksualista jest fizycznie w pełni sprawny, natomiast jest niezdolny do pełnej relacji z osobą płci przeciwnej czyli do celu, na jaki wskazuje jego natura. Wynikają z tego kolejne konsekwencje- brak rodziny i potomstwa ( nie zaprzeczysz, że adopcja dziecka przez pary homoseksualne to zabieg sztuczny, nie chcę rozpatrywać na ile właściwy). Z powyższych natomiast wynika brak gratyfikacji (spełnienia?) psychicznej z faktu posiadania i wychowywania potomstwa oraz zamknięcie na swoistą "nieśmiertelność" w postaci dzieci.

Sprowadzasz kwestię do rozmnażania. Nie każdy chce mieć dzieci, również w związkach hetero. Nie zakładaj jedynego słusznego modelu życia.
Poza tym pary homoseksualne wychowują dzieci. Zdziwiłbyś się jak wiele...
I nie zakładaj że związki homo są nacechowane jakąś niemocą psychiczną. Nie każdy myśli tak jak ty i nie każdy lubi to co ty. Więcej otwartości...

Nie uwzględniam tutaj
rodziny jako podstawowej komórki społecznej, bo nie chcę patrzeć na człowieka jako na jednostkę podporządkowaną "wyższym" celom społecznym.

Właśnie to zrobiłeś...
Do tego dochodzi niepokój, wieczne nienasycenie i praktycznie zamknięta droga na pełny, stały związek z jednym partnerem.

Dlaczego zakładasz z góry wieczne nienasycenie i zamknięcie na stały związek? Tak bywa, ale to nie jest regułą. Weź pod uwagę że dużo łatwiej stworzyć związek, kiedy jest on akceptowany społecznie. Ludzie, których rodziny zaakceptowały ich homoseksualizm często tworzą stałe związki. Twoja wypowiedź pokazuje tylko że jednak nie tak dobrze znasz to środowisko.

Uwierz, że znam. Mam też kilku homoseksualnych przyjaciół. Żaden z nich ani z ich znajomych nie stworzył stałego, trwającego dłużej niż 3-6 lat związku (często jest to x razy kilka miesięcy).
Nadal nie zgodzę się, że akceptacja społeczna jest głównym czynnikiem wpływającym na trwałość związków gejowskich. Bardzo wiele gotowi są (i byli) uczynić ludzie przekonani o słuszności własnych wyborów, nieakceptowanych przez otoczenie (mam na myśli życie uczuciowe, ale też inne warstwy życia).
Nie sprowadzam kwestii do rozmnażania. Pisałem o gratyfikacji (szczęściu) psychicznej zgodnej z naturą każdego mężczyzny i każdej kobiety. Można być ojcem i matką nie posiadając własnych dzieci.
Odnośnie adopcji (czy wychowywaniu) dzieci przez pary homoseksualne; będąc na ich miejscu NIGDY nie naraziłbym dziecka na brak akceptacji, naznaczenie czy wyśmianie związane z posiadaniem dwóch "mam" czy "ojców" (jak to brzmi???!!!). Dzieci są kochane, ale potrafią być także bardzo okrutne. Nie wnikam w konsekwencje jakie przynosi to psychice dziecka. Jest to eksperyment i nie chciałbym być na miejscu żadnego z tych dzieci.

Jakakolwiek dyskusja w tym temacie domaga się przyjęcia jakiś wspólnych założeń. Inaczej będzie niekończącym się skakaniem po argumentach obcych dla drugiej strony.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:
Wydaje mi się, że argumentacja ze społeczną akceptacją, będącą rzekomo przyczyną frustracji homoseksualistów jest ślepą uliczką. Szukamy przyczyny na zewnątrz, nie wewnątrz człowieka, a tam tkwi źródło akceptacji.

Czyli jak dziecko, z ktorego smieja sie w szkole bo jest wysokie/niskie/garbate/niezdarne ma problem z akceptacja samego siebie ze swojego wlasnego powodu, a nie dlatego, ze mu wszyscy dookola robia pieklo z zycia? Daj spokoj.
"Kochanej osoby"? W moim przekonaniu coś takiego jak miłość homoseksualna nie istnieje. Homoseksualne współżycie, wspólne mieszkanie, układ- tak, ale nie miłość.

Mylisz sie i to bardzo. To, ze takich par byc moze nie jest zbyt wiele, nie dowodzi ze ich nie ma. Zreszta to samo mozna zarzucic wielu zwiazkom heteroseksualnym - ze sa ze soba z powodu wspolzycia, mieszkania, ukladu. A milosci tam nie ma. Zostaja dzieci i chyba tu cie tak bardzo boli, ze homoseksualisci nie moga sie rozmnazac (co zreszta jest oczywista bzdura).
Użyłem niefortunnie sformułowania niepełna sprawność, natomiast miałem na myśli niemoc psychiczna i społeczną. Homoseksualista jest fizycznie w pełni sprawny, natomiast jest niezdolny do pełnej relacji z osobą płci przeciwnej czyli do celu, na jaki wskazuje jego natura.

No coz, dlatego jest homoseksualista. A natura akurat wskazuje homoseksualiscie partnera tej samej plci. Dlatego jest homoseksualista.
konsekwencje- brak rodziny i potomstwa ( nie zaprzeczysz, że adopcja dziecka przez pary homoseksualne to zabieg sztuczny, nie chcę rozpatrywać na ile właściwy).

Czy ty mnie w ogole czytasz? Lesbijki moga i maja dzieci. W-Ł-A-S-N-E.
wynika brak gratyfikacji (spełnienia?) psychicznej z faktu posiadania i wychowywania potomstwa oraz zamknięcie na swoistą "nieśmiertelność" w postaci dzieci. Nie uwzględniam tutaj rodziny jako podstawowej komórki społecznej, bo nie chcę patrzeć na człowieka jako na jednostkę podporządkowaną "wyższym" celom społecznym.

Alez z kazdego twojego slowa wynika, ze dzieci i heteroseksualna rodzina to dobro nadrzedne, bez ktorych homoseksualista jest podczlowiekiem.
Do tego dochodzi niepokój, wieczne nienasycenie i praktycznie zamknięta droga na pełny, stały związek z jednym partnerem.

Widac, ze slabo znasz homoseksualistow i w ogole cale zagadnienie, bo powtarzasz slogany. Co ciekawe, wszyscy od ktorych slyszalem takie zdania sa bardzo przywiazani do ideologii prawicowej i endeckiej.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Kalinowski:
Tomasz K.:
Wydaje mi się, że argumentacja ze społeczną akceptacją, będącą rzekomo przyczyną frustracji homoseksualistów jest ślepą uliczką. Szukamy przyczyny na zewnątrz, nie wewnątrz człowieka, a tam tkwi źródło akceptacji.

Czyli jak dziecko, z ktorego smieja sie w szkole bo jest wysokie/niskie/garbate/niezdarne ma problem z akceptacja samego siebie ze swojego wlasnego powodu, a nie dlatego, ze mu wszyscy dookola robia pieklo z zycia? Daj spokoj.
"Kochanej osoby"? W moim przekonaniu coś takiego jak miłość homoseksualna nie istnieje. Homoseksualne współżycie, wspólne mieszkanie, układ- tak, ale nie miłość.

Mylisz sie i to bardzo. To, ze takich par byc moze nie jest zbyt wiele, nie dowodzi ze ich nie ma. Zreszta to samo mozna zarzucic wielu zwiazkom heteroseksualnym - ze sa ze soba z powodu wspolzycia, mieszkania, ukladu. A milosci tam nie ma. Zostaja dzieci i chyba tu cie tak bardzo boli, ze homoseksualisci nie moga sie rozmnazac (co zreszta jest oczywista bzdura).
Użyłem niefortunnie sformułowania niepełna sprawność, natomiast miałem na myśli niemoc psychiczna i społeczną. Homoseksualista jest fizycznie w pełni sprawny, natomiast jest niezdolny do pełnej relacji z osobą płci przeciwnej czyli do celu, na jaki wskazuje jego natura.

No coz, dlatego jest homoseksualista. A natura akurat wskazuje homoseksualiscie partnera tej samej plci. Dlatego jest homoseksualista.
konsekwencje- brak rodziny i potomstwa ( nie zaprzeczysz, że adopcja dziecka przez pary homoseksualne to zabieg sztuczny, nie chcę rozpatrywać na ile właściwy).

Czy ty mnie w ogole czytasz? Lesbijki moga i maja dzieci. W-Ł-A-S-N-E.
wynika brak gratyfikacji (spełnienia?) psychicznej z faktu posiadania i wychowywania potomstwa oraz zamknięcie na swoistą "nieśmiertelność" w postaci dzieci. Nie uwzględniam tutaj rodziny jako podstawowej komórki społecznej, bo nie chcę patrzeć na człowieka jako na jednostkę podporządkowaną "wyższym" celom społecznym.

Alez z kazdego twojego slowa wynika, ze dzieci i heteroseksualna rodzina to dobro nadrzedne, bez ktorych homoseksualista jest podczlowiekiem.
Do tego dochodzi niepokój, wieczne nienasycenie i praktycznie zamknięta droga na pełny, stały związek z jednym partnerem.

Widac, ze slabo znasz homoseksualistow i w ogole cale zagadnienie, bo powtarzasz slogany. Co ciekawe, wszyscy od ktorych slyszalem takie zdania sa bardzo przywiazani do ideologii prawicowej i endeckiej.

Z tego co wiem popęd homoseksualny (jak i homoseksualny) ujawnia się w wieku dojrzewanie, a realizowany jest najczęściej nieco później. Akceptacja (bądź nie) dotyczy tutaj osób dorosłych, więc raczej Ty "daj spokój"

Ideologia prawicowa i endecka :D :D :D Szkoda, że moi znajomi tego nie słyszą.
Właśnie ukazałeś typowy kompleks i syndrom homoseksualisty. Każdy kto myśli, uznaje odmienne wartości, światopogląd jest wrogiem, faszystą, etc. Śmieszne.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:
Z tego co wiem popęd homoseksualny (jak i homoseksualny) ujawnia się w wieku dojrzewanie, a realizowany jest najczęściej nieco później. Akceptacja (bądź nie) dotyczy tutaj osób dorosłych, więc raczej Ty "daj spokój"

A w jakim wieku ujawnia sie poped heteroseksualny? Zaraz po urodzeniu? W wieku 12 lat 1/4 dzieciakow nie jest jeszcze pewna wlasnej orientacji seksualnej. U kazdego czlowieka orientacja seksualna pojawia sie we wczesnym stadium dojrzewania.

Tak samo homoseksualizm nie jest choroba - juz w 1973 roku Amerykanskie Towarzystwo Psychologiczne wykreslilo za z listy chorob i zaburzen psychicznych.

Zreszta nie o tym dyskutujemy, tylko o braku spolecznej akceptacji dla homoseksualistow, co moim zdaniem jest jednym z glownych powodow ich problemow z samoakceptacja.
Ideologia prawicowa i endecka :D :D :D Szkoda, że moi znajomi tego nie słyszą.
Właśnie ukazałeś typowy kompleks i syndrom homoseksualisty. Każdy kto myśli, uznaje odmienne wartości, światopogląd jest wrogiem, faszystą, etc. Śmieszne.

Jesli dla ciebie ktos z pogladami prawicowymi jest wrogiem i faszysta to naprawde wspolczuje. Ja nic takiego nie napisalem. Sam mam na wiele spraw poglady prawicowe i jakos nie poczuwam sie do bycia faszysta. Jesli ktos ma tu kompleks, to raczej nie jestem to ja. Choc moze faktycznie za daleko pojechalem z endectwem (przepraszam, jesli cie urazilem), to jednak wiekszosc osob z ust ktorych uslyszalem takie same zdania byly (dziwny zbieg okolicznosci) dosc mocno okreslone ideologicznie. W jedna konkretna strone.

Nie podoba mi sie to co piszesz nie dlatego, ze odmawiam ci prawa do wlasnych pogladow. Mozesz sobie wierzyc i uwazac w co chcesz, nic mi do tego. Tylko twoja postawa szufladkuje homoseksualistow jako ludzi nieszczesliwych z powodu swojej orientacji seksualnej. To nie jest wierzenie sobie w kosmitow i teorie spiskowe, ktore sa same w sobie raczej niegrozne. Postawy takie jak twoja przyczyniaja sie do tego, ze normalni zdrowi ludzie o odmiennej orientacji seksualnej niz twoja sa postrzegani jako spoleczna anomalia, ktora trzeba leczyc, izolowac albo wrecz usuwac.

Polecam ci udanie sie do jakiegos klubu gejowskiego i pogadanie sobie z ludzmi. Zobaczysz, w jakiej atmosferze osaczenia ci ludzie musza zyc. Jak bylem na imprezce z okazji wydania Teczowego Elementarza Roberta Biedronia to po krotkiej chwili cale spotkanie zaczelo przypominac konspiracyjna narade ukrywajacych sie rewolucjonistow.

To cholernie przykre, bo ja idac z zona na ulicy moge ja trzymac za reke, a nawet pocalowac. Facet idacy z facetem po ulicy za reke naraza sie na wyzwiska. A calujaca sie para homoseksualna na przystanku? Sam widzialem jak jedna pani krzyczala, zeby wezwac policje, pozamykac i powystrzelac.

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Marcin Kalinowski:
Tomasz K.:
Z tego co wiem popęd homoseksualny (jak i homoseksualny) ujawnia się w wieku dojrzewanie, a realizowany jest najczęściej nieco później. Akceptacja (bądź nie) dotyczy tutaj osób dorosłych, więc raczej Ty "daj spokój"

A w jakim wieku ujawnia sie poped heteroseksualny? Zaraz po urodzeniu? W wieku 12 lat 1/4 dzieciakow nie jest jeszcze pewna wlasnej orientacji seksualnej. U kazdego czlowieka orientacja seksualna pojawia sie we wczesnym stadium dojrzewania.

Tak samo homoseksualizm nie jest choroba - juz w 1973 roku Amerykanskie Towarzystwo Psychologiczne wykreslilo za z listy chorob i zaburzen psychicznych.

Zreszta nie o tym dyskutujemy, tylko o braku spolecznej akceptacji dla homoseksualistow, co moim zdaniem jest jednym z glownych powodow ich problemow z samoakceptacja.
Ideologia prawicowa i endecka :D :D :D Szkoda, że moi znajomi tego nie słyszą.
Właśnie ukazałeś typowy kompleks i syndrom homoseksualisty. Każdy kto myśli, uznaje odmienne wartości, światopogląd jest wrogiem, faszystą, etc. Śmieszne.

Jesli dla ciebie ktos z pogladami prawicowymi jest wrogiem i faszysta to naprawde wspolczuje. Ja nic takiego nie napisalem. Sam mam na wiele spraw poglady prawicowe i jakos nie poczuwam sie do bycia faszysta. Jesli ktos ma tu kompleks, to raczej nie jestem to ja. Choc moze faktycznie za daleko pojechalem z endectwem (przepraszam, jesli cie urazilem), to jednak wiekszosc osob z ust ktorych uslyszalem takie same zdania byly (dziwny zbieg okolicznosci) dosc mocno okreslone ideologicznie. W jedna konkretna strone.

Nie podoba mi sie to co piszesz nie dlatego, ze odmawiam ci prawa do wlasnych pogladow. Mozesz sobie wierzyc i uwazac w co chcesz, nic mi do tego. Tylko twoja postawa szufladkuje homoseksualistow jako ludzi nieszczesliwych z powodu swojej orientacji seksualnej. To nie jest wierzenie sobie w kosmitow i teorie spiskowe, ktore sa same w sobie raczej niegrozne. Postawy takie jak twoja przyczyniaja sie do tego, ze normalni zdrowi ludzie o odmiennej orientacji seksualnej niz twoja sa postrzegani jako spoleczna anomalia, ktora trzeba leczyc, izolowac albo wrecz usuwac.

Polecam ci udanie sie do jakiegos klubu gejowskiego i pogadanie sobie z ludzmi. Zobaczysz, w jakiej atmosferze osaczenia ci ludzie musza zyc. Jak bylem na imprezce z okazji wydania Teczowego Elementarza Roberta Biedronia to po krotkiej chwili cale spotkanie zaczelo przypominac konspiracyjna narade ukrywajacych sie rewolucjonistow.

To cholernie przykre, bo ja idac z zona na ulicy moge ja trzymac za reke, a nawet pocalowac. Facet idacy z facetem po ulicy za reke naraza sie na wyzwiska. A calujaca sie para homoseksualna na przystanku? Sam widzialem jak jedna pani krzyczala, zeby wezwac policje, pozamykac i powystrzelac.

Piszesz o skrajnościach, które zdarzają się rzadko. Zresztą sami organizatorzy manifestacji gejowskich nie są tutaj bez winy, wyznaczając terminy np. w dzień św. Stanisława. Nigdy nie byłem świadkiem takich aktów, a i znajomi homoseksualiści (np. z Krakowa) nigdy o nich nie wspominali. Widziałem takie akcje w tv, ale ich uczestnikami są niejednokrotnie ludzie umysłowo ograniczeni, którzy najchętniej wyeliminowali by z naszej planety ogół ludzi wykazujących jakąś odmienność. Wszystkie te postawy są mi dalekie.
Zarzucasz mi, że patrzę na problem w sposób ograniczony, jako na dramat tych osób. Ale popatrz w jak jednostronny sposób przedstawiają to media i sami "wojujący geje". Tęcza (co za ironia w kontekście biblijnym...), radość, miłość, wolność, itp. A to obraz fałszywy. Zresztą może widziałeś parady czy imprezy, np. w Australii czy Niemczech. Nagość, wyuzdanie, przedmiotowe traktowanie człowieka i jego ciała. Co to ma wspólnego z miłością i wolnością???
Znam z opowiadań kluby gejowskie i atmosferę tam panującą. Np. Ciemnia w Krakowie (albo sauna gejowska). Słyszałeś o darkroomach? Wchodzisz a tam nagość kotłujących się ciał. Każdy z każdym. Miłość...???
Odnośnie decyzji WHO; czytałeś, że decyzja została podjęta przewagą zaledwie kilku procent? To nie był jednogłośny okrzyk w wiadomej sprawie. Zresztą dzisiaj, nawet w nauce, rację ma osobą zasobna i wpływowa, niekoniecznie zaś ta opierająca się na rzetelnej wiedzy i argumentacji.
Nie jestem przeciwko gejom. Ich życie to ich wybór, a tym bardziej życie seksualne to prywatna sprawa każdego człowieka. Ale nigdy nie zgodzę się z kimś stawiającym na równi z heteroseksualizmem orientację homoseksualną i czyniącym z niej normę, a dalej nazywając ten związek małżeństwem czy tym bardziej rodziną. Podobnie jak nigdy nie oddał bym dziecka na wychowanie parze homoseksualnej, nie dlatego że uważam homoseksualistę za człowieka niższej kategorii (to często bogate wewnętrznie, wrażliwe i dobre osoby), ale ze względu na dobro dziecka.
Poza tym mam głębokie przeświadczenie, że jawny homoseksualizm nigdy nie zostanie zaakceptowany przez społeczeństwo jako całość. Nie przez wzgląd na złą wolę czy ciasnotę umysłową poszczególnych jego członków, ale głębokie wewnętrzne przekonanie i racjonalną niezgodę. Zapewne wiesz, że w krajach w których jest on legalny, geje i tak tworzą własne getta.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Tomasz K.:
Marcin Kalinowski:
Tomasz K.:
Z tego co wiem popęd homoseksualny (jak i homoseksualny) ujawnia się w wieku dojrzewanie, a realizowany jest najczęściej nieco później. Akceptacja (bądź nie) dotyczy tutaj osób dorosłych, więc raczej Ty "daj spokój"

A w jakim wieku ujawnia sie poped heteroseksualny? Zaraz po urodzeniu? W wieku 12 lat 1/4 dzieciakow nie jest jeszcze pewna wlasnej orientacji seksualnej. U kazdego czlowieka orientacja seksualna pojawia sie we wczesnym stadium dojrzewania.


Fakt, zaraz po urodzeniu jestesmy pewni tylko oannizmu.
Tak samo homoseksualizm nie jest choroba - juz w 1973 roku Amerykanskie Towarzystwo Psychologiczne wykreslilo za z listy chorob i zaburzen psychicznych.

thx za źródło.
Zreszta nie o tym dyskutujemy, tylko o braku spolecznej akceptacji dla homoseksualistow, co moim zdaniem jest jednym z glownych powodow ich problemow z samoakceptacja.


akcja reakcja, brak reakcji frustracja.

Ideologia prawicowa i endecka :D :D :D Szkoda, że moi znajomi tego nie słyszą.
Właśnie ukazałeś typowy kompleks i syndrom homoseksualisty. Każdy kto myśli, uznaje odmienne wartości, światopogląd jest wrogiem, faszystą, etc. Śmieszne.

Jesli dla ciebie ktos z pogladami prawicowymi jest wrogiem i faszysta to naprawde wspolczuje. Ja nic takiego nie napisalem. Sam mam na wiele spraw poglady prawicowe i jakos nie poczuwam sie do bycia faszysta. Jesli ktos ma tu kompleks, to raczej nie jestem to ja. Choc moze faktycznie za daleko pojechalem z endectwem (przepraszam, jesli cie urazilem), to jednak wiekszosc osob z ust ktorych uslyszalem takie same zdania byly (dziwny zbieg okolicznosci) dosc mocno okreslone ideologicznie. W jedna konkretna strone.

Nie podoba mi sie to co piszesz nie dlatego, ze odmawiam ci prawa do wlasnych pogladow. Mozesz sobie wierzyc i uwazac w co chcesz, nic mi do tego. Tylko twoja postawa szufladkuje homoseksualistow jako ludzi nieszczesliwych z powodu swojej orientacji seksualnej. To nie jest wierzenie sobie w kosmitow i teorie spiskowe, ktore sa same w sobie raczej niegrozne.

Nieszczęśliwi to ci bez reakcji i niepewni, bez podziału na orientacje.

Postawy takie jak twoja przyczyniaja sie do tego, ze normalni zdrowi ludzie o odmiennej orientacji seksualnej niz twoja sa postrzegani jako spoleczna anomalia, ktora trzeba leczyc, izolowac albo wrecz usuwac.

Polecam ci udanie sie do jakiegos klubu gejowskiego i pogadanie sobie z ludzmi. Zobaczysz, w jakiej atmosferze osaczenia ci ludzie musza zyc. Jak bylem na imprezce z okazji wydania Teczowego Elementarza Roberta Biedronia to po krotkiej chwili cale spotkanie zaczelo przypominac konspiracyjna narade ukrywajacych sie rewolucjonistow.

To cholernie przykre, bo ja idac z zona na ulicy moge ja trzymac za reke, a nawet pocalowac. Facet idacy z facetem po ulicy za reke naraza sie na wyzwiska. A calujaca sie para homoseksualna na przystanku? Sam widzialem jak jedna pani krzyczala, zeby wezwac policje, pozamykac i powystrzelac.

Piszesz o skrajnościach, które zdarzają się rzadko. Zresztą sami organizatorzy manifestacji gejowskich nie są tutaj bez winy, wyznaczając terminy np. w dzień św. Stanisława. Nigdy nie byłem świadkiem takich aktów, a i znajomi homoseksualiści (np. z Krakowa) nigdy o nich nie wspominali. Widziałem takie akcje w tv, ale ich uczestnikami są niejednokrotnie ludzie umysłowo ograniczeni, którzy najchętniej wyeliminowali by z naszej planety ogół ludzi wykazujących jakąś odmienność. Wszystkie te postawy są mi dalekie.
Zarzucasz mi, że patrzę na problem w sposób ograniczony, jako na dramat tych osób. Ale popatrz w jak jednostronny sposób przedstawiają to media i sami "wojujący geje". Tęcza (co za ironia w kontekście biblijnym...), radość, miłość, wolność, itp. A to obraz fałszywy. Zresztą może widziałeś parady czy imprezy, np. w Australii czy Niemczech. Nagość, wyuzdanie, przedmiotowe traktowanie człowieka i jego ciała. Co to ma wspólnego z miłością i wolnością???
Znam z opowiadań kluby gejowskie i atmosferę tam panującą. Np. Ciemnia w Krakowie (albo sauna gejowska). Słyszałeś o darkroomach? Wchodzisz a tam nagość kotłujących się ciał. Każdy z każdym. Miłość...???
Odnośnie decyzji WHO; czytałeś, że decyzja została podjęta przewagą zaledwie kilku procent? To nie był jednogłośny okrzyk w wiadomej sprawie. Zresztą dzisiaj, nawet w nauce, rację ma osobą zasobna i wpływowa, niekoniecznie zaś ta opierająca się na rzetelnej wiedzy i argumentacji.
Nie jestem przeciwko gejom. Ich życie to ich wybór, a tym bardziej życie seksualne to prywatna sprawa każdego człowieka. Ale nigdy nie zgodzę się z kimś stawiającym na równi z heteroseksualizmem orientację homoseksualną i czyniącym z niej normę, a dalej nazywając ten związek małżeństwem czy tym bardziej rodziną. Podobnie jak nigdy nie oddał bym dziecka na wychowanie parze homoseksualnej, nie dlatego że uważam homoseksualistę za człowieka niższej kategorii (to często bogate wewnętrznie, wrażliwe i dobre osoby), ale ze względu na dobro dziecka.
Poza tym mam głębokie przeświadczenie, że jawny homoseksualizm nigdy nie zostanie zaakceptowany przez społeczeństwo jako całość. Nie przez wzgląd na złą wolę czy ciasnotę umysłową poszczególnych jego członków, ale głębokie wewnętrzne przekonanie i racjonalną niezgodę. Zapewne wiesz, że w krajach w których jest on legalny, geje i tak tworzą własne getta.


To ksenofobia naszych rodzimych grup religijnych wyznających rasizm powoduje, że mniejszości demonstrują. Zdrowym i naturalnym obrazem powinna być akceptacja.



Wyślij zaproszenie do