Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?
Martin Phillip Harborough-Sherard:
Daniel Dzida:
Martin Phillip Harborough-Sherard:
Daniel Dzida:
Martin Phillip Harborough-Sherard:
Obecnie po prostu wracamy do stanu pierwotnego.
To znaczy jakiego? Bo ja już właśnie nie wiem co oznacza ten stan pierwotny :)
To znaczy sytuacji, w której mężczyzna i kobieta mają równe prawa, a małżeństwa zazwyczaj zawierane są za zgodą obydwojga małżonków, zazwyczaj niearanżowane, czyli sytuacja podobna do tej u Indian Ameryki Południowej (w Azji na szerszą skalę rozpowszechnione były małżeństwa aranżowane). Dlatego uważam, że to co dzieje się obecnie jest trochę powrotem do najwcześniejszej formy małżeństwa (nie mylmy formy pierwotnej, z czymś prymitywnym). Gdybyśmy cofnęli się do początku naszej ery zapewne sytuacja byłaby podobna do obecnej- na co wskazują choćby rzymskie źródła opisujące obyczaje ludy Germańskie, czy Brytów (pomijam tutaj Gallów, ponieważ stworzyli oni dość dziwną formę związków męsko-żeńskich uznając lokalnego króla za męża wszystkich kobiet, zresztą to prawo wyewoluowało potem w tak zwane prawo pierwszej nocy). Więc dlatego uważam, że instytucja ta gdy zaczynały tworzyć się bardziej skomplikowane wspólnoty przyjęła najpierw aranżację małżeństw, potem zdominowanie kobiety przez mężczyznę (zgodnie ze zwyczajami ludów celtyckich żona mogła żądać od męża rozwodu, a także jeśli jej posag był wyższy niż majątek męża zarządzała całością majątku małżeńskiego, u Rzymian, czy Greków, którzy byli już na wyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego coś takiego było niespotykane), potem aż do czasu w którym cywilizacja weszła do stadium rozwoju industrialnego kobieta była własnością męża, chociaż zdarzały się wyjątki. W XIX wieku zaczęła się emancypacja i paradoksalnie najbardziej niezależne od swych małżonków na początku stały się kobiety z niższych warstw społecznych, potem przyznano kobietom prawa wyborcze (w społeczeństwach afrykańskich także zdarza się, by kobieta zasiadała w radzie starszych). Podsumowując stanem pierwotnym dla mnei jest małżeństwo, które możnaby określić jako partnerski związek między kobietą, a mężczyzną.
Dziękuję za doprecyzowanie.
Nie przeczę, że małżeństwo nie może ewoluować w te stronę, że za kilkanaście, może kilkadziesiąt lat w Polsce pary homoseksualne będą mogły być traktowane zupełnie jak heteroseksualne, ale znaczna część społeczeństwa jest tutaj znacznie bardziej konserwatywna niż w Europie Zachodniej. Zresztą w krajach, w których obecnie istnieje instytucja małżeństwa homoseksualnego najpierw zalegalizowano homoseksualne konkubinaty. W Wielkiej Brytanii konkubinaty w roku 1996, małżeństwa od 2005. Pomijając fakt, iż nawet tam temat wywołuje jeszcze kontrowersje, zwłaszcza wśród duchowieństwa, przeciwni tej ustawie byli arcybiskupi Canterbury i Yorku.
Podejrzewam, że w Polsce jeśli coś się zmieni (a jednak mam nadzieję, że w końcu tak), to najpierw będą to związki partnerskie. Biorąc pod uwagę, jak wygląda historia prób legalizacji związków partnerskich w Polsce, to widać jak długi i powolny to proces. Aktualnie są 3 projekty, ale nie wiadomo czy którykolwiek ma szansę, po raz kolejny słyszy się głosy "za wcześnie", "po następnych wyborach/ w następnej kadencji" itd. Osobiście uważam, że sprawy majątkowe i bytowe powinny być uregulowane już dawno, a to nie wymaga zbyt wielu zmian. Poparcie wokół akurat tego aspektu jest też spore i wzbudza zazwyczaj najmniej kontrowersji. Bo skoro da się aktualnie pewne sprawy załatwić umowami/zapisani (czyli aktualnie pod względem prawnym jest to możliwe), to dlaczego tego nie uprościć, aby wystarczyło mieć związek partnerski i dostawać to w pakiecie. Bieganie do notariusza, załatwianie upoważnień itp. jest kosztowne i czasochłonne oraz zupełnie niepotrzebnie utrudnia życie, osobom, które chcą ze sobą żyć razem i dzielić się wspólnym majątkiem.
Legalizacja homoseksualnych małżeństw to nie kwestia prawa, ale mentalności społeczeństwa, a polskie społeczeństwo nie jest do tego przygotowane. Zresztą brytyjskie tak prawdę mówiąc też nie, być może żadne nie jest na to przygotowane i być może nigdy nie będzie.
Tu występują dwa podejścia:
1) najpierw zmieniać mentalność, a potem prawo,
2) zmieniać prawo, nawet kiedy nie ma powszechnej aprobaty, a zmiana prawa może właśnie pomóc w zmianie mentalności
Wg mnie w Polsce już na tyle mentalność się zmieniła, że wprowadzenie związków partnerskich powinno być możliwe (raporty CBOS-u). Oczywiście wiele osób jest jeszcze przeciwnych, ale czekanie aż one zmienią zdanie mija się z celem. Natomiast małżeństwa homoseksualne to pewnie w o wiele dłuższej perspektywie, ale jednak to wydaje się kolejnym krokiem. Patrząc chociażby na to, co dzieje się w innych krajach.
Jakoś bardziej optymistycznie patrzę na przygotowanie społeczeństwa na zmiany w tej kwestii, za granicą i w Polsce:) Naprawdę podejście ludzi się zmienia i nie sądzę, żeby to było coś aż tak przełomowego, żeby społeczeństwo nigdy nie było na to gotowe.
Kiedyś związki partnerskie i małżeństwa homoseksualne wydawały się wielu działaczom trudne do osiągnięcia i zapewne nie brakowało głosów, że to się nigdy nie uda, a jednak wiele krajów je wprowadziło i społeczeństwa tych krajów się z tym oswoiły.