Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?
Nawet nie chce mi się tej bzdury komentować. Jak macie ochotę to komentujcie.
O homoseksualizmie przed mszą
Rafał Kowalski, Płock
2009-08-28, ostatnia aktualizacja 2009-08-27 19:44
Czy odczuwasz niepokój, słysząc o coraz większych prawach dla zboczenia, które jest zagrożeniem dla rodziny, zawierania nowych małżeństw i wychowania dzieci?
Rocco Buttiglione
Fot. Gregorio Borgia / AP
Rocco Buttiglione
ZOBACZ TAKŻE
Takie pytanie usłyszeli wierni diecezji płockiej podczas katechezy poświęconej homoseksualizmowi. Katechezy to pomysł byłego biskupa płockiego Stanisława Wielgusa, który chciał podnieść kulturę religijną wiernych. Ostatnią katechezę opracował ks. Czesław Stolarczyk, wicedziekan płoński.
Zaczął od Rocco Buttiglionego, który - według duchownego - nie mógł zostać komisarzem UE, bo w rozmowie kwalifikacyjnej wypowiedział się negatywnie na temat zachowań homoseksualnych. "To zdarzenie pokazuje nam, że dzisiaj jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji moralnej. Czyny homoseksualne, które przez stulecia były uważane za niezgodne z naturą, w ostatnich latach są prezentowane przez wiele środowisk jako przejaw równości i tolerancji. Czy homoseksualizm stanowi formę zaburzenia osobowości, czy też jest jedną z normalnych orientacji seksualnych?" - napisał ks. Stolarczyk.
Dodał, że homoseksualiści nie są dziś prześladowani. Mają swoje kluby, organizacje, pisma, tworzą lobby o silnym wpływie na politykę i kulturę.
Spuentował, że "czynny homoseksualizm jest (...) obcy Ewangelii, jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, jest postawą obrażającą Boga Stwórcę i niszczy samego człowieka". I że Sodoma i Gomora zostały unicestwione właśnie za homoseksualizm.
- Tak, to mocne słowa, ale tylko takie potrafią dotrzeć do odbiorcy - mówi ks. Stolarczyk.
Z jego opracowaniem zapoznał się jezuita ks. Jacek Prusak. Według niego w katechezie pada dużo haseł najwyraźniej nastawionych na wywołanie szoku u odbiorcy. Po to, aby uzasadnić, że głównym zagrożeniem cywilizacyjnym jest homoseksualizm.
- Nie sądzę, aby to była właściwa diagnoza - mówi ks. Prusak. - Są w niej błędy merytoryczne. Homoseksualizm nigdy nie był traktowany jako zaburzenie osobowości, ale najwyżej jako dewiacja seksualna. Przy obecnym stanie wiedzy medycznej i psychologicznej nie jest już traktowany jako zaburzenie psychiczne. Używanie uproszczonej argumentacji, także podczas nabożeństw dla dzieci i młodzieży, jest nie na miejscu, ponieważ z definicji wprowadzi je w błąd.
Ks. Stolarczyk zdaje sobie sprawę, że katechezy słuchały osoby w różnym wieku, również najmłodsi. Ale nie widzi w tym nic złego, sugerując, że kontrowersyjne są nawet niektóre bajki czytane na dobranoc.
W odpowiedzi ks. Prusak zaznacza, że przecież kilkuletnie dzieci nie wiedzą nawet, czym jest heteroseksualizm. I w związku z tym faszerowanie zwrotami, że homoseksualizm jest obrzydliwością, jest co najmniej nieroztropne.
- Nie można rzucać w przestrzeń ocen wartościujących bez wyjaśniania, ukazania szerszego kontekstu - tłumaczy ks. Prusak. - Niejeden słuchający tej katechezy wyjdzie z kościoła nastawiony negatywnie nie tyle do grzechów homoseksualistów, ile do samych homoseksualistów. Według mojej wiedzy homoseksualiści biorą udział w mszy św. Taka katecheza nie zbliża ich do Boga, bo z kościoła wychodzą jako wierzący drugiej kategorii, przeciwko którym zaszczuwa się pozostałych wiernych.
Ks. Stolarczyk utrzymuje, że przede wszystkim chciał dać do zrozumienia, iż "Kościół z troską pochyla się, by doprowadzić do zbawienia tych, którzy błądzą w grzechu homoseksualizmu. Ludziom, którzy mają skłonności homoseksualne, Kościół ze współczuciem i delikatnością pragnie pomóc w terapii". - Zdaję sobie sprawę, że w mszach św. biorą osoby o skłonnościach homoseksualnych. Kościół zaprasza ich do siebie, ale jednocześnie wymaga, by wyzbyli się grzechu, czyli czynów homoseksualnych. I powinien mówić o tym zdecydowanym językiem w katechezie - podkreśla ks. Stolarczyk.
Z tymi słowami zgadza się ks. Tomasz Opaliński, członek zespołu, który zatwierdza katechezy. Przyznaje co prawda, że katecheza nie pogłębiła tematu, ale ma ona przede wszystkim pobudzić słuchaczy do zastanowienia się i dyskusji. I on również na pytanie, czy nie obawia się, że mocne słowa mogły źle wpłynąć zwłaszcza na młodszych słuchaczy, odpowiada: "A pan wie, co oni teraz oglądają w telewizji?...".
DLA GAZETY
Ks. Mieczysław Kożuch, mistrz nowicjatu jezuitów, psycholog i filozof, duchowy doradca osób o skłonnościach homoseksualnych
- Stanowisko Kościoła wobec homoseksualizmu i czynów homoseksualnych jest doskonale znane. Sugeruję jednak delikatność i wrażliwość w tej materii i nieużywanie ostrych sformułowań, aby nie odnieść skutku odwrotnego do zamierzonego, czyli oddalenia się osoby o skłonnościach homoseksualnych od Kościoła. Homoseksualista nie jest większym grzesznikiem niż np. złodziej. I jak każdy ma szansę na zbawienie, jeśli będzie wierzył w Boga.