Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?
Małgorzata G.:
Nie zapominaj, że ja wygłosiłam jedynie że *w mojej opinii taki model jest najlepszy i dlatego taki w życiu realizuję*.
Wg mnie jednak stwierdziłaś coś więcej, twierdząc, że wszyscy powinni do takiego modelu dążyć i wszyscy dążą, tylko nie każdemu wychodzi i stąd problemy...
Masz pełne prawo żyć wg uznanego przez siebie modelu i uważać go za słuszny/najlepszy, ale wg mnie masz ograniczone prawo (jak my wszyscy) mówić innym, jak mają żyć (wg jednego modelu, który jest arbitralnie uznany za najlepszy) lub że ich model jest gorszy/nieudany.
Czy etyczne jest odbieranie mi prawa do własnych poglądów i realizowania ich w życiu jeśli nie krzywdzą nikogo innego?
Nikt Ci nie odbiera tego prawa, ale Ty też nie odbieraj innym prawa do innych poglądów i życie wg swojego, najlepszego modelu.
Czy etyczne jest obrażanie i wyśmiewanie mnie z tego powodu?
Wg mnie obrażanie i wyśmiewanie kogoś jest w ogóle wątpliwe etycznie...
Po pierwsze psycholodzy i pedagodzy w swojej pracy powinni kierować się wiedzą i przygotowaniem merytorycznym, a nie swoim widzimisię lub przekonaniami, więc opierać się muszą i na teoriach i na książkach, które po studiach również powinni czytać, by być na bieżąco (psycholodzy mają nawet taki zapis w Kodeksie Etyczno-Zawodowy, obowiązek aktualizowania swojej wiedzy).
Sugerujesz że nie czytają?
Gdzie ja to sugeruję? Napisałaś "To są ludzie którzy na co dzień stykają się z dziećmi i młodzieżą a nie opierają swoje sądy na książkach i teoriach.", co mogło sugerować, że psycholodzy w praktyce odrzucają książki i teorie, a to nieprawda. Być może zdarzają się tacy, co przestają czytać, ale to raczej mało pozytywny przykład i mam nadzieję, że rzadki.
A może prowadzą w tej chwili własne badania i zamierzają je opublikować? I właśnie w ramach tych badań mają takie a nie inne obserwacje?
Jeśli są to rzetelnie prowadzone badania/obserwacje i zostały/będą opublikowane to bardzo chętnie się z nimi zapoznam.
Nie zmienia to faktu, że mam prawo realizować w życiu taki model rodziny jaki uważam za najlepszy i mam prawo publicznie stwierdzić że moim zdaniem jest najlepszy. Mam prawo czy nie?
Masz prawo, oczywiście. Ale inni też mają prawo głosić, że ich model jest dobry/nie jest gorszy do Twojego i mają prawo sprzeciwiać się, kiedy twierdzisz, że ich dzieci mają gorsze warunki rozwoju - wg mnie to niesprawiedliwa ocena.
Udokumentowane jest m.in. że rodziny wielodzietne są 4-krotnie bardziej zagrożone ubóstwem, a ubóstwo wiąże się już z wieloma innymi patologiami...
A wziął ktoś pod uwagę że można regulować liczbę dzieci? I że rodzina może sobie zaplanować że stać ją emocjonalnie i finansowo na więcej dzieci?
Ja to nazywam odpowiedzialnym rodzicielstwem.
Ale właśnie na tym problem polega, że w wielu rodzinach wielodzietnych wcale nie jest to planowane i nie jest to odpowiedzialne. I obawiam się, że tu jest głównie problem.
Rodzina, która odpowiedzialnie i świadomie planuje kolejne dzieci wg mnie może być szczęśliwą rodziną wielodzietną bez większych zagrożeń/patologii. Natomiast niestety obawiam się, że takich rodzin za wiele nie ma.
Oczywiście zdaję sobie sprawę że czasem wszystko zawodzi, świetnie zarabiający ojciec albo matka umiera i jedna osoba zostaje z czwórką dzieci.
Jednak nie musi to oznaczać, że większość takich rodzin skończy w kryminale jak to usiłował udowadniać Adam. Są jeszcze na tym świecie osoby biedne ale uczciwe.
Część rozsądnych osób ubezpiecza się na takie okazje albo odkłada oszczędności, dopóki im się dobrze wiedzie.
Nie podoba mi się przypisywanie kryminogenności za sam fakt posiadania kilkorga dzieci. Albo rodzinne domy dziecka - według Adama - może on mi podać setki przykładów kryminalistów z takich rodzinnych domów dziecka i z rodzin wielodzietnych (przy czym prosiłam aby wykluczył rodziny patologiczne). Nadal czekam na setki przykładów, szczególnie dotyczące rodzinnych domów dziecka, bo sama osobiście znam taką rodzinę.
Takie są niestety statystyki, nie wyklucza to, że rodzina wielodzietna może być szczęśliwa i wolna od patologii, ale z badań wychodzi, że takich rodzin jest mniejszość, stąd uprawnione jest - na podstawie danych - stwierdzenie zależności/prawdopodobieństwa.
Obraz rodzin wielodzietnych - w badaniach - wcale nie wygląda tak dobrze, a to, że znasz przykłady "dobrych rodzin wielodzietnych" nie znaczy, że większość tak wygląda...
Bo ideałem jest odpowiedzialne rodzicielstwo i myślenie o dobru dziecka zanim je się spłodzi. Jeśli ktoś o tym nie myśli to potem jest "co rok prorok". To nie jest idealna rodzina i nie o takich rodzinach piszę.
Odpowiedzialne rodzicielstwo i świadome planowanie rodziny wg mnie również są kluczowe. Dlatego też rodzice adopcyjni (bez względu na orientację/płeć) mogą pełnić swoją rolę dobrze, bo dzieci im się "nie przydarzają po prostu", tylko oni świadomie i odpowiedzialnie o te dzieci starają się, procedury są żmudne, niejednokrotnie trzeba przejść jakieś szkolenie, rozmowy, wykazać się odpowiednimi warunkami dochodami itp. Gdyby tak każdą rodzinę/każdego rodzica w Polsce szczegółowo i wnikliwie sprawdzali nie wiadomo czy wszyscy przeszliby taką procedurę.
Dlatego osobiście uważam, że jeśli są osoby, które chcą adoptować dzieci, nadają się do tego i mają odpowiednie warunki nie należy im tego utrudniać.
Co wcale nie oznacza ze ja dyskryminuję czy potępiam jakiekolwiek układy. Jeszcze raz powtarzam: *moim zdaniem najlepsza dla dziecka jest pełna rodzina z ojcem i matką, harmonijna, pełna zrozumienia i kochająca się. I ja taki model realizuję i w takim wyrosłam. Mam też znajomych z takimi rodzinami. Koniec. kropka.*
Czy to kwalifikuje się jako sekciarstwo?
Właśnie nie wiem co bardziej jest sekciarstwem: promowanie odpowiedzialnego rodzicielstwa, czy pełna harmonijna rodzina?
Za promowaniem odpowiedzialnego rodzicielstwa jestem jak najbardziej za:)
Daniel Dzida edytował(a) ten post dnia 16.01.12 o godzinie 15:36