konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Heh.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

C. Żechowski: Zdarza się, że w imię niezgody na homoseksualność dziecka rodzice odmawiają mu prawa do opuszczenia rodzinnego gniazda. Wydaje się im, że mają do tego prawo, ponieważ chcą mu pomóc. Są przekonani, że mają wręcz obowiązek nie zgadzać się na to, jak chce żyć ich dorosły już syn czy córka. Prawda jest jednak taka, że rodzice traktują wówczas dziecko jako swoją własność. Chociaż ono jest już dorosłym człowiekiem, nie pozwalają ani jemu, ani sobie na wzajemną separację. A ona musi się dokonać, jeśli rodzice naprawdę pragną dobra dziecka.
Wraz z otrzymaniem przez rodziców od swego dorastającego czy dorosłego dziecka wiadomości „jestem gejem, jestem lesbijką” w życiu rodziców zaczyna się bardzo trudny okres, który zapewne szybko się nie zakończy. Oni wtedy bardzo potrzebują jakiejś pomocy. Obietnice składane na wyrost przez niektórych, że dziecko można naprawić, tak jak się naprawia przedmioty, zegarek oddany do zegarmistrza, który można odebrać po pewnym czasie i już jest wszystko dobrze – są naiwne i nieetyczne. Może być tak, że tę trudną drogę konstruowania obrazu dziecka na nowo rodzice będą odbywali sami albo wraz ze swoim dzieckiem. To drugie również jest możliwe.

(...)

J. Prusak SJ: Wszystko to prawda. Powtórzę: jakiekolwiek ideologizowanie terapii jest niedopuszczalne i nieetyczne.

http://www.wiez.com.pl/index.php?s=miesiecznik_opis&id...

Też jestem przeciwny ideologizacji terapii o czym już wcześniej pisałem (bo nic dobrego z tego zazwyczaj nie wychodzi), ale psycholodzy/terapeuci chrześcijańscy jakoś problemu nie widzą;/Daniel D. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 01:29

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Trudne to wszystko i szczerze powiem, że zaakceptowałem to kim jestem. Zaakceptowałem również, że moja matka nigdy mnie nie zaakceptuje, aczkolwiek toleruje.
Najtrudniejsza w życiu geja jest samotność. A w życiu geja w moim wieku jest ona wręcz mordercza i zabija.
Żadnemu gejowi nie życzę dożyć mojego wieku i czuć się tak bardzo samotny i niepotrzebny nikomu, jak ja.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Myślę, że samotność w życiu prawie każdego człowieka może mieć destrukcyjny wpływ. Dlatego warto mieć szeroką "sieć wsparcia społecznego", czyli należeć do różnych grup formalnych i nieformalnych. Grupa przyjaciół i znajomych, współpracowników itp. to są pola, gdzie nasza samotność może być łagodzona. I oczywiście działalność społeczna/charytatywna często podejmowana z uwagi na siebie (a nie innych), bo człowiek lubi się czuć potrzebny. Jeśli przy okazji zrobi się coś dobrego dla innych, to nie ma w tym nic złego dla mnie.

Panie Januszu, uważam, że może Pan się czuć potrzebny, bo wiele Pan może dać z siebie innym (co robi Pan m.in. na tym forum). Proszę się rozejrzeć wokół siebie:)Daniel D. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 19:18

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Pisząc o samotności miałem na myśli MIŁOŚĆ, a w szczególności bycie kochanym, tworzeniem związku. Nigdy nie ceniłem żadnych grup wsparcia. Uważam je za podłe substytuty. Przyjaźń jest może i dobra, bliższa, ale też nie to samo co miłość. Związek dwóch kochających się ludzi.
Mnie bycia kochanym nie zastąpi żadna grupa wsparcia. Życie dla kogoś jest dla mnie najważniejszą częścią mnie i świadomość, że ktoś żyje dla mnie i razem żyjemy wspólnym życiem, jest, było i będzie tym do czego zawsze dążyłem.
Od 9 lat jestem sam, po 20 letnim, monogamicznym związku.
Nie umiem inaczej żyć i moje życie gaśnie w oczach.
Gdybym jeszcze mógł wrócić do swojego zawodu, ale na to też podobno za późno, bo show business nie akceptuje nawet takich znakomitości jak ja. Jestem po prostu za stary i już nikomu niepotrzebny.

Czasami żałuję, że urodziłem się homoseksualistą.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Domyślałem się, że chodziło o miłość i związek. Oczywiście, że żadna grupa tego nie da, ale da też coś innego. Bycie wśród ludzi, czego się potrzebuje.
A związki się kończą, ludzie odchodzą, umierają i wg mnie to jest problem uniwersalny i orientacja nie ma tu nic do rzeczy.
Myślę, że czasem możemy być sami autorami swojego nieszczęścia, widząc swoje szczęście tylko w jednym wymiarze, czy tylko jednej postaci.
Ludzie często zamykają się w związkach i stają się całym światem dla siebie nawzajem, może być to pięknie, ale ponosi się tego ryzyko, że gdy jedna strona odejdzie, "cały świat się wali".
Wg mnie jest też dobra samotność, nie każda samotność musi być zła. To kwestia wyboru i ustosunkowania się do niej.

Zawodowo przecież może Pan różne rzeczy robić, ma Pan przecież duże doświadczenie. Wydaję mi się, że coś można by znaleźć, chociaż nie znam się na tej branży, więc może mam nieadekwatne spojrzenie.

PS
Nie miałem na myśli tzw. grup wsparcia. Tylko raczej te naturalne grupy, znajomych i przyjaciół. Ludzi dobrze nam znanych, z którymi czujemy się dobrze i dobrze spędzamy czas.Daniel D. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 19:23

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Rzeczywiście, jeśli chodzi o show business, to nie dysponuje Pan dużym doświadczeniem. Ja je mam i wiem, że niedługo stracę nadzieję.

Wydaje mi się, że z racji swojego wieku nie ma Pan większego doświadczenia w tworzeniu stałego, monogamicznego, długoterminowego związku. A więc nie wie Pan to co znaczy wspólne budowanie szczęścia i codzienność, która nie zawsze jest piękna, ale zawsze do upiększenia jeśli jest się ze swoim ukochanym.

Napisał Pan, że nie warto zasklepiać się w związku, bo przecież ludzie umierają... Przedziwny to argument. Czyżby uważał Pan więc, że i małżeńskie związki heteroseksualne nie mają sensu, bo przecież wcześniej czy później jedno z małżonków umrze?
Chyba widzi Pan teraz absurd tego argumentu?

W tym wszystkim co się nazywa homoseksualizmem, nie wykształciłem w sobie typowego kurewstwa, które cechuje nasze środowisko. Tego rodzaju cechę chciałbym mieć, bo wtedy byłoby mi wszystko jedno.

Jednak dla mnie istnieje tylko i wyłącznie związek monogamiczny i nic poza nim. Wewnątrz tego związku mogą dziać się różne wydarzenia, ale tak długo jak długo obaj partnerzy kochają się tak długo wszystko jest w porządku.

Odczuwam ogromny brak wspólnoty, poczucia rodziny, wsparcia i uczucia, które zawsze w swej najintymniejszej formie wydaje się być najwspanialszym dopełnieniem związku.

Mam 57 lat i czuję się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem.
Czuję, że życie przeleciało mi przez palce. Nie mam rodziny, nie mam bliskich sobie ludzi, nie mam dzieci, nie jestem dziadkiem, nie mam nic.
W obecnej chwili mój homoseksualizm uważam za przekleństwo mojego życia.Janusz S. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 19:28

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Janusz S.:
Rzeczywiście, jeśli chodzi o show business, to nie dysponuje Pan dużym doświadczeniem. Ja je mam i wiem, że niedługo stracę nadzieję.

Ale może Pan pracować (i jest Pan przecież) jako nauczyciel emisji głosu. Akurat o tym coś wiem, bo sam na takie lekcje uczęszczałem. Najpierw w ramach zajęć w Studium Pedagogicznym, a potem miałem indywidualne spotkania z nauczycielem.
Tacy specjaliści są bardzo potrzebni, bo ludzie niszczą swoje głosy niemożliwie.
Pomijam swój przypadek, bo można by rzecz spokojnie, że jest onkliniczny i u mnie wiele zrobić się nie da, chociaż powinienem ćwiczyć, żeby nie było gorzej i nie stracić głosu w ogóle. Ale to już inny temat.
Wydaje mi się, że z racji swojego wieku nie ma Pan większego doświadczenia w tworzeniu stałego, monogamicznego, długoterminowego związku. A więc nie wie Pan to co znaczy wspólne budowanie szczęścia i codzienność, która nie zawsze jest piękna, ale zawsze do upiększenia jeśli jest się ze swoim ukochanym.

Wiem, że nie mam takiego doświadczenia jak Pan, skoro Pana związek trwał prawie tyle, ile ja mam lat. Ale nie zgodzę się, że takiego doświadczenia w ogóle nie mam. Za to nie mam doświadczenia w jednorazowym seksie ani poligamicznych związkach.
Zawsze dążyłem do monogamicznego, trwałego i długoterminowego związku i takie związki budowałem, ale były one i są to nadal przyjaźnie, bo te osoby ze mną być nie chciały. I nie mówię tu o znajomych, z którymi się gada raz na jakiś czas, czy idzie bawić. Mówię tu o przyjaźniach, które po pierwsze trwają długo (10lat, 6lat i 3,5roku), po drugie cechują są ogromną szczerością i dużym zaangażowaniem emocjonalnym. Oczywiście na przestrzeni lat było z tym różnie, z racji wielu perypetii, jak np. odległość itp. ale wszystkie one przetrwały, co sobie cenię i co mnie tez wiele kosztowało (zrozumienia, rozwiązywania konfliktów itp.).
Ale wiem co, to jest codzienność bycia z kimś i dzielenia się wszystkim, co się przeżywa. Też na tym mi zależy i też chciałbym mieć kogoś [tylko dla siebie], z kim mógłbym dzielić swoje życie, a ten ktoś mógłby dzielić swoje [tylko] ze mną.
Tylko wbrew pozorom (pełno jest zapewnień w Internecie o szukaniu "tego jedynego"/"tej jedynej") wielu ludzi nie potrafi stworzyć związku, bo związek wymaga nie tylko zaangażowania, ale przede wszystkim pracy nad sobą i związkiem. Rozbraja mnie ogromne skupianie się na zlezieniu odpowiedniej osoby (cokolwiek to nieraz ma znaczyć), a kompletnym ignorowaniu tego, czy samu jest się odpowiednim człowiekiem do związku. I nie docenianiu, że w każdym związku trzeba nad nim pracować. Życia z drugim człowiekiem trzeba się uczyć, uczyć się wzajemnie siebie, uczyć akceptować siebie nawzajem z wadami i zaletami. A mam wrażenie, że bardzo spora grupa ludzi liczy, że znajdą po prostu odpowiednią osobę i "będą żyli długo i szczęśliwie", a jak tylko pojawiają się jakieś problemy w związku bardzo szybko stwierdzają, że to "nie ten/nie ta" i szukają dalej. Tak można wg mnie szukać w nieskończoność.

Napisał Pan, że nie warto zasklepiać się w związku, bo przecież ludzie umierają... Przedziwny to argument. Czyżby uważał Pan więc, że i małżeńskie związki heteroseksualne nie mają sensu, bo przecież wcześniej czy później jedno z małżonków umrze?
Chyba widzi Pan teraz absurd tego argumentu?

Ale ja nigdzie nie napisałem, że nie ma sensu! Uważam, że bez względu na orientację, czy to jest związek jednopłciowy czy małżeństwo heteroseksualne nie jest dobrze zamykać się na cały świat i żyć tylko ze sobą. Po prostu ludzie są różni, i zazwyczaj wręcz niemożliwym jest zaspakajać wszystkie swoje potrzeby tylko z partnerem np. zainteresowania. I je na przykład można realizować ze znajomymi, jeśli akurat takich się ma, a partner/partnerka tego nie podziela. Tylko o to mi chodziło. Uważam, że związek partnerki dwóch ludzi jest jednym z najbardziej ważnych i niesamowitych doświadczeń życiowych i nigdy bym nie powiedział, że nie ma on sensu. Wręcz powiedziałbym, że taka relacja sens życia konstytuuje.
Poza tym to wybór tych dwóch osób. Każde dwie osoby tworzą swój indywidualny związek i sami decydują (bardziej lub mniej świadomie) o jego kształcie. Ja tylko chciałem wskazać na pewne niebezpieczeństwo (pytanie: czy to ryzyko tj. potencjalnego cierpienia, nie jest tego warte).

W tym wszystkim co się nazywa homoseksualizmem, nie wykształciłem w sobie typowego kurewstwa, które cechuje nasze środowisko. Tego rodzaju cechę chciałbym mieć, bo wtedy byłoby mi wszystko jedno.

Wątpię czy ta cecha jest dobra, czy nawet przystosowawcza. Z mojej perspektywy to jest niszczenie swojego życia (choć te osoby nie muszą tak tego odbierać). Ale zastanawiam się jak się można czuć (i czy można dobrze?) zaliczając/będąc zaliczanym przez byle kogo, byle gdzie, byle jak. A przede wszystkim jak można się czuć w życiu dobrze, nie mając (nie umiejąc?) zbudować z kimkolwiek trwałej i satysfakcjonującej relacji.
Jednak dla mnie istnieje tylko i wyłącznie związek monogamiczny i nic poza nim. Wewnątrz tego związku mogą dziać się różne wydarzenia, ale tak długo jak długo obaj partnerzy kochają się tak długo wszystko jest w porządku.

W pełni się z tym zgadzam. Nie mówiłem o grupach zamiast związku, tylko jako jego uzupełnienie.
Odczuwam ogromny brak wspólnoty, poczucia rodziny, wsparcia i uczucia, które zawsze w swej najintymniejszej formie wydaje się być najwspanialszym dopełnieniem związku.

Wg mnie zawsze można znaleźć swoją wspólnotę, tj. ludzi myślących podobnie, mających podobne wartości itp. i warto zawsze takich ludzi szukać i nigdy nie jest na to za późno.
Mam 57 lat i czuję się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem.

Wiek nie decyduje wg mnie o poczuciu szczęścia. Można być nieszczęśliwym człowiekiem w wieku 20lat, i pełnym szczęścia w wieku 70 lat. Proszę nie demonizować swojego wieku. Znam osoby w Pana wieku i starsze i są one bardzo zadowolone z życia.
Czuję, że życie przeleciało mi przez palce. Nie mam rodziny, nie mam bliskich sobie ludzi, nie mam dzieci, nie jestem dziadkiem, nie mam nic.
W obecnej chwili mój homoseksualizm uważam za przekleństwo mojego życia.

Ale czy dzięki homoseksualizmowi właśnie nie przeżył Pan 20 dobrych lat w związku? Przecież to nie jest nic! Wielu ludzi nie potrafi ze sobą nawet roku czy dwóch lat wytrzymać!

Wg mnie to iluzja, która często osoby homoseksualne dręczy. "Gdybym nie był gejem, to miałbym lepsze życie", "wszystko przez homoseksualizm" - wg mnie orientacja jest tylko jedną z cech, która w żaden sposób nie determinuje szczęścia czy nieszczęścia. Oczywiście osoby homoseksualne znajdują się w innej sytuacji niż osoby heteroseksualne, ale wg mnie to jest właśnie INNA sytuacja, ani lepsza ani gorsza.
Wiele osób jest rodzicami czy dziadkami i jakoś nie widać, żeby to było dla nich źródłem szczęścia (może właśnie nie doceniają tego, co mają?). Tj. oczywiście dla wielu jest, ale też trzeba umieć z tego szczęście czerpać, a nie każdy to potrafi.
Wg mnie można siebie realizować na wiele sposób i nie każdy musi być rodzicem. Można chociażby będąc nauczycielem kształtować wiele młodych czy też dorosłych już ludzi - wiem, że to nie to samo. To jest inne doświadczenie, ale nie gorsze ani lepsze.

Mam nadzieję, że w Polsce doczekamy się czasów, że związki jednopłciowe będą zalegalizowane i adopcja będzie dostępna dla takich par. Każdy człowiek ma prawo bez względu na płeć i orientację realizować siebie. Odbieranie tego prawa (poprzez nie możność legalizacji związku czy wychowywania dzieci) wg mnie jest bezprawne i niemoralne. Nie ma żadnych logicznych, naukowych, zdroworozsądkowych, etycznych, prawnych, psychologicznych, socjologicznych argumentów, by taki stan się utrzymywał, więc wierzę, że to się w końcu zmieni. Jak się zmienia, a w zasadzie już się zmieniło w krajach europejskich.Daniel D. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 20:31

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Nie życzę Panu samotności w wieku 50 lat. Ja mam 57. Nie życzę nikomu samotności, bo to straszna śmierć. A śmierć starego, nikomu niepotrzebnego pedała jest nawet, dla niektórych, wesołym wydarzeniem.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Ja też nikomu destrukcyjnej samotności nie życzę. Egzystencjaliści powiedzieliby, że i tak wszyscy jesteśmy sami/samotni i czasem związkiem próbujemy tę swoją samotność wypełnić. Nigdy nie da się wypełnić swojej egzystencji czyimś życiem/czyjąś osobą. Dla mnie życie jest podróżą, na której spotykamy różnych ludzi, którzy nam towarzyszą. Idealnie jest gdy znajdzie się ta jedna osoba i będzie przez większość życia, aż do końca. Ale nie zawsze tak bywa, takie jest życie. My możemy próbować. Budować związek, przyjaźnie. Ja staram się to robić.
Nie wiem czy dożyję Pana wieku (nie wnikam w dyskusję czy to dobrze czy źle), ale gdybym dożył cieszyłbym się niezmiernie, że udało mi się z kimś 20 lat przeżyć. Przecież to jest wiele lat dobrego życia.Daniel D. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 21:00

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Daniel, co Ty na to?

http://www.youtube.com/watch?v=blUSDrR08bw

;)

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Jedno i to samo mówią w kółko. Jak słyszę "aktywiści" i "przywileje" to już wiem jaka będzie reszta, bo po słownictwie od razu widać nastawienie. Mimo wszystko obejrzałem do końca.

Odwoływanie się do psychoanalitycznego tłumaczenia "nieobecny ojciec + nadopiekuńcza matka = homoseksualizm" nie ma uzasadnienia, bo:
1) wiele osób wychowywało się w domu, w którym taki schemat był i mimo to nie są one homoseksualne,
2) osoby homoseksualne pochodzą z różnych domów i z takich, w których tego schematu nie było,
W badaniach empirycznych wykazano, że nie ma to związku z homoseksualnością i współczesna psychoanaliza nie odwołuje się do takiego tłumaczenia.
O tym można przeczytać m.in. w:
Kutter, P. (2000). Współczesna psychoanaliza. Psychologia procesów nieświadomych. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Poza tym sam Freud uważał, że homoseksualizmu nie można (i nie należy!) leczyć, tylko go zaakceptować. Polecam przeczytanie listu Freuda do matki homoseksualisty w:
Butcher, J., N., Carson, C., Mineka, S. (2005). Psychologia zaburzeń. Człowiek we współczesnym świecie. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Podkreślam, że nie ma żadnego naukowo udokumentowanego przypadku zmiany orientacji. Poza tym nawet w tym materiale wypowiada się pan, który twierdzi, że "był zainteresowany dziewczynami a potem chłopcami". Można domniemywać, że taka osoba prawdopodobnie była biseksualna i w drodze "terapii" umocnione zostało jedynie nastawienie heteroseksualne (które już tam przecież było, a nie zostało "stworzone") a "wygaszone" homoseksualne.
Z tych prób "leczenia", które podejmowano (które naukowo uzasadniono i dokumentowano) wynikało jedynie tyle, że "wygaszono" zachowania homoseksualne, a w zamian za to nie pojawiła się orientacja heteroseksualna, tylko takie osoba stawały się aseksualne (z racji wytworzenia w nich awersji seksualnej).Daniel D. edytował(a) ten post dnia 10.06.09 o godzinie 23:15

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

"Za inspirację do krytycznej analizy stopnia spełnienia postulatu obiektywizmu przez autorów wybranych wczesnych tekstów naukowych dotyczących homoseksualizmu posłuży mi zaś stwierdzenie Michela Foucaulta, który wskazał na następujący paradoks: nawet w świetle obowiązujących w momencie ich powstania standardów naukowości, trudno uznać dziewiętnastowieczne traktaty seksuologiczne za naukowo obiektywne sprawozdania z faktów. Subiektywizm ocen i sądów jest w nich tak wyraźny, że wydają się one raczej być transkrypcją przednaukowych lęków i przesądów, dokonaną w naukowym żargonie."

"Ich zaangażowanie po stronie pewnej opcji filozoficznej o długiej tradycji widać przede wszystkim w podstawowym założeniu ich argumentacji, zasadzającym się na przekonaniu o „nienaturalności” homoseksualizmu. Tę właśnie przesłankę można uznać za podstawę całego ich „naukowego” wywodu. Tymczasem John Boswell przekonująco pokazał, że powoływanie się na „nienaturalność” homoseksualizmu jest zakorzenione w przednaukowym poglądzie filozoficznym:
Pogląd, że homoseksualność jest czymś »nienaturalnym« (początek dała mu może przypadkowa uwaga Platona), w świecie starożytnym rozpowszechnił się w wyniku triumfu »idealnych« pojęć natury nad »realistycznymi«. […] Chociaż argument ten później popadł w niełaskę, to w trzynastym wieku wskrzesiła go scholastyka i stał się pojęciem decydującym, a nawet kontrolującym we wszystkich dziedzinach nauki […] Chociaż pogląd, że geje i lesbijki »naruszają prawa natury«, wyprzedza powstanie nowożytnej nauki, wielu ludzi bezmyślnie przenosi starożytne uprzedzenie do wyimaginowanego naukowego układu odniesienia […] i wyciąga wniosek, że homoseksualne zachowanie narusza prawa »natury« opisywanej przez współczesnych naukowców, a nie »naturę« wyidealizowaną przez starożytnych filozofów.
Używanie przez autorów określenia „niezgodny z naturą” do opisu zachowań homoseksualnych wynika więc z opowiedzenia się po stronie określonej opcji filozoficznej, a nie z refleksji nad istotą zjawiska. Stanowi bezrefleksyjne przeniesienie starego argumentu filozoficznego i teologicznego, spopularyzowanego przez katolicką homiletykę, do kontekstu pracy naukowej. Argumentacja Caspera wykazuje zresztą zadziwiającą zbieżność ze sposobem przedstawienia stosunków homoseksualnych przez Arystotelesa w Etyce nikomachejskiej oraz przez Pseudo-Arystotelesa w Zagadnieniach przyrodniczych. Rugowanie swoich przekonań światopoglądowych nie kończy się więc wcale dla autorów analizowanych tekstów większym sukcesem niż próba eliminowania językowych śladów własnej obecności w naukowym z założenia tekście."

http://www.neurokultura.pl/gender/232-szczur-przemysaw...Daniel D. edytował(a) ten post dnia 11.06.09 o godzinie 17:46

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Jakub Polewski:
Daniel, co Ty na to?

http://www.youtube.com/watch?v=blUSDrR08bw

;)
to nie mogli wybrac chocby Brazylii tylko strasza oklepana wszedzie Holandią?

Zaczyna sie od dopisanego pod ujecia z miasta rzekomego dialogu matki z córka. Ciekawe czy One wiedza ze wystapily w programie ?;)

Poza tym tyle co widziałem ciagle jak stary pieniek tlucze sie ten brak potomstwa u homoseksualistów. Przeciez to nieprawda ze homoseksualista nie moze miec dzieci.

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

"Czasami żałuję, że urodziłem się homoseksualistą"

no tak, ale załóżmy, że jest pan hetero i stracił pan żonę. więc wychodzi na jedno i to samo. różnica jest tylko taka, iż facetowi łatwiej znaleźć kobietę niż mężczyznę.

ale kto wie, życie płata figle. może Pan na kogoś trafi na swej drodze? :) nigdy nic nie wiadomo.

owszem, jest Pan potrzebny! wielu ludziom!

co do kariery - to niech Pan próbuje :) wiele osób w starszym wieku robi karierę, czy śpiewa, czy gra, czy robi inne rzeczy, a Pan ma przecież fantastyczny dorobek w postaci doświadczenia, umiejętności, wiedzy...

rozumiem po części Pana uczucia, sytuacje, i tą sprawę z monogamicznym związkiem. sam czuję się w życiu samotny, sam kocham kogoś od prawie 3 lat i nie mogę być z tą osobą. i nigdy zapewne nie będę. nie pokocham już pewnie nigdy nikogo.. a bynajmniej nie chcę.

nie jestem dobry w pocieszaniu, przekonywaniu czy innych takich rzeczach, ale naprawdę, trzeba chociażby starać się być optymistą. kiedyś byłem wielkim pesymistą, potem się to zmieniło. co prawda teraz jest gorzej niż lepiej, ale nie tracę nadziei...

pozdrawiam :)

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

http://www.youtube.com/watch?v=OFkeKKszXTw

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Czym mogło zakończyć się spotkanie znanego z kontrowersyjnych i konserwatywnych poglądów Janusza Korwina-Mikke i przedstawiciela środowisk homoseksualnych Roberta Biedronia? Na pewno nie merytoryczną dyskusją a nieprzerwaną pyskówką. - Nie używam tego słowa na "g" bo mi się z gównem kojarzy, tylko używam słowa "homoś" - mówił m.in. Korwin-Mikke.

http://www.tvn24.pl/12690,1605017.1,0,1,slowo-na-g-koj...

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Lesbijki i geje w Polsce. Wolność? Równość?

W debacie udział wzięli: profesor Witold Osiatyński, konstytucjonalista, Mirosław Sielatycki, były dyrektor Centrum Doskonalenia Nauczycieli, jezuita Ksiądz Jacek Prusak, Tygodnik Powszechny Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości, Marta Abramowicz, Kampania przeciw Homofobii, Yga Kostrzewa, Lambda Warszawa

http://wyborcza.pl/1,88975,6715254,Lesbijki_i_geje_w_P...

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Ja ogólnie nie mam nic przeciwko gejom czy lesbijkom,niech sobie żyją i się kochają jednakże nie jest to dla mnie normalne żeby "tak chłop z chłopem a baba z babą" ;-)))),a już napewno jestem przeciwna adopcji przez nich dzieci. Hmmm...sama nie chciałbym mieć dwóch tatusiów albo dwóch "mamuś".

konto usunięte

Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?

Oduczyć uprzedzeń wynikających z braku wiedzy jest bardzo trudno kiedy dostęp do tej wiedzy jest wstrzymywany lub wręcz zabraniany.
Zauważyłem, że większość grup nienawidzących gejów , to grupy mające w swym programie myślenie totalitarne nie promujące tolerancji. O akceptacji nie wspomnę.
Media masowe nie są przygotowane do obiektywnego informowania o orientacji homoseksualnej. Jeśli już coś pokazuje się w telewizji, to tylko programy typu pyskówki. Z jednej strony przedstawiciel gejów i lesbijek z drugiej strony jakiś zacięty homofob.
Nie widzi się więc pozytywnej informacji o homoseksualizmie, która niosłaby ze sobą wartości edukacyjne.
Jedynie Pani Drzyzga ma odwagę pokazywać w swoim programie pozytywne obrazy gejów i lesbijek.
Ale to za mało.



Wyślij zaproszenie do