Maciek
G.
Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...
Temat: Homoseksualizm - normalność czy choroba?
Adam Bulandra:Jest z tym problem. Wielu psychologów (sorry, Danielu) nie uznaje istnienia mózgu, a tym bardziej neuroprzekaźników. A przynajmniej takie - moim zdaniem - sprawiają wrażenie. Opowiadają bajki o konstruktach pamięci, wzorcach kulturowych, pożądaniach i żelaznych wilkach. A na konkretne pytanie: gdzie to się w mózgu lokalizuje słyszysz: NIE WIEM, nie zajmuję się tym itp...
Maćku, Panią bardzo łatwo wyśmiać jeśli obejrzy się filmik, który zafundował nam Pan Łukasz na stronie 118 niniejszego wątku
Po pierwsze Pani twierdzi, że wybieramy nasze zachowania, ale nie wybieramy pożądań i pragnień, gdyż one wypływają z głębi nas. Z głębi, czyli skąd? Z żołądka. Jak się kształtują? Bóg nam je daje? Są elementem duszy? Błagam
Pani twierdzi również, iż tożsamość płciowa to postrzeganie własnej roli płciowej, co jest pomieszaniem z poplątaniem. Pani nie potrafi się uwolnić od dogmatologii, twierdząc na przykład, iż tożsamość płciowa mężczyzn kształtuje się poprzez postrzeganie własnej męskości, zapewne wedle wzorców patriarchalnych, biblijnych? Tak by wynikało z wykładu.Czyli standardowe: "If You're a MAN, play like a MAN"???????
Postrzeganie siebie NIGDY nie jest oderwane od kontekstu społecznego. A jest różny, w różnych kulturach - bo NIKT mi nie wmówi, ze taki sam obraz męskości/kobiecości jest w mojej ulubionej Turcji, kompletnie znienawidzonym Maroku (kraj godzien spuszczenia atomówki) i chociażby wschodnim wybrzeżem USA. Nie mówiąc i opisywanych przez Malinowskiego "dzikich", gdzie homoseksualistów też mieli.
Swoje tłumaczenia opiera przy tym na męskiej perspektywie (jakby coś o niej wiedziała), gdyż twierdzi, iż kobiety są bardziej skomplikowane (wypowiadając ten argument mimowolnie śmieje się, gdyż zapewne zdaje sobie sprawę z wypowiadanej bzdury).SKOMPLIKOWANE? Baardzo precyzyjne określenie. Co Pani przez to rozumie? Bo jakoś nie sprecyzowała (albo ja przegapiłem), co poetka ma na myśli...
Jej twierdzenia o rozwoju płci trącają rażącą naiwnością. Twierdzenie, iż tożsamość płciowa nabywana jest przez kontrast i obserwacje wzorców płciowych własnych rodziców i zmianę w intensywności więzi z jednym lub drugim rodzicem jest spekulatywne.Drobiazg - wśród dzieci z domów dziecka nie obserwuje się zwiększonego odsetka zaburzeń identyfikacji płciowej, ani też zwiększonego odsetka osób homoseksualnych....
De Beauvoir i reszta klasycznych feministek przekręca się w grobach słysząc podobne niedorzeczności.Moja własna Matka obejrzawszy ten wykład stwierdziła, że Pani chyba nie do końca wie, co mówi... Przytoczona przez Ciebie Pani to głównie grafomanką była, potem feministką.
Najgorsze jest jednak opieranie normy zdrowotnej na kreowanych przez środowisko oczekiwaniach co do podstawowych cech i ról płciowych. To już jest przemoc symboliczna w najczystszej postaci. Cechy typowo męskie według tej pani to siła i odwaga, wyjątkowość, których utwierdzenie dokonuje się przez fizyczny kontakt z ojcem (siłowanie i zapasy).Tutaj Pani pojechała XIX wiecznym stereotypem.
Powiedzmy szczerze - mój własny ojciec zabierał mnie na wycieczki po Tatrach i nauczył, jak pić wódkę kulturalnie, ale kierowania samochodem i UWAGA motocyklem uczyła mnie MATKA :-).
I jakoś nie mam problemów z identyfikacją płciową.
A poważnie - synowie samotnych matek najczęściej nie mają problemów ze spełnianiem roli ojca.
Druga sprawa - dziewczynki, które dużo czasu spędzają z ojcami i są wciągane w "męskie" aktywności - sport, naprawa płotu itp... też nie miewają problemów z identyfikacją płciową. Ani nie przeważają wśród nich lesbijki.
EDIT: Najczęściej takie dziewczynki wyrastają na bardzo pewne siebie kobiety, które tworzą bardzo dobrze funkcjonujące rodziny. Inna sprawa - bycie w związku z taką kobietą, to spore wyzwanie, ale i ogromna frajda, bo masz partnerkę, a nie mimozę, którą trzeba się opiekować. Ale to już moje prywatne doświadczenie...
Innymi słowy kwintesencją męskości jest nauka wzorców przemocy. Przy czym dla tej idiotki (inaczej chyba jej nazwać nie można) przemoc to naturalna sprawa.Biedne jej dzieci, jeśli jakoweś posiada.
Najbardziej niedorzecznie robi się jednak w chwili, gdy Pani zaczyna mieszać naukę z religią, a więc zaczyna pierniczyć jak potłuczona, iż Bóg zesłał nam etap rozwoju, w którym dzieci nie interesują się płcią przeciwną, dzięki czemu mogą wykształcić prawidłowe (znaczy takie same jak rówieśnicy) wzorce płci. To jest wprost zachęta do budowy totalitaryzmu płciowego.Dzieci interesują się płcią przeciwną bardzo wcześnie. Tylko jakoś ostatnio nie wypada tego mówić... Wystarczy porozmawiać z dowolną przedszkolanką. Albo psychologiem dziecięcym. Ręka w górę, kto nie zaglądał koleżankom pod spódniczkę w szkole?
Później, omawiając już źródła męskiego homoseksualizmu jedzie równo po wszystkich niesprawdzonych stereotypach: większa wrażliwość i podatność na krytykę, przewaga uzdolnień artystycznych nad sportowymi.Polskie i amerykańskie badania wskazują na "nadreprezentację" gejów - w stosunku do średniej populacyjnej - w jednostkach specjalnych, wśród ratowników medycznych, strażaków... Tak jakoś to kłóci się z tą, jakże wspaniałą teorią".
Później robi się już tylko gorzej. Homoseksualizm okazuje się być neurotycznym stanem odrzucenia męskości w wyniku zaprzeczenia wzorca ojcowskiego oraz pragnienia połączenia się w więź z innym mężczyzną. W wyniku odrzucenia przez ojca chłopiec nie nasiąka męskością (czymkolwiek ona jest) a nasiąka kobiecością. Co więcej Pani psycholog zdaje się sugerować, iż męski homoseksualizm to spisek kobiet otaczających takiego mężczyznę (matki, sióstr, cioć i babć). Homofobia i brak akceptacji dla alternatywnych wzorców męskości jest przez Panią uważane nie za zagrożenie dla ludzkich relacji, lecz czynnik utwierdzający homoseksualizm w wyniku oddziaływania tejże homofobii i maskulinizmu. Pragnąc związania z chłopcami będzie ich obserwował z daleka jednocześnie dalej przesiąkając kobiecością. W ten sposób wykształci u siebie receptywność i oddawać się będzie mężczyźnie z pragnienia z tego niezaspokojonego pragnienia miłości. No błagam, przecież to nawet nie jest efekciarstwo, tylko piramidalne pierdoły.To jakaś "psychologia" rodem z Pani domu.
Choćby takie: „zaszczepione przez Boga łaknienie męskiej miłości przemienia się w seksualne pragnienie męskiej miłości” Innymi słowy szczere i romantyczne pragnienie miłości zamienia się w brudne seksualne pożądanie. Czy zatem homoseksualiści nie nawiązują relacji emocjonalnej ze swymi partnerami???Nie wiem, to pytanie do Ciebie. Ja dobrze znam jednego homoseksualistę, który od 6 lat żyje z tym samym partnerem i są do wyrzygania rodzinni, słodcy i wierni sobie. Aż boimy się z moją Panią ich odwiedzać, bo nie stanowimy tak idealnej pary :-)MaCiek G. edytował(a) ten post dnia 06.05.11 o godzinie 00:54