Temat: Gunther von Hagens: sztuka czy profanacja zwłok?
Aleksandra C.:
Trochę się mijamy ;-)
widz może również na to oburzenie zareagować, to nie świątynia w końcu.
Zgazda się, ale nie reaguje, a Cialdini wyjaśnia dlaczego.
olbrychski przekroczył granicę reakcji
Dlatego nie twierdzę, że nie powinien zostać ośmieszony jego gest, ale nie jego uzasadnienie. Jeśli obrońca zwierząt zrobi w geście protestu "kupę" na środku galerii, to ryzykuje śmieszność, ale problem pozostaje.
widzowie psa w agonii w ogóle nie skorzystali z tego prawa.
"Społeczny dowód słuszności - zasada, według której człowiek, nie wiedząc, jaka decyzja lub/i jaki pogląd jest słuszny (co może zależeć od różnych czynników), podejmuje decyzje lub/i przyjmuje poglądy takie same, jak większość grupy. Uważamy, że jakieś zachowanie jest poprawne wtedy, gdy widzimy innych ludzi którzy tak właśnie się zachowują."
źródło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Spo%C5%82eczny_dow%C3%B3d...jednocześnie gwarancja bezpieczeństwa artysty powoduje niniejszą dyskusję, bo GvH nazwał swoje działania sztuką.
To, że ktoś określi swój bieg sprintem, nie znaczy, że jest biegiem sprinterskim. Brak kryteriów określających co jest, a co nie jest (uznawane przez nas) za sztukę jest przyczyną zamętu, a nie gwarancja bezpieczeństwa. Napisałam bowiem, że działania muszą być zgodne z prawem i etyką, a granicę powinni określić etycy, prawnicy i teoretycy sztuki (w wypadkach budzących wątpliwości, przed opublikowaniem dzieła, a nie po awanturze).
Kurator powinien korzystać z takich "ekspertyz" wymaganych wszędzie tylko nie w sztuce.
jesli artysta mający placet autorytetu porwie dziecko i będzie je bił w galerii w ramach uświadamiania problemu dręczenia dzieci, to co tu jest nadrzędne - wolność słowa chroniąca artystę, czy kodeks karny?
Wolność słowa jest prawem a nie przywilejem. Jeśli wolno coś artyści, wolno każdemu innemu człowiekowi. To jest prawo do wolności. Jeśli tylko artyście wolno to jest przywilej a nie prawo. Artyści domagają się przywileju. Wykorzystują to osoby takie jak GvH.
Skoro sztuka nie stawia granic, skoro artyście wszystko wolno, to każdy kto nazwie siebie artystą (lub znajdzie Autorytet, który zakwalifikuje dzieło do zbioru dzieł sztuki) ma prawo robić to co chce. To jest logiczny rezultat wolności rozumianej jako przywilej.
Ja uważam, że wolność jest prawem, nie przywilejem. wobec psa zostało zastosowane dokładnie takie samo narzędzie sztuki (które Pani dzieli na neutralne etycznie i nie), a nic się nie stało.
Ponieważ wcześniej (inne wystawy, inne galerie, inne sytuacje) przekonano widzów, że artyści mają przywilej wolności słowa oraz, że walczą ze stereotypami. Zanim widz stał się nieczuły wiele razy protestował i zawsze przegrywał, nawet jeśli wygrał w danej sytuacji, w historii sztuki występuje jako wstecznik. Kto chce mieć taką "gębę"?
Jeśli powołujesz się na uczucia jesteś staroświecki, bo dziś liczy się wyłącznie intelekt.
rozumiem Pani wypowiedzi na razie w ten sposób, że brak protestu był spowodowany nieśmiałością i starchem przed osmieszeniem się wobec Autorytetu, a co do mojej sugeracji, ze znieczulica ma tu spore znaczenie, jedy nie odsyła mnie pani do lektury :-). czy
reasumując uważa Pani jw (powód-autorytet)?
Powodów jest wiele i każdy człowiek "nie reaguje" lub "ogląda plastynaty" z innego powodu. Jeśli oskarżymy widza o znieczulicę będziemy niesprawiedliwi, ponieważ on jest manipulowany. Oczywiście należy się chronić przed manipulacją, ale to trudne bo z jednej strony mamy własne potrzeby, z drugiej nawyki kulturowe, a z trzeciej tych którzy osiągają korzyści manipulując nami (widzem). Ci ostatni dysponują narzędziami, którym naprawdę trudno sie przeciwstawić.
No i do tego najczęściej protestują Ci, którzy naprawdę bronią nie wartości ale stereotypów, więc osoby otwarte na zmiany niejako automatycznie są przeciwko protestującym.
Dlatego mam za złe etykom, że nie uczestniczą w tym sporze. Oni jedyni mają narzędzia, którymi mogliby pomóc zwykłym ludziom. Jednak to kosztuje. Każda opinia w opozycji do dominującej, "poprawnej politycznie" jest podcinaniem własnej kariery. To samotna walka Dawida z Goliatem. Dziś Dawid nie wierzy w swoją sprawę, dziś Dawid stawia doraźne korzyści przed wartościami dlatego przegrywa.
Dlaczego jednak to etyk ma nadstawiać karku kiedy widz łasi się do manipulującego nim bogacza. Widz (każdy z nas) powiniem sam dla siebie zdefiniować nieprzekraczalne granice etyczne i egzekwować je w każdej sytuacji. Jeśli nawet mamy egzekwujemy je w galerii, ale już nie pracując w rzeźni (bo moglibyśmy stracić pracę, cierpieć zamiast odnosić korzyści).
Jak Kali kraść to dobrze... etyk nie jest głupi i postępuje tak jak Kali.
Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 07.08.08 o godzinie 14:50