Temat: Feminizm: normalność czy choroba?
mój znakomity onlajnowy ziom przyrównał na wstępie dyskusji feminizm do mizoginizmu, tym samym ulegając stereotyopwemu mysleniu o feministkach, jako tych, które nie lubią mężczyzn....
ponieważ jednak wczesniej wdział na siebie obcisła koszulkę i napiął mięśnie nie jestem w stanie zapałać słusznym gniewem, więc wyżyję sie na kimś innym....
uwielbiam sufrażystki. mam świadomość, co, jako kobieta, im zawdzięczam. te wszystkie przywileje, które teraz wydają nam się oczywistością, weźmy na ten przykład prawo do głosowania i pracy, jeszcze całkiem niedawno były poza naszym zasiegiem.
wdzięczna jestem sufrażystom za każdym razem, kiedy ogladam , jakieś foty lub filmiki o pozycji kobiet w krajach muzlumańskich, o pozycji kobiet źle urodzonych na przełomie wieków itd i td.
w dupie mam utratę przywilejów w postaci:
a) siedzenia w domu, nudzenia się, pichcenia obiadków, rodzenia dzieci i podcierania im tyłków;
b) bycia zależnym finanasowo od kogokolwiek;
c) bycia zależna od humorow i innych cudów;
d) tracenia na wartosci w wieku lat 25;
e) bycia kontrolowana przez jakiegos misia;
f) prania gaci jakiegos misia;
g) dybania na jakieś misie i marzenia o tym, żeby którys zechciał mnie posiąść;
h) udawania zachwytów nad intelektem misia-pysia, który uważa, że Modigliani to marka samochodów;
i) udawania, że interesują mnie sprzatanie i pranie, żeby misie nie pomyslały, że jestem niekobieca.
...i wiele innych.
śmieszy mnie stereotyp o nogach nie golonych przze feministki.
dziewoje, które te pierdoły rozprowadzaja znaczy się gola nogi dla facetów, aj?
ja robie to dla siebie. feministka, czy nie: lubie być ogolona, tyle.
jesli więc miara feminizmy ma byc robienie, czego dusza zapragnie, to kurwa jestem feministką.
robie co chce, zarabiam własną kasę , nikomu sie nie tłumaczę.
jak mam ochote to poślinię się na widok Fassbendera, czy innego Bulandry.
i cudownie drogie panie, że te feministki istnieja. dzieki nim te, które szukają sponsorów, moga ndala cieszyc sie zyciem, a te, które chcą zapieprzać, szczęśliwe swoja wolnościa, mogą robićto nadal....
ku czci kaski kariatydy...i innych
pee.es
to nie feminizm "ukształtował" facetów, to my same i nasza rewolucja seksualna, z która feminizm nie ma nic wspólnego. misie nie muszą się już starać, skoro doopy same wskakuja im do wyr, jeszcze sie proszą.
misie maja to do siebie, że sa po prostu sobą....
znajdzcie sobie miłe damy jakies cele w zyciu, a misie stana się wam zbędne.
poza tym, czy to wina feminizmu, że nie możecie znaleźć chętnych do utrzymywania waszych tyłków?
do roboty, do cholery, a nie płakać, że nie dostajecie diamentów. popracujcie, będziecie kupować je sobie same....
Agata P. edytował(a) ten post dnia 30.04.12 o godzinie 20:28