Temat: Etyka lekarza i moralność
Piramida masońska... no no :) Musiało i do tego dojść ;)
I to proszę - postawiona w opozycji do... najdoskonalszego w historii mechanizmu sprawowania władzy nad człowiekiem oraz "glajszlachtowania" - religii zorganizowanej. Genialnego w swej prostocie narzędzia psychomanipulacji, korzystającego ze sprawdzonego w historii zbioru mechanizmów utrzymywania ludzi w ryzach i to przez nich samych, przy ich własnej aprobacie i ochotnej współpracy. Strach przed nieznanym (śmiercią, osądzeniem, karą) i niepewność wynikająca z braku możliwości tego weryfikacji; potrzeba poszukiwania oparcia psychicznego w kimś, kto ma większą władzę niż człowiek, potrzeba posiadania takiego powiernika, przyjaciela i kogoś, komu można się nie tylko wyżalić, ale i podziękować; potrzeba poczucia bycia lepszym, doskonalszym ze względu na narzucone sobie ograniczenia i jednocześnie poczucie wyższości nad tymi, którzy tych ograniczeń nie uznają. Najczęściej dotyczy to trudnych do kontrolowania popędów ludzkich, ponieważ wtedy najłatwiej o wykazanie "świętego pierwiastka ponad zwierzęcego"; potrzeba poczucia, iż jest się częścią czegoś nadnaturalnego, wielkiego boskiego planu i wszystko dopiero przed nami; potrzeba poczucia iż stoi się po właściwej stronie, wielkiej i słusznej idei (wspólne dla wszystkich religii i systemów); potrzeba poczucia jedności, misji i siły, której nikt i nic się nie oprze - m.in. poprzez psychomanipulację rozmachem i strzelistością oraz przepychem budowli świątyń, wibrującym dźwiękiem organów i dzwonów wzbudzającym w człowieku ekstatyczne uniesienie i specyficznych modlitw, do złudzenia przypominających wprowadzające w trans mantry, nad których sensem jednak niewielu wyznawców się zastanawia; potrzeba identyfikacji z silną grupą i akceptacji przez nią; skłonność do ostracyzmu wyłamujących się, niechęć do odmieńców, co skutkuje w nadzwyczaj skutecznym mechanizmie społecznej kontroli na zasadzie "nie rób tego, co ludzie powiedzą", "będą nas wytykać palcami"; poszukiwanie wspólnego wroga, odpowiedzialnego za klęski i niepowodzenia; potrzeba uzyskania prostych wyjaśnień w trudnych chwilach oraz odpowiedzi na bolesne pytania, potrzeba ukojenia własnego żalu i rozterek, np. po śmierci bliskiej osoby, dziecka; potrzeba poczucia że posiada się dostęp do "tajemnicy", "coś się rozumie"; potrzeba posiadania drogowskazów moralnych, które usuwają niepewność i mówią, kto i co jest dobre, a co złe; nadużywanie, szafowanie słowami-kluczami (identycznie z nowomową), niosących ze sobą odpowiedni ładunek emocjonalny przy jednoczesnym bardzo luźnym osobistym podejściu do nich: demoralizacja, zasady, moralność, świętość, naród, a także częste stosowanie kwantyfikatorów ogólnych: cały naród, wszyscy Polacy, każdy normalny, wszyscy rozsądni, każdy prawy, etc.; wreszcie potrzeba poczucia czynienia dobra - z dobrego i szczerego serca (i bardzo dobrze) bądź z wyrachowania ("o, zrobiłem dobry uczynek"). Wszystko to zdążyłem zauważyć podczas 7 lat mojej świadomej (czyli powiedzmy od 10 roku życia) obecności w środowisku ludzi religijnych jako Katolika i kolejnych 12 lat bacznego obserwatora, jako panteisty.
Nic się nie zmieniło od czasów faraonów ("... bom jest miłosierny") i już nie zmieni. Mechanizmy te same, czy to podczas rewolucji francuskiej, "rewolucji" luterańskiej czy komunistycznej... Od wieków władza, tak czy inaczej wybrana z narodu bawi się nim, zawiera unie, sojusze, traktaty, wszczyna wojny i podporządkowuje sobie ludność, niszczy całe narody, bazując na tych samych mechanizmach. Tylko jedna czyni to otwarcie i ma gdzieś co się o niej mówi, trzymając za gardo (władza totalitarna), a druga walczy o rząd dusz, jednocześnie bojąc się i gorliwie zwalczając wszelkie przejawy odejścia od ortodoksji - a gdy to się nie udaje, "dostosowuje się do czasów" (:)). Nic nowego. Chodzi o wpływy i stołki. A mięsem armatnim jest naród, który wierzy w głoszone idee i jest odpowiednio ukierunkowany.
Z tą Masonerią to bym uważał, bo po pierwsze Wielka Loża Narodowa Polski to organizacja konserwatywna, pronarodowa i legalistyczna. To raz, a dwa - z lóż regularnych wywodzi się kilka osób zapewne bliskich sercu wielu patriotów, od Wybickiego i Dąbrowskiego po Sikorskiego czy Tokarzewskiego. Poza tym Masoneria dzieli się na regularną i nieregularną (a wzajemne relacje są skomplikowane na przestrzeni dekad). I chociaż w zakresie nieregularnej znajdziemy co prawda nieco ekstremy, to jednak ona nawet nie próbuje się zbytnio podpinać pod klasyczną Masonerię (np. Skull&Bones), a tym bardziej nie jest przez regularnych (ani nawet wielkie loże nieregularne, jak LDH czy GOF) uznawana. Skoro Katolicy protestują przed utożsamianiem ich z pewnymi ekstremami (np. z Jasenovacza) i domagają się nie uogólniania, jako bolesnego i niesprawiedliwego, to niech to działa w obie strony :]
-----------------------
Wracając do głównego wątku - jakiego prawa do aborcji? Prawa do aborcji na życzenie, czy prawa do aborcji np. ze względu na stan zdrowia matki? To ważne.
Jeśli prawa do aborcji na życzenie i w przypadku, zwłaszcza w przypadku, gdy płód posiada już wykształconą cewę nerwową (czyli odczuwa ból, chociaż go nie interpretuje), to osób, które są nieodpowiedzialne ("jak by się tu pozbyć problemu"). Jeśli prawa do aborcji ze względów medycznych w przypadku zagrożenia życia matki, to interesów jej i jej obecnej rodziny. Oczywiście matka może chcieć poświęcić swoje życia dla dobra dziecka, wtedy nie ma "problemu".
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 16.05.10 o godzinie 21:17