Temat: Dlaczego oferowanie usług seksualnych za pieniądze...
O właśnie, padła opinia, że obecnie kobiety niejednokrotnie zarabiają więcej, niż ich partnerzy lub są po prostu samowystarczalne. I także wśród tych kobiet jest pewien odsetek sponsoringu (paradoksalnie, lecz jednak). Nie czują się wtedy zależne od mężczyzny, po prostu czerpią z tego dodatkową korzyść. Ba, sporo jest takich kobiet, które chcą sponsorować mężczyzn (krótka chwila w google rozwieje wątpliwości), również niejednokrotnie zamożnych.
A jeśli jest inaczej w danej sytuacji, jeśli kobieta lub mężczyzna chce być utrzymanką/utrzymankiem, to także jest ich decyzja. Ktoś może nimi gardzić, oni zaś mogą mieć to serdecznie w 4 literach. Na tej samej zasadzie niejeden ciężko pracujący robotnik ma w pogardzie "białe kołnierzyki", które z kolei mają w pogardzie jego. Jak ktoś chce kimś gardzić, to powód się zawsze znajdzie. Jak ktoś chce "dźwigać swój krzyż" i uważa, że tylko ciężka praca jest wartościowa (z czym się akurat zgadzam), to jest to tylko i wyłącznie jego wybór. Inni wybierają inaczej.
Zapotrzebowanie na sponsoring najczęściej chęć posiadania kogoś dyskretnego i nienachalnego, bez zobowiązań "na boku" i czerpią z tego korzyści dwie strony.
Strona płacąca: ma partnera do seksu, który, jak wspomniałem, nie narzuca się, nie wymaga uwagi, zaangażowania, nie zadaje pytań, nie interesuje jej stan cywilny. Jest dyskretna. Jest atrakcyjna i często dobrze wykształcona (jest o czym pogadać, w przeciwieństwie do "głupiej solarki z dyskoteki za "zdrapkę simplusa""). Często jest to nawet namiastka związku, np. wspólne wyjazdy na wakacje, spędzanie czasu. A zdarza się, że sponsoring przeradza się w normalny związek (jak pisałem - chwila w googlach nie zaboli). Czasem jest też się komu wygadać, czasem przeradza się to w przyjaźnie.
Strona opłacana: wybiera sobie partnera, który jej pasuje zarówno fizycznie (skoro ma wybór, to wybiera kogoś, na kogo "leci"), jak i emocjonalnie. Często są to osoby o kilka lat starsze, więc już "stateczniejsze", o stabilnej sytuacji finansowej, nie wymagający poświęcania im czasu, usługiwania mu (to ta druga strona często się stara, wiedząc, że ma konkurencję). Często ma okazję poznać świat, jakiego nie znała - wyjazdy, hotele, kontakty, które potem zaprocentują. A do tego - seks, który takie kobiety jednak często lubią (niektóre się zmuszają, innym - w to graj). Przerywa układ kiedy chce. Stały partner to większe bezpieczeństwo, większa dyskrecja. Nie musi się także godzić na pewne "zabiegi seksualne", na które nie ma ochoty (a kobieta w burdelu wielkiego wyboru nie ma, bo ją wywalą albo pobiją).
I cała teoria o tym, że zawsze któraś strona jest poszkodowana leży w gruzach. I potwierdza to tezę, że jest kosmiczna różnica między biedną kobietą w długach, która, by z nich wyjść, albo zarobić na jedzenie dla dziecka czy opłaty, para się prostytucją w burdelach, godząc się na warunki stawiane przez właściciela i nie mogąc wybierać z kim/jak/kiedy/za ile, a kimś, kto ma po prostu taki kaprys i może decydować o każdej z tych rzeczy.
Jak mówiłem, wystarczy poznać kilka osób z tego świata, by zweryfikować swoje teorie, że to zawsze jest "margines", "z kulawych domów", "bez wykształcenia", "bez emocji", "tępy, brudny, głupi i godny pogardy".
Co do chorób - oczywiście, że prostytucja sprzyja im, bo ze wzrostem próby wzrasta prawdopodobieństwo zarażenia. Ale zarazić się "głupią" (ale wredną) opryszczką można od PIERWSZEGO faceta. Najukochańszy mąż/żona może sobie "skoczyć w bok" i przywlec coś do słodkiego małżeństwa. Sponsoritki mają zwykle jednego-trzech stałych partnerów właśnie dlatego, by nie ryzykować zbytnio chorobami i w celu większej dyskrecji. I naprawdę, coraz częściej można się natknąć na żądanie wykonania określonych badań i okazania ich. Nie każdy, kto ma kasę, będzie sobie mógł poużywać ze świadomą kobietą. Ofert sponsorów jest obecnie tyle, że kobiety mogą przebierać zarówno w kandydatach jak i stawkach.
Do zarażenia chorobami wenerycznymi nie trzeba wcale płacić za seks, wystarczy "polować na wszystko co się rusza". Na dyskotekach, w klubach wcale nie jest potrzebny sponsoring większy, niż dobra nawijka, kilka drinków i lepsza furka. "Nocne życia miasta" ;)
Pojawia się zupełnie nowy problem - gdy któreś z partnerów poczuje do drugiej strony coś więcej, a tymczasem druga ze stron nie ma na to ochoty. Sponsoring nie jest dla każdego, a już na pewno nie dla takich, którzy często się zakochują. Problem ten jest istotniejszy dla kobiet, dla których spędzenie nocy z kimś "odpala" większą gamę biochemicznych mechanizmów "wiążących" je do partnera. Mężczyźni o wiele łatwiej rozgraniczają seks i uczucia. Nie oznacza to jednak, że nie ma takich kobiet - otóż są. Jest odsetek kobiet o męskich cechach charakteru (hormony).
A propos karania umów między partnerami - to może pójdziemy krok dalej: bdsm, swing, cuckold? ;)
Swoją drogą, nawet na GL jest grupa "Utrzymanki" choć od dawna jest martwa ;)
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 18.03.12 o godzinie 15:17